Słów cofnąć
niepodobna. Ich skutków nie zdoła nic naprawić.
Barbara Gordon
12 maja 1979
Drogi Severusie,
Od dawna ze sobą nie rozmawialiśmy. Od lutego stałeś
się wyjątkowo zamknięty w sobie i stroniący od ludzi. Cały czas skupiasz się na
zadaniach powierzonych Ci przez Czarnego Pana, a zapominasz o sobie. Nasz
Mistrz coraz bardziej Cię ceni, ale czasem warto pomyśleć też o czymś innym,
zająć się czymś jeszcze poza chwalebną służbą w imię najwspanialszych idei.
Niepokoi mnie też, że coraz więcej czasu spędzasz z Igorem Karkarowem, a nie ze
mną czy z Jackiem Averym. Nie twierdzę, że jest on złym towarzyszem, jednak
czasem dziwnie mu z oczu patrzy i wielu zna jego obłudność i dwulicowość.
Trzyma się tylko z tymi, którzy są czegoś warci, a Ty znaczysz coraz więcej.
Uważaj na niego, bo z jego marnymi zdolnościami istnieje duże
prawdopodobieństwo, że zostanie schwytany przez aurorów i najprawdopodobniej
Ciebie pociągnie za sobą do Azkabanu, z którego wyjdzie, używając swojego
śliskiego języka i kolejnych matactw.
Nie możesz żyć wiecznie we własnej samotni, zmagać się
z ponurymi myślami o rzeczach, które nigdy się nie spełnią. Nie możesz
zapominać o swoich prawdziwych przyjaciołach. Czas definitywnie i ostatecznie
zapomnieć o Lily Evans i zacząć żyć bez niej; jest już mężatką i nic tego nie
zmieni. Na dodatek już dwa razy jawnie przeciwstawiła się Czarnemu Panu i
wyszła z tego obronną ręką razem z Potterem. Zapomnij o niej, bo przynajmniej
śmierć, która prędzej czy później czeka szlamę, mniej Cię zaboli. Bo w końcu
wola Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać jest absolutna. On osiągnie swój
cel za pomocą wszelkich środków.
Ale dość już tych ponurych spraw. Postanowiłem
przychylić się do prośby Narcyzy, aby urządzić mały podwieczorek dla
najbliższych przyjaciół. Jesteś na niego, oczywiście, zaproszony. Mam nadzieję,
że przyjdziesz, ponieważ Narcyza bardzo chciałaby Cię znów zobaczyć. Bardzo Cię
ceni, a zapewne nie chciałbyś sprawić jej zawodu.
Najwyższy czas w końcu wyjść z zamknięcia i cieszyć
się z potęgi Czarnego Pana, która ogarnęła już prawie cały kraj! W której także
i my mamy swój udział!
Na podwieczorku będzie tylko kilka znajomych osób:
Thomas z Morrigan oraz Jack. Bellatriks z Rudolfem są na jakiejś misji dla
Czarnego Pana (coś w związku z olbrzymami, pewnie jakaś kolejna krwawa masakra
na mugolskie miasto), więc nie musisz obawiać się spotkania z nią, bo wiem, że
za moją szaloną szwagierką nie przepadasz. Szczerze mówiąc, nie tylko Ty.
Oczekujemy Ciebie dwunastego maja o godzinie
siedemnastej.
Z wyrazami szacunku.
Lucjusz Malfoy
List od
Lucjusza, który został dostarczony kilka dni temu, od tamtego czasu nie dawał
mi spokoju. Lecz nie potrafiłem zdobyć się na napisanie odmownej odpowiedzi,
chociaż zabierałem się za to kilkadziesiąt razy. Tak naprawdę, w głębi
zatrutego serca i rozszarpanej duszy, chciałem tam iść, chciałem znów ją
zobaczyć. Mieć pewność, że jest szczęśliwa. W końcu miałem jakiś pretekst i
egoistyczna część mnie chciała go wykorzystać, bo kolejna okazja może nie
trafić się tak szybko.
Nie wiedziałem
tylko, jak zareaguję na jej widok. Na kobietę, która już na zawsze zostawiła w
sobie cząstkę mnie. Na kobietę, która już nigdy nie będzie moja; która przez
swoje kłamstwa doprowadziła do tego wszystkiego. Zniszczyła wszystko, co było
mi drogie. Zaufałem jej, a ona mnie zdradziła. A mimo to nie potrafię o niej
całkowicie zapomnieć, na zawsze wyrzucić z mojego świata, ze snów, z serca.
Ciągle miałem
wrażenie, że gdyby matka poradziła mi porozmawiać z nią o jeden dzień
wcześniej, wszystko mogłoby potoczyć się całkiem inaczej. Mogłoby mieć zupełnie
inny koniec. Lub raczej początek…
Niestety, na to
było już za późno.
Lucjusz nie
wiedział, że zmiana mojego zachowania ma niewiele wspólnego z Lily. Jakaś
cząstka mnie nie mogła znieść myśli, że oddała swoje życie tej kanalii, lecz
nie mogłem bezpośrednio temu zapobiec. Bo jak? Pozostał mi jedynie strzępek
nadziei, że złe wybory Lily nie zapoczątkują w jej życiu nieszczęścia i nie doprowadzą
do przepaści, do skoku, który zakończy się spadkiem z ogromnej wysokości,
rozbiciem na skałach. Strzaskaniem wszystkiego, co było jej drogie, co kochała.
Dwie kobiety,
na których mi zależało zostały ode mnie na zawsze odcięte. Więzy małżeństwa i złote
obrączki dobitnie o tym świadczyły. I nie miałem co liczyć, że cokolwiek się
odmieni.
Tak niewiele mi
po nich pozostało…
Mąż Morrigan
był arystokratą wspierającym Czarnego Pana, ale nie należał do śmierciożerców,
więc nic mu nie groziło. Spokojnie mógł dożyć sędziwego wieku u boku swojej
pięknej i kapryśnej żony.
Co do Pottera,
to los sprzyjał mu przez całe dotychczasowe życie i nie sądzę, aby miał się od
niego odwrócić. Przeżyje, by wraz z Dumbledore’em szkodzić Czarnemu Panu. Nie
miałem nawet co marzyć, aby w chaosie walki rozerwał go na strzępy inferius lub
trafił zielony promień śmiertelnej klątwy. Urodził się pod szczęśliwą gwiazdą.
Miałem
wrażenie, że w ostatnich miesiącach tylko Jack mnie rozumiał. Bo tak naprawdę
tylko on zdawał sobie sprawę z tego, jaką fałszywą osobą była Morrigan.
Zachowywał się tak, jakby nasze grudniowe spotkanie nie zakończyło się tak
fatalnie. Jakby naprawdę zależało mu na naszych bliskich stosunkach.
Przyjaźni…?
~ * ~
Przez
rezydencję Malfoyów prowadził mnie ich domowy skrzat. Powoli zaczynałem się
przyzwyczajać do tego, że w arystokratycznych dworach te stworzenia zastępują
panią domu w obowiązku witania gości.
Gdy stanęliśmy
przed jednymi z wielu podobnych do siebie drzwi, skrzat otworzył je i usunął
się z przejścia, abym mógł wejść do środka. Niepewnie, z coraz szybciej bijącym
sercem pokonałem te ostatnie kilka kroków.
Pomieszczenie
było duże, lecz nie potrafiłem dokładnie określić jego kształtu. Trzy ściany
były normalne, łączyły się w dwóch miejscach pod kątem prostym tak, jak w
większości domów. Natomiast czwarta miała owalny kształt i praktycznie w
całości została oszklona, wychodziła na taras. Można było wyjrzeć przez nią na
ogromny, wyłożony jasnoszarym brukiem taras z marmurowym ogrodzeniem oraz
wielki ogród znajdujący się piętro niżej. Nigdy nie pomyślałbym, że coś takiego
może dobrze wyglądać, ale pomyliłem się. Wszystko zostało gustownie i elegancko
wykonane i wykończone.
Trzy zwyczajne
ściany zostały pomalowane na kremowo, a podłoga wyłożona bukowymi deskami. W
pomieszczeniu dominowały jasne odcienie. Praktycznie wszystkie meble zostały
wykonane z jasnego drewna, kryształu lub szkła oraz szykownie ozdobione i
wykończone zdobieniami z prawdziwego złota. Z sufitu zwisał ogromy i piękny
kryształowy żyrandol.
W salonie
znajdowali się już wszyscy zaproszeni goście. Ja przyszedłem jako ostatni.
Morrigan od
razu rzuciła mi się w oczy. Jak zawsze ubrana w elegancką suknię, tym razem w
kolorze ciemnozielonym. Włosy upięła w gustowny kok. Całości dodawała uroku
biżuteria z drogich kamieni. I wtedy ją zauważyłem. Do sukni przypięła broszkę
w kształcie róży, którą kiedyś jej podarowałem. W dniu, w którym nasze słońce
świeciło tak jasno, kiedy nie było mowy o cieniach. Lecz teraz wiem, że one od
zawsze czaiły się w pobliżu i tylko czekały na odpowiedni moment, by opanować
tę słoneczną idyllę.
Poczułem
ukłucie w okolicach serca. Czyżby uczyniła to specjalnie, by zrobić mi na
złość, by zadać dodatkowy ból? Pokazać w końcu, jaka jest naprawdę, co kryje
pod tą śliczną maską?
Lecz wyglądała
na smutną. W jej oczach nie błyszczały już te iskry radości i szczęścia, które
widziałem na każdym naszym spotkaniu, każdej tajnej schadzce. Miałem wrażenie,
że straciła radość życia, że coś ją martwi. Bez trudu zorientowałem się, że pod
maską neutralności skrywa jakiś problem. Problem, z którym sama walczy; z
którego rozwiązaniem nikt nie może jej pomóc lub ona nie dopuszcza do siebie
jakiejkolwiek pomocy. W tamtym momencie tak bardzo przypominała mi matkę.
Z niechęcią
przeniosłem wzrok na jej męża. Widziałem go pierwszy raz w życiu, lecz nic nie
było w stanie przygotować mnie na szok, jaki doznałem. On był Murzynem.
Morrigan wyszła za mąż za jakiegoś Murzyna ze skośnymi oczami. Czy on był jakąś
krzyżówką z Chińczykiem?
Przy swojej
żonie prezentował się żałośnie. Nawet elegancka, zapewne szyta na miarę szata w
kolorze śliwkowym nie mogła zatuszować jego pokaźnego brzucha. Równać się z nim
mógł jedynie Slughorn, ale stary profesor posiadał chociaż trochę dostojności w
przeciwieństwie do niego. Miałem wrażenie, że to jakiś podły żart. Ile on
musiał mieć pieniędzy, że Morrigan zgodziła się spędzić resztę życia z tym
czymś?
Skąd wiesz, że chciała – odezwał się w mojej głowie cichy głosik, tak bardzo
podobny do matki.
Jednak z całego
towarzystwa, to Jack prezentował się najbardziej żałośnie. Nie widziałem go od
kilku tygodni, ale nie sądziłem, aby mógł się aż tak zmienić. Wyglądał na
smutnego, zalanego nadmiarem trosk. Był tak blady, że nie mogłem dostrzec
piegów na jego twarzy. Efekt potęgowała czarna szata. Włosy sterczały mu
jeszcze bardziej niż zazwyczaj, jakby nie pofatygował się nawet, aby chociaż je
uczesać. Jego oczy przypominały dwa bezdenne jeziora smutku i rozpaczy.
Gdy wszedłem do
pomieszczenia w moją stronę od razu ruszyli gospodarze. Na przedzie szedł,
oczywiście, Lucjusz.
– Cieszymy się,
że przyszedłeś, Severusie – zwrócił się do mnie, wyciągając dłoń, którą
uścisnąłem.
Stosunek
Lucjusza do mnie zmienił się ostatnimi czasy. Stał się bardziej… przyjacielski? Nie wywyższał się już
tak, traktował mnie jak równego sobie śmierciożercę.
– Jak dobrze
cię widzieć, Severusie – powiedziała radośnie Narcyza, całując mnie w oba
policzki.
– Ciebie
również dobrze widzieć – odparłem, ale nie byłem zdolny do uśmiechu.
Narcyza
wyglądała wspaniale. Promieniowała radością i szczęściem, jakby małżeństwo
przyniosło jej wiele dobrego.
– Z tego co
wiem, nie poznałeś jeszcze męża Morrigan, prawda? – zagadnął Lucjusz,
odciągając mnie od swojej żony i prowadząc w stronę gości.
– Nie.
– Thomas. Miło
mi poznać – zwrócił się do mnie tamten, niezgrabnie wstając z kanapy i
wyciągając dłoń w moją stronę.
– Severus.
W uścisk dłoni
starałem się włożyć jak najwięcej siły. Niech wie, że nie ma do czynienia z
byle kim. Mężczyznę najwyraźniej zaskoczyło moje zachowanie. Czyżby nie
wiedział, że zaledwie sześć dni przed ich ślubem, to ja byłem kochankiem jego
żony? Cóż, nie mój problem.
Gdy wszyscy
rozsiedliśmy się już na kanapach i fotelach, do salonu wszedł skrzat domowy,
niosąc ogromną, srebrną tacę z herbatą i ciastem. Postawiwszy wszystko
odpowiednio na stole, zniknął, jakby obawiał się, że za chwilę czekają go
tortury.
– Częstujcie
się – zachęciła gości Narcyza z szerokim uśmiechem na twarzy, ukazując sznur
śnieżnobiałych zębów W całym towarzystwie tylko ona wyglądała na zadowoloną z
życia. – Szarlotka z malinami jest naprawdę pyszna.
– Jak się czuje
Martin? – zwróciła się do Jacka Narcyza. Chyba za wszelką cenę próbowała zacząć
jakąś sensowną konwersację. Wyraz twarzy Lucjusza wskazywał na to, że znów
zrobiła coś nie tak. – Musiał to wszystko bardzo przeżyć.
Jack z głośnym
brzękiem upuścił srebrny widelczyk na porcelanowy talerzyk. Dźwięk został
częściowo zagłuszony przez słowa Lucjusza:
– Narcyzo, czy
musimy rozmawiać o takich sprawach przy podwieczorku?
– Tak,
Lucjuszu, ponieważ jest to mój dalszy kuzyn. Nie odpowiadał na listy mojej
matki, a teraz mam okazję wszystkiego się dowiedzieć.
W wyczekiwaniu
Narcyza przeniosła swoje brudnozielone oczy na Jacka, który wyglądał, jakby
ktoś przed chwilą kazał mu zarżnąć setkę małych dzieci i wykąpać się w ich
krwi.
– Ojciec… –
zaczął mężczyzna i nagle urwał. – Szykuje się do jutrzejszego pogrzebu –
dokończył wymijająco.
– Ale przecież
musi to przeżywać? – natarczywie nie dawała mu spokoju Narcyza. – W końcu już
druga żona mu zmarła. Wszyscy pamiętamy ten okropny dzień, gdy Anne popełniła
samobójstwo. A teraz Estelle również nie żyje. I nadal nie wiadomo, co było
przyczyną tej nagłej śmierci?
Ta wiadomość
całkowicie mnie zaskoczyła. Macocha Jacka nie żyła? Żałowałem, że ostatnio nie
czytałem „Proroka Codziennego”, taka wiadomość na pewno znalazła się na jednej
z pierwszych stron.
Młody mężczyzna
wyglądał, jakby za chwilę miał zemdleć. A wspomnienie o jego matce musiało
jeszcze bardziej wpłynąć na ten stan. Wydawało mi się, że z całych sił
powstrzymuje się, aby z jego oczu nie popłynęły łzy.
– Możliwe, że
także się zabiła – wydusił z siebie po chwili. – Znalazłem… Znalazłem ją leżącą
w salonie. Mogła wypić truciznę.
Narcyza
teatralnie zasłoniła sobie usta ręką. Wyćwiczony gest, który pewnie nie miał w
sobie ani krztyny szczerości.
– Przecież
trucizna zawsze zostawia po sobie jakiś ślad – niespodziewanie włączył się do
rozmowy Thomas.
Morrigan
spojrzała na niego tak, jakby miała ochotę zabić go na miejscu za to, co
powiedział. On nie zwrócił na nią najmniejszej uwagi.
– Nie wszystkie
– wtrąciłem jadowitym tonem, zanim zdołałem się powstrzymać. – Niektóre
trucizny nie pozostawiają po sobie żadnych śladów. Podaje się je zazwyczaj, aby
upozorować samobójstwo. Szybka i bezbolesna śmierć, której ofiara nie jest
świadoma, dopóki nie nadejdzie koniec.
Spoglądałem na
niego, jednak on nie spojrzał mi prosto w oczy. W tamtym momencie miałem ochotę
jemu wlać do filiżanki tę truciznę.
Odniosłem
wrażenie, że do Jacka nie docierało to, co działo się w pomieszczeniu.
Bezwiednie mieszał łyżeczką w herbacie. Nie chciałem nawet sobie wyobrażać, co
on musiał czuć. Gdyby rzeczywiście macocha wypiła truciznę, to znaczyło, że
postąpiła tak, jak Anne Avery. Odebrała sobie życie, zamiast walczyć z tyranem.
A jeżeli to nie było samobójstwo, to stan mężczyzny mógł się jeszcze bardziej
pogorszyć. Nie wiedziałem, jakie miał stosunki z macochą, ale wszystko
wskazywało na to, że dobre. Zastanawiałem się, czy Jack także dołączy do tych
kobiet i postąpi tak samo jak one.
– Nie mówmy już
o tym – wtrąciła się szybko Narcyza, widząc ponurą minę swojego męża, zanim
ktokolwiek zdążył coś jeszcze powiedzieć. – Takie głupoty jeszcze zaszkodzą
Morrigan. Nie można denerwować kobiety w ciąży.
– W ciąży!? –
wyrwało mi się, zanim zdążyłem ugryźć się w język.
– Nie
wiedziałeś, Severusie? – zdziwiła się Narcyza. – To już trzeci miesiąc. Nie
każdemu zdarza się zajść w ciążę w noc poślubną. To musi być takie romantyczne
– dokończyła rozmarzonym głosem, ale w jej oczach pojawił się smutek. Pewnie
sama chciała zajść już w ciążę, dać Lucjuszowi dziedzica.
Spojrzałem na
Morrigan. Była cała blada, starała się ukryć drżenie rąk. Nie podniosła wzroku
na mnie, jakby jej własne kolana okazały się bardziej interesujące. Czy ona
myślała, że nigdy się nie dowiem? Czy starała się to przede mną ukryć?
~ * ~
Stałem na
trasie w rezydencji Malfoyów, obserwując ich duży, okalający dom ogród, po
którym spacerowały pawie. Piękno wiosennej przyrody przyprawiało mnie o mdłości.
Wolałbym już oglądać lochy Hogwartu lub rozćwiartowane truchła ofiar
inferiusów.
Po chwili
usłyszałem dźwięk kroków. Ktoś wszedł na taras i zbliżył się w moją stronę.
Niechętnie odwróciłem się, by stanąć twarzą w twarz z Morrigan. Teraz, gdy nie
siedziała, mogłem bez trudu zobaczyć jej lekko zaokrąglony brzuch rysujący się
pod suknią. Na ten widok ogarnął mnie ogromny smutek.
– Narcyza
zajęła czymś resztę, więc możemy porozmawiać w spokoju przez chwilę.
– Nie mamy o
czym – skwitowałem, próbując wyminąć ją i wrócić do salonu.
– Nie wiem,
czyje jest to dziecko – odparła prosto z mostu, jak miała w zwyczaju.
Miałem
wrażenie, że zaraz ugną się pode mną kolana i przewrócę się na bruk. Cała krew
odpłynęła z mojej twarzy. Serce, jakby na chwilę zapomniało, że musi pracować.
Mogłem tylko stać i patrzeć na nią oniemiały, niezdolny wydusić z siebie
chociażby najmniejszego dźwięku.
– Nie chciałam
ci mówić o ciąży, ale skoro już wiesz, to sądzę, że o tym też powinieneś
wiedzieć.
– Jak? Przecież
mówiłaś, że pijesz eliksir – zmusiłem się, aby powiedzieć te słowa.
Musiałem znać
odpowiedź. Musiałem wiedzieć, że to nie jest jakiś cholerny żart, że po raz
kolejny nie kpi sobie ze mnie. Wolałem nawet najgorszą prawdę niż kolejny
fałsz.
– Kłamałam –
wyznała tonem pełnym skruchy, jakby naprawdę tego żałowała. - Miałam złudne
nadzieje, że gdybym zaszła w ciążę wcześniej, to miałabym pretekst, aby
zatrzymać cię przy sobie, aby uwolnić się od moich rodziców i tego pieprzonego
narzeczeństwa. Cóż, nie wyszło… lub może wyszło, ale za późno. Za sześć
miesięcy się dowiemy. Łatwo będzie poznać różnicę. Nawet mój durny małżonek się
spostrzeże – prychnęła.
Przez chwilę
staliśmy naprzeciwko siebie. Oboje milczeliśmy. Nie potrafiliśmy spojrzeć już
sobie w oczy. Wszystko przepadło.
– Mogę cię o
coś spytać?
Kobieta kiwnęła
głową na znak zgody.
– Dlaczego
zabrałaś mnie na ślub Narcyzy i Lucjusza? Już wtedy musiałaś mieć narzeczonego,
więc dlaczego twoi rodzice się zgodzili?
– Thomas był
wtedy za granicą. Załatwiał jakieś interesy w Indiach. Chciałam przedstawić cię
rodzicom. Pokazać, że jesteś mnie godny. Ojciec zgodził się na to, bo nie
powiedziałam mu kim naprawdę jesteś. Dopiero, gdy cię zobaczył, zorientował
się, że nie jesteś arystokratą. Miałam nadzieję, że przekonają się do ciebie,
że zmienią zdanie. Chociaż raz zaakceptują mój wybór.
Samotna, słona
łza zaczęła powoli spływać po jej bladym policzku. W tamtej chwili poczułem
przemożną chęć otarcia tego strumyczka. Już chciałem zrobić krok do przodu,
wyciągałem dłoń w jej stronę… Lecz szybko się opamiętałem i cofnąłem rękę. Już
nie miałem do tego prawa.
– Nie jesteś z
nim szczęśliwa?
Było to
najgłupsze pytanie, jakie dzisiaj zadałem, ale musiałem wiedzieć.
Morrigan
prychnęła i spojrzała mi prosto w oczy. W jej orzechowych tęczówkach nie było
radości od dawna. Te iskry już się wypaliły. Pozostał jedynie bezdenny smutek.
Czy mogła być aż tak dobrą aktorką?
– W
małżeństwach arystokratów nigdy nie ma miłości i szczęścia. Tylko powolne
umieranie kolejnych dni, smutek, żałość, gwałt, nieszczęście. Nie daj się
zwieść pozorom, Severusie.
Odwróciła się
na pięcie, rękawem sukni otarła łzy i weszła do salonu, zostawiając mnie
stojącego w osłupieniu. Nie mogłem uwierzyć w to, że mogła nosić pod sercem
moje dziecko. To jakiś absurd! To nie mogła być prawda! Miałem nieodparte
wrażenie, że przez mój, i tak już roztrzaskany na kawałki, świat ponownie
przeszło tornado. Pozostawiło za sobą jedynie pył i popiół.
~ * ~
W końcu udało mi się to przepisać. Prawie połowę musiałam zmienić, bo
pierwsza wersja mi się odwidziała i cztery strony w zeszycie nadawały się do
skreślenia. Koszmar, ale myślę, że tak jest o wiele lepiej.
Moi drodzy, dokładnie szóstego września postanowiłam całkowicie zmienić
niektóre wątki w fabule. Po prostu nie potrafię się przemóc i zrobić tego, co
planowałam w jednej z pierwszych wersji. Tak więc właśnie kupiłam kanonowi
bilet w jedną stronę na Antarktydę. Niektórym ta nowa wersja na pewno się
spodoba (innym pewnie nie) i większą rolę odegra w niej Jack.
Na szczęście mam pięć notek do przodu (aż tyle, to jeszcze w życiu nie
miałam, jestem z siebie dumna ^ ^), bo jakoś wena i chęci mi się skończyły. A
tak bardzo chciałam jeszcze końcówkę wakacji wykorzystać na pisanie. Ech, może jak
włączę sobie w poniedziałek „Władcę Pierścieni”, to wróci.
Pozdrawiam :)
szarlotka z malinami? Czemu nie. Jabłka+maliny=? a może to Narcyza coś pomyliła? ale nie ważne. Zacznę od tego, ze bardzo ładnym szablon. Ale nie lubię tej piosenki. Jest kompletnie nie w moim stylu.
OdpowiedzUsuńZnając Ciebie Morrigan nie jest w ciąży z Severusem. Ale z racji, ze nie jesteśmy już dziećmi i znamy ten pioruński świat, to wiemy, ze nie zawsze biologiczni rodzice wychowują dzieci. Mam nadzieję, że u Ciebie też tak będzie. A co do tego faceta, to mam pewne skojarzenie, ale... nie... a może? nie... a może jednak?
Podobała mi się również kreacja Narcyzy, choć bardzo wnerwiająca.
Pozdrawiam serdecznie i czekam na nowy rozdział.
Świetny odcinek, aż nie wiem, od czego zacząć...
OdpowiedzUsuńNarcyza i te jej pytania były okropne, jak można być tak dociekliwym i nieludzkim? No ale cóż, tacy ludzie nie wiedzą, co to współczucie i wyrozumiałość... Powinna być trochę delikatniejsza.
Miałam nadzieję, że Severus nie odpowie na zaproszenie odmownie. Byłam bardzo ciekawa, co może wyniknąć z jego spotkania z Morrigan.Takiej opcji, jaką nam zaserwowałaś, jednak nie brałam pod uwagę. Może wcześniej myślałam nad jej ewentualną ciążą, ale nie myślałam, że to się potoczy w ten sposób. Szczerze mówiąc mam nadzieję, że to dziecko Snape'a, choć nie wiem, czy mogłoby z tego wyniknąć cokolwiek dobrego. Choć może wtedy mogliby być razem? Sama nie wiem, czy w to wierzę.
Jestem bardzo ciekawa, jakie zmiany miałaś na myśli i w jakiej kwestii pożegnałaś kanon, no i jaką rolę odegra Jack. Mam nadzieję, że wkrótce się przekonam ;)
Pozdrawiam serdecznie! :)
Przepraszam, że zniknęłam z blogosfery i nie komentowałam;/. Miałam zapalenie oskrzeli i nie w głowie mi było siedzieć przed komputerem. Chciałam tylko spać i brać jakieś leki na zbicie gorączki i na kaszel. W każdym razie, teraz wracam!
OdpowiedzUsuńWidzę, że zmieniłaś szablon. Jest bardzo ładny. Podoba mi się kolorystyka, a o nagłówku nawet nie wspomnę - piękny! Co do rozdziału, był bardzo, hm... Smutny i wzruszający. Wspomnienie śmierci macochy Jacka musiało go bardzo zaboleć. Biedny chłopak. Stracił już drugą matkę, że tak to ujmę. Mąż Morrigan musi być odrażający. Murzyn ze skośnymi oczami? Jakiś afrykański Chińczyk, czy co? Nie sądzę, ażeby był choć odrobinę atrakcyjny. Severusem musiała wstrząsnąć wiadomość o ciąży i kłamstwie Morrigan. Dowiedzieć się tak nagle o czymś takim nie jest przyjemne. Bardzo podobała mi się końcowa rozmowa i wniosek z niej wypływający. Arystokraci zawsze kojarzyli mi się z zimnem i brakiem uczuć.
Zmiany chcesz wprowadzić, tak? No to czekam z niecierpliwością;)
Pozdrawiam, Nitka;D [ za-granica-swiata]
Nananana, jak słodko. Troska Lucjusza do Severusa normalnie mnie wzruszyła. Swoją drogą hipokryzja górą - oskarża [słusznie zresztą] Karkarowa o dwulicowość i wykorzystywanie Severuda, a sam co? Może rzeczywiście go lubi, ale utrzymuje z nim kontakty, bo Snape coś znaczy w ich środowisku. No właśnie. W tym środowisku nic nie dzieje się bez powodu i nikt ze sobą nie trzyma jeśli nie czerpie z tego korzyści.
OdpowiedzUsuńOjeej, jest szansa na małe snejpiątka ^^ albo snejpiątko. Nieważne, to i tak urocze ^^ małe rozwrzeszczane i śliniące się berbecie, ojeeeeej [w te wakacje nabyłam sentymentu do małych dzieci, wybacz xd] Ale z tego wychodzi, że jak Morrigan była ze Snape'em to zdradzała go i tak czy siak, bo nie wie, czyje to dziecko. Przykre.
Jack odegra dużą rolę? Mi to pasi, spoko jest.
[violent-storm]
Pierwsze, co mi się rzuciło w oczy to zmieniony szablon. Muszę przyznać, że mnie urzekł. Wspomnienie nr 36 czytało mi się całkiem lekko i przyjemnie. Mimo swojej długości wciągnęło mnie i zdziwiłam się, że to już koniec. Powaga. Piszesz w niesamowity, interesujący sposób. W sposób o jakim ja czy niektóre bloggerki możemy pomarzyć. Zauważyłam pod koniec notki wzmiankę o notkach na zapas. Widzę, że nie tylko ja tak robię. Ale ja mam dwa rozdziały na zapas i dziś mam zamiar dopisać trzeci. Bo niestety szkoła rządzi się swoimi prawami. Czekam z niecierpliwością na kolejne wspomnienie Severusa. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń[ byc-jak-snape ]
Jejciu, ale super rozdział i szablon przepiękny . Przyjęcie było przez ciebie opisane świetnie. Nastrój czysto arystokracji. Tylko właśnie Severus tam nie pasował;). Kurczę, te małżeństwo z przymusu jej rodziców jest naprawdę niedorzeczny. Morrigan - piękna, młoda, atrakcyjna kobieta, a musiała wyjść za mąż za grubego brzydkiego murzyna, który był skrzyżowany z Chińczykiem Teraz musi cierpieć u boku takiego faceta, tracąc na zawsze Severusa. Bo moim zdaniem jednak go kochała, na swój kretyński sposób. No i jest w ciąży... hmmm ciekawe z kim? Ciekawe co by się stało, jakby to było dziecko Severusa? Trochę mi żal Jacka, bo ewidentnie druga jego matka nie wytrzymała u boku takiego tyrana. Już nie mogę się doczekać jakie to zmiany zrobiłaś. Z tym, że będzie więcej Jacka. Podsumowując, rozdział naprawdę świetny! Całuję i pozdrawiam;**
OdpowiedzUsuńTaka magia we mnie tkwi już od dawna, lecz tak głęboko, że nawet ona o sobie nie wie :D
OdpowiedzUsuńW każdym razie - to dziecko Seva, tak? Zgadłam, zgadłam , zgadłam, zgadłam?! No pewnie, że tak :D A chłopiec, czy dziewczynka?
Przepraszam, lecz nie mam weny na długie komentarze, także pozdrawiam cię serdecznie i informuję, ze na wsrod-huncwotow pojawiła się jedyneczka :D
Jak byś miała ochotę, wejdź
Wow, jestem strasznie zaskoczona wydarzeniami w tym rozdziale! Po pierwsze, spodziewałam się, że mężem Morrigan będzie jakiś dumny, wyniosły, przystojny mężczyzna, typowy arystokrata. A tu niespodzianka. No, oczywiście nie mam tu na myśli jego koloru skóry, nie jestem rasistką, ale chodzi mi o to, jak opisałaś, że jest otyły i tak dalej.
OdpowiedzUsuńKurczę, najbardziej zdumiała mnie ta rozmowa Severusa z Morrigan i poprzedzająca ją informacja o tej ciąży... Nie wiem co o tym myśleć, nawet nie potrafię sobie wyobrazić co będzie dalej. Ale jak znam Ciebie, to pewnie mnie zaskoczysz:)
Kiedy czytałam ten fragment o tym, jak Severus przewiduje przyszłość Jamesa, to aż mnie ciarki przeszły. Fakt, jak wielu spodziewało się tak wczesnej śmierci Jamesa Pottera z rąk Voldemorta? Przecież zawsze mu się wszystko udawało, dostawał to bez większego wysiłku. To bolesne, przynajmniej dla mnie, wielbicielki Jamesa.
Znalazłam jeden drobny błąd:
"Od dawana ze sobą nie rozmawialiśmy." - dawna
Ach, śliczny jest ten nowy szablon. Bardzo podobają mi się te kolory i nagłówek. Tak mroczno, a zarazem tak pięknie... Cudownie.
Pozdrawiam:)
Bardzo ładny szablon ^^ Szarlotka z malinami? Kreatywnie ^^ A do tego sok pomarańczowy i mamy dzienną dawkę witamin xD Bardzo mi się podobał odcinek ^^ A jeśli macocha Jacka popełniła samobójstwo, albo ktoś ją zabił to pewnie więcej temu poświęcisz ^^ Odbiegasz od kanonu... Hmm... mnie się podoba ^^ ;P Pozdrawiam, Dżasta
OdpowiedzUsuńwielkie PRZEPRASZAM, ale nie mogłam przez większość czasu nadrobić wszystkich nowych rozdziałów . Morrigan będzie miała dziecko ^^ jakoś jej nie widzę w tej roli , ale może to się zmieni :D
OdpowiedzUsuńOooj. Nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji :)
OdpowiedzUsuńJeżeli po sześciu miesiącach okaże się, że biologicznym ojcem dziecka Morrigan jest Severus, to będzie to pierwsze opowiadanie, w którym mam okazję przyjrzeć się postaci Seva z zupełnie innej perspektywy. Ojcowskiej perspektywy. A tak na marginesie- pomysł na szpetnego i odpychającego małżonka Morrigan był genialny. Rzeczywiście, gdybyś wykreowała go na przystojnego i dumnego arystokratę, to każdy czytelnik doszedłby do niewłaściwych wniosków i osądów wobec Morrigan. A w tym przypadku... Akcja goni akcję, no! Bardzo mi się podobało! < 3
Zupełnie zbiłaś mnie z tropu. Morrigan w ciąży! Padłam trupem! albo może... inferiusem? w końcu żyje, ale chyba już nigdy nie będę funkcjonować normalnie >.< Ciekawe czyje to będzie dziecko... hmm... mam nadzieję, że Seva. O! Najlepiej jakby urodę odziedziczyło po Morrigan, a inteligencję po Severusie. Zaraz, zaraz muszę sobie coś przypomnieć... Który to jest rok? 1979, czyli Harry za niedługo się pocznie, tak, jak i Draco, tzn. że dziecko Morrigan i Severusa (ja i tak wiem swoje :DD) będzie w tym samym wieku co młody Potter. Hue hue hue :D Mam wrażenie, że to będzie dziewczynka. O i jak będzie Severusa (a będzie^^) to mogliby ją nazwać Eileen. Wiesz chyba powoli zaczynam lubić Morrigan, ale na razie tylko chyba.
OdpowiedzUsuńBiedny Jack... tak mi go cholernie żal. Stracić matkę i macochę w taki sam sposób (prawdopodobnie). Bardzo się cieszę, że to właśnie on odegra większą rolę w twoim opowiadaniu. Bardzo, ale to bardzo go polubiłam.
Lucjusz jest niesamowity, po prostu niesamowity. Za to Narcyza niesamowicie denerwująca. Zachowuje się jak mała dziewczynka, która musi wszystko wiedzieć.
Thomas... Thomas... Jak Snape mógł pomyśleć, że Morrigan wyszłaby za niego z własnej woli. Gdyby był chociaż przystojny (jak Lucjusz *.*) a nie takie, takie "cuś". Mógł się domyślić... ech
Z mojej strony to chyba tyle...
PS Prawie bym zapomniała! Spodobał mi się twój pomysł na salon Malfoyów. Szczególnie ta szklana, owalna ściana z widokiem na taras - kapitalna.
Powtórzę po Snape'ie - w ciąży?! Cóż, skoro ty wspomniałaś, że James urodził się pod szczęśliwą gwiazdą (co jest absolutną prawdą), to ja pozwolę sobie dodać, że Severus ma wprost przeciwnie. Dowiedzieć się, że twoja była dziewczyna może być z tobą w ciąży akurat niedługo po zerwaniu - nie dziwię się, że był oszołomiony. Sama pewnie bym zbaraniała.
OdpowiedzUsuńI był Jack! I ma być jeszcze więcej Jacka! I jesteś absolutnie cudowna! Jako największa fanka Avery'ego z twojego opowiadania (w innych go nie trawię) mogę powiedzieć, że jestem zachwycona. Już nie mogę się doczekać dalszych części. Szczerze mu współczuję. Najpierw samobójstwo matki, potem życie z ojcem-tyranem, teraz niewyjaśniona do tej pory śmierć macochy, którą lubił i z którą naprawdę dobrze się dogadywał - to za dużo jak na jednego człowieka. I to w dodatku na człowieka takiego jak on, bo, nie oszukujmy się, odwagą i siłą psychiczną nie grzeszy. W końcu to nie Harry, który przeżyje najgorsze cierpienia, wstanie, otrzepie się i pójdzie ratować świat.
Lily wyszła za Jamesa. Naprawdę, wzmianka o tym sprawiła, że zaczęłam śmiać się jak głupia. Nie moja wina, że za nimi szaleję. Narcyzę chyba też powoli polubię. Chociaż w sumie... Nigdy nie wzbudzała we mnie niechęci. Draco i Lucjusz tak, ale ona była mi raczej obojętna. A właśnie, skoro już jesteśmy przy Lucjuszu - Czarny Pan dostrzegł Snape'a i co? Nagle wielka przyjaźń? Jak można być tak okropnym? Nigdy nie zrozumiem złych arystokratów. Ale... Co oni mają z tymi pawiami? Już u Rowling mnie to zastanowiła, a teraz ciekawość odżyła. Ja wiem, że te ptaki są ładne i ogólnie "cool", ale bez przesady...
Chyba jestem ślepa. Dopiero teraz zauważyłam, że masz nowy szablon. Śliczny, aczkolwiek brakuje mi słów Zafóna, które witały mnie niemal zawsze, gdy tu wchodziłam. :)
Pozdrawiam.
o kurde, jestem przekonana, że to dziecko Snape'a., szczerze mówiąc, ja go nie rozumiem. teraz już wie, że ona nie kocha tamtego faceta. Byla niefair, ale mimo wszystko dużo robiła, by być z Severusem...
OdpowiedzUsuńYyy... jesteś rasistką? Przepraszam za taką formę, ale mówię, co myślę. Napisałaś "murzyn", a powinno być "Murzyn".
OdpowiedzUsuńRozdział mi się podoba. Severus mógłby być ojcem?
Ciekawe, co wymyśliłaś dalej. Będzie śmierć Lily i Hogwart, czy nie?
Szablon mi sie podoba.
Aha, co to jest szarlotka z malinami? Jakoś nie miałam okazji czegoś takiego jeść.
Na początku myślałam, że ten list pisała Morrigan. Myliłam się, ale jednak odgrywała ona w tym rozdziale poważną rolę... Jest w ciąży! Jej! I jestem wprost pewna, że to będzie dziecko Severusa, skoro napisałaś potem, że odsyłasz daleko, daleko kanon. I cieszę się, że będzie dużo Jacka w nowej wersji. Lubię go takiego, jakiego go opisujesz. Taki zagubiony, działający wbrew swojej woli, nieszczęśliwy. Zawsze miałam go za kogoś takiego jak Rudolf Lestrange czy np. Lucjusz Malfoy.
OdpowiedzUsuńGratuluję zapasu notek <3
Pozdrawiam,
Leszczyna [dowiesc-niewinnosci]
Nadal dręczy mnie historia Tobiasza. Jak wyglądało jego małżeństwo zanim się rozpadło... to znaczy zmieniło? Dlaczego matka Severusa, tak bardzo go kochała? Za co? Wiem, wiem dowiem się później. ;P
OdpowiedzUsuńGdy Sev rozmawiał o Morrigan już myślałam, że coś zmieniłaś! Ale jednak większa część mnie w to do końca nie wierzyła. Na końcu stwierdziłam, iż może po prostu porozmawiają i wszystko sobie wyjaśnią, że chciałaś, aby rozeszli się w zgodzie.
Niestety doszłam do końca rozdziału i poczułam się, jakby coś uderzyło mnie w głowę. Zapewne Snape odniósł takie samo wrażenie.
Lucjusz miły? Jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić, ale to pewnie stał się taki ze względu na to, iż Sev jest już kimś, nie nikim, dlatego, że Czarny Pan zaczyna go doceniać. Mnie to jakoś specjalnie nie cieszy. Wolałabym, aby Snape odnosił inne sukcesy.
Nie dość , że na podwieczorku będzie Morrigan to jeszcze jej mąż, który okazał się niezbyt atrakcyjny... Zwisający brzuszek? O fuuu... No cóż, widocznie wymiotuje pieniędzmi, toteż rodzicom arystokratki jak najbardziej to odpowiada.
Och, no i szkoda mi Jacka.
Ale powracając do tematu, Morrigan, przygotowałaś dla mnie kolejny szok. Nie spodziewałam się, że może mieć ona dziecko. Troszkę mnie zgorszyło to jej : Nie wiem czyje jest. Ale to już mało ważne. Snape i tak ma wystarczająco dużo problemów!
Wydaje mi się, że Severus źle odczytał znak, jaki mu dała jego była kochanka, zakładając broszkę...
Czekam z niecierpliwością na dalsze wspomnienia, bo coraz więcej w nich niespodzianek, co bardzo mi się podoba. :) Czy ja należę do tej grupy, której spodoba się ta zmiana? ;) Bo wiesz, że ja lubię Sev'a i zacznę do Ciebie przysyłać liściki z pogróżkami, jeśli go usuniesz w cień, prawda? ;)
[marionetka-losu]
Po pierwsze przepraszam za to, że dopiero teraz przeczytałam. Zupełnie niespodziewanie wyjechałam, sprawy rodzinne, niestety.
OdpowiedzUsuńOch, chciałabym, by było to dziecko Severusa! Naprawdę! Zawsze fascynował mnie wątek Severusa jako ojca, dlatego tak lubię, gdy pojawia się ten motyw w opowiadaniach.
A co do Narcyzy, to cóż... Troszkę przekroczyła granicę.
Ogólnie rozdział świetny, jak zwykle.
ostatnia... wybacz, nie miałam czasu przeczytać rozdziału mam straszny chaos w szkole. Podobała mi się i to bardzo notka. Nastawienie Severusa do Morrigan... bezcenne. Ciekawie jak poradzi sobie w roli ojca :D miodzio :) czyżbym się myliła? zbliża się masakra na Potterach? hmm jestem ciekawa jak to opiszesz. Severus stał się zamkniętym w sobie chłopakiem... dobra ja spadam musze do szkoły papa :D everything-scares
OdpowiedzUsuńOjojoj... To boli. Bardzo. Biedny Sev... Taki szok. I Morrigan też mi szkoda. To widać, że ona nigdy nie chciała być z tym frajerem. Zamknęli ją w tym pseudozwiązku jak w więzieniu. Aczkolwiek nie rozumiem, co jest takiego szokującego w tym, że ona wyszła za Murzyna. Z tego, co pamiętam, to sama też ma raczej ciemną cerę. A swoją drogą, to jak na razie moje wysnute teorie na temat jego tożsamości się potwierdzają. Aczkolwiek to może być tylko przypadek, a wynaturzenia zawsze są tylko wynaturzeniami.
OdpowiedzUsuńAbsolutnie rewelacyjny rozdział - świetny list Lucjusza i niesamowicie dokładny opis salonu. O dziwo jestem tu pierwszy raz, ale jeśli nie zgubię adresu twojego bloga, zajrzę tu z chęcią ponownie, by przeczytać opowiadanie od początku. Naprawdę gratuluję ci talentu i schludności, bo uwielbiam, gdy jest dużo akapitów :) Powiadomisz mnie o nn? http://byledopiatku.blog.onet.pl - też piszę opowiadanie, może ci się spodoba :)
OdpowiedzUsuńMorrigan w ciąży?! To jest naprawdę szokujące. W dodatku nie wie, kto jest ojcem. Oj, kiepsko. Coś czuję, że sprawy skomplikują się jeszcze bardziej. Nie podoba mi się ten cały Thomas. Skośnooki murzyn? Nie no, to dziewczyna niezbyt trafiła. Najgorsze jest to, że coś czuję, że ona darzyła Seva jakimś uczuciem. On ją zresztą też.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak krótko, ale piszę z komórki. Niestety komputer mi się zepsuł. Ech, złośliwość rzeczy martwych.
Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział i jestem ciekawa w jaki sposób zmieniłaś fabułę :D
Pozdrawiam.
Zazdroszczę ci wakacji. Moje definitywnie się skończyły, nie ma mowy o labie i wolnym czasie. Mimo, że to był mój pierwszy tydzień w szkole, kalendarz jest całkowicie zapisany esejami, sprawdzianami i odpowiedziami ustnymi przy tablicy. O pracach domowych nie wspominając...
OdpowiedzUsuńEch... A to dopiero I liceum. Ciekawa jestem, co będzie w maturalnej.
Hm... Nie za wesołego męża ma panna M. Jeśli ma brzuszek, to już mi się nie podoba. I jeszcze to dziecko? Cóż to za rewelacje spotkały Severusa na zwykłym podwieczorku.
Tutaj właśnie ukazuje się cecha Malfoya - trzymaj z tymi, dzięki którym możesz coś osiągnąć. Severus jest coraz wyżej w hierarchii Śmierciożerców, więc Lucek korzysta. Ach, nie ładnie.
Zawsze uważałam Narcyzę za kobietę pokrzywdzoną przez życie, ale po przeczytaniu rozdziału doszłam do wniosku, że aż tak strasznego życia nie miała. Bogaty mąż, później dziecko... Każda by tak chciała ^^
MRS-ZABINI.blog.onet.pl
Nie no, normalnie nie wierzę! Morrigan w ciąży z Severusem?! Tak tak, wiem, nie napisałaś jeszcze czy na pewno z Severusem, ale ja mam jakieś takie przeczucie, że akurat z nim. Robi się ciekawie. Zastanawiam się, jak to wszystko się dalej potoczy... No nie, nie wytrzymam. Pisz szybko następną notkę. Szkoda mi trochę Morrigan. Takie dzieci arystokratów też nie mają przeciez łatwo. No a co do wysłania kanonu na Antarktydę... Ma być więcej Jacka? No to źle nie będzie! Śliczny szablon. TAki... Snape`owy :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wczoraj, ale dopiero teraz mam czas aby skomentować. Czytając list od Lucjusza zastanawiałam się czy Malfoy wie, że Severus był z Morrigan i czy Snape pójdzie na podwieczorek. Myślałam, że to Narcyza ogłosi, ze spodziewa sie dziecka, ale że Morrigan? Byłam w szoku, a w jeszcze większym kiedy się okazało, że Severus może być ojcem! Moją ciekawość pobudziła wiadomość, że postanowiłaś zerwać z kanonem. Jestem okropnie ciekawa co będzie dalej ;)
OdpowiedzUsuńNa samym początku chcę Cię przeprosić, że dopiero teraz komentuję, ale ostatni tydzień miałam bardzo zakręcony. Zacznę od końcówki, bo to ona jest najbardziej efektowna i niesmowita, Morrigan nawet w tak poważnych sytuacjach potrafi być bezpośrednia i ironiczna, będzie widać czyje to dziecko nieźle, nieźle, zaczyna się robić ciekawie nie powiem, podoba mi się to co kombinujesz a jeszcze jak masz zamiar odbiegać od kanonu^^. Zawsze zastanawiałam się jak to między tym Lucjuszem a Severusem było, czy oni na prawadę się przyjaźnili czy Snape był jego, że tak to ujmę pieskiem salonowym, kto to wiem? kiedyś może się okaże. A następna rzecz Narcyza ona jest tak niewinie wg mnie naiwna, że aż w niektórych momentach głupiutka i jak dla mnie na siłę pokazjuje swoje szczęście, ech i jeszcze zostaje Jack chyba jego tatusiowi nie odpowiadała kolejna żona...Bardzo jestem ciekawa co zrobi krzyżówka Chińczyka z murzynem, kiedy dziecko bd nie jego a coś czuję, że inaczej być nie może^^. Pozostaje jeszcze Sev co on biedaczek z tym wszytkim zrobi jeszcze niedługo po raz kolejny na plan pierwszy wkroczy Lily Potter kiedyś Evans. całość bardzo mi się podoba pozdrawiam i czekam na kolejny myślę, że już niebawem:)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam i jestem w szoku! Morrigan jest w ciąży z Severusem?! Wielkie WOW.
OdpowiedzUsuńBrakuje mi jakiejś dużej tajemnicy wiesz? Dawno żadnej nie było. Ogólnie co ja mam tu pisać? Rozdział był jak zwykle dobry, jak już może sama zauważyłaś, od dawna nie wytknęłam Ci żadnej literówki, ani błędu składniowego. Super :)
Szablon jest bardzo dobry, wciąż mnie nimi zaskakujesz, bo co jeden to jest lepszy :)
Chciałam powiedzieć, że zgłosiłam Lunę do kilku ocenialni....i mam stracha ;p Pierwsze rozdziały to była totalna klapa;p Ale nie mam w ogóle czytelników ( ;[ ) więc muszę jakoś rozsławić bloga. :)
Czekam na kolejny rozdział, na jakąś zawrotną akcję i prędkość :)))
Pozdrawiam i życzę dalszej weny:)
Zatkało mnie. Dziecko Severusa, to będzie stanowczo dziecko Severusa. Tornado. Właściwie to Severus nie ma za dużo spokoju w swoim życiu. Ta informacja naprawdę musiała wywrzeć na nim ogromne wrażenie. Z resztą, mi również opadła szczęka, kiedy przeczytałam, że Morrigan jest w ciąży. Co prawda po słowach Narcyzy o nocy poślubnej, sądziłam, że Severus sam skojarzy fakty i domyśli się, że równie dobrze może to być jego dziecko.
OdpowiedzUsuńMorrigan nadal bardzo go kocha, to tragiczne! Chciałabym, aby dziecko było Severusa, wówczas mogłaby zostawić męża i uciec gdzieś z Severusem, ale wiem, że tak się nie stanie. To zbyt utopijna wersja, poza tym ten cały Thomas nie dał by jej tak łatwo odejść i pewnie mścił by się za "zdradę". Strasznie szkoda mi Jacka, jest w beznadziejnej sytuacji. Cieszę się, że będzie o nim więcej, bo jest jedną z ciekawszych i najbardziej rozbitych postaci.
OdpowiedzUsuńNotka ekstra! Zal mi Jacka, nie wygląda za dobrze:( Ta rozmowa na koncu była taka smutna...Morrigan chyba napradę nie jest szczęsliwa. I ta ciąza! Jej czy to mozliwe ze ojcem jest Sev? Kurczę, idę czytac dalej;)
OdpowiedzUsuńZawsze wierzyłam w Morrigan. To oczywiste, ze nie chciała Thomasa, że została zmuszona. Genialne zakończenie. Jeden maleńki błąd trzy i w jednym zdaniu.
OdpowiedzUsuń