Opowiadanie przeniesione z Onetu.

Akcja opowiadania rozpoczyna się zimą w roku 1978, gdy Severus uczęszcza do siódmej klasy. Fabuła może znacznie odbiegać od tego, co wydarzyło się w powieściach pani Rowling. Mogą pojawić się przekleństwa i brutalne sceny.

Szablon wykonała Elfaba.

niedziela, 18 września 2011

Wspomnienie 37: Korowód cierpień


Nigdy nie jesteśmy tak bardzo bezbronni wobec cierpienia, jak wtedy, gdy kochamy.
Sigmund Freud
10 listopada 1979
Tegoroczna jesień nie należała do najprzyjemniejszych. Porywiste wichry każdego dnia dawały o sobie znać. Wyginały gałęzie drzew i walczyły z ostatnimi, trzymającymi się na nich liśćmi. Ale nawet one musiały w końcu przegrać bitwę i odlecieć unoszone na wietrze z dala od swojego drzewa, od swoich korzeni. Jedynego miejsca, które znały.
Z biegiem czasu bezlitosny, zdradziecki wiatr porzucał je, zostawiał w miejscu, w którym jemu się podobało, by zabrać inne kochanki do tego szalonego tańca. Poprzednie pozostawiał na zimnej, pozbawionej życia ziemi lub uschłej trawie. Samotne, zapomniane, niechciane. Opuszczał je tam, gdzie nie mogły znaleźć nowego domu, na nowo zapuścić korzeni. Pozostawało jedynie powolne czekanie na mróz lub zgniliznę. Na śmierć.
Podobny wiatr hulał w moim sercu i umyśle. Poruszał kwestie, o których chciałem, chociaż na chwilę, zapomnieć, oderwać się od nich. Nie raz próbowałem wydobyć z siebie te potworne myśli, strząsnąć do kamiennej misy i pozbyć się ich chociażby na kilka godzin. Znaleźć spokój, uczucie, które opuściło mnie już tak dawno temu. Lecz w ostateczności wszystkie próby kończyły się fiaskiem. Nie potrafiłem doprowadzić do końca tego, co zacząłem. Nie mogłem się przemóc, aby wykorzystać prezent, który dostałem, wierząc w obłudną miłość jego ofiarodawczyni. Ciągle starałem wmówić sobie, że to nie ma znaczenia, ale w ostateczności zawsze wychodziło na to samo.
Myślodsiewnia – najcenniejszy, najbardziej wartościowy dar, jaki w życiu otrzymałem stał na półce nie używany ani razu od lutego. Od czasu, gdy wszystko się skończyło. Gdy szklane odłamki szczęścia rozsypały się na szachownicy życia, tworząc barwny korowód nieszczęścia, żalu i smutku.
Moja duma była zbyt wielka, aby przyznać rację Morrigan. Jej słowa, że czasem naprawdę tego potrzebuję odbijały się w mojej głowie echem utraconych wspomnień. Nie dawały spokoju. Jednak wolałem się bić z myślami w samotnej walce w odmętach własnego umysłu, niż ustąpić. Ja wiedziałem lepiej, to inni nieustannie się mylili.
Lecz z tego szalonego korowodu jedna myśl szczególnie nie dawała mi spokoju. Morrigan może nosić pod sercem moje dziecko. Owoc miłości, którą okazywaliśmy sobie podczas tych niezliczonych wieczorów w najróżniejszych gospodach w całym kraju. Miłości, którą przez trzy miesiące brałem za kłamstwo. Kłamstwa, którego przez siedem miesięcy nie byłem już taki pewien.
Co ja zrobiłem?
Nie chciałem tego. Nigdy nie miałem zamiaru mieć dzieci. Nie chciałem, by miały za ojca mordercę pozbawionego sumienia. Lecz teraz było już za późno na żale i trzeba zaakceptować tę sytuację. Chociaż raz wyprostowanym stanąć do walki z zaistniałą rzeczywistością.
Chciałem bezpowrotnie przeciąć wszystkie więzy, które połączyły mnie z Morrigan, lecz nie było to możliwe. Nienarodzone jeszcze dziecko przywiązało mnie do niej niezwykle mocno. Nić, której nic nie jest w stanie przeciąć, która pozostanie na zawsze, przypominając o porażce, o błędach młodości.
Wszelka iskierka jakiejkolwiek nadziei już dawno we mnie zgasła, wypaliła się w bezkresnych ciemnościach. Pozbawiona chociażby kawałka drewna, dzięki któremu mogłaby zapłonąć, rozszerzać się, aby w końcu wzniecić pożar, którego nic nie byłoby w stanie zgasić, zmniejszyć.
Wiedziałem, że szczęście opuściło mnie już dawno, że perfidny los szczerzył zęby w podłym i bezwzględnym uśmiechu, czekając na moją kolejną porażkę. Nie miałem nawet co liczyć na to, że dziecko nie będzie moje. Morrigan dopięła jednak swego, dostała to, co chciała.
I jest nieszczęśliwa – odezwało się w mojej głowie echo jakiegoś głosu, który tak bardzo przypominał mi matkę.
Sam już nie wiem, czego tak naprawdę chciałem. Może gdybym posłuchał ostrzeżeń Jacka i chociaż z nią porozmawiał, to wtedy wszystko potoczyłoby się inaczej. Szczęśliwiej…?
W końcu już niczego nie dało się zrobić. Mąż Morrigan nagle nie wyparuje z jej życia, nie zostawi jej tak, jakby nigdy nie istniał. Miałem szansę, którą zmarnowałem przez własną głupotę. I już nic z niej nie zostało. Dlaczego gdy był jeszcze na to czas nic nie zrobiłem? Dlaczego nie posłuchałem osób, które chciały dobrze?
Została pustka i szyderczy uśmiech losu. Kolejna niespełniona miłość. Kolejne rozczarowanie. I ogromny, niewysłowiony ból.
Krwawiące serce.
~ * ~
W mroźne listopadowe południe słońce przedarło się przez grubą warstwę chmur, bezskutecznie próbując ogrzać ten zimny, perfidny świat. Jakby sądziło, że dzięki temu pojawi się na nim więcej szczęścia i radości. Bzdura! Ludzie są źli i interesowni. Nie znają dobra, nie istnieje dla nich coś takiego. Łudzą się tylko i zapychają umysły kłamstwami o nim.
Siedzieliśmy razem z Karkarowem na murku w nic nieznaczącym, mugolskim miasteczku, na jednym z osiedli. Mróz, który dzisiaj zaszczycił cały kraj, niemiłosiernie szczypał nas w twarze i dłonie pozbawione rękawiczek. Przynajmniej ciepłe ubrania i szaliki chroniły nasze ciała przed nim.
Zima zbliżała się wielkimi krokami i nie było na to żadnej rady. Jak najszybciej chciała zepchnąć swoją siostrę i sama objąć panowanie. Zasiąść na swoim lodowym tronie i sprowadzić na świat chłód, który niósł za sobą żal, rozpacz i śmierć. Zima każdego roku zbierała obfite plony.
Razem z Karkarowem od kilku dni obserwowaliśmy mugolskie osiedle. Kolejne zadanie od Czarnego Pana, które otrzymałem za własną głupotę.
Karkarow nie miał mi tak naprawdę nic do zaoferowania. Nie miał wcale wpływowych przyjaciół. Chciał jedynie być blisko kogoś potężnego, kogoś, kto zawsze stanie w jego obronie. Sam tego chciałem, zgadzając się na tę głupią propozycję.
Dopiero po kilkunastu tygodniach dowiedziałem się, że Karkarow jest imigrantem. Uczył się w Durmstrangu, a do Wielkiej Brytanii przybył, chcąc zaznać sławy u boku Czarnego Pana. Nie znał tutaj nikogo. Wynajmował pokój w jakiejś nędznej gospodzie i dorabiał na boku w lewych interesach. Był zwyczajnym głupcem zafascynowanym czarną magią, ale nie potrafiącym dostrzec jej głębi i prawdziwej potęgi.
Potrafił jednak zawsze wyjść na swoim i zazwyczaj przy fanfarach zwycięstwa.  Był w stanie swoim przesłodzonym głosem zauroczyć ludzi i wykorzystać do własnych celów, dlatego powodziło mu się coraz lepiej. Wiódł w miarę godne życie.
Jednak uznania w oczach Czarnego Pana nie zdobył i mogłem się założyć o moją różdżkę, że nigdy go nie zdobędzie.
Przez cały czas zastanawiałem się, dlaczego zostałem zmuszony do misji razem z nim. Przecież nic nie zrobiłem, nie zawiodłem Jego zaufania, więc dlaczego musiałem siedzieć tu teraz w zimnie, słuchać jego marudzenia i obserwować głupich mugoli, których z chęcią, by wyładować złość i frustrację, wysłałbym na tamten świat.
Ale nie mogłem, bo cała misja zakończyłaby się niepowodzeniem, a nie chciałbym wtedy stanąć przed Czarnym Panem. Chociaż z chęcią zobaczyłbym cierpienia Karkarowa. Przydałoby mu się to, może wtedy przestałby zachowywać się jak głupiec. Albo był głupcem i nic już mu pomóc nie mogło.
W którymś z tych domów mieszkali mugole, którzy znali położenie kryjówki ostatnich dwóch członków rodziny McKinnonów. Brat i siostra, ostatni, którzy opierali się jeszcze Czarnemu Panu. Do czasu. Podobno to jakaś ich dalsza rodzina, poprzez małżeństwo z kimś tam, kto już od jakiegoś czasu nie żyje. Problem polegał na tym, że nie wiedzieliśmy, który to dom, więc musieliśmy czekać na mrozie i obserwować, aż tamci dwoje zechcą odwiedzić rodzinę z zapewnieniem, że są cali i zdrowi. Żałosne postępowanie słabych ludzi.
Pozostawało mieć tylko nadzieję, że nie wpadną na pomysł z wypiciem eliksiru wieloskokowego, bo wtedy nigdy ich nie rozpoznamy.
– Mam już dość  - powtórzył po raz kolejny Karkarow. – Czy nie mogliśmy dostać jakiegoś ciekawszego zadania i w bardziej sprzyjających warunkach? Na przykład w towarzystwie jakiejś seksownej kobiety – dodał rozmarzonym głosem.
Prychnąłem z irytacją.
– Kobiety? Jedyna śmierciożerczyni, która odpowiadałaby twoim standardom to Bellatriks, a z nią nie chciałbyś przebywać.
Stanął mi przed oczami obraz Bellatriks. Och, jakie mylne wrażenie odniosłem przy naszym pierwszym spotkaniu w Hogsmeade. Teraz wydawało mi się, że od tamtego czasu minęły wieki. Wiedziałem już, że pod tą piękną skorupą kryje się ohydna, plugawa i powoli rozkładająca się bestia, którą ogarnęło szaleństwo; dla której morderstwa i tortury były zabawą, hobby umilającym szarość codziennego życia.
Tylko raz zostałem przydzielony do misji razem z nią. Na szczęście towarzyszyli nam wtedy Lucjusz i Rudolf. Chociaż ten drugi był nie gorszym fanatykiem niż jego żona. Długo torturowała swoje ofiary klątwą Cruciatus, a gdy już leżały martwe, wysmarowała twarz i ręce ich krwią, porywając do szaleńczego tańca jednego z trupów, który kiedyś był młodym, ledwo dwunastoletnim chłopcem.
Wzięła go w ramiona i szalała po całym pokoju, rozbryzgując przy tym, cieknącą z jego ran, krew na ścianach. Nigdy nie zapomnę głowy chłopca, która dyndała na prawo i lewo, Rudolfa, który za pomocą różdżki po pewnym czasie obciął mu ją, gejzeru lepkiej, szkarłatnej cieczy, który trysnął na nas wszystkich, głowy, która potoczyła się pod moje stopy, szyderczego śmiechu Lestrange’ów.
Przyprawiło mnie to o mdłości. Miałem ochotę zwymiotować i uciec z tego miejsca. Zabrała tym ludziom wszystko, pozbawiając godności nawet po śmierci. Były to dla niej tylko ścierwa, nic więcej.
A ja w nagrodę za każdym razem w koszmarach widuję tę głowę, która leci w moją stronę, upada obok mnie, widzę przerażenie na twarzy chłopca i krew. Ocean krwi.
– Nie mówiłem o Bellatriks. – Wyrwał mnie z zamyślenia głos Karkarowa. – Są przecież jeszcze zwolenniczki Czarnego Pana. Młode, atrakcyjne arystokratki. Powinny być dla nas nagrodą.
Prychnąłem z pogardą. Powoli miałem już dość wysłuchiwania jego głupot. Czy on nie zdawał sobie sprawy z tego, że każda córka arystokratów jest hodowana po to, aby w przyszłości godnie wyjść za mąż i urodzić dziedzica, który przedłuży szlachetną linię czystokrwistych rodów? Uchroni je przed wymarciem. A ktoś taki jak Karkarow nie miał czego szukać w ich pobliżu.
– Co, Severusie? Po zerwaniu z tą ślicznotką Morrigan, postanowiłeś do końca żyć w celibacie?
– Nie twój interes – warknąłem chłodnym tonem.
– Jak tam sobie chcesz. Zapalisz? – rzekł, wyciągając w moją stronę paczkę papierosów.
Chcąc nie chcąc wziąłem jednego. Karkarow już zaczął wyciągać zza pazuchy różdżkę, potrzebując ognia.
– Zwariowałeś?! Jeszcze ktoś zobaczy i cały plan pójdzie w cholerę – rzekłem z irytacją i wściekłością, rzucając mu pudełko zapałek. Zastawiałem się, jak można być takim idiotą. Udało mu się ją zapalić dopiero za piątym razem. Żałosne.
– Na twoim miejscu taką laskę trzymałbym mocno przy sobie – kontynuował nieprzyjemny dla mnie temat. – W końcu takiej jak ona jeszcze nigdy nie widziałem. Ma w sobie to coś. A ty pozwoliłeś jej związać się z jakimś dupkiem i na dodatek urodzić mu bachora. Może chociaż coś odziedziczy po matce i …
– CO?! – krzyknąłem, krztusząc się dymem.
– Nie wiedziałeś? Wczoraj urodziła małe Murzyniątko. Pisali o tym dzisiaj w „Proroku”. Wywiad z jej mężem zajął aż trzy strony.
Nie byłem w stanie nic odpowiedzieć. Czułem, że kamień spadł mi z serca. Więc to jednak nie było moje dziecko, nie musiałem ponosić za nie odpowiedzialności. Jednak po chwili ten sam kamień znów powrócił na swoje poprzednie miejsce, ciążąc w mej piersi jeszcze bardziej.
Teraz już nic nas nie łączyło. Ostatnia nić, która mogła być powrotem do tego, co utraciliśmy została bezpowrotnie zerwana. Już nic nie da się naprawić. To był koniec. Koniec wszystkiego. Żadne nadzieje, marzenia czy plany nie mogły się już urzeczywistnić.
Koniec…
– Nie potrafię sobie jej wyobrazić w roli matki, bardziej pasuje mi na…
– To ona! – podekscytowany przerwałem Karkarowowi.
– Kto? Morrigan? – zapytał głupio.
– Nie – westchnąłem z irytacją. – Marlena McKinnon. Nie patrz teraz w jej stronę – poinstruowałem go.
Wzdłuż ulicy pewnym krokiem szła młoda kobieta ubrana w zwyczajną, mugolską kurtkę i sztruksowe spodnie. Szyję opatuliła grubym, ciepłym szalem. Spod wełnianej czapki wystawały pasma ciemnych, kręconych włosów. Dla postronnego obserwatora wyglądała jak normalna, mugolska dziewczyna. Jednak mnie nie zmyliła.
W końcu znałem ją z Hogwartu. Była w Hufflepuffie na tym samym roku, co ja. W siódmej klasie coraz częściej widywałem ją w towarzystwie Lily. Może już wtedy planowały razem wstąpić do Zakonu Feniksa? Petunia twierdziła, że Lily myślała już o tym za czasów szkoły, więc wszystko było prawdopodobne.
Dziewczyna szła pewnie, nie rozglądała się na boki, jakby doskonale wiedziała dokąd zmierza. Po chwili zatrzymała się przed jednym z domków, który niczym nie wyróżniał się na tle pozostałych. Rozejrzała się na boki, jakby szukała potencjalnego zagrożenia. Głupia, takim zachowaniem zwróciła na siebie uwagę. Nie dostrzegła niczego podejrzanego, siedzieliśmy za daleko, aby mogła mnie rozpoznać, więc podeszła do następnego domu i zapukała do drzwi.
Mała spryciula, nie ma co. Jednak nawet ta odrobina ostrożności jej nie uratuje. Po chwili drzwi wejściowe się otworzyły i stojąca w nich kobieta wpuściła Marlenę do środka.
– Moglibyśmy załatwić ją teraz – zasugerował Karkarow. – Czarny Pan na pewno by nas za to wynagrodził.
– Tak, klątwą Cruciatus – wycedziłem ze złością. – Ona może by nie żyła, ale jej brat nadal by się ukrywał. Czarny Pan chce śmierci ich obojga. Zresztą, nie dałbyś sobie rady. Sama zabiła trzech śmierciożerców, gdy w zeszłym tygodniu została przez nich otoczona.
Nie wiem, ile minęło czasu, zanim Marlena wyszła z domu. Dwie godziny? Trzy? Moje mięśnie zdążyły już zdrętwieć. Było mi potwornie zimno. A nie mogłem zostawić w tym czasie Karkarowa samego nawet na pięć minut, bo na pewno zrobiłby coś głupiego. Oboje zostalibyśmy ukarani i kto wie, czy byśmy to przeżyli. A życie nadal było mi drogie i nie miałem zamiaru rozstawać się z nim w tak głupi sposób.
Gdy Marlena wyszła z domu rozejrzała się jeszcze po okolicy. Następnie oddaliła się stamtąd, tym samym skazując mugoli na śmierć. Długo nie będzie po nich rozpaczać, już Czarny Pan o to zadba.
– Idziemy – oznajmiłem.
Miałem już dość czekania. Musiałem rozprostować kości, a prawdopodobieństwo, że ona wróci było bliskie zeru.
Podeszliśmy do domu i zaklęciem otworzyłem drzwi. Wnętrze zostało schludnie i staroświecko urządzone. Już na pierwszy rzut oka można było wywnioskować, że mieszkają tu starsi ludzie. Nie zwracałem dłużej uwagi na walory estetyczne wnętrza. Nie po to tu przyszedłem, a te wszystkie ozdoby i obrazy nie miały znaczenia. W końcu zostaną zapomniane tak, jak mieszkańcy tego domu. Możliwe, że jakiś koneser sztuki zainteresuje się czymś, jeżeli znajdowały tu się przedmioty o dużej wartości. Natomiast reszta przepadnie, zamieni się w proch. A wspomnienia w końcu zamienią się w mgłę, aby później rozproszyć się wraz z nadejściem kolejnego dnia.
Mieszkańcy siedzieli w salonie. Nieświadomi tego, że właśnie w ich domu znalazło się dwoje morderców. Oglądali telewizję i pili gorącą herbatę z błękitnych filiżanek z białym wzorkiem.
Crucio! – wrzasnął Karkarow, wpadając do pomieszczenia.
Co za nietaktowność. Zachowywał się jak jakiś mugol, któremu dano różdżkę i powiedziano, że można za jej pomocą zrobić wszystko, na co ma ochotę.
Zaklęcie trafiło kobietę. Upadła na gruby, brązowy dywan, rozlewając herbatę i tłukąc filiżankę trzymaną w ręce. Z jej gardła wydobył się nieartykułowany wrzask. Wiła się po podłodze i krzyczała, a Karkarow nie przestawał. Napajał się jej cierpieniem.
– Ursula! – krzyknął mężczyzna, ale sparaliżowany strachem, nie ruszył się miejsca.
– Mów, gdzie ukrywają się McKinnonowie, to przerwę jej cierpienia – zwrócił się do mężczyzny Karkarow.
– Ja… Ja nie wiem…
Podziwiałem go w tamtej chwili za taką lojalność. Jego żona cierpiała katusze z rąk nieznanego mu, bezwzględnego oprawcy, a on usiłował kłamać w obronie innych ludzi. Pozwalał, aby najbliższa mu osoba na tym świecie doznawała tak ogromny ból, za sprawę, której nawet nie rozumiał. Szkoda, że na niewiele to się zdało. I tak ujawni prawdę.
Legilimens.
Chciałem wedrzeć się do jego umysłu, by odkryć prawdę, zdobyć potrzebne informacje, a później nękać go wizjami mordu, krwi i cierpienia. Chciałem zniszczyć go od środka. Wedrzeć się w najbardziej intymne i wstydliwe zakamarki jego umysłu. Sprawić, by znów je przeżywał, wspominał i cierpiał przy tym.
Wspomnienia napłynęły do mojego umysłu. Już po chwili odkryłem to, co chciałem. Zaśmiałem się w duchu, to było aż za proste. Już chciałem wyciągnąć na wierzch jego najbardziej skrywane leki, gdy dostrzegłem coś jeszcze. Wspomnienie z ostatniej rozmowy z Marleną i wiadomość, która zmieniła wszystko.
Lily była w ciąży. Latem na świat miało przyjść dziecko jej i Pottera. Nie mogłem w to uwierzyć. Miałem wrażenie, że kolana się pode mną ugięły, że serce na moment przestało pompować krew, tlen ugrzązł w drodze do płuc. Wszystko stanęło, zatrzymało się, czekając na moją reakcję. Jak ona mogła mi to zrobić? Jak mogła…?
Avada Kedavra!
Błysnęło zielone światło i nie było już nic.
Pustka…
Ciemność…
Koniec…
~ * ~
Cóż, długością znów notka specjalnie nie grzeszy, ale nie sądziłam, że będę musiała skreślić całą stronę. Bywa, sama tego chciałam, zmieniając fabułę. Chociaż myślę, że następne rozdziały też będą mniej więcej tej długości, więc proszę nie marudzić.
Na koniec chcę jeszcze podziękować wszystkim, którzy głosowali na mój blog w głosowaniu na rejestrze. Moje opowiadanie zajęło trzecie miejsce i aż mnie szczęście rozpiera. A wszystko dzięki wam, dlatego bardzo dziękuję, jesteście kochani.
Notka z dedykacją dla Ostatnihorkruks, która jest ze mną od powstania tego bloga. Jesteś kochana :*
Pozdrawiam :)

34 komentarze:

  1. Biedny Sev:(, odniosłam w pewnym momencie wrażenie, że on chciałby, aby to dziecko było jednak jego, ale muszę też powiedzieć coś o Morrigan obrotna z niej dziewczyna! była z Snape'em a niemal w jednym czasie zaszła z drugim w ciąże! chyba opinia szkolna była idealna, ja rozumiem, że to był jej narzeczony, ale przynajmniej mogła mieć tyle honoru, aby aż tak bardzo nie zranić Mistrza Eliksirów. Nie zazdroszczę mu tej misji z Karkarowem niedość, że dowiedział się o porodzie, to jeszcze ten Bułgar jest dla mnie jakiś lekko niewyżyty te teksty o dziewczynach i w ogóle jego zachownie:/, kolejne tortury nie tylko tych ludzi, ale i psychiczne, bo kiedy umierał ten człowiek strzelony Avadą odniosłam wrażenie, że umiera jakaś część Severusa, kolejna kobieta w jego życiu, którą kochał stracona, na zawsze, musiał to być dla niego ogromny szok, kiedy dowiedział się o ciąży Lily;(. Notka bardzo mi się podoba i czekam na kolejną, moje komentarze niestety bd ukazywać się z takim opóźnieniem:/, tonę! w swoich obowiązkach:(. Pozdrawiam i weny życzę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny odcinek. Najbardziej podobał mi się początek, ten fragment o liściach i wietrze. To było takie... głębokie?
    Nie wiem, od czego zacząć, więc może zacznę od Morrigan. Sama nie wiem, czy to, że urodziła dziecko męża, a nie Severusa, mnie cieszy. Chyba miałam nadzieję, że to dziecko Snape'a, choć z drugiej strony to chyba całkiem kończy rozdział w życiu Severusa zatytułowany "Morrigan". Tak, jak pisałaś w notce, ostatnia nić została zerwana. Cóż, tak chyba po prostu musiało być, Snape chyba jest skazany na samotność.
    Kolejna misja. Współczuję Severusowi pracy z takim przygłupem... To musiało być strasznie męczące. Cóż, bez niego Karkarow by nie zrobił chyba niczego pożytecznego. No i wiemy, że Lily jest w ciąży. Snape mógł się tego spodziewać, przecież to młoda mężatka, szczęśliwa w swoim związku, to było do przewidzenia. Severus chyba za bardzo żył złudzeniami. Już dawno powinien pogodzić się z tym, że w jej życiu nie ma dla niego miejsca. Ale z drugiej strony nie chcę się nawet domyślać, jak musiał się poczuć. To musiał być mimo wszystko potężny cios, zwłaszcza biorąc pod uwagę wszystko, co działo się w życiu jego i osób dla niego ważnych.
    Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobra, wreszcie się cieszę, że jestem na podium ;D A jeśli chodzi o rozdział - czemuż to Snape nie jest ojcem? *łzy na twarzy dziecka* Już myślałam, że jak mówiłaś, że wysłałaś kanon daleko, hen za lasy, to Morrigan urodzi Sevowi synka lub chociażby córeczkę... A może to jeszcze niepotwierdzona informacja? Kurde, ale jaki Karkarow miałby interes, żeby kłamać?
    Współczuję Sevowi, że dowiedział się o Lily i Jamesie. Naprawdę musi być zdołowany. Rzuciło się na niego mnóstwo cierpień na raz. Biedny człowiek bez prostego życia...
    Ściskam,
    Leszczyna [dowiesc-niewinnosci]

    OdpowiedzUsuń
  4. Jednak nie, nieważne! :) :D Otóż rozdział był piękny. Tylko szkoda mi, że to nie dziecko Severusa! Naprawdę...!
    Niesamowicie podobał mi się także opis szaleństwa Bellatrix, gdy zabijała swe ofiary, i co robiła z nimi już po śmierci... Cóż, ściskało mnie wtedy w żołądku, ale podobało mi się. Bardzo.
    No i współczuję Severusowi, że tak dowiedział się o ciąży Lily. Rany, gdy to czytałam to zrobiło mi się przykro! Za bardzo wczuwam się w to opowiadanie, wiesz? :) Pozdrawiam, życzę weny i nieśmiało informuję, że zaczęłam nowe opowiadanie. Może ci się spodoba?... :)
    http://czarna-lily.blog.onet.pl/

    Ah, czy są szanse, że Severus i Lily jeszcze ze sobą porozmawiają?...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze coś! Pięknie opisałaś żal Severusa po stracie Morrigan. "Kolejna niespełniona miłość.", no myślałam, że zaraz się popłaczę... (ale się powstrzymałam!) ;)

      Usuń
  5. Zobaczymy ;)

    Hm... Lilka w ciąży?! Już?! No wiesz! Myślałam, że jeszcze troszkę wiosen upłynie zanim to się stanie, jednak jak widzę to już -.-'

    Zresztą pisałaś, że życie Seva będzie coraz lepsze, a tu co? Najpierw dowiaduje się, że dziecko Morrigan nie jest jego, później, że Lily jest w ciąży... Gdzie tu, cholera, to weselsze życie, pozbawione tych wszelkich trosk i kłopotów? Pytam: Gdzie?!

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie! Nie! To nie może być dziecko tego, tego tłuka! To miała być mała Snape'owa pociecha! -.- Nie przeżyje tego. Idę się utopić w chusteczkach. Szlag by to trafił. Chociaż może Morrigan ukrywa prawdziwy wygląd dziecka. Może podali tak tylko do gazety albo, albo... chyba będę musiała się pogodzić... nieeheee to miało być małe dzieciątko o czarnych, głębokich jak otchłań oczach, ziemistej cerze i skłonności do rudych Gryfonów/Gryfonek ;)
    No dobra chyba się już pozbierałam... powiedzmy...
    Karkarow jest okropny, jak o nim myślę to przed oczami stają mi obrazy moich znajomych ze szkoły, którzy zachowują bardzo podobnie do niego, tzn. trzymają z tymi mądrzejszymi i lubianymi przez nauczycieli, bo zyskać szacunek wśród belfrów -.-
    Widzę, że nie oszczędzasz Severusa. Okazało się, że to nie jego dziecko i w dodatku jeszcze Lily. Biedak...
    A członkowie Zakonu Feniksa to jacyś de.bile kompletni -.- Wojna i te sprawy, a oni tak na luzie. Mam wrażenie, że sami się proszą o walki ze Śmierciożercami.
    Powiem szczerze, że wbiłaś mnie w krzesło tym o Bellatriks. Chyba nigdy nie uwolnię się od tej obrzydliwej i chorej wizji Belli tańczącej z zwłokami małego chłopca. Mój i tak już psychiczny umysł zobrazował każdą kroplę krwi tego chłopczyka, każdy szkarłatny włos Bellatriks, który dotknął zmasakrowanego ciała... nie dość, nie wytrzymam... Twój opis uświadomił mi jakim szaleństwem ogarnięta była Bella... nie jestem pewna, czy dam radę po tym wyobrażeniu zjeść zupę pomidorową -.-

    OdpowiedzUsuń
  7. I co teraz? Dowiedzą się od tej kobiety? Muszą coś zrobić, przecież Czarny Pan nie może ich ukarać... Swoją drogą, tak myślałam, że to dziecko jednak będzie Thomasa. A tak z ciekawości - ma już imię? To znaczy, w tej chwili w opowiadaniu, bo że ma zaplanowane, to wiem. Szkoda, że Karkarow nie ma żadnych porządnych znajomości, myślałam, że ta umowa do czegoś się przyda, a tu nic.

    OdpowiedzUsuń
  8. Coś sporo ostatnio o tych dzieciach :D Jakby to one miały zmienić losy świata. Wróć. Harry zmieni ;) Sądziłam jednak, że Severus w trochę inny sposób dowie się o tym, że Lily jest w ciąży.
    Ja również nie znoszę Karkarowa i całkowicie podzielam zdanie Severusa na jego temat. Ohydny szubrawiec. Przypomina mi trochę Petera Pettigrew. Lubi trzymać się silniejszych od siebie.

    Pozdrawiam!
    [wystarczy-krok]
    [gryfonska-odwaga]

    OdpowiedzUsuń
  9. W końcu się dowiedziałam, kto jest ojcem dziecka Morrigan ;) Tylko, teraz nasuwa mi się kolejne pytanie; Jak Severus poradzi sobie z tym, że druga kobieta którą kochał ma dziecko z innym (a w tym przypadku z jego wrogiem!)? Nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału, który mam nadzieję, pojawi się już nie długo ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Gratuluję zajęcia trzeciego miejsca. To bardzo duże osiągnięcie ;*
    Oj, rozczarowałaś mnie. Miałam nikłą nadzieję, że dziecko będzie jednak należeć do Severusa. I uwaga- jeśli Morrigan porzuci je dla niego, to znaczy, że będzie istną s.uką. Dlaczego? Bo dziecko jest najważniejsze. Nieważne, jaki ma kolor skóry, zawsze będzie częścią swej rodzicielki. Ach, nie wiem, jak potoczą się losy Morrigan i Seva, ale napewno wszystko pogmatwa się jeszcze bardziej. Wszkaże życie nigdy nie jest łaskawe, zwłaszcza wtedy, gdy liczymy na coś więcej.
    Rozdział tradycyjnie kapitalny, cud, miód i orzeszki < 3 Chyba Cię nie zanudzam komplementami, co? ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie wiem co napisać... ten rozdział był cudowny... czułam się jakbym sama znajdowała się na miejscu Severusa w zimowy wieczór. Świetne opisy... naprawdę :) czyli dziecko nie jest od Severusa. Wiedziałam o tym od początku :D domyślałam się :) polowanie na rodziny Marleny udane. Zrobiło mi się przykro, gdy opisałaś zabójstwo w wykonaniu Bellatrix. To było okropne... aż mnie ciarki przechodzą. Jesteś świetną pisarką, wielbię cię. Według mnie ten rozdział powinien znaleść się w poleconych. Pozdrawiam <:)
    everything-scares

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie no naprawdę nie wierzę. Kobieto, czy Ty jesteś świadoma jak ogromny masz talent? Naprawdę przecież to jest doskonałe, dopracowane w najmniejszym nawet szczególe... Rozdział wciąga, podobnie jak każdy inny. Dosłownie dzięki temu blogowi moja miłość do Severusa wzrasta coraz mocniej. Jejku. No dosłownie brak mi słów, by wyrazić to co czuję, czytając te rozdziały. Po prostu, dziękuję. :) Pozdrawiam.
    [byc-jak-snape]

    OdpowiedzUsuń
  13. przepraszam, ze dopiero dzisiaj komentuję, jednak wczoraj miałam urwanie głowy. Nie wiem czy istnieją bardziej niegrzeczne psy od mojego.
    A teraz do rzeczy. Notka podoba mi się bardziej niż ta ostatnia. Czyli jednak miałam racje, to nie dziecko Severusa. To nawet lepiej. Ale chyba jego związek z Morrigan nie jest skończony? To znaczy, jeśli moje podejrzenia okażą się słuszne, to... O rety, sama nie wiem. Najlepiej dodaj kolejne rozdziały i spróbuj zaspokoić moją ciekawość.
    A Bella jest psychiczna (nie żebym Amerykę odkryła), ale ta scena była okropna
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Och, ale mnie to pochłonęło.. ja cię nie mogę.. Czytałam wbita w mój fotel i trudno mi było oczu oderwać od monitora. Po słowie "Koniec..." myślałam, że coś mnie trafi... Chce już następnej notki!! :D
    Ale mimo tego sporo rzeczy się dowiedziałam... Morrigan jednak urodziła murzynka... Nie wiem czy dobrze czy źle... Severus nie będzie odpowiedzialny za to dziecko, ale z drugiej strony stracił Morrigan już na zawsze.
    Ale Severus miał się głupio, że musiał stać na takim mrozie. Aż ciarki u mnie przeszły. I do tego denerwujący głos Karkarowa przy uchu... masakra... Ta Bellatrix to naprawdę jest demoniczna... Tak postąpić z ofiarą... Nawet niektóre wampiry lepiej szanują swoją zdobycz No i Lily jest w ciąży. To Severusa musiało dobić... stąd płomień zielonego światła...
    Gratuluje ci trzeciego miejsca... Tak, mój głos pewnie wiele dał xD
    Z niecierpliwością wyczekuje kolejnych wrażeń, bo chce wiedzieć, gdzie to oni się ukrywają...
    Pozdrawiam serdecznie;**

    OdpowiedzUsuń
  15. Biedny Severus. Każda kobieta, którą kocha, wychodzi za mąż za innego i zachodzi w ciążę.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ach... Nie ma facet różowo. Najpierw Morrigan - swoją drogą: i tak źle i tak niedobrze. Jak myślał, że to jego dziecko, to marudził, że nie chciałby, żeby miało ojca mordercę, a jak już się urodził mulatek to też źle, bo już 'nic ich nie łączy'... A to ponoć kobiety trudno zrozumieć. - a potem Lily. Dość mocne ciosy, zwłaszcza ten ostatni. Ale co tu począć. Kim byłby Severus gdyby tyle nie przeżył?

    Pozdrawiam
    [violent-storm]

    OdpowiedzUsuń
  17. Condawiramurs22 lipca 2012 15:31

    ta notka tak średnio mi się podobała. Tzn ogólnie była dobra, ale jak na Ciebie- mocno średnia. Masz talent, więc i poprzeczkę wyżej podniesioną niż ogół społeczeństwa;p początek był dobry, bardzo lubię, jak łączysz opis przyrody z opisem wewnętrznych przeżyć Severusa,bo wtedy wydaje mi się on najbardziej ludzki, wtedy też pokazujesz głębię jego przemyśleń. Ale potem nie było już tak dobrze. Opis tego oczekiwania na McKInnon był stanowczo za długi i po prostu w pewnym momencie zrobił się nudny, gdyż Karkarov nie tylko jest ewidentnym głupcem, ale przede wszystkim totalnym nudziarzem. już nie mogłam po raz kolejny czytac o tym, jak to było im zimno... Ponadto cały opis tej akcji - już wczesniej mogli tam wejść, skoro i tak mieli taki zamiar:/ No i końcówka - jakoś tak mało wybilaś fakt ciąży Lily, tzn. wydawało mi się, że taka rewelacja zrobi Severusowi sieczkę z mózgu i że będzie więcej jakichś takich 'co?' choć Avada KEdavra zedcydowanie dużo mówi... Za to wielki plus za porównanie dwóch ciąż - i dwóch dla Severusa kompletnie nieszczęśliwych...

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo mi się podobało ^^ Sev się dowiedział, że Lily w ciąży... Biedny... Chociaż... A w sumie mam to gdzieś xD Marlna McKinnon jest w niebezpieczeństwie :D Ona też biedna... :P Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja zacznę od końca tego, co chcę powiedzieć.
    Bardzo dziękuję za komentarz u mnie. Wiele dla mnie to znaczy.

    Przekaż siostrze, że szablon udał się znakomicie, chyba jeden z lepszych w jej wykonaniu.

    Twoja planeta według astrologów... powaliła mnie. Aż strach się bać spojrzeć jaka jest moja ;)

    Poza tym, dziwi mnie, że Ty znajdujesz podczas studiów czas. Zwłaszcza ten wolny. Ale może to kwestia tego, że ja jeszcze pracuję. No mniejsza, w każdym razie - bardzo się cieszę, że poświęcasz czas, by pisać, gdyż wychodzi Ci to. I to całkiem całkiem.

    I na koniec - zupełnie poważnie. Zakończ to opowiadanie. Napisz powieść i wyślij do wydawnictwa.
    Mówię poważnie. Już nawet abstrahuję od opisów, kapitalnych porównań, czy postaci z krwi i kości.
    Masz w sobie pewną dojrzałość, która przyciąga niczym światło ćmy. Zrób z tym coś. Koniecznie.

    Tyle.
    Basta.
    Pozdrawiam.
    Powiadomisz?
    nausa
    [z-otchlani]

    OdpowiedzUsuń
  20. Teraz rzeczywiście Morrigan i Severusa nic nie łączy, oprócz stłumionego uczucia. Mały chłopiec będzie miał nieciekawe życie wśród niekochających się rodziców...
    Morderstwo Lestrange'ów było przerażające. To było naprawdę bestialskie i omal sama co nie zwymiotowałam kiedy to sobie wyobraziłam...
    Nie tylko ona ma dziecko. Lily także jest w ciąży... Zawsze myślałam, że miała wtedy około 24 lata, bo w filmie tak właśnie wyglądała.
    Pozdrawiam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. ostatnihorkruks22 lipca 2012 15:33

    Łooo z dedykacją dla mnie? Dziękuję ;* Taaaak, jestem od początku, odkąd pamiętam:)
    Już, za kilka minut zabiorę się za czytanie. Tylko ogarniam matmę -.-
    Pamiętasz jak znalazłyśmy siebie na blogach? Bo ja nie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ostatnihorkruks22 lipca 2012 15:37

      I już:)
      Przeczytałam i po raz kolejny muszę przyznać, że masz bardzo dobre opisy. Ty masz tak, że w twoich rozdziałach nie musi się dziać nic szczególnego i porywającego, aby były ciekawe, długie i ładne. :]
      Czarny Pan się wkurzył, że Snape gada z Karkarowem, to śmieć. Ogólnie to coraz szybciej zbliża się chwila w której spotka się z Lily. mam rację? Mam? A może się już nie zobaczą przez jej śmiercią? To byłby cios... A więc Lily jest już w ciąży z Potterkiem. fajnie.

      A już się łudziłam, że Morrigan urodzi dziecko Snape'a. łudziłam się, ale wiedziałam, że to będzie potomek murzyna. Skąd? Znam cię:)
      Opisy, opisy, opisy. Mogłabym ich czas wiele z twojej ręki, są naprawdę wyjątkowe.
      To by było chyba na tyle ;)
      PS. Musiałam przerwać notkę w tej chwili, bo nie wiem co mam dalej zrobić, muszę to przemyśleć. ;)
      Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję! :)

      Usuń
  22. W przerwie pomiędzy nauką i oglądaniem Doctora Who wzięłam się za przeczytanie i skomentowanie tego rozdziału. Z góry przepraszam za pewne opóźnienie, niestety w najbliższym czasie komentowanie na bieżąco nie wchodzi w grę.
    Więc to jednak nie dziecko Snape'a... Cóż, zdarza się. Myślałam jednak, że będzie inaczej. Nie wątpię też, że musiał poczuć i ulgę, i smutek. W końcu teraz jego i Morrigan nie łączy już nic. Wielki plus dla Karkarowa za "małe Murzyniątko", parsknęłam śmiechem, gdy tylko to przeczytałam. Samej postaci nie lubię, jest, jak to powiedział Snape (nawiasem mówiąc, pogarda dla Karkarowa jest jedyną rzeczą, która łączy mnie i jego) tchórzem i głupcem. Zachowuje się jak mugol, któremu dano różdżkę i powiedziano, że może zrobić z nią, co chce - idealne podsumowanie jego osoby.
    Lily jest w ciąży z Jamesem! Nawet nie wiesz, jak się ucieszyłam. I jednocześnie znienawidziłam Severusa jeszcze bardziej. "Jak ona mogła mi to zrobić?". Ekhem... Jak można być takim egoistą? Sam jeszcze przed chwilą myślał, że zrobił dziecko swojej byłej dziewczynie, którą wciąż kocha, a teraz co? Lily i James będą rodzicami, są małżeństwem, kochają się, ale to nic, bo przecież Snape poczuł się pokrzywdzony. Wiem, wiem, wciąż ją kocha, a Potter to jego wróg - ale na miłość boską! Trochę więcej wiary w dobro i miłość.
    Gratuluję trzeciego miejsca. Co do tego, że ci się należało, nie mam żadnych wątpliwości. Obyś kiedyś wygrała. Trzymam kciuki i obiecuję zagłosować również kolejnym razem! :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  23. Po pierwsze, gratuluję zajęcia trzeciego miejsca:)
    Po drugie, obejrzałam nowy rysunek w galerii i... jest całkiem niezły. Hm... Nie obrazisz się, jeśli szczerze wytknę błędy? W plastyku ciągle wytykane są moje błędy w pracach, więc... Mam nadzieję, że Cię nie urażę. Czytałam już komentarz Legilimencji, więc tego co ona napisała, nie będę wymieniać, ale dodam jeszcze, że podbródek jest nieco za wysoko, zbyt blisko ust, w nosie brakuje kilku szczegółów, linii, cieni... Ale poza tym jest OK, a włosy mi się podobają:)
    Wiesz, myślę, że to dobrze, że Morrigan nie urodziła dziecka Severusa. Ciężko jest mi sobie wyobrazić jak wyglądałoby dzieciństwo tego dziecka, zresztą i tak Morrigan nie sprawia wrażenia dobrej matki, ale to mogą być pozory.
    Powiem szczerze, że uważam, iż było to dość podłe ze strony Severusa, że włamał się do wspomnień tej umierającej Ursuli, nawet jeśli postępowanie Karkarowa było jeszcze okrutniejsze. Ale wiesz, spodobało mi się to jak opisałaś Bellatrix. Naprawdę bardzo pasowało do jej osoby.
    Mam nadzieję, że niczym Cię nie uraziłam.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  24. wreszcie jestem i wreszcie przeczytałam te zaległe siedem notek .
    super , super i jeszcze raz super .
    jestem totalnie zaskoczona .
    najbardziej tym że Severus zabił swojego ojca . i że rzucił Morrigan . i że ona była w ciąży .
    chociaż tego że rozstał się z Morrigan też mi żal . byli fajną parą .
    jestem bardzo ciekawa czy Snape będzie chciał się teraz spotkać z Lilką .

    brakowało mi tego opowiadania .
    pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  25. Przepraszam kochana, że dopiero teraz nadrabiam zaległości. Jakoś nie miałam czasu, żeby do ciebie wpaść. Ale jest jeden tego plus. Mogłam sobie więcej poczytać. Aż dwa rozdziały. Przynajmniej nie będę narzekać, że za krótko :) Pozwól, iż skomentuję tutaj oba rozdziały.
    Zacznę od wspomnienia 36. Zdziwiło mnie zachowanie Lucjusza. Nie myślałam, że może być tak miły dla Severusa. Co za tym stoi? Bo napewno nie brak potomka xD Swoją drogą, Narcyza też powinna być już w ciąży. Szkoda, że Morrigan nie urodziła dziecka Severusa. Byłoby ciekawie. zastanawiam się też, jak długo wytrzyma z Thomasem. Będzie tak jak większość arystokratek siedzieć cicho i ulegać mężowi? Czy może się postawi i wystąpi o rozwód. No i Sev. Co z nim teraz będzie. Kobiety, które kochał znalazły sobie innych na dodatek mają z nimi dzieci. Przykro mi, że Sev dowiedział się o ciąży Lily w taki sposób. To musiał być dla niego szok. Jednak podejrzeważ, iż za jakiś czas nie będzie się tym przejmował. Będzie patrzył na to z przymrużeniem oka. Spróbuje ukryć to wspomnienie głęboko w duszy. Do czasu, gdy zobaczy Harry'ego w Hogwarcie. Bo to będzie Harry, tak? Czy może wymyślisz coś innego?
    Dobrze, będę już kończyć. Czekam teraz na ciąg dalszy. Chciałabym, aby wszystko się ułoży, choć mam świadomość, że tak szybko do tego nie dojdzie. Może nawet przybędzie więcej tajemnic, zagmatwań i pokręconych wątków. W takim razie do następnego. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  26. Taa Zwariowanaa22 lipca 2012 15:36

    Rozdział jak zwykle świetny! I taki... smutny... Biedny Severus, nie dość, że w dzieciństwie już tyle wycierpiał, to i w dorosłym życiu też musi cierpieć... Na pewno nie było mu łatwo przyswoić sobie wiadomość o tym, że dziecko Morrigan nie jest jego dzieckiem... I jeszcze ta wiadomość o ciąży Lily...
    O kurczę, ale końcówka! Wow! Śmierć... Szkoda mi tych staruszków ;((
    Ech, co też temu Karkarovi ciągle po głowie chodzi...? ;D Bellatriks chyba rzeczywiście nie byłaby wymarzoną kobietą... c(;
    I cóż ja mogę jeszcze powiedzieć...? Kocham jak opisujesz uczucia, kocham całego tego bloga! ;D Notka genialna, (nie)cierpliwie czekam na kolejną! :)
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Ojej, to to nie będzie dziecko Severusa? Szkoda w sumie, byłoby chyba ciekawiej. Gdzieś tam podświadomie czułam jednak, że to nie będzie to. Z drugiej strony fajnie, bo jakoś go sobie nie wyobrażam jako ojca, a poza tym był element zaskoczenia. No i Snape dowiedział się, że Lily jest w ciąży, a to znaczy, że powoli zbliża się moment jej śmierci i przejścia Severusa na dobrą stronę. Nie mogę się doczekać. Zastanawiam się, jak to przedstawisz. Na pewno świetnie, masz talent. Świetnie wykreowałaś postać Karkarowa, wiesz? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  28. Ha, ha ha! Wybacz mi, ale nie mogę powstrzymać śmiechu :D Ktoś wrzucił mi komentarz nie pod notką, na co ja buch - w spamownik :D A tam - wspomnienie 37 ;D Pierwsze co zrobiłam, to się zaklepałam, po czym czytam, czytam, a przecież to już znam. *Sheila klepie się w czoło* Wybacz mi ;)
    Zwalam winę na gorączkę!

    OdpowiedzUsuń
  29. Och, pech jest nieodłączną częścią zycia Seva. Morrigan urodziła dziecko, Lily jest w ciąży...Straszne i smutne :( Bellatrix jest naprawdę okropna i żal mi tych wszystkich biednych mugoli. No i cudowne opisy krajobrazu i uczuć :)
    Nowy szablon? Piękny, taki smutny i poruszający...;)

    OdpowiedzUsuń
  30. O nie! A jednak Morrigan była w ciąży ze swoim okropnym mężem. To strasznie smutne, że nic już ich nie łączy, ale chyba musiało tak być. Teraz jak myślę o tym, to nie jestem w stanie wyobrazić sobie rodzinki złożonej z Seva, Morrigan i malutkiego dziecka, którego ukochany tatuś wieczorami idzie mordować ludzi. Aż mnie dreszcz przeszedł, to było po prostu niemożliwe, po co się łudziłam? Karkarow faktycznie wydaje się być żałosny. Lily już jest w ciąży, czyli niedługo chyba nastąpi punt kulminacyjny, prawda? Biedny Severus, jak on boleśnie musiał to przeżywać... Liczę na więcej wstawek o Lily - szczerze mówiąc, bardzo ją lubię w porównaniu do większości fanów HP. Szanuję ją ze względu na jej oddanie w imię miłości do syna. Zawsze lubiłam tą postać, nie wiem, dlaczego cały fandom obdarzył ją taką niechęcią. Jutro kolejne dwa rozdziały na mnie czekają. Ciekawe co się wydarzy ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. arwen_LivTyler22 lipca 2012 15:42

    Jej, nie kończ w takich momentach! Padam do stóp, geniuszu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. arwen_LivTyler22 lipca 2012 15:44

      Byłoby jednak ciekawiej, gdyby Mor miała dziecko z Sevem.

      Usuń