Anioł nigdy nie
upada. Diabeł upada tak nisko, że nigdy się nie podniesie. Człowiek upada i
powstaje.
Fiodor Dostojewski
14 lipca 1981
Zapadł już zmrok. Wzgórze, na którym mieliśmy się
spotkać, zostało otoczone przez gęstą, nieprzebytą ciemność. Nawet księżyc i
gwiazdy zostały zakryte przez grube warstwy czarnych chmur. Porywisty wiatr
potrząsał koronami drzew. Burza wisiała w powietrzu.
Cisza przed burzą.
Trząsłem się.
Nie tyle z panującego na tym odludziu zimna, chociaż i ono mi doskwierało, lecz
bardziej ze strachu. Bałem się tego, co może nastąpić. Nie chodziło tutaj o
mnie. Już nie…
Nie obawiałem
się śmierci, tego, że mogą to być ostatnie minuty mojego życia. To nie był już
strach przed śmiercią. Zasługiwałem na nią. Za to, co zrobiłem. Już dawno
powinno do tego dojść. Zanim pchnąłem pierwszą kostkę domina, zanim
zapoczątkowałem te nieszczęścia. Zanim doprowadziłem do roztrzaskania własnego
życia. W zamian za własne, oddałem cudze, jej.
Bałem się
czegoś innego. Tego, że nie zostanę wysłuchany. Że przez to, kim jestem, co
robiłem zostanę zaszufladkowany i oznaczony plakietką „Morderca”. Wiedziałem,
że to była ostatnia szansa dla Lily i jej rodziny. Po raz pierwszy nie chodziło
o moje, lecz jej szczęście.
Nagle na
ciemnym wzgórzu rozbłysło oślepiająco białe światło. Niedaleko mnie
zmaterializował się Albus Dumbledore we własnej osobie. Jego siwa broda i
ciemnofioletowy płaszcz podróżny powiewały na wietrze. Twarz została oświetlona
z dołu różdżką, a powstałe cienie dawały ponury efekt. Majestatyczna postać
górowała nade mną. Przy nim czułem się jak robak, pchła. Mały, nieistotny
pasożyt istniejący tylko po to, aby go zgnieść, zabić. Zdmuchnąć z powierzchni
ziemi. Ostatecznie. I zapomnieć…
Upadłem na
kolana, kuląc się ze strachu. Jak mogłem kiedykolwiek myśleć, że Czarny Pan
jest w stanie go pokonać? Dlaczego wcześniej nie zauważyłem tej potęgi? Może
wtedy w ogóle nie musiałoby do tego dojść.
– Nie zabijaj
mnie – wyjąkałem głosem trzęsącym się ze strachu.
– Nie miałem
takiego zamiaru – skwitował krótko Dumbledore.
Poczułem lekki
przypływ nadziei. Skoro nie chciał mnie od razu zabijać, to miałem jeszcze
szansę na wypowiedzenie swojej prośby. Nie było za późno.
– A więc,
Severusie, co Lord Voldemort chce mi przekazać?
– Nie… nic… ja
sam tutaj przyszedłem. Ja… ja chciałem ostrzec… nie, chciałem prosić…
Dumbledore
machnął krótko różdżką. Mimowolnie skuliłem się, myśląc, że oto nadchodzi mój
koniec, że jednak zmienił zdanie i już nic jej nie uratuje, że nie będzie nawet
wiedzieć w jak poważnym jest niebezpieczeństwie. Jednak żadne zaklęcie mnie nie
dosięgnęło. Wokół zapanowała cisza. Widziałem, jak wiatr unosi liście, jak pod
jego naporem uginają się gałęzie drzew, lecz nie słyszałem tego. Przyroda
zamilkła.
– O co mógłby
prosić mnie śmierciożerca?
– To…
proroctwo… przepowiednia… Trelawney…
– Ach, tak… Co
zdradziłeś Lordowi Voldemortowi?
– Wszystko…
wszystko, co podsłuchałem! Właśnie dlatego… z tego powodu… on myśli, że chodzi
o Lily Evans!
– Przepowiednia
nie odnosi się do kobiety – powiedział Dumbledore spokojnym tonem głosu.
Miałem
wrażenie, że zaraz serce mi stanie, zatrzyma się i odmówi dalszej pracy. Jak on
mógł być spokojny w takim momencie?! Jak mógł słuchać tego z taką
obojętnością?!
– Mówi o
chłopcu narodzonym pod koniec lipca…
– Wiesz, co mam
na myśli! – przerwałem mu z wściekłością. Koniec tej farsy! – On uważa, że
chodzi o jej syna, o syna Potterów. Zamierza ją dopaść… pozabijać wszystkich…
– Jeśli ona tak
wiele dla ciebie znaczy, to Lord Voldemort na pewno ją oszczędzi, nieprawdaż?
Nie możesz go poprosić o łaskę dla matki, w zamian za jej syna?
– Błagałem go…
- wydusiłem z siebie. Błagałem i nic to nie dało.
– Budzisz we
mnie odrazę – odezwał się po chwili Dumbledore. – A więc nie obchodzi cię, że
umrą jej mąż i synek? Oni mogą umrzeć, jeśli tylko ty dostaniesz to, czego
chcesz, tak?
Obchodzą… Oni są częścią życia Lily, są jej
szczęściem, jej miłością. Ich też należy chronić. Obchodzą…
Lecz nie byłem
w stanie wypowiedzieć tego na głos, nie pod naporem tych błękitnych oczu.
Chwila minęła i dla Dumbledore’a pozostałem jedynie bezdusznym śmierciożercą.
– Ukryj ich
gdzieś – zdołałem jedynie wydusić z siebie. – Ukryj ich wszystkich. W jakimś…
bezpiecznym miejscu. Błagam…
– A co mi dasz
w zamian, Severusie?
– Wszystko –
odpowiedziałem bez wahania.
W wyrazie twarzy
Dumbledore’a dostrzegłem wyraźną zmianę. Ostre zmarszczki i bruzdy jakby się
trochę wygładziły. Jednak w błękitnych oczach nadal płonął ogień, wstręt i
obrzydzenie nie zniknęły całkowicie. Nadal istniały, chociaż chwilowo
zakamuflowane w cieniu.
Chwila ciszy
zaległa na wzgórzu. Bałem się przerwać ją jako pierwszy, ale musiałem. Była
jeszcze jedna kwestia do wyjaśnienia.
– Czarny Pan
nadal chce, abym ubiegał się o stanowisko nauczyciela obrony przed czarną
magią. Przyjmiesz mnie? Profesorze – wydusiłem z siebie.
Serce waliło mi
jak oszalałe. A co jeżeli powie nie? Czy wtedy będzie to już ostateczny koniec?
– Tak, przyjmę
cię do Hogwartu – odparł ze spokojem, a po chwili zastanowienia dodał: – jednak
nie jako nauczyciela obrony przed czarną magią. Dostaniesz posadę Horacego
Slughorna, który odchodzi na emeryturę.
– Będę uczyć
eliksirów? – spytałem niezbyt przytomnie. Ta informacja chyba jeszcze nie do
końca do mnie dotarła.
– Tak. Jakiś
problem, Severusie?
– Nie, nie –
wtrąciłem się szybko. Za szybko jak na zwykłe nie.
Chociaż
ostatecznie powinno to wystarczyć Czarnemu Panu. W końcu będę w Hogwarcie,
blisko Dumbledore’a. Co z tego, że na innej posadzie? To chyba nie powinno
robić różnicy.
Chyba…
Z Czarnym Panem
niczego nie można być pewnym. Strach znów ścisnął mój żołądek.
– Aby
Voldemort…
Mimowolnie
wzdrygnąłem się na dźwięk prawdziwego imienia Czarnego Pana. Nikt go już nie
wymawiał. Cały świat czarodziejów bał się je wypowiedzieć. Już to niosło za
sobą odór strachu. Ale wiadomo, że ktoś taki jak Dumbledore się tym, nawet w
najmniejszym stopniu, nie przejmował. Czy ten człowiek nie bał się niczego?
– …był do końca
zadowolony – kontynuował, nie zwracając na mnie uwagi – to zostaniesz opiekunem
domu Salazara Slytherina. Myślę, że to powinno go przekupić i dostatecznie
przykryć wszelkie wątpliwości. Tom nie będzie tego zbyt głęboko analizować.
Powinienem dać to stanowisko Aurorze lub Raistlinowi, ale mogę zrobić wyjątek.
– Dziękuję,
dyrektorze.
Raistlinowi.
Majere.
Skoro teraz
będę uczył w Hogwarcie, to może czegoś się dowiem. Może to właśnie o niego
chodzi. Może to ścieżki jego życia połączyły go w jakiś sposób z moją matką.
Może rozwiązanie zagadki jest bliżej niż myślę.
Może…
Lecz teraz
liczyło się coś innego. Najważniejsze, że dostałem drugą szansę. Szansę na
zmianę, poprawę. Nie musiałem już robić tego, co do tej pory. Dostałem tę
możliwość, której tak wielu nigdy nie otrzymało.
Dostałem swoją
szansę na nawrócenie. Szansę, dzięki której może zdołam naprawić własne
wystrzępione sumienie i serce. Duszę. Może w końcu będę mógł załatać te dziury.
Znów stanąć na nogach. Mieć po co żyć. Naprawić relacje z matką, zburzyć te
mury, które powstały pomiędzy nami. I Lily wraz ze swoim synkiem będzie
bezpieczna. Dumbledore już o to zadba. Czarny Pan nigdy jej nie dostanie.
Na nic więcej
nie mogłem już liczyć. I tak dziś szczęście sprzyjało mi nadzwyczaj szczodrze.
Byleby nie był to kolejny ironiczny uśmiech losu.
Ale nie
chciałem teraz o tym myśleć. Nie widziałem sensu, by niepotrzebnie się
zamartwiać.
Czas zacząć
nowe życie.
Powrócić do
domu.
~ * ~
Gdy wróciłem do
domu, matka siedziała w salonie na swoim ulubionym fotelu. Obok niej na stoliku
stała filiżanka herbaty, z której unosiły się kłęby białej pary, co świadczyło
o tym, że napój nadal jest gorący. Na kolanach trzymała opasłą księgę oprawioną
w miękką, papierową, bordową okładkę. Musiała to być jedna z mugolskich
książek. Czarodzieje inaczej je oprawiali, zazwyczaj w sztywne oprawy lub w skórę.
Matka siedziała
wyprostowana z lekko pochyloną głową nad stronicami. Gdy tak na nią patrzyłem,
przemknęło mi przez myśl, że wygląda tak dostojnie. Taka pewna siebie i na swój
sposób elegancka. Tak, jakby wychowano ją w taki sposób, od dziecka wpajano
pewne wartości, zachowania.
Czy było
możliwe, że wywodziła się z arystokracji?
Nie wiedziałem
wiele o tym środowisku, więc nie miałem pojęcia, czy żyli jacyś Prince’owie.
Jedyne rody, które znałem, to te, do których należeli śmierciożercy. A nie
miałem kogo zapytać. Ewentualnie był jeszcze Jack, ale nie chciałem wyjść na
idiotę. Bo ostatecznie musiałbym wszystko mu wyjaśnić, a wolałbym tego uniknąć.
Przynajmniej na razie. Możliwe, że już niedługo sam dojdę do rozwiązania. Teraz
miałem coś innego na głowie.
– Mamo? –
zacząłem niepewnie, wchodząc do salonu.
Podniosła głowę
znad czytanego tekstu i spojrzała na mnie. Jej twarz rozjaśnił serdeczny
uśmiech. Życie w nieświadomości było dla niej zbawieniem. I to było
najważniejsze. Kłamstwa i niedopowiedzenia nie są złe, jeżeli stosuje się je w
dobrej wierze.
– Dostałem nową
pracę.
Spojrzała na
mnie z lekki zdziwieniem.
– Nie podobała
ci się ta na Pokątnej? Przecież bardzo lubisz eliksiry i chciałeś związać z
nimi swoją przyszłość. Tym bardziej, że wybitny na owutemach nie jest wcale tak
łatwo zdobyć.
– Podobała mi
się – skłamałem. – Ale ta jest bardziej… satysfakcjonująca.
Spojrzała na
mnie z zainteresowaniem, unosząc w geście zdziwienia lewą brew.
– Będę pracować
w Hogwarcie. Dostałem posadę nauczyciela eliksirów i opiekuna Ślizgonów.
– W Hogwarcie?
– Tak –
potwierdziłem, przyglądając się jej uważnie, ale z wyjątkiem zwyczajnego
zdziwienia nic więcej nie dostrzegłem.
Albo nic nie było na zewnątrz, a wszystko w środku – szepnął mi do ucha natrętny głosik. – Zwykła maska. Taka sama, jaką i ty nosisz na
co dzień. Nosisz w stosunku do niej.
Nie – upomniałem sam siebie w duchu. – To
tylko szukanie dziury w całym.
– Coś nie tak,
mamo?
– Nie,
kochanie, skoro ty jesteś zadowolony, to ja też. Tylko zastanawiam się, czy to
nie za wcześnie. W końcu skończyłeś szkołę dopiero trzy lata temu. Zawsze
przyjmowali starszych ludzi.
– Nie chcesz,
abym wrócił do szkoły? – spytałem z lekkim niedowierzaniem.
Dlaczego matka
mi to robiła? Przecież powinna mnie wspierać, szczególnie teraz.
– To nie tak,
Severusie. Oczywiście, smutno mi, że większą część czasu będziemy spędzać
osobno, że zostanę tu sama. Ale nie chcę, abyś zaprzepaścił swoje szanse w
życiu. Co możesz osiągnąć w szkole? Staniesz się, w co nie wątpię, dobrym
nauczycielem, lecz co dalej? Utkniesz tam do końca życia wśród starych panien i
wiecznych kawalerów. Gdzie tam widzisz swoje szanse na założenie rodziny?
Będziesz wracał do domu na weekendy, a w tygodniu zajmował się hałastrą obcych dzieci, tak? To nie będzie
dom! Przemyśl to jeszcze. Nie zmarnuj swojego życia. Nie spisuj siebie na
straty w tak młodym wieku. Severusie?
Dostrzegłem w
jej oczach dziwny błysk. Iskry nieznanej mi dotąd zawziętości i uporu, chęci
dalszej walki i… zwycięstwa? Iskry zwiastujące ognisko, a później pożogę,
niekontrolowany żywioł. Ogień.
Ale były
daleko, zbyt głęboko w tej czarnej i mrocznej czeluści, aby mogły dojść do
słowa, czynu, zdziałać cokolwiek. Może kiedyś byłoby to możliwe, ale teraz ten
ogień przygasł, zapadł w sen i nie miał zamiaru się obudzić. Nie było bodźca,
który na nowo rozpaliłby wolę walki.
– Nie chcesz,
abym znów był w Hogwarcie. Nie wiem, dlaczego masz takie podejście do
nauczania, ale podjąłem już decyzję, której nie zmienię – zakończyłem tę
nieprowadzącą donikąd dyskusję. Trochę za ostro.
Mamo, chcę ją
ocalić, uratować Lily.
Mamo, chcę żyć.
Dwadzieścia jeden lat, to za mało, by nacieszyć się tym światem i poznać
wszystkie jego tajemnice.
– Wiem,
Severusie. Wiem…
Odwróciłem się na
pięcie. Wychodząc z salonu, nie zauważyłem już samotnej łzy spływającej po jej
bladym policzku.
Matko, dlaczego
nigdy nie chciałaś, abym pojechał do Hogwartu?
Na dworze panowały niezmącone niczym ciemności. Noc
zasiadła na swoim czarnym niczym skrzydła kruka tronie. Jej ciemny płaszcz
zakrył wszystkie gwiazdy i cienki księżyc, który niebawem miał całkowicie
zniknąć z nieboskłonu.
Nawet mugolskie latarnie, które zazwyczaj swoim
sztucznym, jaskrawym światłem rozświetlały noc, dziś nie świeciły. Pożarła je ciemność
panująca nad Spinner’s End. Nawet porywisty wicher czcił jej imię. Dął w okna i
ściany. Wyginał gałęzie drzew pod nienaturalnymi kątami, jakby za wszelką cenę
chciał je złamać. Ku jej czci!
Wśród ogólnych szumów dało się słyszeć słowa, które
wołał w ciemnościach.
Noc! Noc!
Królowa!
Miałem dość tych jęków. Próbowałem schować głowę pod
kołdrę, ale nie zdało się to na wiele. Nadal je słyszałem.
Noc! Noc!
Powoli wstałem z łóżka. Miałem nadzieję, że mama
jeszcze nie śpi i siedzi w salonie. Chciałem przytulić się do niej, poczuć
ciepło bijącego serca, wiedzieć, że jestem bezpieczny. Że ona czuwa nade mną i
nie zostawi mnie. Miałem nadzieję, że ojca nie było. Może wracając do domu,
utopi się w rzece i oszczędzi mamie więcej bólu.
Powoli, na palcach zszedłem po schodach. Serce zaczęło
mi bić mocniej i szybciej, gdy zobaczyłem światło świec sączące się z salonu.
Mama nie spała.
Nagle usłyszałem jakieś dźwięki. Już po chwili
zorientowałem się, że wszystko obrócił w niwecz. Zniszczył dziecięce marzenia.
Głos ojca.
– Możemy wysłać go do normalnej szkoły. Jeszcze nie
jest za późno. Nadrobi ten rok, jest przecież ambitny.
– Tobiaszu, przecież doskonale zdajesz sobie sprawę,
że on jest taki jak ja. Musi uczyć się magii. Jeżeli sami nie poślemy go do
szkoły, to Ministerstwo Magii się tym zajmie. – Głos mamy był taki stanowczy.
Jak nigdy.
Nie chciałem słuchać, ale pokusa okazała się
silniejsza. I w końcu chodziło o mnie. Przynajmniej tak próbowałem
usprawiedliwić swoje zachowanie. Zacząłem uważnie nasłuchiwać, aby nie uronić
ani jednego słowa.
– Nie poślę go tam, gdzie on uczy. To kryminalista,
którego powinno się zamknąć w więzieniu. Nie chcę, aby miał coś wspólnego z
moim synem!
– Zawsze pozostaje Instytut Czarownic Salem w Stanach
Zjednoczonych. Nie będziemy musieli martwić się, że nie zna języka. Tam też
mówią po angielsku.
– W Stanach? Eileen, chcesz wysłać naszego syna za
granicę? On jest Brytyjczykiem, tutaj jest jego miejsce. A skoro Hogwart to
jedyna brytyjska szkoła, to… – Ojciec nagle urwał w połowie zdania.
– Wolałabym jednak go tam nie wysyłać, ale skoro nie
jestem w stanie ciebie przekonać, to załatwię to z nim. Obiecuję ci, że Severus
niczego się nie dowie.
– Nadal go kochasz? – Głos ojca ociekał odrazą.
– Nie. I doskonale powinieneś zdawać sobie z tego
sprawę. To już przeszłość, nic dla mnie nie znaczy. – Usłyszałem w jej głosie
nutkę zawahania, jakby starała się coś ukryć. Nie wiem tylko, czy ojciec zdawał
sobie z tego sprawę, bo już nic więcej nie powiedział.
Już miałem zamiar powoli wrócić do siebie. Ta rozmowa
była już skończona, a nie chciałem, aby ktokolwiek wiedział, że podsłuchiwałem.
Jednak coś pokusiło mnie, aby jeszcze ukradkiem
zajrzeć do salonu. Zerknąć tylko na sekundę, jeden moment. Gdy tylko wychyliłem
głowę, zamurowało mnie. Mama przytulała się do ojca, a on nie pozostawał jej
obojętny. Oparła głowę o jego ramię, a on odgarnął jej czarne włosy i
delikatnie pogładził blady policzek.
Nagle poczułem się, jakbym miał pustkę w głowie.
Wszystko było nie tak!
– Nie wracajmy już do tego. – Usłyszałem jeszcze
błagalny szept matki, ale nie otrzymała odpowiedzi.
Czego?
~ * ~
Oho, nawet się nie spodziewałam, że przy przepisywaniu rozejdzie mi się do
takiego stopnia. Mogę powiedzieć, że z długości jestem z siebie zadowolona, bo
długość kilku ostatnich notek pozostawiało wiele do życzenia.
Jak się można domyślić fragment dialogu z Dumbledore’em pochodzi z Harry’ego Pottera i Insygniów Śmierci.
Mam nadzieję, że brak kursywy w cytowanych zdaniach wam nie przeszkadza, bo
wtedy śmiesznie by to wyglądało, a i tak więcej nie mam zamiaru cytować do
takiego stopnia.
Pozdrawiam :)
Czyżby pierwsza? Otóż bardzo, bardzo, bardzo mi się podobało!
OdpowiedzUsuńAh, Severus tak wierzy w możliwości Dumbledore'a... Niestety, nawet on nie da rady ochronić Lily. Już się nie mogę doczekać powrotu z miejscem akcji do Hogwartu - lubię, gdy opowiadanie dzieje się właśnie tam.
Uczucia wewnętrzne Severusa podczas rozmowy z mamą, gdy przekazał jej wieści o nowej posadzie, naprawdę mnie wzruszyły. Piękne.
Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału!
Pozdrawiam,
No, nareszcie mam czas, by przyczytać Twój post. Tak, powinnam zakuwać biologię, ale postanowiłam zrobić sobie krótką przerwę ;)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze - GRATULUJĘ POLECENIA. Notka wyjątkowo na nie zasługiwała.
Wiesz, bardzo czekałam, aż w końcu pojawi się u Ciebie Dumbledore. Zawsze zastanawiał mnie fakt, czy byłby on w stanie zabić Severusa... No, ale najważniejsze, że dał mu szansę. Gdybym nie znała cyklu o Harry`m pewnie łudziłabym się jakąś nadzieją co do Lily, ale wiem jak to się, niestety, skończy...
Jeszcze raz gratuluje gwiazdki ;)
Juhu! No to trzecia ;)
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się, że będę aż tak wysoko ^ ^
W każdym razie nadal nurtuje mnie. o jakim mężczyźnie mówiła Eileen. Czyżby chodziło o Dumbledore? Nie, to niemożliwe. Może Slughorn? Bo przecież nie Flitwick!
Pewnie się kiedyś przekonam, aczkolwiek zżera mnie ciekawość...
Przepraszam cię, że tak krótko, ale mam całkowity brak weny na cokolwiek;)
Świetnie wplotłaś do elementów z książki własny tekst.Twoje notki czytam z przyjemnością i zapratym tchem:)
OdpowiedzUsuńJejciu, jak ja kocham twoje opisy!
Ta sprawa związana z matką Seva nie daje mi spokoju. Mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni. Chodziaż...prawda czasami bywa straszna.
Pozdrawiam i czekam niecierpliwie na nn:)
Bardzo jestem ciekawa, co to za tajemnicza sprawa z Eileen. Wnioskuję, że to musi być coś istotnego, skoro zaczęłaś bardziej rozwijać ten wątek, ale na razie brak mi jakichkolwiek przypuszczeń w tym temacie.
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie też, jak reszta nauczycieli zareaguje na to, że Severus ma uczyć w Hogwarcie, bo przecież wszyscy wiedzą, że jest on jednym z "głównych" śmierciożerców, więc mogą mieć tzw. "problemy". Na pewno znajdą się tacy, którym fakt, iż Dumbledore mu ufa, z pewnością nie wystarczy.
Życzę powrotu do zdrowia :)
Pozdrawiam,
Noo, podobało mi się :) Fajnie rozegrałaś to z tą posadą w szkole. No i powróciła zagadka Majere. Ach, ale mnie zaciekawiłaś z tą tajemnicą Eileen ;D To musi być coś... wstydliwego dla niej, coś, o czym wolałabym zapomnieć, skoro tak boi się obecności Severusa w Hogwarcie. Jeeej, co ona w tej szkole robiła? Haha ;p No i jeszcze ta rozmowa z przeszłości Eileen i Tobiasza. Była taka... spokojna! Czyli Tobiasz dopiero później stał się agresywny. Czy to też ma związek z Majere?
OdpowiedzUsuńNawiasem mówiąc, lubię gdy Eileen i Tobiasz się nie kłócą ;P Ta ich rozmowa była bardzo dojrzała...
Pozdrawiam i życzę weny
[violent-storm]
Ooo... Nie wierzę, to była chyba pierwsza rozmowa rodziców Snape'a, w której ojciec nie bił matki. Oczywiście, przed urodzeniem Severusa, także mogły takowe występować, aczkolwiek będąc szczerą, tutaj jestem lekko zaskoczona.
OdpowiedzUsuńZwłaszcza tym: "zapomnieniem". BTW, o co chodzi? Matka Snape'a z arystokracji? Jeszcze się okaże, że popełniła mezalians wychodząc za mąż za Tobiasza. Ach, jak ja kocham takie rodzinne dramaty :)
Hm... Ciekawa jestem, jak zachowa się Snape, kiedy wróci do Hogwartu? Czy "odżyje" widząc stary zamek, czy jeszcze bardziej przygaśnie, czując, że jest tutaj jako (w pewnym sensie) szpieg.
Ach, czekam na nowość z niecierpliwością :)
Pozdrawiam,
{mrs-zabini}
Rozdział bardzo mi się podobał, a zakończenie bardzo mnie zdziwiło, bo zawsze miałam Tobiasza za potwora i tyrana. Nie sądziłam, że może zachować się jak normalny człowiek.
OdpowiedzUsuńHmm... Zastanawia mnie to, że Lily jest już w ciąży, a Narcyza nie chociaż powinna urodzić wcześniej od Evans. Severus ma bardzo dobre kontakty z Lucjuszem więc chyba powinien być poinformowany. Chyba, że Lucjusz jest zazdrosny o to, że Snape tak wiele znaczy dla Voldemorta.
Pozdrawiam ;)
Jak ja czekałam na ten rozdział:) Wreszcie Severus pokazał swoją dobrą stronę. Mnie tam nie przeszkadzało, że zdania nie są pochylone. Faktycznie, dziwnie to by wyglądało. Tak było super:) Ciekawa też był ta rozmowa matki z Severusem. Nie dziwię się, że chce dla syna jak najlepiej, że chce, aby ułożył sobie życie. Każda matka tego chce dla swego syna. Lecz cóż może on zrobić. Robi to, aby uchronić Lily i jej rodzinę. Zastanawia mnie też ta tajemnica matki. Niby miała kogoś innego? Czyżby to był ten Majere? Czekam już na dalszą część! Pozdrawiam:*
OdpowiedzUsuńNotka rewelacyjna! Cały czas zastanawia mnie o kim mówiła Eileen...? O jakiego mężczyznę z Hogwartu chodziło, o kim tak dyskutowała z Tobiaszem... I zdziwiła mnie postawia Tobiasza... Czuły, kochający, opiekuńczy... Przytulał kobietę i to w dodatku żonę, co w jego przypadku jest dziwne ;] Jak najbardziej mi się to podobało! Lubię wszelkie zmiany w kanonie ;D
OdpowiedzUsuńAch, jak ja czekam na powrót do Hogwartu! ;D Ucieszyłam się, kiedy przeczytałam, że to już w kolejnej notce :)
Pozdrawiam i życzę weny! ;**
Oh, co za notka! Kocham ten fragment, ten dialog, uwielbiam go! Jeden z najlepszych w Insygni. W ogóle lubię rozdział z przeszłości Seva.
OdpowiedzUsuńRozdział tajemniczy... umiesz trzymać w napięciu. Naprawdę - rewelacja. Szczególnie ostatnie wspomnienie.
Przepraszam, że późno komentuję. Nie mam czasu wchodzić na bloga, a jak mam - ciągle o nim zapominam. Przepraszam...
z-mlodosci-severusa-snapea
Może to dziwne, ale ten rozdział wydaje mi się bardziej optymistyczny. Nowe perspektywy, coraz więcej informacji o przeszłości Eileen, no i zupełnie inne oblicze Tobiasza. Ten człowiek to jedna wielka zagadka, niby taki okropny, a tu nagle robi się miły. Poza tym wyraźnie widać, że Eileen nie chciała kontaktów Seva z Raistem. To odradzanie nauki jego przedmiotu, niechęć do Hogwartu... Kurczę, co on takiego zrobił? I co Juliet miała z tym wspólnego?
OdpowiedzUsuńRozdział przeczytałam już wczoraj, ale nie miałam czasu napisać komentarza.
OdpowiedzUsuńNotka jak zwykle świetna, nie ma jej co zarzucić, ale do tego już nas przyzwyczaiłaś. :)
Moje serduszko ujął opis z dominem. Czemu? Nie mam pojęcia. Po prostu mi się spodobał.
Nie mogę się przyzwyczaić do groźnego Dumbledore. Zawsze utożsamiałam go ze spokojem, wybaczeniem itd. Choć zdawałam sobie sprawę z tego, że jeśli tylko zechce to da nieźle "popalić".
Głupio mi się przyznać, ale ja też czuję ostatnio coś odpychającego do Seva (nie chodzi o to, że go nie lubię). To zapewne przez to, że przed wszystkimi się ostatnio płaszczy, a ja wolałam go, gdy mimo że nie dawał rady, sprawiał wrażenie silnego. Ale rozumiem, że tak musi być. W końcu każdy spotyka słabości, którym musi się poddać.
Wciąż nie mogę rozgryźć Tobiasza! Co się z nim stało? Dlaczego raz żył z matka Snape'a dobrze, a innym razem ją bił? Co doprowadziło do tego, że zaczął pić? Strasznie mnie to ciekawi i w głębi duszy mam maleńką nadzieję na to, że jeszcze kiedyś coś wspomnisz na ten temat. :)
Przepraszam, że wszystko tak tylko pobieżnie, ale czas mnie goni, a w tygodniu już całkiem nie dałabym rady. ;/
Pozdrawiam. :) [marionetka-losu]
Rozdział mi się podoba, ale zdecydowanie mnie niż poprzedni. Ale to wina tego, ze mnie ciągnie raczej do mrocznych klimatów xD.
OdpowiedzUsuńSeverus zbyt bardzo wierzy w to, że Dumbledore zdoła ochronić Lily. Wydaje mi się, że to będzie dla niego szok, gdy dowie się o jej śmierci.
W którym wspomnieniu uśmiercisz Lily?
Ten rozdział cudownie dopełnił mój chilloutowy wieczór poniedziałkowy. Uwielbiam Twojego Dumbledore'a! Budzi jakiś dziwny respekt, poczucie emanującej od niego siły i mądrości nadal tkwi we mnie, w Severusie również ono dało o sobie znać. Ech, Snape łudzi się, ale dobrze, że ma nadzieję. Tak myślę. Wplotłaś te cytaty tak umiejętnie, że aż nie zauważyłam, gdzie one właściwie były (albo zwyczajnie mam sklerozę... Insygnia Śmierci czytałam tylko raz w lutym 2008 roku, około Walentynek, gdy leżałam chora w łóżku. Chyba za jakiś czas znów sięgnę po 7 część ^^ ). Przynajmniej czegoś się dowiedzieliśmy - Majere był ukochanym Eileen. A to ci niespodzianka! Na to bym nie wpadła, serio.
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale ten rozdział bardzo przyjemnie mi się czytało, to chyba zalety Twojego stylu ;)
A co do cenzury w polskiej wersji HPiIŚ to faktycznie ręce opadają. Przecież to śmieszne, po co coś takiego przeinaczać? Ludzkie pomyły czasem nie mieszczą mi się w głowie.
Pozdrawiam Cię ciepło pochłaniając kolejnego pierniczka przy lekko rumowej herbacie. Pychaa!
Na samym początku zaznaczę, że na chwilę obecną czytanie twojego bloga i słuchanie muzyki z "Wicked" wydaje mi się najlepszą rzeczą, jaką można robić w deszczowe popołudnie, zwłaszcza, że jutro nie idzie się do szkoły. ^^
OdpowiedzUsuńKiedy czytałam rozmowę Snape'a z Dumbledorem, aż zrobiło mi się żal tego drugiego. Severus się nawrócił, Lily i James byli chronieni najlepiej, jak można, istniała szansa pokonania Czarnego Pana, i nagle BUM! Wszystko legło w gruzach. I choć Voldemort zniknął, a Harry przeżył, to jednak szczęśliwym zakończeniem nie można było tego nazwać. W końcu niewinny człowiek poszedł do więzienia, dwójka cudownych ludzi zginęła, przyjaciel zdradził, a dziecko pozostało bez rodziny. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale teraz to zrobiłam i doszłam do wniosku, że Albus musiał naprawdę ciężko przeżyć śmierć Lily i Jamesa. Zresztą nie tylko on. Remus, Hagrid, o Syriuszu nie wspominając.
Powrót do Hogwartu... Aż nie mogę się doczekać. Dla Severusa to szansa na dowiedzenie się czegoś o przeszłości jego matki, która, nie powiem, coraz bardziej mnie ciekawi. Dlaczego kochała pana M. i zamieniła go na mugola? I dlaczego ów mugol, którego znamy przecież jako tyrana i pijaka, pokazał się od całkiem innej strony? Czuły, kochający, opiekuńczy... Coś musiało się stać. A co dokładnie... Mam nadzieję, że już niedługo się dowiemy.Pewnie będzie to nie lada cios dla Severusa. A potem jeszcze śmierć Lily... Cóż, jego życie nigdy nie było łatwe. Pewnie dlatego stał się taki, jaki się stał. Szkoda tylko, że nigdy nie pomyślał o wyjściu z tego dołka.
Z niecierpliwością czekam na kolejne Wspomnienie.
Pozdrawiam, jedząc płatki fit i kiwając się w takt "One Short Day".
podobało mi się. Dumbledore zachował się tak, jak sobie wyobrazałam, pokazał swoją siłę. Ciekawe, co takiego konkretnego wyczuł w Severusie, iż mu zaufał. pewnie rpzeczytał jego myśli związane z dzieckiem i jamesem - a takich, szczerze, się nei spodziewałam. wreszcie Severus przestał okłamywac samego siebie, choć teraz zacznie innych i to jeszcze jak... ale i tak najbardziej podoała mi się koncówka. czyżby Tobiasz nie był taki zły od początku? co takiego się stąło, że zmienił swój stosunek do matki Seva i do syna ? bo widać że kiedus ją kochał, a i Severus był dla niego ważny... czuyzby nie był jego rodzonym ojcem? kto taki uczy w Hogwarcie, kogo z pewnością kochała matka Snape'a? a może uczyl.... prof Dippet?:D haha, wątpię, ale nie mam pomysłów... pewnie juz nie uczy, a nie był zbyt ciekawą personą... ale myślę, że matka Snape'a kochała tego kogoś milością prawdziwa... ciekawe, co bedzie dalej, nie mogę się doczekać tych wspomnien.
OdpowiedzUsuńNo, rozdział rzeczywiście długi. Podobała mi się scena rozmowy z Dumbledore'm. Severus na jego tle wypadł naprawdę żałośnie, co pięknie przedstawiłaś. No, ale w końcu Dumbledore to Dumbledore... :) Bardzo mi się podobało i oczywiście czekam na next. Na http://BYLEDOPIATKU.BLOG.ONET.PL pojawił się właśnie nowy rozdział, a w nim: Bridget pakuje się w niezłe tarapaty :) Zapraszam gorąco! Buziaki!
OdpowiedzUsuńGratulowałem ci już polecenia? Uważam, że absolutnie zasłużone. Całuję i zapraszam do mnie na http://byledopiatku.blog.onet.pl - kolejny rozdział i dramatyczny zwrot wydarzeń, które na zawsze zmienią życie Bridget! Czekam na twoją opinię i kolejny rozdział u ciebie na blogu :))))
UsuńZawiało mi tu troszkę takim tajnym śledztwem z przeszłości Eileen. Nie mogę się doczekać, aż ktoś uchyli Severusowi rąbka tej tajemnicy. Czyżbyśmy mieli do czynienia ze `studenckim` romansem dwojga młodych, w tym wypadku, czarodziejów? Czym Majere mógł się narazić Eileen? Zdrada? Szantaż? W pełni zdaję się za spryt i inteligencję Severusa. On się wszystkiego dowie. Takie tajemnice nigdy nie przetrwają dłuższej próby. Kiedyś wszystko się wyda. Musi. I Sev wróci do Hogwartu^^ Wróci na stare śmieci, hehe :) Super, brakowało mi już tej magicznej atmosfery, przemowy Dumbledore'a, zetknięcia z niesfornymi uczniami.
OdpowiedzUsuńCzekam na bombę! Pozdrawiam cieplutko ;* <3
Przede wszystkim przepraszam bardzo, że nie skomentowałam poprzedniego odcinka, a ten komentuję z opóźnieniem. Niestety brak czasu coraz boleśniej mi doskwiera. Dopiero dziś znalazłam chwilę, żeby ponadrabiać zaległości, których trochę sobie narobiłam.
OdpowiedzUsuńA przechodząc do opowiadania. Dobrze, że Sev w końcu wraca na tą dobrą ścieżkę. Szkoda, że tak późno. Bardzo mi się podobał ten fragment, kiedy rozmawiał z Dumbledorem, a dokładniej myśli Severusa. Były bardzo emocjonalne i to aż się czuło. Zastanawia mnie historia jego matki. Czyli jednak chodzi o jakiś romans... Ale nie mam siły zastanawiać się, o co chodziło dokładniej, z resztą podejrzewam, że i tak bym nie zgadła. Mam nadzieję, że kolejne wspomnienie pojawi się szybko i że w końcu doczekam się wyjaśnienia tej sprawy ;)
Pozdrawiam serdecznie! :)
Notka oczywiście bardzo mi się podobała. Ciekawie opisałaś to spotkanie. Rozmowę i uczucia jakie wywołała ona w Severusie. Szkoda, że Dumbledorowi się nie udało. Grrrr... Wredny Glizdogon. Jednak najbardziej zastanawiającą częścią tego rozdziału jest retrospekcja. Zaczynam myśleć, że Tobiasz był inny niż myślał o nim Severus. Jakby miał dwie osobowości. Ciekawa jestem o co mogło chodzić z tym Mayer`em. Do głowy przychodzą mi różne pomysły. A może Tobiasz tak naprawdę nie był ojcem Severusa? Dobra, kończę moje rozmyślania, bo niektóre są wręcz absurdalne :D Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo cieszę się, że Dumbledore postanowił dać Severusowi posadę nauczyciela Eliksirów i opiekę nad Domem Węża (swoją drogą, do jakiego domu należała Aurora Sinistra? Bo kiedyś chciałam napisać o niej miniaturkę, a nie mogłam znaleźć tej informacji w Internecie). Mam nadzieję, że Voldemortowi wystarczy taki obrót zdarzeń i będzie z niego zadowolony.
OdpowiedzUsuńPrzed pierwszym obejrzeniem HP i IŚ part two zastanawiałam się właśnie jak wybrną z tego słowa.Bo w końcu film oglądali również najmłodsi. Tak mi się wydawało, że ocenzurują tę "s..ę". No i tak też zrobili...
I wiem już dlaczego mi się nie dodawał komentarz i zrobiłam to dopiero teraz, kiedy przeczytałam twoją odpowiedź na wywiaderze... Oczywiście nie miałam ocenzurowanej s...ki...
Siódmy zeszyt? Nie powiem, zazdoszczę ;D No i gratuluję przypływu weny!
Pozdrawiam,
Leszczyna [dowiesc-niewinnosci]
Gratuluję gwiazdki.
OdpowiedzUsuńO nieeeeeeeeee! Gdzie się podział tamten szablon? Ja nie mówię, że ten jest brzydki, ale związałam się z nim emocjonalnie. Oddawał tyle uczuć.
Geniusz! Świetny blog. I Severus <3 Ogólnie bardzo spodobały mi się odczucia Snape'a, kiedy wplotłaś tam tekst z Insygniów. Genialne :D
OdpowiedzUsuńJa też pisze bloga o Snape i zapraszam :
http://sev-erus-snape.blog.onet.pl/
Na początku przepraszam, że tak późno komentuję, ale przez te próbne egzaminy gimnazjalne wszystkie moje plany co do systematyczności trochę się skomplikowały...
OdpowiedzUsuńZanim przejdę do rozdziału, chciałam zwrócić uwagę na szablon, jest śliczny, podziwiam talent Elfaby, jest niesamowita!:)
A rozdział po prostu fantastyczny, naprawdę genialny!
Znakomicie opisałaś uczucia, targające bohaterem. Świetnie przedstawiłaś zniecierpliwienie, towarzyszące Severusowi przy oczekiwaniu na wyrok Lorda Voldemorta, ból, jakiego doznał po jego poznaniu i strach o życie Lily. Niektóre opisy sprawiły, że w moich oczach pojawiły się łzy, naprawdę.
Najbardziej spodobał mi się fragment, gdy Severus wspomina letni dzień, gdy wraz z Lily znaleźli kotki. Dokładnie tak wyobrażałam sobie relacje pomiędzy Lily i Severusem w dzieciństwie, że przeżywali razem ciekawe przygody i, że to Lily wpadała na rozmaite pomysły, a Severus zgadzał się na wszystko, aby tylko zobaczyć uśmiech na jej twarzy...
A i bym zapomniała... Gratuluję gwiazdki !:)
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam serdecznie!
NADROBIŁAM :)
OdpowiedzUsuńWOW, super, super, super. Słuszna gwiazdka przy rozdziale:)
Niezwykłe zwroty akcji, świetnie wplecione motywy z przeszłości... I tylko jedna rzecz mnie silnie nurtuje: czyżby ojciec Severusa był jedna dobry? Czyżby ich życie i miłość była prawdziwa? Kurczem, a to mi dałaś do myślenia. Szkoda, że Severus nie da rady uratować Lily, ale bez tego Harry nie pokonałby Voldzia, nic by nie było tak jak było.
Już sobie wyobrażam, jaki będzie zrozpaczony...
Czekam na następny, i czy to juź będzie Hogwart?
Coraz bardziej ciekawi mnie przeszłość Eileen. W kim była zakochana i Tobiasz o tym wiedział? W sumie bardzo zdziwiłam się kiedy się przytulili. Czy łączyły ich dobre więzi i czy popsuło się to przez pijaństwo?
OdpowiedzUsuńScena z Dumbledorem była niby taka sama jak w książce ale czytało się ją z całkiem innej perspektywy. Bardzo podobał mi się ten rozdział, naprawdę.
Przepraszam, że tak późno i gratuluję polecenia ;)
Och, trochę dziwnie czytało się notkę w telefonie, ale ostatecznie czego się nie robi, gdy nie ma czasu w domu, to na przerwach między zajęciami też można :P No ale komentuję już normalnie :] Nie mogłam doczekać się tej notki, byłam bardzo ciekawa w jaki sposób ujmiesz spotkanie Severusa z Albusem. Nie zawiodłam się. Trochę z książki, trochę z wyobraźni i wyszło idealnie. Najbardziej jednak zaciekawiło mnie w tej notce wspomnienie, a może sen... To takie nieprawdopodobne...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ;)
[wystarczy-krok]
O Boże! Zakochałam się w tym szablonie! Awwwww! *.*
OdpowiedzUsuńA wiesz, że zaczęłam nadrabiać Twój blog? Myślę, że już jutro będzie nadrobiony :D
I gratuluję polecenia - zasłużone, jak zawsze ^^
Ha! Nadrobiłam, w końcu - jestem z siebie dumna :P Komentarz co prawda miał się pojawić wczoraj, ale zaczęłam pisać swoją powieść, dość późno zabrałam się za pięć ostatnich rozdziałów, jakie mi zostały u Ciebie do nadrobienia, i ostatkiem tego wszystkiego skończyłam o pierwszej w nocy xD A o tej godzinie nie przywykłam pisać długich wywodów, dlatego też odłożyłam sobie to na jakąś... normalną porę dnia :P
UsuńNie spodziewałam się, że tak się wszystko potoczy w związku z Morrigan. Spodziewałam się raczej, że... będą trwać w tym związku, ale będą się od siebie oddalać w miarę tego, jak Severus będzie działał na korzyść Czarnego Pana. A tutaj co? Murzyn. Potem byłam niemalże pewna, że dziecko będzie Seva - bum! - pudło.
Trochę zastanawia mnie postać matki Severusa. Przejęła się strasznie śmiercią Tobiasza - dlaczego? Przecież był jej... katem, jej oprawcą. Kochała go? Po tym wszystkim? Bardzo mnie to ciekawi, więc mam nadzieję, że w najbliższym czasie to jakoś wyjaśnisz - tak samo jak ten związek z Majere, przyjaciółką matki Seva, którą zabił Snape jako zadanie wstępne dla Voldemorta. Jak ona miała? Juliet. Tak, Juliet, o ile pamięć mnie nie myli...
Stary, poczciwy Dumbledore - po tym wszystkim, co Snape robi za jego plecami, ma tak duże serce, że mu przebacza i przyjmuje do Hogwartu. Ja bym się mimo wszystko obawiała - przecież to śmierciożerca.
Wiesz? Snape ma przerąbane - czego by nie zrobił, wszystko mu się sypie. Dziwię się, że nie popełnił samobójstwa jeszcze.
O, zastanawia mnie też jedno: zamierzasz pisać WS do samego końca? To jest - aż do upadku Voldemorta?
Pozdrawiam!
[war-of-dragons]
Po pierwsze chciałam Cię bardzo przeprosić, że dopiero teraz komentuje rozdział, jestem jednak dumna z siebie ponieważ udało mi się nadrobić wszystkie zaległe notki i wyrazić opinię na ich temat:), mój czas jest ostatnio chyba już maksymalnie ograniczony:/, za nim przejdę do notki to muszę się "pochwalić", że wiem już z jakiej książki i którego jej momentu pochodzi twój cytat Bułhakowa na belce XD. Szkoda mi bardzo Severusa osoba, która nienawidzi czyjejś łaski ani korzenia się przed ludźmi musiała to zrobić aż dwa razy w tak krótkich odstępach czasu. Przejrzał na oczy ma nadzieję, że teraz uda mu się uratować Lily, nawet nie wie jak po raz kolejny bardzo pomylił się w swoim życiu:(, Potter zginie zostanie "tylko" kolejny balastr na jego sumieniu pod postacią Harry'ego no cóż kto powiedział, że życie jest łatwe a zwłaszcza jego? Ale, Albus chyba też musiał zauważyć jak okrutnie Voldemort traktuje swoich podwładnych skoro Sev tak gwałtownie reagował na każdy jego "szybszy" ruch. A to wspomnienie na końcu i nazwisko wypowiedziane przez Dumbledore'a...mh coś czuje, że kroi się coś ciekawego i grubego^^. Reasumując świetnie i czekam na nn, postaram się nie robić sobie już takich mega zaległości:). Pozdrawiam i weny życzę:*
OdpowiedzUsuńPo pierwsze gratuluję kolejnej gwiazdki! gdy zobaczyłam twój blog w poleconych bardzo się ucieszyłam;)
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podobał. Rozmowa z dyrektorem jednak pomogła. Dobrze, że zaproponował posadę mistrza eliksirów.
Widać,że chłopakowi zależy na byłej przyjaciółce. Dla niej poświęca się bardzo niebezpiecznemu zadaniu.
Pracować dla Dumbeldore i Czarnego Pana. Najgorsze, co może być.
Pozdrawiam i czekam na nowy rozdział i przepraszam, że dopiero teraz komentuje. Ostatnio miałam egzaminy próbne z Operonu i OKE. Z tej strony Kira :)
Jak chcesz to wpadnij na mojego nowego bloga:
pokochac-potwora.blog.onet.pl
Jak piszesz bardziej optymistyczne rozdziały, to i ja mam optymistyczne zapatrywania na przyszłość Seva, choć wiem, że Dumb mu nie pomoże. widzisz,jak twoje dzieła na mnie wpływają?
OdpowiedzUsuń