Opowiadanie przeniesione z Onetu.

Akcja opowiadania rozpoczyna się zimą w roku 1978, gdy Severus uczęszcza do siódmej klasy. Fabuła może znacznie odbiegać od tego, co wydarzyło się w powieściach pani Rowling. Mogą pojawić się przekleństwa i brutalne sceny.

Szablon wykonała Elfaba.

niedziela, 21 sierpnia 2011

Wspomnienie 33: Zemsta


Cierp i ty, lżej mi będzie!
Fiodor Dostojewski – Zbrodnia i kara
4 lutego 1979
Dziewczyna i chłopak. Para. Idą obok siebie, trzymając się mocno za ręce. Wokół nich leży śnieg. Gruba warstwa śnieżnobiałego puchu pokrywa wszystko.
Biel. Niewinność. Czystość.
Wyglądają na szczęśliwych. Zapatrzonych w siebie.
Zakochanych.
Nie widzą cienia zalegającego niedaleko nich. Czarnej plamy na tle wszechobecnej bieli.
Śmierć? Diabeł?
Zamaskowana postać celuje różdżką w parę, która już nie trzyma się za ręce. Wydobywa się z niej strumień zielonego światła. Dwa ciała padają martwe na śnieg, który, pod wpływem krwi, barwi się na czerwono.
Cień patrzy na wszystko niewzruszony.
Nie! To ja patrzę na wszystko niewzruszony.
Zabiłem Morrigan…
Zabiłem siebie…
– Severusie!
Gwałtownie otworzyłem oczy.
Po moim ciele spływały krople potu. Byłem roztrzęsiony. Wytarłem je rękawem swetra. Było mi niezwykle gorąco. Czułem, jak wilgotne ubranie przykleja się do mojego ciała. Pot spływał po karku i wsiąkał w kołnierz koszuli. Miałem wrażenie, że zaraz zacznę się dusić. Przez chwilę nie mogłem złapać tchu, roztrzęsiony koszmarem, z którego makabryczne obrazy nadal nie chciały odejść z mojej głowy. Jakby próbowały zadomowić się w niej na dłużej. Na zawsze.
Gwałtownie zaczerpnąłem tchu. Musiałem wiedzieć, że nadal mogę oddychać, że zaraz nie uduszę się w tej gorączce panującej wokół. Zdjąłem ciepły sweter i rozpiąłem koszulę. Cudowne zimno ogarnęło moje ciało. Zadrżałem. Musiałem otrzeźwieć. Zmusić umysł do racjonalnego myślenia.
Nadal siedziałem na krześle przy biurku. Znajdowały się na nim trzy rzeczy – kwiatek w błękitnej doniczce, który matka uparła się tutaj postawić, pusta myślodsiewnia i pergamin. Musiałem zasnąć, pisząc list do Morrigan, który teraz nie nadawał się do wysłania. Cały został zalany atramentem. Musiałem potrącić kałamarz, gdy spałem. Czarne plamy na pergaminie sprawiły, że wyrazy stały się nieczytelne, bezpowrotnie utonęły w swym pierwotnym oceanie.
Czerwone plamy na śniegu.
Krew.
Kolejny koszmar. Zaczynałem się już do nich przyzwyczajać, zresztą ostatnio nawiedzały mnie coraz rzadziej. Powoli znikały, zastąpione błogim, niczym niezmąconym snem. Lecz moje ciało nadal próbowało wmówić mi coś innego. Kiedyś będzie musiało do nich przywyknąć. Skoro umysł się przyzwyczaił, to ono też nie będzie miało wyjścia.
Przecież morderstwo to część mojego życia. I będzie nim już zawsze, do końca. Dlaczego to głupie ciało nie chce się do tego przyzwyczaić? Dlaczego ta pusta skorupa tak reaguje? Co jest ze mną nie tak? Nie wiedziałem, czy inni też mieli takie problemy, a nie miałem kogo zapytać.
– Severusie!
Wołanie matki wyrwało mnie z rozmyślań o koszmarze. Zresztą, to ono musiało zbudzić mnie z tego snu. Niechętnie ruszyłem się z miejsca i zszedłem po schodach. Czego znowu ode mnie chcieli? Czy ten popieprzony świat nie mógł zostawić mnie w spokoju? Chociażby na kilka godzin. Tak, abym mógł wszystko przemyśleć, poukładać w głowie to, co się wydarzyło. W bezkresnej ciemności odnaleźć własną drogę. Odnaleźć siebie…
Tylko czy ja tam jeszcze byłem?
Może już dawno zniknąłem w ciemności, zatraciłem się w niej. Utopiłem. I nic już po mnie nie zostało.
– O co chodzi, mamo? – zapytałem, siląc się na obojętny ton.
Bez problemu przybrałem na twarz maskę obojętności. Robiłem to już tak często, że wręcz weszło mi w nawyk. Stało się moją drugą skórą. Tą, którą pokazywałem światu. Miałem nadzieję, że to nie zajmie dużo czasu. Chciałem wrócić do siebie.
Gdy wszedłem do kuchni, stanąłem jak wryty. Matka podawała właśnie kubek gorącej herbaty siedzącej przy stole Morrigan. Wystarczyło mi jedno spojrzenie na nią, by stwierdzić, że coś było nie w porządku.
Smutek, który malował się na jej twarzy mógłby przygnieść swoim ogromem każdego, kto znalazł się w jej pobliżu. Wesołe iskierki w oczach wypaliły się. Zastąpiły je dwa bezdenne oceany rozpaczy. Lecz z wyjątkiem przygnębienia było coś jeszcze… strach? Nie, musiałem coś źle wywnioskować, gdyż tutaj nie miała się czego bać. A może ktoś skrzywdził ją wcześniej? Jeżeli tak, to każdy bydlak, który się śmiał tego dopuścić popamięta mnie do końca swego marnego życia lub nie będzie miał czego popamiętać, bo będzie martwy.
– Zostawię was samych – powiedziała matka, kierując się w stronę wyjścia z kuchni. – Pewnie chcecie porozmawiać w spokoju. Severusie, nie jest ci zimno?
Skierowała wzrok na moją nagą pierś. Sweter nadal leżał w kącie pokoju.
– Nie, mamo.
Spojrzała na mnie, jakby nie do końca mi uwierzyła, ale nie kontynuowała tematu. Wyszła z pomieszczenia. Usłyszałem, jak wchodzi po schodach na górę. Coraz gorzej się dogadywaliśmy. Nie potrafiliśmy już ze sobą normalnie rozmawiać. Odsuwaliśmy się od siebie coraz bardziej. Miałem wrażenie, że niedługo ta więź całkowicie zniknie, a my będziemy dla siebie zupełnie obcymi ludźmi mieszkającymi pod jednym dachem.
Jak widać nie ma innego wyjścia. Życie było okrutne, a ludzie potrafili jedynie ranić siebie nawzajem. Bez wyjątków. Wbijać sztylety w najbardziej wrażliwe miejsca, powodować, że zadane rany nigdy się nie zagoją. Krew cały czas będzie z nich płynąć. Raz więcej raz mniej, ale pozostanie na zawsze. Jak pamięć, jak cierpienie, jak samotność…
Otrząsnąłem się z ponurych myśli. Nie czas teraz na to. Zresztą, nie chcę, aby kiedykolwiek nadszedł.
Podszedłem do Morrigan, chcąc pocałować ją na przywitanie. Jednak dziewczyna nie pozwoliła mi na ten czuły gest, odwracając głowę. Spojrzałem na nią ze zdziwieniem. Nie wiedziałem, o co mogło jej chodzić, co spowodowało takie zachowanie. Próbowałem spojrzeć jej prosto w oczy, jednak Morrigan skutecznie unikała mojego wzroku.
– Co się stało? – zapytałem prosto z mostu, siadając obok niej. Miałem dość niedopowiedzeń. Czas wyjaśnić sobie wszystko.
– Jak, patrząc na ciebie, mam się teraz skupić? Przecież wiesz, jak na mnie działasz. – Usta Morrigan wykrzywiły się w figlarnym uśmiechu.
– Co się stało? – powtórzyłem pytanie ostrzej niż zamierzałem, jednak miałem dość jej romantycznych gierek. Na nie przyjdzie czas, gdy znów będziemy sami w wynajętym pokoju jakiejś gospody. Teraz mnie one nie bawiły. Chciałem poznać powód jej wizyty, tego dziwnego i niezrozumiałego stanu i zachowania.
– Ożeń się ze mną – wyrzuciła z siebie na jednym wydechu.
– Co? Chyba nie mówisz poważnie? Nie mam zamiaru teraz zakładać rodziny – powiedziałem, nie kryjąc ironii w głosie.
Morrigan przegryzła dolną wargę i zamilkła na chwilę.
– Kocham cię. Chcę się z tobą związać i spędzić resztę życia. Pobierzmy się. Najlepiej zaraz. Twoja mama może być naszym świadkiem. Na pewno się zgodzi, przecież traktuje mnie jak córkę i…
– Żartujesz sobie, prawda? – przerwałem jej w połowie zdania. – Wszystko to jakiś cholerny żart.
Nie wiedziałem, co mam myśleć o tym, co właśnie usłyszałem. Żadne rozsądne i racjonalne wytłumaczenie nie przychodziło mi do głowy. Poczułem ogarniający moje ciało niepokój, ale nie wiedziałem, co go spowodowało. Niestety kostki domina ruszyły, przewracały się jedna po drugiej, a ja nie wiedziałem, co mam z tym zrobić. W milczeniu, niezdolny wypowiedzieć chociażby jeszcze jedno słowo, czekałem na ciąg dalszy. Do czego to zmierzało? Czy to był jakiś kolejny koszmarny sen, z którego zaraz się zbudzę?
– Sev, musimy to zrobić, proszę. Przez ciebie mój ojciec przyspieszył ślub. Jeżeli teraz nie wyjdę za mąż, wydadzą mnie za tego grubiańskiego śmiecia, Thoma…
– Słucham?! – krzyknąłem.
Cały niepokój w jednej chwili zamienił się we wściekłość. Nieograniczoną, bezdenną, wołającą mnie w ciemności mojego umysłu. Muskającą delikatnie moje ciało, by po chwili wedrzeć się w nie gwałtownie. Czułem, jak krew w moich żyłach zaczyna coraz szybciej pulsować. Tańczy coraz szybciej, by dorównać kroku wściekłości. Tej części mnie, która od tak dawna ukrywała się w mrocznych zakamarkach mojej podświadomości. Ta, która czekała na odpowiedni moment, by znów się wyrwać na wolność. Ta, która już tak łatwo nie da się zaciągnąć z powrotem do swojej ciasnej celi.
W tamtej chwili miałem ochotę rzucić kubkiem z herbatą w ścianę, byleby tylko sobie ulżyć. Wyrzucić część wściekłości z siebie. Wiedziałem jednak, że to niewiele by mi pomogło. Powstrzymałem się i tylko mocniej zacisnąłem palce na uchu, aż knykcie mi zbielały.
– JAKI ŚLUB?! Mówiłaś, że NIE MASZ narzeczonego, że to tylko wymysł twojego ojca!
– Nie miałam innego wyjścia! – Spuściła głowę, udając skruchę. Na jej policzkach zalśniły wymuszone łzy. – Okłamałam cię z miłości. Sądziłam, że w innym wypadku nie będziesz chciał ze mną być.
Ona nie jest zdolna do miłości, Severusie. Nie potrafi bezinteresownie obdarzyć drugiego człowieka ciepłym uczuciem. Jedyne co kocha, to pieniądze i prestiż.
– To nie usprawiedliwia kłamstwa! – wrzasnąłem. Nie miałem zamiaru opanowywać tonu głosu. – Wykorzystywałaś mnie od samego początku! Tylko o to ci chodziło! Nauczyłaś się oklumencji tylko po to, bym nie wykrył twoich oszustw! Nie spodobał ci się narzeczony, więc uznałaś, że uwiedziesz naiwnego idiotę półkrwi, który według twojego mniemania poleci na pieniądze i będziesz mieć spokój z ojcem!
Wściekłość malowała się na jej twarzy, a oczy rozszerzyły się. Byłem pewien, że ją przejrzałem.
– Morderca prawi mi morały?!
– Teraz ci to przeszkadza? Proszę bardzo, powiedz komu chcesz. Nie mam zamiaru pozwolić ci na szantaż! Wynoś się z tego domu!
Dziewczyna już otwierała usta, aby coś powiedzieć, lecz nie dałem jej dojść do słowa. Wściekłość narastająca we mnie była nie do opisania. Powoli zaczynała brutalnie rozdzierać mnie od środka.
– Wynoś się z mojego życia! – wrzasnąłem. – Nie chcę cię więcej widzieć! Wykorzystałaś mnie! Jesteś podłą szumowiną dbającą tylko o siebie! Radź sobie sama! Lily nigdy by tak nie postąpiła!
Wyrzuciłem z siebie wszystko, co leżało mi na sercu. Myślałem, że wtedy poczuję się lepiej. Myliłem się.
Odwróciłem się na pięcie, nawet ma nią nie patrząc. Jak najszybciej wbiegłem po schodach na górę. Chciałem to wszystko zostawić tam na dole, lecz ból podążył za mną jak wierny towarzych. Cieszyłem się, że nie miałem przy sobie różdżki, gdyż w chwili wściekłości mógłbym nad sobą nie zapanować.
~ * ~
Gdy po kilku minutach zszedłem na dół, jej już, na szczęście, nie było. Pospiesznie założyłem czarną pelerynę. Musiałem wyjść na zewnątrz, poczuć na skórze mroźne powietrze. W tamtym momencie nie obchodziły mnie żadne środki ostrożności czy tajności wobec mugoli. Pieprzyć to! Pieprzyć całe ministerstwo i ich cholerne zasady!
– Severusie – zagadnęła mnie matka, wychodząc z salonu. – Możesz mi powiedzieć, co się stało między tobą a Mo…
Nie poczekałem, aż skończy. Nie chciałem słuchać jej wywodów, nie chciałem nic wyjaśniać. Z całej siły trzasnąłem drzwiami, wychodząc przed dom.
Od razu pożałowałem, że tak potraktowałem matkę, ale nie dało się tego cofnąć. Zresztą, może lepiej, że tak się stało, bo pod wpływem wściekłości mógłbym powiedzieć coś, czego później zapewne bym żałował. Jednak duma nie pozwalała mi na cofnięcie się i przeproszenie matki, mimo że akurat ona zasługiwała na wyjaśnienia.
Uporczywie brnąłem dalej przez zasypane śniegiem uliczki Spiner’s End. Mijałem domy, z których przez niezasłonięte okna sączyło się jasne światło, w których zapewne mugole szykowali się, by zasiąść do kolacji. Inne domy wyraźnie wyglądały na opuszczone, powoli popadające w ruinę. Jedne okna zostały zabite deskami, inne nie. Możliwe, że jakieś dzieciaki miały świetną zabawę dewastując budynek. Coraz więcej takich zrujnowanych domów pojawiało się w miasteczku. Nikt nie chciał ich kupić ani zainwestować w remont. W ich mrocznych czeluściach mieszkały szczury. Nędzarze i pijacy znajdowali w nich darmowe lokum, by choć trochę osłonic się przed lutowymi mrozami. Te domy powoli stawały się symbolem tego świata, który razem z nimi zaczął popadać w ruinę, dla którego nie było już ratunku. Jedynie zburzenie tego, co zostało i rozpoczęcie od nowa.
Nie zważając na to, co mnie otacza, brnąłem dalej przez biały puch sięgający mi za kostki. Żaden mugol nie kwapił się do tego, aby odgarnąć śnieg sprzed własnego płotu. Woleli siedzieć w domach zajęci własnymi sprawami. Pieprzyli wszystko. Mentalność tych ścierw była taka łatwa do przewidzenia.
Niektóre latarnie wypaliły się. Te nieliczne, które jeszcze działały nie były w stanie oświetlić całej brukowanej uliczki. Zmierzch powoli zamykał Spinner’s End w swoim kokonie. Nie miał zamiaru oddać go tym kilku małym ognikom, walczącym z nim zaciekle. Mrok zwyciężał. Latarnia, obok której przechodziłem ledwo się tliła, a po chwili wydała z siebie ostatni blask i zgasła na zawsze. Pogrążyłem się w cieniu. Jedyne światełko w moim życiu też zgasło. Zostałem sam w nieprzeniknionych ciemnościach.
Mróz dotkliwie szczypał mnie w policzki i dłonie. Nie przejmowałem się tym. Potrzebowałem czegoś, co odwróci uwagę od wściekłości zalegającej w moim wnętrzu, drwiącej ze mnie na każdym kroku, domagającej się urzeczywistnienia, zapraszającej do tańca pełnego bólu, cierpienia i mordu; co zmrozi krew burzącą się w żyłach, spowolni jej przepływ. Chciałem uśpić tę bestię we mnie, przywrócić organizmowi poprzednią równowagę.
Nie mogłem znieść myśli, że Jack miał rację; że byłem ślepy, a Morrigan wykorzystała okazję, aby zrobić ze mnie własną marionetkę. Sterować mną jak lalkarz w teatrze kukiełkowym. Nie mogłem znieść tego, że od zawsze wydawało mi się, że ona jako jedyna mnie rozumie. Przecież wspierała mnie, podtrzymywała na duchu. Była największym oparciem w najtrudniejszych dla mnie chwilach. Dzięki niej przeszedłem przez piekło własnego umysłu. Poradziłem sobie z tym, co zesłało na mnie życie, co sam na siebie sprowadziłem.
Słone strumienie łez zaczęły płynąć po moich zarumienionych od zima policzkach. Powoli zamarzały pod wpływem wyjątkowo niskiej temperatury. Nie przejmowałem się nimi. Niech sobie płyną, zamarzają i robią, co chcą. Mają wolną drogę.
Zasłużyłem na to, aby czuć ten ból straty. Po raz kolejny… Przez własną ślepotę i głupie oddanie bezwartościowej idei miłości. To były pierwsze i ostatnie łzy za kobietę, która na nie nie zasługiwała. Później zepchnę te uczucia w najdalszą, najgłębszą, niedostępną część umysłu. Na samo dno serca, aby nikt nie wykorzystał tej słabości przeciwko mnie.
Miłość jest ślepa.
Miłość to tylko mrzonka.
Nie ma nic wspólnego z radością i szczęściem, lecz tylko z bólem, cierpieniem i obłudą.
Tylko wrogowie mówią sobie całą prawdę. Przyjaciele i kochankowie bez przerwy kłamią, złapani w sieć zobowiązań. *
Nie myśląc dokąd idę, dotarłem nieopodal rzeki. Zatrzymałem się na szczycie skarpy , gdzie żelazne ogrodzenie oddzielało rzekę od wąskiej brukowanej uliczki. Po drugiej stronie drogi ciągnął się sznur zrujnowanych domów, które od kilku lat stały przeznaczone do rozbiórki. Śnieg sięgał tutaj do połowy łydek.
Spojrzałem na taflę brudnej wody, którą teraz pokryła warstwa lodu. W innych porach roku unosiła się nad nią gęsta, zimna mgła. Rzeczka wiła się między wysokimi, zaśmieconymi brzegami, które teraz pokrywała gruba warstwa śniegu, ujmując nieco szpetoty całemu krajobrazowi.
Chciałem już zawrócić w drogę powrotną do domu, gdy nieopodal ujrzałem znajomą postać. Wysoki, zarośnięty mężczyzna szedł lekko zgarbiony, torując sobie przejście w śniegu. Miał na sobie swój stary, szary, połatany płaszcz. W ręce trzymał szklaną butelkę do połowy wypełnioną bursztynowym płynem.
Jak na jeden dzień było już tego dla mnie za wiele. Coś we mnie pękło. Wściekła bestia, nad którą starałem się zapanować, wyrwała się na wolność. Krew zaczęła szybciej płynąć w żyłach. Przestałem już nawet odczuwać panujący chłód, nawet podmuchy mroźnego wiatru mi nie przeszkadzały.
Żądza krwi wzięła nade mną górę. Najwyższy czas spełnić moje postanowienie. Już i tak za długo z tym zwlekałem. Za długo odkładałem tę decyzję na później, żałując następnie swojego postanowienia.
Najwyższy czas wyrównać rachunki.
Wybacz mi, matko, ale tak będzie dla nas najlepiej. Urodziłaś mordercę i już nic tego nie zmieni.
Wyjąłem różdżkę zza pazuchy i skierowałem ją w stronę butelki trzymanej przez mugola. Szkło pękło na drobne kawałki, raniąc przy tym dłoń mężczyzny i wbijając się w jego skórę. Płyn rozlał się na jego ubranie i na śnieg.
Mugol nie od razu zorientował się, co się właściwie wydarzyło. Na jego gębie obmalowało się zdziwienie, gdy skierował wzrok na mnie.
– Wydawało mi się, że nie możecie chodzić tak ubrani po ulicach – powiedział grubym, zachrypniętym głosem, widząc moje ubranie. – Nie mówiąc już o rzucaniu czarów.
– Milcz, ścierwo! – wrzasnąłem. – Nagle cię to interesuje?! Crucio!
Mugol upadł na ziemię i zaczął wić się w zaspach śniegu. Z jego ust wydobył się nieartykułowany wrzask. Jego, pełne bólu, krzyki były jak muzyka dla moich uszu. Nasycałem się jego cierpieniem, a moja twarz pozostała niewzruszona. Nie cofnąłem zaklęcia przez kilkanaście minut. Chciałem, aby poczuł ból, jaki zadawał matce. Chciałem, aby cierpiał jak ona przez te wszystkie lata.
Crucio. – Cofnąłem zaklęcie.
Mężczyzna zaczął kaszleć i krztusić się. Musiał zapewne połknąć trochę śniegu. Kto wie, może także jakieś odłamki szkła raniły mu teraz przewód pokarmowy? Po chwili zwymiotował, brudząc przy tym szmaty, które miał na sobie. Ależ żałosny widok. Był tak słaby, że nie potrafił nawet z godnością przyjąć klątwy Cruciatus.
Jego ciało drżało konwulsyjnie. Klęczał w śniegu, nie był w stanie nawet stanąć na nogach, spojrzeć w twarz swemu oprawcy. Swojemu synowi.
– Jesteś taki sam jak twoja matka – wyjęczał pomiędzy atakami kaszlu.
– Nie mieszaj w to matki, śmieciu! To przez ciebie jest nieszczęśliwa. To ty katowałeś ją latami. Nienawidziłeś tylko dlatego, że jest czarownicą!
Pod wpływem moich słów zaśmiał się jak szaleniec, lecz po chwili śmiech zastąpił urywany kaszel i jęki.
– Żeniąc się z nią doskonale wiedziałem kim jest. Nie powiedziała ci, co zrobił Majere? Co razem zrobili? – dodał, widząc moją zdziwioną minę.
– ŁŻESZ! TO WSZYSTKO TWOJA WINA!
– Nie jesteś mordercą. Nie skierujesz różdżki na ojca. – Głos mu się łamał, prawie po każdym słowie musiał zaczerpnąć oddech. Powietrze ze świstem dostawało się do jego ust. I miałem wrażenie, że jakby z oporem.
– Mylisz się! Jestem mordercą! Zabiłem już wielu niewinnych. Gainean Erra! **
Ubranie na jego brzuchu rozcięło się. Tak samo jak skóra. Czerwone strumienie krwi zaczęły spływać na śnieg.
Szkarłat na bieli.
Czerwone plamy krwi na śnieżnobiałym śniegu.
Głębokie rozcięcie spowodowało, że z jamy brzusznej zaczęło wydobywać się jelito cienkie. Długie i pozwijane niczym gąsienice czy inne paskudne robaki wypływało powoli na zewnątrz. Opuszczało swoje macierzyste miejsce, by już nigdy tam nie powrócić. Wszystkie wnętrzności były doskonale widoczne. Jeszcze starały się pracować, ale ich los został już przesądzony. Powoli mieszały się ze sobą i zajmowały miejsca sobie nie przeznaczone, zakłócały własną pracę. Wśród wszechobecnej czerwieni można było dostrzec białe żebra, które wyróżniały się z tej ohydnej mieszaniny narządów.
Mugol padł na wznak, co przyczyniło się do przemieszczenia wątroby w dół jamy brzusznej, także była już doskonale widoczna. Jakby chciała wydostać się na świat.
Jęczał z bólu i z ogromnym trudem łapał oddech. Miałem nadzieję, że płuca też się uszkodziły.
Patrzyłem na to obojętnie. W duchu cieszyłem się, że ten śmieć cierpi takie męki. Zasłużył na nie. A mi słuchanie tych jęków i wrzasków sprawiało przyjemność. Niewyobrażalną radość.
– Sssy… synu… - zaczął, z trudem łapiąc oddech. Tracił zbyt dużo krwi. Jego chwile były już policzone.
– Milcz, żałosne ścierwo! Nie masz prawa mnie tak nazywać!
Jego usta poruszały się, jakby coś jeszcze chciał powiedzieć, ale nie dałem mu dojść do słowa. Nie miałem ochoty wysłuchiwać tych bzdur.
Sectumsempra.
Jego ciało zadrżało konwulsyjnie. Z jego twarzy i piersi buchnęła krew, powodując głębokie, cięte rany na ciele.
Mugol wrzasnął z bólu, lecz po chwili krzyk zamarł mu na ustach. Nastała niczym nie zmącona cisza. Jego puste, nieobecne oczy patrzyły w dal, ale już nic nie widziały. Twarz zastygła w wyrazie przerażenia.
Tobiasz Snape nie żył.
Ofiara zabiła kata.
Skierowałem na niego ostatnie pełne wstrętu i złości spojrzenie. Odwróciłem się na pięcie i odszedłem, czując ulgę, że już go nie ma, że dostał za swoje.
Może jakieś mugolskie władze znajdą go tutaj, a jak nie to trudno. Poleży do wiosny.
Pozostały niewypowiedziane, nic nieznaczące słowa. Kolejne tajemnice. Wszechogarniająca pustka…
Szkarłatne plamy na białym śniegu.
Niczego nie żałowałem.
~ * ~
* Stephen King, Mroczna Wieża I: Roland. Nie przepadam za dodawaniem cytatów w treści, ale tutaj nie mogłam się powstrzymać. Tak na marginesie to gorąco polecam serię Mroczna Wieża wszystkim wielbicielom fantastyki.
** zaklęcie wymyślone przeze mnie
~ * ~
Nie sądziłam, że wyjdzie dłuższa niż ta o Jacku, ale jak widać wyszła. Mam nadzieję, że wam to nie przeszkadza, bo dopisywałam dzisiaj kilka akapitów.
Nawet nie wiecie, jak się cieszę. Gdy zaczynałam, bardzo chciałam dojść do tego momentu (chociaż myślałam, że będzie to w okolicach wspomnienia dwudziestego, a tu widzicie jak mi się wszystko rozlazło). Oczywiście chodzi o fragment drugi, bo pierwszy wymyśliłam w okolicach wspomnienia dziesiątego, kiedy po raz drugi zmieniłam całą fabułę. Aż mnie radość rozpiera, że tak idę do przodu. Teraz chcę dojść do niespodzianki związanej z Morrigan, ale na razie nic więcej nie powiem (nawet pod groźbą tortur).
Czytanie Harry’ego muszę przyznać nieźle wpływa na wyobraźnię. Przyszły mi do głowy nowe pomysły na wydarzenia i okropne klątwy. Co do tego drugiego to aż nie mam wobec kogo ich stosować. Jedną będę chyba musiała sobie zostawić na zapas.
Pozdrawiam :)

30 komentarzy:

  1. Na początku chcę Cię bardzo przeprosić, że dopiero teraz komentuje, ale mam ostatnio jakieś spóźnione reakcje w tej kwestii :/. Notka baardzo mroczna i przerażająca, pełna tajemnic i niedomówień, ale także wyjaśnienia niektórych faktów, ech chyba przestałam lubić Morrigan, biedny Sev a to stwierdzenie, że ostatni raz płakał z powodu kobiety jak bardzo się myli w końcu do łez doprowadzi go jeszcze jak to sam określi śmierć prawdziwej i wiernej przyjaciólki Lily, a tak abstarchując jestem bardzo ciekawa co twój Severus bd uważał o Harrym i jak bd go oceniał:), śmierć Tobiasza straszna, ale jak realistyczna, po prostu w wyobraźni można ujrzeć obraz tego człowiek, coś mi się wydaje, że kiedy Sev ochłonie bd miał wyrzuty sumienia...w końcu był jaki był, ale zawsze to ojciec. Jego słowa przed śmiercią też bardzo mnie zainteresowały ciekawe co miał na myśli mówiąc o swojej żonie. Pozdrawiam czekam na kolejny równie świetny życze weny i jeszcze raz przepraszam:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam, że ostatnio byłam nieobecna na twoim blogu. Wyjechałam, teraz już wszystko nadrobiłam. Najnowsze wspomnienie mi się bardzo podoba. Jest jednym z moich ulubionych! Okrutne, lecz świetnie napisane! Próbuję z siebie wydobyć jakąś resztę ludzkich odruchów, ale w ogóle mi nie żal ojca Severusa. Czy to zły znak?... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Auć, tak przerażającego rozdziału już od dawna nie czytałam. Aż mam ciarki na rękach! Fakt, treść była pełna grozy, niemniej jednak doskonale tą grozę ukazałaś!
    Jeju, i pomyśleć, że taki ogromny gniew zagotował się w Severusie przez Morrigan... Chociaż... Myślę, że nawet bez pomocy Morrigan, w końcu zabiłby Tobiasza, nawet jeśli dużo później. No, ale Morrigan to przyśpieszyła. Naprawdę jest cwana, przebiegła, wręcz okrutna. Bez mrugnięcia okiem okłamywała Snape'a... Straszne.
    Jednak najstraszniejsze z tego wszystkiego było to wymyślone przez Ciebie zaklęcie. Akurat niedawno zjadłam spóźniony obiad, i czytając o wnętrznościach Tobiasza, tym wypływającym jelicie, czułam, że posiłek podchodzi mi do gardła. Auć. No, ale nie mogę nie podziwiać Cię za to, że kilkoma zdaniami tak potrafisz wpłynąć na czytelnika.
    Błędy:
    "Klęczał w śniegu, nie był w stanie nawet stanąć na nogach, spojrzeć w twarz swemu oprawcy. Swojemu synowi" - na końcu zabrakło kropki
    "– ŁRZESZ! TO WSZYSTKO TWOJA WINA!" - łżesz
    Jejciu, następna notka też będzie tak zatrważająca?
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Faktycznie, treść pełna grozy. Czyli jednak Morrigan chciała wykorzystać Seva do niecnych celów... <--- nie wyjścia za Thoma. Trochę przykro, że Severus potraktował matkę troszkę oschle... Ale podziwiam go za zabicie Tobiasza :) Czekam na następną ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Do tej pory byłam bierną czytelniczką, bo nie znoszę komentować. Ale po przeczytaniu tego rozdziału nie mogę się powstrzymać i przyłączam się do grona komentujących.
    Jesteś genialna!!! Uwielbiam twoje opowiadanie, bo nie zmieniłaś charakteru mojej ulubionej postaci, jest pełne akcji itd. Mogłabym tego wymieniać mnóstwo.
    W końcu Severus zabił Tobiasza. Cóż... Jakoś odechciało mi się jeść popcorn, który stoi właśnie przede mną. Chyba szybko go nie ruszę xD
    Morrigan to wstrętna świnia. Na początku jej nie lubiłam, później było dobrze, ale znów czuję do niej niechęć.
    Ciekawe, czy matka Severusa usłyszała, jak Morrigan nazwała go mordercą.
    "Teraz chcę dojść do niespodzianki związanej z Morrigan, ale na razie nic więcej nie powiem (nawet pod groźbą tortur)." Ooo, będzie ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział, bardzo i to bardzo mi się podobał:D Severus okropnie potraktował Morrigan, chociaż w jakimś stopniu sobie zasłużyła, ponownie wracamy do wątku z Lily, robi się coraz ciekawiej, ten wątek z ślubem, zaskoczenie:D będzie się działo:D nie mogę się doczekać następnego rozdziału, poprawiłaś mi humor :D

    everything-scares

    OdpowiedzUsuń
  7. Na początku... Fajny cytat do tej notki dałaś:) Uwielbiam "Zbrodnie i karę". Była ona moja ulubiona lektura:)
    Muszę trochę cię pomęczyć i napisać o Twoim stylu. Kobieto, piszesz rewelacyjnie. z każdym rozdziałem, Twój styl coraz bardziej mnie zachwyca, inspiruje, a nawet zapiera mnie zazdrość, że ja przy twoim pisaniu, jestem zwykłą amatorką. Tak świetnie przedstawiasz myśli Severusa. U mnie tego brakuje i myśli Astorii wydają mi się błahe w porównaniu z myślami Severusa, które ujmujesz niesamowicie;)
    Treść była bardzo smutna i ciekawa.
    Dlaczego smutna. Otóż zerwanie z kimś kogo się kochało i ufało, nie jest czymś przyjemnym. Bardzo mi żal Severusa, że przez to przechodzi... Rozumiem go, jak może się teraz czuć;(
    A dlaczego ciekawa. Bo nigdy bym nie przypuszczała, że to Severus zabije swego ojca.
    Podsumowując to wszystko: Cieszę się, że jestem Twoją stałą czytelniczką;)
    Pozdrawiam serdecznie;**

    OdpowiedzUsuń
  8. No no no. Ten rozdział był mocny.
    Nie mieści mi się w głowie, że Severus po zauważeniu, że oddala się od matki, stwierdził : takie jest życie. Trudno. Coś mi się wydaje, że Eileen usłyszała słowa Morrigan 'morderca prawi mi morały?!" Jeszcze jak dowie się, że Tobiasz nie żyje... A pewnie po dłuższym [albo i nie] czasie dowie się także, kto to zrobił... Oj nie będzie kolorowo.
    Morrigan chyba dowiedziała się o rozmowie z Averym xD Tak jakoś mi się wydaje. Inaczej te romantyczne oświadczyny nie miałyby miejsca, haha.
    O jaaa... "Lily nigdy by tak nie zrobiła" to prawie jak ostatni gwóźdź do trumny xD Obydwoje nieźle się wkurzyli, ale Snape to prawie w histerię popadł, haha. Ale w sumie nie dziwię się. Morrigan rzeczywiście była wyrachowana. Chociaż Sev zachował się trochę dziecinnie, uciekając do swojego pokoju.
    Haha, podobała mi się ta ignorancja w stosunku do łez. "Niech sobie zamarzają, płyną..." ;d
    "Jesteś taki sam jak twoja matka" - ciekawe, dlaczego Tobiasz tak sądzi. Jaki Majere? Hmmm... Ciąg dalszy tajemnic Eileen.
    O bleeee, te "wychodzące" jelito było obleśne xd No jasne, a potem "synu" do Severusa, mhm... Szczyt hipokryzji.
    Podobał mi się ten rozdział. Był taki w pewnym sensie sentymentalny, lubię takie z rozmyśleniami bohaterów.

    OdpowiedzUsuń
  9. Troszke straszny ale fajny odcinek ;) czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  10. Szok. Zaszokowałaś mnie tym rozdziałem. Podejrzewałam, że Snape zabije własnego ojca, ale nie sądziłam, że zrobi to tak... Ach. Drastycznie? Z flakami na wierzchu? czytając to miałam przed oczami tą scenę, i mimowolnie się wzdrygałam.
    No i Morrigan. Podejrzewałam, że coś ukrywa, ale mimo wszystko nadal wierzę, że ona coś tam jednak czuje do Seva. Tylko że nie tłumaczyła się zbytnio, więc już sama nie wiem. Ale się dowiem w następnych rozdziałach? ;P
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj przerazający ten rozdział, przerażajacy.
    Jesteś niesamowita. Kocham twoje opowiadanie.
    Nie żal mi ani trochę Morrigan. Bardziej żal mi Severusa. Tak podle go wykorzystać. Myślę, że do morderstwa Tobiasza faktycznie musiało dojść wcześniej, czy później. A ten moment jest odpowiedni.
    Pozdrawiam. ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie no, nie wierzę! Severus zerwał z Morrigan?! Teraz to mnie zszokowałaś. Szkoda mi... ich obu. Bo w sumie nie wierzę, że Morrigan miała aż tak złe intencje. Myślę, że jednak go kochała. Z drugiej strony rozumiem też Snape`a - w końcu go oszukała. Nic dziwnego, że się wściekł. Coraz mniej ludzi, którym może w pełni zaufać, bo przecież jego relacje z matką też nie są już najlepsze. Nie zdziwiło mnie za to morderstwo ojca Snape`a. Chociaż było czynem okropnym, to jednak dokonanym z zemsty. Wiedziałam, że ta historia tak się skończy, choć właściwie, to ona się przecież jeszcze nie skończyła. Czekam na reakcję matki Severusa, gdy dowie się, że jej mąż nie żyje, pewnie nie dowie się kto go zabił, ale że nie żyje to jednak tak. Ciekawi mnie, czemu ona za niego wyszła i czenu wytrzymywała z nim tyle czasu... Wyjaśnisz to kiedyś? Notka świetna, tak samo zresztą jak poprzednia, której nawet nie zdążyłam skomentować. Powiem jednak, że ta notka podoba mi się bardziej. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Nareszcie! Nareszcie przeklęty mugol nie żyje. Szczerze mówiąc, myślałam ze Severus zabije go zwykłą Kadevrą, ale masz rację -> tortury były lepsze.
    Trochę mi żal Severusa... Kochał Morrigan, a teraz... Teraz musiał przezyć takie zaskoczenie. Szczerze mówiąc, od początku można było się domyśleć, ze Mor ma już wyznaczonego narzeczonego... Szkoda, że sev przeżył zawód...
    Ściskam,
    Leszczyna [dowiesc-niewinnosci]

    OdpowiedzUsuń
  14. Dobre opowiadanie to takie, które wzbudza w nas emocje, prawda? W takim razie ta historia jest, co zresztą nikogo nie dziwi, prześwietna.
    Morrigan, Morrigan... Wiedziałam, że coś jest z nią nie tak. Ale jakoś nie potrafię współczuć Severusowi. Wprost przeciwnie, cieszę się, że stało się tak, a nie inaczej. Bo przecież sam wybrał taką, a nie inną drogę i właściwie musi za to jakoś odpokutować. Nie wierzę w karmę i inne tego typu rzeczy, ale w tym przypadku jestem święcie przekonana, że te wszystkie cierpienia mu się należały.
    A już myślałam, że wystarczy zwykła Avada, a tu nie. Nie jestem pewna, czy to było zamierzone, ale właśnie w fantastyczny sposób pokazałaś, jakim Severus był człowiekiem. Takie oko za oko, ząb za ząb. On cierpiał, ma cierpieć i jego oprawca. Ach, i po raz kolejny nie chciał słuchać prawdy. Najpierw nie posłuchał Avery'ego (swoją drogą, mam nadzieję, że w związku z tym, co zrobiła Morrigan relacje między nimi jakoś się ocieplą albo chociaż Snape w jakiś pokręcony sposób przeprosi Jacka), a teraz nie chciał słuchać ojca. Nie powiem, zaskoczyło mnie to, że mugol coś wiedział. To dość... Dziwne. Wiedział, że żeni się z wiedźmą, więc dlaczego później ją znienawidził i bił? I co ona takiego zrobiła razem z tym tajemniczym kimś, o kim słyszeliśmy już chyba dwa razy?
    Dużo pytań, Jaenelle. Mam nadzieję, że na odpowiedzi nie trzeba będzie długo czekać. Mówisz, że będzie jeszcze coś o Morrigan? Cóż, ja jestem zachwycona.
    I zgadzam się, że czytanie Pottera wpływa na wyobraźnię. Właśnie mam zamiar się za niego zabrać (znowu).
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Marionetka Losu20 lipca 2012 21:04

    Przez Ciebie dostane kiedyś zawału! Naprawdę pomyślałam, że Sev zabił Morrigan. Wpadło mi do głowy, że szła z tym narzeczonym, o którym mówił Avery i Snape się wkurzył. To był dla mnie prawdziwy szok.Wiem, że teraz Severus jest zdolny do wszystkiego, ale nie sądziłabym, że zabiłby miłość swojego życia! Choć nie wiem, co jeszcze dla nas trzymasz w zanadrzu. ;)
    Smutna Morrigan. I od razu mam przed oczami przerażające wizję. Musi rozstać się z Sev'em? Wyjeżdża? Ktoś jej pilnuje na każdym kroku? Miała dość morderstw ze strony swojego chłopaka? Ale niestety wszystkie moje domysły nie są niczego warte. Może gdyby Morrigan inaczej by mu to wyznała, Snape by tak nie zareagował? Może gdyby nie rozmowa z Averym też wszystko wyglądałoby inaczej? I dlaczego na samym końcu musiał wspomnieć o Lily?! Czy to definitywny koniec? Widzę, że mamy ze sobą coś wspólnego. Też bardzo lubisz "uszczęśliwiać" swoich bohaterów. :D
    W końcu! W końcu Snape się na to odważył! Zastanawia mnie tylko, dlaczego jego ojciec był jakiś taki... miły. Spodziewałam się wyzwisk, a tu... Mugol okazał się trochę kulturalny. Trochę, bo przywoływał raczej nieprzyjemne wspomnienia.
    I... Dobrze , że nic nie jadłam. Od takich opisów robi mi się słabo. Nie chciałabym się przyglądać tej śmierci. ;)
    Muszę Cię pochwalić, bo zaskoczyłaś mnie tym rozdziałem. :)
    Przy okazji, u mnie także pojawiła się kolejna notka (9) :) [marionetka-losu]

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo dynamiczne to wspomnienie. Tyle wściekłości, nienawiści... Wciąż nie rozumiem Severusa. Moim zdaniem zachował się zbyt impulsywnie, choć ciężko wymagać od niego spokoju w takiej chwili. Nie zdziwiło mnie, że Jack miał poniekąt rację, choć wciaż nie wiadomo, czy Morrigan naprawdę kochała Seva, czy to też kłamstwo. No i morderstwo mugola... to się musiało stać, było nieuknione. I nie dziwię się Severusowi w tej kwestii. Bardzo mnie zastanawiają słowa jego ojca na temat matki...
    Przepraszam za opóźnienie w komentowaniu, ale miałam problem z komputerem... I za to, że komentarz jest krótki i chaotyczny, ale ciągle brakuje mi czasu.
    Wspomnienie oczywiście świetne, jak zwykle ;)
    Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Nareszcie przeczytałam. Znów kolejna tajemnica z Matką Severusa. Zauważyłam, że Sev zabija ludzi, którzy mają dużo do powiedzenia. Tak ! Morrigan wyleciała ! Wiedziałam, że coś kręci. Jestem strasznie ciekawa co będzie z Lily. W każdym razie zauważyłam jeden błąd, który nie wiem czy został już wypomniany, ale napisze w razie czego ; ) " Nie myśląc dokąd idę, dotarłam nieopodal rzeki. " Powinno być " dotarłem ". Ale ten błąd jest zrozumiały, bo jest różnica płci. W każdym razie rozdział po raz kolejny mi się podoba . [ wygrany-przegrywa ]

    OdpowiedzUsuń
  18. Alex vel Nicky20 lipca 2012 21:05

    Znalazłam chwilkę czasu, żeby odpowiedzieć ;D
    Ha! Bijcie mi pokłony! Wiedziałam, że tak będzie. Byłam pewna, że panna M. zostawi Seveursa, znaczy - może dokładniej, wiedziałam, że oni w końcu ze sobą zerwą. Szkoda, że w taki sposób (biedny Severus. Na ogół go nie lubię, ale tutaj wyraźnie mu współczuję).
    Co do zabójstwa ojca... Cóż, powiem szczerze, że myślałam, że on nie żył. Czytając poprzednie notki, odniosłam wrażenie, e ojciec Snape'a nie żyje, bo zmarł z powodu alkoholu, przyznam. A tu taka niespodzianka... No trudno... Należało mu się, tyle Sev mógł trochę przystopować z tymi klątwami. Zwykłe zaklęcie śmierci i już po sprawie. Ale nie, bo przecież Ślizgon najpierw musi się zabawić ;D
    Co do tej niespodzianki z Delgado... Strzelam - jest w ciąży ze Snape'em? Ciekawa jestem, jak by to wtedy wyglądało - on śmierciożerca i ojciec w jednej osobie.
    Nie, nie - nie żebym ja tutaj coś sugerowała, czy namawiała. To nie jest sugestia, ale... podejrzenie?

    OdpowiedzUsuń
  19. Condawiramurs20 lipca 2012 21:06

    Mam wrażenie,l jakby Severus został opętany. jakoś przyjął to spokojnie, tzn. nie zaczął jej bić ani coś, nawet nie przemyslał tego, że być może ona go kocha, tylko tak jakby był pewny tego, że Jack miał rację i musiał to przyjać - to mnie zdziwiło. z drugiej jednak strony musiał rpzeżyć straszny zawód. po raz kolejny ktoś go wrabia, musiał rpzeżywać to w szkole, a to jest dla niego najgorsza kara - gdy ktoś pokazuje jego słabości. szkoda tylko, że nie widiz, iż traktując ludzi w taki sposób, sam jeszcze dodatkowo te słabości obnaża. jestem rpzekona, że ten Majore z matką Severusa zrobili coś niezbytmiłego, pewnie mamie Jamesa... tylko Tobiasz niby wybvaczył, więc czemu aż tak streasznie się zachowywal?: nie spodziewałam się, że pod wpływem złości i zawodu Severus może aż tak stracić nad sobą kontrolę. on staje się na serio niebez[ieczny i w jakimś sensie - mu sprawia radość znęcanie się, tzn. zadawanie innym tego, czego sam nienawidzi... potrzebuje dobrego psychologa, szkoda tylko, ze takiego jeszcze dlugo nie będzie... ech:(

    OdpowiedzUsuń
  20. Rozdział jak zawsze mi się podobał ;) Myślałam, że Morrigan na prawdę kocha Severusa ale jak widać tacy ludzie się nie zmieniają i Jack miał rację. Nie zdziwiłam się gdy Snape zabił swojego ojca. Podejrzewałam, że wkrótce to zrobi, a po takiej kłótni człowiek jest w stanie zrobić wszystko (szczególnie Śmierciożerca). Jestem bardzo ciekawa jak matka Severusa zareaguje na wieść o śmierci męża, bo o tym, że zabił go jej własny syn to podejrzewam że się nie dowie choć tą kwestię pozostawiam twojej wyobraźni ;)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Ojj, ileż tu grozy! Ileż terroru! [Dzieci, jeśli trafiłyście na ten rozdział, proszę, nie czytajcie go do końca, bo będą Wam się śniły koszmary].
    No proszę, wystarczy niekontrolowana wściekłość i żal, by kogoś zakatować na śmierć. I pomyśleć, że wszystkiemu winna jest złość wobec `manipulatorskich` zdolności Morrigan. Nie jestem pewna, co się za tym kryje, ale jakoś nie chce mi się wierzyć, że słowa Jacka ujrzały światło dzienne. Coś mi tu nie pasuje.
    Aż strach pomyśleć, jak Eileen zareaguje na wieść o śmierci swego męża/tyrana. Wątpię, by Snape przyznał się do winy. A może się ośmieli?
    Świetny rozdział, jak to dobrze, że nadrobiłam zaległości! Opłacało się! < 3

    OdpowiedzUsuń
  22. Co mam napisać. Zbieram się do komentarza i zbieram. Nie wiedziałam co powiedzieć. Teraz chyba też nie wiem. Ale spróbuje. Kłótnia z Morrigan, brak rozmowy z matką zabójstwo ojca. Severus powoli zostaje sam. Co się stanie jak nie będzie miał nikogo? Znowu zacznie wspominać Lily i znowu będzie cierpieć. Mam wrażenie, że ta historia nie skończy się szczęśliwie

    OdpowiedzUsuń
  23. Dziekuję, że odpowiedziałaś. Doskonale zdaję sobie sprawę, ze spamowanie nie jest najlepszym sposobem szukania czytelników i pewnie niedługo zacznę robić to inaczej.
    Cieszę się, ze podoba Ci się mój prolog. W zasadzie o tym opowiadaniu myślałam od dawan, ale niedawno przeczytałam HP i Komnata Tajemnic co uświadomiło mnie w przekonaniu, ze to dobry pomysł.
    U Ciebie trochę notek już jest... przeczytałam tą ostatnią i chyba trochę się cofnę bo interesuje mnie motyw Morrigan. Może i zabrzmi to masochistycznie, ale fajnie opisałaś te wnętrzności ^^
    Pozdrawiam i dodaję również do linków na http://dear-tom.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  24. No i wróciłam z wyjazdów, więc nadrabiam zaległości;). Widzę nowy szablon, hę? Ładny, aczkolwiek tamten mi się chyba bardziej podobał. No ale na tym podobają mi się te eliksiry w tle. Severus jak zwykle wyszedł mrocznie i tajemniczo na tych dwóch fotografiach:D
    Co do rozdziału. Wątek drugi jest cudowny. Przepełniony grozą i nienawiścią. Severus nie krył już swoich uczuć, wyżył się na znienawidzonym ojcu. Ciekawe to zaklęcie wymyśliłaś. Właśnie tak jak je czytałam, to się zastanawiałam w jakiej części ono było;D.
    Pierwszy wątek natomiast wydał mi się (przepraszam za krytykę, mam nadzieję, że nie potraktujesz jej jako obrażenie, a po prostu dobrą radę) trochę sztuczny. Ten nagły wybuch Severusa był jakby wymuszony, a Morrigan powinna się tłumaczyć, albo co, a nie siedzieć cicho.
    Oj tak, czytanie Harry'ego u mnie też wywołuje pokład weny do założenia jakiegoś Potterowskiego opowiadania. Ale jakoś nigdy nie mogę się zebrać...
    Pozdrawiam, Nitka^^
    [za-granica-swiata]

    OdpowiedzUsuń
  25. Wiedziałam! Wiedziałam, że nie należy ufać Morrigan! Głupia flądra. Wykorzystała Sev'a. Gdybym mogła, cisnęłabym w nią... Cruciatosem, a co! Należy się jej.

    No cóż, odgrażał się, że zabije ojca. Przewidywałam, że rzeczywiście to zrobi. Jaki sekret kryje matka Severusa? Hm.
    Nowy szablon bardzo mi się podoba. Mroczny i tajemniczy, czyli prawidłowo. ;D
    Powiadom mnie o nowym rozdziale, proszę. ;)

    behind-mask.blog.onet.pl
    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  26. Zmieniłaś szablon. Jest na prawdę świetny. Na początku jeszcze przeproszę, że dopiero teraz komentuję. Najpierw nie miałam natchnienia do czytania, a teraz komentarze nie chciały się dodać xD I teraz przejdę do konkretów.

    Od samego początku moje serce biło w przypieszonym tempie. Nawet nie wiesz, jak bardzo przeraził mnie ten sen. Potem Morrigan. Nie spodziewałam się jej. Wcale nie dziwi mnie reakcja Severusa. Czyżby Morrigan była tak, jak mówił Jack? Nie chcę w to wierzyć, ale jej zachowanie mówi samo za siebie. Mogła to rozegrać inaczej. Tym spodobem zraniła wiele osób. A Severus... Będzie żałował tego, co zrobił. Jak on potraktował matkę? Dlaczego się nie powstrzymał? Nie chciałabym aby zupełnie stracili ze sobą kontakt. Tobiasz Snape... Należało mu się. Tak, Severus na pewno wyładował na nim swoją złość. Ale czy to wystarczy? Czy nie będzie później miał wyrzutów sumienia. Bo mimo wszystko to był jego ojciec. Muszę powiedzieć, że w pewnej chwili zrobiło mi się jego żal. A może nie tyle jego, co Severusa. Torturował doprowadzajac do śmierci swego ojca. Był podły dla rodziny. Był pijakiem. Ale nadal był i ojcem. I wciąż dręczy mnie pytanie: co on chciał powiedzieć na temat swojej żony?
    Liczę na szybkie wyjąśnienie z Twojej strony. Bo mimo, że czytałam wczoraj, nadal jestem wzburzona.

    OdpowiedzUsuń
  27. Och, notka pełna napięcia i zaskakujących momentów!
    Jestem bardzo ciekawa co z Morrigan. Czy jednak była podła?
    I to z tym Tobiaszem...makabra. Chyba nawet on na takie cos nie zasłużyl...
    Wspaniale opisałaś uczucia Seva. Ból, wściekłość, żądza zemsty...Super ;)

    OdpowiedzUsuń
  28. Brak mi słów. Fenomenalny rozdział! Nie jestem w stanie wypowiedzieć, jak bardzo mi się podobał. Tyle emocji w jednym tekście, tak sprzecznych i silnych... Jestem naprawdę zachwycona i przerażona jednocześnie. Na dzisiaj muszę kończyć z czytaniem zaległości, ale w ciągu tego tygodnia stopniowo wszystko nadrobię. Jej, naprawdę Cię podziwiam za to jak piszesz!

    OdpowiedzUsuń
  29. Prawde mówiąc zawsze wyobrażałam sobie, że Severus rzuci na Tobiasza Avadę i będzie po wszystkim. Podobała mi się jednak Twoja wersja, jest bardziej mroczna i... no jakby nie było Severus zemścił się za wszystkie krzywdy. Mugol miał rację, Severus nie jest mordercą. Myślę, że gdyby nie kłotnia z Morrigan, nie doszłoby do tego. Czy zabrakłoby Severusowi odwagi? Nie, to chyba nie to. Po prostu potrzebował bodźca. Zapewne będzie żałować... nie cofnie jednak czasu.

    Pozdrawiam!
    [wystarczy-krok]

    OdpowiedzUsuń
  30. arwen_LivTyler20 lipca 2012 21:13

    Ty geniuszu! Wspaniale to opisałaś! Jak zawodowy pisarz! Nienawidzę Jacka!!!!!!!!!!!! jestem pewna że Morrigan nie wykorzystywała Severusa! To tylko ten śmieć mu to wmówił!

    OdpowiedzUsuń