Opowiadanie przeniesione z Onetu.

Akcja opowiadania rozpoczyna się zimą w roku 1978, gdy Severus uczęszcza do siódmej klasy. Fabuła może znacznie odbiegać od tego, co wydarzyło się w powieściach pani Rowling. Mogą pojawić się przekleństwa i brutalne sceny.

Szablon wykonała Elfaba.

sobota, 9 lipca 2011

Wspomnienie 28: Ona nie jest marionetką!


Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat i ludzka głupota. Chociaż, co do tego pierwszego nie mam pewności…
Albert Einstein
4 września 1978
Czas był niemiłosierny. Nie leczył ran. Nie pozwalał zapomnieć.
Co noc powracały do mnie koszmary o morzu krwi i martwych ciałach najbliższych mi osób. Co dzień musiałem patrzeć na załamaną matkę, która starała się zachowywać normalnie. Przypominać sobie o tym, co jej zrobiłem, zaślepiony własnymi ambicjami.
Gdybym wiedział wcześniej…
Tylko czy coś by to zmieniło, czy potrafiłbym się wtedy przeciwstawić Czarnemu Panu? Czy nie wykonałbym rozkazu?
Cholera! To było dla mnie za trudne! Dlaczego matka nigdy słowem nie wspomniała o własnej przeszłości?
Ja naprawdę nie chciałam jej skrzywdzić… Robiłam to dla jej dobra… Nie musiała się tobą wyręczać, plamić cudzych rąk moją krwią. *
Co się stało? Co spowodowało, że, z tego, co wywnioskowałem, tak mocna przyjaźń została przerwana? Co było przyczyną tego rozłamu, rozstania na tak wiele lat? Jednak dalsza troska o tą drugą i pamięć pozostały…
Jak i gdzie się poznały? Co je łączyło? Tysiące pytań i zero odpowiedzi. Same wątpliwości, nie dające spokoju. I tylko jedna wskazówka, która równie dobrze może okazać się nic niewartym błędnym tropem, mamrotaniem szaleńca.
Raist.
Musiał to być jakiś mężczyzna. Ktoś, kogo matka kiedyś znała, kto był dla niej ważny, liczył się w jej życiu. Ktoś, kogo już nie było. Zostawił ją tak, jak inni przyjaciele z młodości. Pozostała sama i nadal wypłakiwała sobie za nimi oczy i martwiła się o nich. Nie miała już nikogo, tylko ulotne, mgliste wspomnienia, utracone pamiątki, podarte zdjęcia.
Dlaczego to wszystko musiało spotkać mnie? Dlaczego moje życie musiało być takie skomplikowane, usiane niezliczonymi i niekończącymi się przeszkodami? Coraz trudniejszymi do pokonania, bezpowrotnie pochłaniającymi w ciemną otchłań rozpaczy. A może egzystencja każdego człowieka taka była, a nie tylko moja? Może to ja nie potrafiłem tego dostrzec, zapatrzony w siebie, borykający się z własnymi problemami.
Niewłaściwe wybory, decyzje, czyny, z których nie można było się już wycofać, tylko dalej brnąć w to bagno. Pogrążyć się jeszcze bardziej w błocie życia codziennego i utknąć na zawsze w jego ruchomych piaskach.
Nie, pozostawała jeszcze śmierć…
~ * ~
Ciemnoszare chmury przesłoniły nieskazitelny błękit nieba i słońce. Olbrzymia kula ognista, gdyby mogła, uciekłaby jak najdalej od tego miejsca. Wolałaby zostawić ten nic niewarty mroczny świat i znaleźć sobie inny. Taki, w którym nadzieja jeszcze nie wygasła, gdzie nadal pozostawała w bohaterskich, ludzkich sercach gotowych walczyć o dobro, o wolność, o życie. Ale to już nie był ten świat…
Pogoda odzwierciedlała mój ponury nastrój. Brakowało tylko burzy, ale kto wie, może natura będzie dla mnie dzisiaj łaskawa i pojawią się błyskawice, wichura i ulewa. Szaleńcza walka w moim wnętrzu objawi się wszystkim. Obłąkańcze żywioły zaczną sprzyjać Czarnemu Panu w jego misji zniszczenia tego zawszonego świata.
Ulica Pokątna także nie poprawiała mi nastroju. Zmieniła się od czasu, gdy byłem tu po raz ostatni. W dniu, w którym zobaczyłem tą wspaniałą książkę na wystawie Esów i Floresów. Książkę, która już nic nie była warta, bo w podzięce za nią roztrzaskałem serce ukochanej matki. Ulotne marzenia… Ulotne nadzieje…
Nieliczne sklepy zostały otwarte. Większość właścicieli wolała siedzieć ukryta w domach. Niektórzy nie mieli do czego wracać.
Pokątna powoli popadała w ruinę. Coraz większa ilość sklepów powoli zaczynała zmieniać się w kamienne bloki z powybijanymi szybami, drzwiami zabitymi deskami, pustymi, mrocznymi wystawami, na których kiedyś kolorowy towar zachęcał do zakupu.
Rozpoczął się już rok szkolny, więc tylko nieliczni czarodzieje przychodzili na Pokątną. Zazwyczaj byli to desperaci, samobójcy, śmierciożercy lub ci zmierzający do jednej z bocznych uliczek, w których rozwijał się handel czarnomagicznymi przedmiotami.
Szli tam, gdzie teraz ja.
Zmierzałem w stronę ulicy Śmiertelnego Nokturnu. Tam pracowałem od połowy lipca. W sklepie Fireforge’a, gdzie sprzedawano eliksiry. Lecz Ministerstwo Magii nie wiedziało, że właściciel dorobił się fortuny nielegalnie sprzedając trucizny. Nie potrafili na niego nic znaleźć i nic mu udowodnić. Głównie po to przychodzili do niego potencjalni klienci. Zwykłe eliksiry były tylko przykrywką. Tym się właśnie zajmowałem; haniebną pracą, mającą na celu dostarczanie narzędzi do mordowania innych. Bo po co komuś trucizny? Przecież nie na koty.
Nie miałem innego wyjścia, a przynajmniej tak sobie próbowałem to wmówić. Za wszelką cenę musiałem pomóc matce. I znów ją okłamać… Mówiłem jej, że dostałem pracę w aptece na Pokątnej. Nie znała prawdy i nigdy nie zamierzałem jej powiedzieć. Wolałem, aby żyła w nieświadomości. Dla niej było to lepsze, bo wiem, że nie zniosłaby starty syna. Kłamstwa były dla niej teraz lepszym rozwiązaniem, musiała stanąć na nogi i znów zacząć normalnie funkcjonować.
Jednak w ostatnich dniach najbardziej zaskoczyło mnie zachowanie mugola. Był zadziwiająco spokojny jak na niego, nie wszczynał awantur. Zdarzały się takie dni, gdy znikał na wiele godzin, ale zawsze wracał wtedy trzeźwy do domu. Nie wiedziałem skąd ta dziwna, zapewne chwilowa, zmiana. Czy to cisza przed burzą? A może po prostu sprawiało mu radość napawanie się smutkiem matki? Mogłem założyć się o moją książkę z eliksirów, że na pewno to drugie. A gdy nie widziałem dolewał oliwy do ognia, ranił jej psychikę jeszcze bardziej. Sukinsyn, zapłaci mi za to!
Zbliżałem się do bocznej uliczki, która prowadziła na ulicę Śmiertelnego Nokturnu. Wtedy go zobaczyłem. Szedł z naprzeciwka z wysoko uniesioną głową, w lśniącej, aksamitnej, ciemnozielonej szacie. Wyniosły i zarozumiały mężczyzna, którego miałem nadzieję nie oglądać w najbliższym czasie. Lecz ostatnio od perfidnego losu nie dostawałem tego, czego chciałem. Wszystko szło nie tak, jakbym znalazł się na pechowej pozycji szachownicy życia.
– Dzień dobry, panie Delgado – powiedziałem wyjątkowo grzecznie.
Musiałem zachować pozory. Morrigan by tego chciała. Wolałbym powiedzieć mu, co o nim myślę, pokazać na co mnie stać, odpłacić się za to, co mówił na weselu Lucjusza. Lecz musiałem się opanować, to nie było dobre rozwiązanie w obecnej sytuacji. Musiałem stłumić złość, a przynajmniej postarać się. Kolejna maska…
– Śmiesz się do mnie odzywać, smarkaczu? – odparł wyniosłym tonem, jakby myślał, że zrobi to na mnie jakiekolwiek wrażenie.
Jego słowa zupełnie zbiły mnie z pantałyku. Nie byłem na to przygotowany, zupełnie nie tego się spodziewałem. Jak miałem teraz zachować spokój? Nikt nie będzie mnie obrażać! Już minęły te dni, gdy bezkarnie pozwalałem na pomiatanie sobą. Teraz czasy się zmieniły. Ja się zmieniłem i już nigdy nie pozwolę na powrót do tego, co było. Nie po to tyle przeszedłem w ostatnich dniach, aby teraz to zmarnować.
– Słucham? – Nie starałem się już zachować grzecznego tonu. Niech wie, że nie ma do czynienia z jakimś słabym, uległym pieskiem arystokratów. Nie będę się przed nim płaszczyć ani lizać mu butów.
– To co słyszałeś. Myślisz, że nie wiem, co się dzieje za moimi plecami, smarkaczu?
– Nie życzę sobie, aby ktoś mnie obrażał.
Nie kryłem groźby i wściekłości w tonie mojego głosu. Coś się we mnie obudziło, chciało wyjść na wolność, zadać ból, zniszczyć. Instynktownie sięgnąłem po różdżkę, znajdującą się w kieszeni. Mocno zacisnąłem na niej palce, w razie potrzeby z łatwością ją wyciągnę. Mężczyzna nie zwrócił na ten gest najmniejszej uwagi.
– Mam prawo mówić i robić to, co mi się podoba.
– Ach, tak – rzekłem z jadem w głosie, nie miałem już zamiaru go ukrywać. – A kto dał panu taką władzę? Bo własne ego się nie liczy. Nie ma pan prawa obrażać innych i im rozkazywać. Nie jestem pana skrzatem domowym. I nie będę słuchać zapatrzonych w siebie i własne pieniądze głupców, którzy nie dostrzegają tego, co dzieje się wokół nich.
– Jak śmiesz!
Żyła na jego skroni zaczęła niebezpiecznie pulsować. Na twarzy pojawiły się szkarłatne plamy. Z tego, co wywnioskowałem, nie przywykł do tego, że ktoś mu się stawiał. Uważał siebie za najlepszego, za nadczłowieka, stojącego nad innymi. Najwyższy czas na lekcję życia. Niech wie, że świat nie kręci się wokół niego.
– Myślisz, że nie wiem, co zrobiłeś mojej córce, gdy pieprzyłeś ją bez jej woli? Ona nie chce cię znać.
Co?! Te słowa wyprowadziły mnie z równowagi. Czyżby ten durny skrzat domowy nas zdradził? A może mieli ich więcej i inny o wszystkim doniósł? Nie, to nie pewność przez niego przemawiała. Przejrzenie jego wspomnień potwierdziło moje przekonanie. O niczym nie wiedział. Kłamał. A na dodatek głupiec nie potrafił zablokować swoich myśli przed intruzem. Ba, nawet nie zorientował się, że spenetrowałem jego umysł. I on chciał zajść daleko? Ta arystokratyczna wesz?
– Nie mam pojęcia o czym pan mówi. – Cieszyłem się, że nie wyszedłem z roli, że nadal miałem na twarzy maskę obojętności. – Ale jeżeli będę mieć ochotę na seks z pana córką, to z chęcią to zrobię.
– Ona ma już narzeczonego.
– Ona ma prawo do własnego życia, do bycia z tym, z kim chce, a nie do grania według pańskich chorych zasad. Ona nie jest marionetką!
Żyła na skroni pana Delgado pulsowała w szybkim tempie. W jego oczach błyszczały gniewne ogniki. Nie był przyzwyczajony do tego, że ktoś mu się stawia, lekceważy jego zdanie, jego własne, urojone prawo.
– Taki szczeniak i śmieć nieczystej krwi jak ty nie będzie mi dyktował, co mam robić! – wykrzyknął, plując śliną na wszystkie strony.
Złośliwy grymas pojawił się na jego twarzy. Niezbyt prędkim ruchem wyjął swoją różdżkę zza pazuchy. Byłem na to przygotowany i szybciej zdołałem wyciągnąć własną z kieszeni. Staliśmy naprzeciwko siebie, mierząc się gniewnymi spojrzeniami. Każdy z nas celował swoją różdżką w drugiego. Żałowałem, że na Pokątnej nie ma ruchu. Może wtedy oprzytomniałby i zrezygnował z własnego upokorzenia. Chyba że zaliczał się do idiotów, którzy zawsze musieli postawić na swoim.
Starałem się zachować spokój na twarzy. Po co miałem się denerwować z powodu takiego idioty? Moje zachowanie spowodowało u niego jeszcze większą wściekłość. Zapewne traktował moje zachowanie jako bezczelne wobec jego osoby. Niech sobie myśli, co chce. Nie obchodzi mnie to.
– Nie sądzi pan, że lepiej zrezygnować z tego głupiego pomysłu? I tak pokonam pana w walce, więc po co ma się pan ośmieszyć – rzekłem z ironią.
Dobrze się bawiłem, wyprowadzając go z równowagi, pchając go do tego pojedynku, by pokazać mu, który z nas był lepszym czarodziejem. Chciałem, aby dotarło do niego, że czystość krwi nie była równa z umiejętnościami i talentem. Chciałem, aby cierpiał za to, co zrobił swojej córce.
Morrigan, wybacz mi, ale nie pozwolę, by ktoś znów mnie tak traktował. Już nigdy nie powtórzy się sytuacja z Hogwartu. Nigdy! Zadbam o to, nawet jeżeli miałbym sobie narobić jeszcze większą liczbę wrogów.
Drętwota! – Usłyszałem w odpowiedzi. Szybko zablokowałem zaklęcie prostą tarczą. – Jestem lepszym i bardziej doświadczonym od ciebie czarodziejem, szczeniaku.
– Już to słyszałem. Nie potrafi pan wymyślić nic nowego? Jest to za trudne dla takiego ograniczonego umysłu?
To całkowicie wyprowadziło go z równowagi. Zaczął rzucać we mnie wszystkie zaklęcia, które przyszły mu na myśl, nie zastanawiając się nad ich konsekwencjami. Blokowałem je bez większego trudu. Nie mogłem uwierzyć, że ten głupiec reprezentuje tak niski poziom. Był gorszy nawet od Mulcibera.
Zastanawiałem się, czy tak jest zawsze, czy to wściekłość uderzyła mu do głowy, pozbawiając zdolności logicznego myślenia. Lub w ogóle nie potrafił myśleć, co było bardziej prawdopodobne. Możliwe, że nigdy nie potrafił dobrze walczyć, a zaklęcia nie były jego mocną stroną.
Cały pojedynek był śmiesznie prosty. Rozgrzewka, nic więcej. Nie musiałem się wcale męczyć, wystarczyły najprostsze tarcze, by powstrzymać jego nieudolne ataki. Czasem nawet tarcza nie była potrzebna, bo zaklęcie zostało źle wycelowane i śmigało w sporej odległości ode mnie, by uderzyć w jakiś zrujnowany budynek.
Najwyższy czas skończyć tą żenadę. Nie mogłem się spóźnić do pracy.
Expelliarmus! – pomyślałem.
Różdżka pana Delgado wyleciała w powietrze, znikając w mroku opuszczonego sklepu. Mężczyzna nie przejął się zbytnio utratą broni i zaczął nacierać na mnie z pięściami jak zwykły mugol. Niektórzy nie wiedzą, kiedy należy powiedzieć dość.
Petrificus Totalus.
Ręce mężczyzny przylgnęły do boków. Nogi złączyły się razem. Całe ciało zesztywniało. Zachwiał się i upadł na wznak na okurzony chodnik. Brud powoli zaczął przywierać do spoconego ciała mężczyzny. Po kamieniach zaczęła płynąć szkarłatna ciecz. Najwyraźniej musiał skaleczyć się w głowę po upadku. Trudno.
– Zapamiętaj sobie, że Morrigan jest wolną i dorosłą kobietą. Ma prawo robić to, co chce i ułożyć sobie życie po swojemu.
Nie utrzymałem nerwów na wodzy i kopnąłem go jeszcze w twarz. Usłyszałem pęknięcie kości. Z nosa zaczęła płynąć krew, zalewając usta i brudząc nieskazitelnie czystą szatę.
Odszedłem zostawiając go tak. Niedługo zapewne ktoś go znajdzie i pomoże mu licząc na nagrodę od bogatego arystokraty. A może najpierw natrafią na niego śmierciożercy? Westchnąłem z rezygnacją. Takiego szczęścia w życiu nie miałem.
Mogłem mieć tylko nadzieję, że gdy Morrigan dowie się o całym zajściu nie będzie na mnie wściekła. Nie chciałem doprowadzić do kolejnych kłótni i nieporozumień. Pragnąłem być z nią szczęśliwy. Oby to wydarzenie niczego między nami nie zmieniło. Przecież zrobiłem to dla niej…
~ * ~
I jest kolejne wspomnienie. Ostatnie, które pisałam w maju. Jako moje postanowienie wakacyjne zadecydowałam, że codziennie przeznaczę godzinę lub dwie na pisanie. Jak na razie mi wychodzi i w ostatnim tygodniu napisałam wspomnienie 31. Mam nadzieję, że wytrwam w tym.
Notka z dedykacją dla Wilo.
Pozdrawiam :)

23 komentarze:

  1. ostatnihorkruks22 lipca 2012 10:47

    Oooo kurde. Morrrigan się wścieknie, jestem tego pewna. Martwię się nawet czy nie zostawi Severusa, to bardzo prawdopodobne. Ja bym się wściekła, nawet jeśli mój tata byłby świnią, chyba, że byłby straszną... No dobra, nie ważne;p
    Ale tych wspomnień już napisałaś dużo! A ja jakoś nie mogę się zebrać i napisać...Eh.
    Rysunki bardzo ładne, masz talent dziewczyno.
    Z niecierpliwością czekam na następne wspomnienie, mogę się założyć, że będzie się działo... ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ej no... nie dodał się! teraz będzie głupszy.
    Co powie Morrigan? Czemu Twój Severus jest dziwny? Jak zachowa się Delgado przy następnym spotkaniu z Severusem (jeśli tak owe będzie)? Czy ministerstwo dowie się kto go pokiereszował? No i kim na Boga jest Raist? Tego dowiemy się może w najbliższych odcinkach.
    No i masz głupi komentarz. A ogólnie, to czemu nie napisałaś jak Severusek tworzy eliksir w sklepie? To miało przecież być...
    Pozdrawiam i korzystając ze sposobności zapraszam na here-we-go.

    OdpowiedzUsuń
  3. No i teraz jeszcze bardziej widać jak Severus żałuje tego co zrobił. Ciekawa jestem co to za koleś o którym mówiła jego matka. I ogólnie jestem ciekawa jej historii.
    Chciałabym zobaczyć taki sklep z eliksirami. Severus robi tam eliksiry, tak? Czy tylko je sprzedaje?
    A ten ojciec Morrigan jest naprawdę chamski ( jak każdy arystokrata ) , bardzo dobrze, że Snape go tak załatwił.
    Widziałam twoje rysunki - są naprawdę świetne :D

    Pozdrawiam .

    P.S. zapraszam na mojego nowego bloga - http://historia-panny-potter.blog.onet.pl/
    Niedługo będzie prolog .

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem dlaczego, ale bardzo szybko czytało mi się ten rozdział:) Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się, że między Severusem a ojcem Morrigan dojdzie do pojedynku. Wiedziałam, że między nimi nie będzie przyjaźni i, że Delgado gardzi Snape'm, ale i tak jestem zaskoczona.
    Ech, jak zwykle, przykro mi z powodu Severusa. Biedny, ciągle trafia mu się jakieś nieszczęście:( Rzeczywiście, sama też doszłam do wniosku, że gdyby Eileen więcej opowiedziała synowi o swojej przeszłości, to może nie doszłoby do zabójstwa Juliet... Sama już nie wiem...
    Ten nowy szablon jest cudowny! Dzieło Elfaby? Skąd są te obrazki na nagłówku, a zwłaszcza ta ręka z Mrocznym Znakiem? Jestem zachwycona tym nagłówkiem!
    Nowe rysunki w galerii również mi się spodobały, zwłaszcza ten z Gohanem. Mam sentyment do anime i mang. Właściwie, obejrzałam tylko kilka odcinków Dragon Ball, i to wieki temu, w dzieciństwie, więc niewiele pamiętam, a wtedy jeszcze nie szalałam za anime i mangami, ale i tak uśmiecham się na widok każdej postaci z anime:P
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe czy Eileen powie Severusowi cokolwiek o swojej przeszłości. I co kombinuje Tobiasz? Czyżby to faktycznie była cisza przed burzą?
    Co do pana Deldago, ech, nienawidzę takich ludzi co mają się za nie wiadomo kogo tylko dlatego, że w kieszeni brzęczy trochę więcej forsy. Morrigan jednak będzie zła na Severusa, tak mi się wydaje. W końcu to jej ojciec.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlaczego ja mam przeczucie, że po tym pojedynku coś się zepsuje między Severusem i Morrigan? Albo jej rodzice będą próbowali zabronić im się spotykać? No dlaczego?
    Ciekawe, kogo też ojciec Morrigan upatrzył sobie na jej narzeczonego. Oczywiście, jak to ja, mam już swoją teorię na ten temat, ale to tylko moje wynaturzenia.
    Sevvy ma pracę! Cudownie! A dlaczego nie mógł normalnie powiedzieć Eileen, że sprzedaje eliksiry? I nie potrzebnie ma te wyrzuty sumienia. Ani trucizn nie używa, ani siłą nikomu nie wciska i chyba też ich nie robi. No więc niby gdzie tu jego wina? A jak ktoś zadźga kogoś widelcem, to co, zwali winę na sprzedawcę sztućców?
    Eileen nie powinna tak się przejmować tą Juliet. Co to za przyjaciółka, która zostawia ją w tak trudnej sytuacji? Niech się schowa! Ta kobieta stworzyła potwora, nie zasługuje na sentyment ze strony Eileen, którą bez wahania mogłabym nazwać cudotwórcą (gdyby nie była kobietą ^^).

    OdpowiedzUsuń
  7. No no no, Severus się rozkręca ;D Chociaż jego wręcz rozpaczliwe zapewnienia, że już nie pozwoli 'pluć sobie w twarz', że tak zacytuję sobie Rotę, sa trochę jak śpiew tonącego. Aczkolwiek wg mnie to bardzo pasuje do sylwetki, jaką przedstawiasz :)
    Oj, coś mi się wydaje, że Morrigan nie będzie zadowolona z takiego rozwoju sytuacji. Szlachetność szlachetnością, ale to jej ojciec ;p
    Co nie zmienia faktu, że podoba mi się zmiana Snape'a xD
    [silver-doe] [violent-storm]

    OdpowiedzUsuń
  8. Odcinek bardzo mi się podobał, podobnie jak szablon.
    Wciąż bardzo mnie intryguje sprawa matki Jamesa i matki Severusa. Nie mogę się doczekać, aż się to wyjaśni.
    Dobrze, że Severus znalazł pracę, choć szkoda, że właśnie taką. Tak naprawdę przyczyniał się do coraz większej liczby zabójstw.
    To, jak zareagował na ojca Morrigan mnie się podobało, ale mam dziwne przeczucie, że nie wyniknie z tego nic dobrego. Zastanawiam się, co powie Morrigan, kiedy się o tym dowie, w końcu jej ojciec na pewno całą historię ubarwi, a może zabierze córkę gdzieś daleko... Rozwinięcia tej kwestii też się nie mogę doczekać ;)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nikt nie ma prawa , decydować za Morrigan, Severus dobrze zrobił. Postąpiłam bym tak samo. Bardzo ciekawy rozdział , uwielbiam twój styl pisania ! :D , już nie mogę się doczekać jak zareaguje dziewczyna xd no i co zrobi Severus :d , pozdrawiam i życzę weny , której jak widzę nie brakuje ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Ojej, rozdział z dedykacją dla mnie? Nie zasłużyłam sobie, ale bardzo dziękuję! ; )
    Jak Ty pędzisz z nowymi postami! Zazdroszczę wytrwałości. Wiesz, że poniekąd nie mogłam przyjąć do wiadomości faktu, że Severus postawił się ojcu Morrigan? Ja na jego miejscu pewnie postąpiłabym tak samo, ale... czy nie było to zbyt ryzykowne? Stanął na niepewnej krawędzi. Czy Morrigan mu wybaczy? A może ojciec nikomu nie zdradzi swojej emocjonalnej przegranej? Przecież pokonał go mieszaniec! Dla zadufanego w sobie arystokraty to istna tragedia. I bardzo dobrze, ktoś w końcu pokazał mu, gdzie jest jego miejsce. Wątpię jednak, by się z tym pogodził. Pewnie zapragnie zemsty. Zresztą, zaskoczysz nas jeszcze nie raz, jestem przekonana, że będzie warto! Pozdrawiam Serdecznie! ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Przepraszam, że dopiero teraz przeczytałam i komentuję, ale ostatnio nie miałam na to czasu. Nawet pisanie nowego rozdziału na mojego bloga przełożyłam na czas bliżej nieokreślony.
    Jeśli chodzi o rozdział, to uważam, że Severus dobrze robi nie mówiąc matce prawdy gdzie pracuję i że jest śmierciożercą. Miałaby kolejne zmartwienia na głowie. Moim zdaniem dobrze, że Severus przed wykonaniem zadania nie wiedział że Juliet przyjaźniła sie z jego matką, bo mógłby nie wykonać zadania i narażać się Voldemortowi.
    Podoba mi się, że Severus stanął w obronie Morrigan, chociaż złamał nos jej ojcu. Mam nadzieję że pan Delgado chociaż trochę zrozumiał i że Morrigan nie będzie zła kiedy sie dowie co się stało.
    Pozdrawiam i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak się zbieram do tego komentarza, zbieram, i zebrać się nie mogę. Wakacje zdecydowanie źle na mnie działają. Jak zwykle o tej porze roku nic mi się nie chce. Ale dobra, pokonałam lenistwo i oto jestem.
    Severusie, brawo. Nie sądziłam, że mógłby postawić się ojcu Morrigan i tak jej bronić, a tu proszę. Nie, żebym go polubiła, aczkolwiek poczułam do niego pewną sympatię. Podoba mi się jego zachowanie i to, jak się zmienia.
    Miałam też nadzieję, że zacznie szukać czegoś, co ma związek z tajemniczą przyjaźnią jego matki i pani Potter. Ech, moja cierpliwość jest wystawiona na ciężką próbę. Jaenelle, mam nadzieję, że o tym wiesz. ;)
    Jak zwykle mi się podobało. I zazdroszczę tej nieco burzowej pogody w opowiadaniu, u mnie za oknem niestety upał.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział bardzo mi się podobał:), a Severus jeszcze bardziej. Trzeba przyznać, że ma chłopak charakterek, pokazał facetowi, że nie zawsze czysta krew oznacza bycie lepszym, a po za tym można być bogatym nie tylko pod względem majątku, ale tak jak Sev duchowo i doświadczeniowo, martwi mnie tylko jedna rzecz skoro Snape zauważył, że facet blefuje z swoją córką o seksie, to dlaczego dał taki przykład, czyżby Morrigan nie była aż taka kochana wobec Seva na jaką wygląda?, to się okaże:). Najgorsze jest jednak to jak on cierpi ponieważ odebrał matce przyjaciółkę i cały czas musi okłamywać swoją rodzicielkę, dla jej dobra:(, och, teraz myśli, że jedynym jego miejscem pracy może być Noktrun, a tu życie go akurat, chyba tylko raz zaskoczy szczęśliwie i bd nauczycielem:). Pojedynek też mi się bardzo podobał i ciekawe jak na to wszystko zareaguje sama zainteresowana czarnowłosa, czy tym razem też stanie po stronie Seva. Pozdrawiam i weny życzę:*

    OdpowiedzUsuń
  14. Condawiramurs22 lipca 2012 10:52

    hm przeczytalam dwa posty, bo miałam zaległości, wiec chyba i mój komentarz bedize bardzo długi ;) oczywiście, bardzo mnie zaintrygowała kwestia matki Pottera i matki Snape'a... Widać, że Jul nie była szczera wobec przyjaciółki. aczkolwiek chyba nie chodzi o ojkca Pottera, bo on miał na imię charles, prawda, nie reist? cóż, mam nadzieję że to rozwiążesz, ale nic nie zmieni faktu., że Severus - nawet jakby abrdzo chciał - usprawiedliwienia na ten mord nie znajdzie... rozumiem obietnicę samemy sobie, że nigdy jej nie powie, ale z drugiej strony chyba żeżrą go wyrzuty sumienia... potwornie ciężka sytuacja, jak z tragedii antycznej, a obawiam sie, ze bedize jeszcze gorzej/. morrigan jest bardzo silna, ale wg mnie to dziwne, że jej nie obchodzi, z jakich powodów Snape zdecydował sie zostać smierciożerca, że się na to godzi i że twierdzi, że bedzie mu pomagać, a nie próbować jakoś chronić... teraz to może późno, ale wczesniej tez takich chęci nie wyjawiała. z drugiej jednak strony severus ma w sobie coś mrocznego, myślę, że tak naprawdę nie ma poczucia włsnej wartości i chce udawadniać innym, a przede wszytskim sobie, ze wcale słaby nie ejst - o tym świadczy ten pojedynek (choć, rzecz jasna, pan Delago zachował sie okropnie...) Zastanawia mnie też, kiedty Sev zacznie uczyć w Hogwarcie, skoro już zaczął się rok szkolny... mam nadieję, ze nie długo. jego obecna praca wcale mi się nie podoba. a co do prezentu na Boże Narodzenie,to może Morrigan powinna mu dać coś z eliksirami?

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetnie piszesz, naprawdę mi się podoba. Ma głębię ;) Zapraszam Cię na moje potterowskie opowiadanie - może będziemy się informować? Pięknie piszesz i zależy mi na tym...
    [lovely-black-magic]

    OdpowiedzUsuń
  16. Ty to potrafisz zaskoczyć. Naprawdę. Takiego pojedynku się nie spodziewałam. Nie jestem pewna, czy Severus dobrze zrobił, tak traktując ojca Morrigan. Boję się, że się jeszcze przez to pokłócą.
    Z niecierpliwością czekam na rozdział, w którym Snape zawita do Hogwartu. Fajnie by było też wiedzieć, co się dzieje ze Snapem seniorem. Bo faktycznie, jego zachowanie budzi zainteresowanie.

    Cieszę się, że masz wenę i piszesz kolejne notki. Kurczę, to jest trochę wkurzające. Ty wiesz co będzie dalej, a czytelnicy mogą się jedynie domyślać.

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ten świat rzeczywisty jest nienormalny... Chcesz usiąść i poczytać, a tu wyrywają cię od tego... grr...
    Ale już dość o tym...:)
    Rozdział FANTASTYCZNY!!!!!
    Bardzo mocno podoba mi się to jak świetnie opisujesz uczucia Severusa. Tak piękne są dobrane opisy... zazdroszczę ci tego;) Pojedynek był bardzo ciekawy;) Widać że Severus już jest dobry w magii:) Coś czuję, ze jednak Morrigan może mieć do niego wyrzuty że zamroził i uderzy jego ojca, ale to tylko takie moje odczucia;)
    Kończę, bo muszę mykać teraz do Elfaby;)
    Życzę ci dużo wenki i do następnego;***
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  18. Marionetka Losu22 lipca 2012 10:57

    No, błagam Cię! Powiedz nam w końcu jak to jest z tą całą Juliet! :(
    Moja słaba cierpliwość dłużej tego nie zniesie!
    Czy mi się tak miło czytało czy ten rozdział jest jakby krótszy?
    Sev w końcu stał się pewny siebie! I wydaje mi się, że teraz naprawdę go pokocham, no bo kto nie lubi takich buntowników? ;)
    Dobrze, że dał tak popalić ojcu Morrigan! Należało mu się! Nienawidzę takich bogatych, dumnych z siebie idiotów.
    Tylko co na to sama Morrigan? Czy podzieli moje zdanie czy będzie miała żal do Sev'a? I chwila, chwila... Co ten cały arystokrata od siedmiu boleści miał na myśli, mówiąc, że jego córka ma narzeczonego?! Po za tym, czyżby aż tak został wyprowadzony z równowagi, że z jego złotych ust wydostało się słowo: pieprzyć? :P
    Coraz bardziej zaczynasz pobudzać naszą ciekawość. :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Miałam do nadrobienia jeszcze poprzednie wspomnienie. Biedny Sev i biedna jego matka. Juliet była jej przyjaciółką? To takie smutne i tragiczne. Snape będzie miał teraz wyrzuty, gdy tylko na nią spojrzy. Jak on wytrzyma w tym domu? No i jest jeszcze pan Delagado. Jaki cham z niego, tak rzucać się, kiedy nie zna nawet podstaw walki. Kolejny głupi zadufany w sobie arystokrata, Severus dobrze zrobił, że go sam zostawił. Tylko czy Morrigan mu wybaczy? Miejmy nadzieję :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  20. Wróciłam z obozu i biorę się do czytania twojego rozdziału. : ) Kurczę czasem tak się zastanawiam co by było gdyby Severus nie popełnił tego jednego błędu , nie został śmierciożercą. Wszystko potoczyłoby się inaczej. No, ale i tak Sev popełnił błędów za dużo. mam nadzieję, że teraz przynajmniej przez chwilę będzie szczęśliwy z Morrigan Nie niszcz tego tak szybko ! Sev zaangazował się już w ten związek. Ojj tak. Czekam na następne Wspomnienie. ^^

    OdpowiedzUsuń
  21. Spodziewałam się takiego pojedynku prędzej czy później. Zastanawiam się, co powie na to Morrigan. No i skąd to wyciszenie Tobiasza. Czyżby miało ono coś wspólnego z Juliet? Rozdział świetny, doskonale opisałaś, jakim frajerem jest ojciec Morrigan. Arystokrata od siedmiu boleści. Nieźle nwykreowałaś tą postać. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  22. O kurczę, było ostro! Mam nadzieję, że ten pojedynek nie zmieni relacji Seva i Morrigan;)
    Notka świetna.

    OdpowiedzUsuń
  23. arwen_LivTyler22 lipca 2012 10:59

    Świeyn ybył ten pojedynek.

    OdpowiedzUsuń