Tak naprawdę
nikt nie płaci za to srebrem […]. Z wszelkie wyrządzone zło płaci się własną
skórą.
Stephen King – Mroczna Wieża I: Roland
1 września 1978
Poczułem promienie wrześniowego słońca padające na moją twarz. Czułem się
zmęczony i obolały, na dodatek coś uciskało moją lewą pierś.
Jeszcze nie do
końca się obudziłem i wewnątrz mnie panowała cudowna pustka, niezmącona przez
żadne niepokojące myśli. Chciałbym, aby to trwało jak najdłużej, lecz
wiedziałem, że nie było to możliwe. Cieszyłem się jednak, że żadne emocje
poprzedniej nocy nie zdążyły jeszcze wrócić i nasilić się. Sprawić, że powrócą
wspomnienia, obrazy, o których chciałbym zapomnieć.
Powoli
uchyliłem powieki, by zaraz zamknąć je gwałtownie. Bezlitosne promienie słońca
padały wprost na oczy. Gdy po chwili przyzwyczaiłem wzrok do panującej w
pomieszczeniu jasności, poczułem się zdezorientowany. Gdzie ja byłem? Co to za
pokój? Jak się tu znalazłem?
Uniosłem lekko
głowę i zerknąłem na uwierający moją pierś ciężar. Gdy zobaczyłem śliczną,
śpiącą kobietę, opierającą głowę na moim torsie, wspomnienia i obrazy
wczorajszej nocy powróciły. Namiętność, gwałtowność, wewnętrzny ogień, bliskość
ukochanej kobiety. Dotyk jej rąk, ust, języka. Ona otwarta, ciepła i chętna.
Szepcząca moje imię z miłością, abym we własnym wewnętrznym mroku znalazł do
niej drogę. Otworzył serce i wpuścił do miejsca, w którym zostanie na zawsze, z
którego nic nie będzie w stanie jej wyrwać.
Zdezorientowanie
zniknęło zastąpione pewnością. Wewnętrzna pustka została zapełniona przez wiele
różnorodnych emocji na raz. Miałem wrażenie, że rozsadzą mnie od środka.
Miłość, ciepło,
ale też i obawa. Co będzie dalej? Aby znaleźć wspólne szczęście będziemy
musieli przeciwstawić się prawie całemu światu. Więcej nas różniło niż łączyło.
Ona czarownica
czystej krwi pochodząca z rodziny o głębokich magicznych korzeniach. Ja byłem
czarodziejem półkrwi, mającym za ojca nic niewartego mugola, niewiedzącym nic o
swoich korzeniach ze względu na matkę, która z niewyjaśnionych przyczyn wolała
zapomnieć o swojej przeszłości lub zmierzyć się z nią w samotnej walce.
Jej rodzice
posiadali odpowiednią pozycję społeczną. Liczyli się wśród czarodziejskiej
społeczności. Jej ojciec pracował w Ministerstwie Magii. Co z tego, że
skorumpowanym? Matka, pani domu przyjmująca gości i urządzająca przyjęcia.
Posiadająca na swoich usługach skrzata domowego. Moi rodzice traktowani byli
jak śmieci. Ojciec, pijak, nie potrafiący utrzymać się dłużej niż miesiąc w
jednej pracy. Matka, wykonująca usługi krawieckie dla mugolskich sąsiadek za
pensy. Pracująca ponad swoje siły, by utrzymać tą ruderę, która była dla nas
domem i rodzinę.
Ona posiadająca
niemałą fortunę. Mogła mieć wszystko, co chciała. Nie było dla niej ograniczeń.
Ja biedak wiążący koniec z końcem. W dzieciństwie zmuszany do noszenia starych
ubrań po matce i ojcu. Nigdy nie mogłem mieć tego, co chciałem. Praktycznie nie
miałem nic, bo trzeba było oszczędzać na życie i podstawowe potrzeby, gdyż
zawsze nam brakowało.
Ona posiadała
prestiż, nazwisko i odpowiednie koneksje. Natomiast moja osoba nie miała
znaczenia dla społeczności czarodziejów, byłem nikim. Nazwisko odziedziczyłem
po nic niewartym mugolu.
Poza wzajemną
miłością i oddaniem łączyły nas rozpacz i smutek. Oboje byliśmy zagubieni, nie
zaznaliśmy w życiu prawdziwego szczęścia, ciągle coś stawało nam na
przeszkodzie. Aby osiągnąć cel musieliśmy iść po torze usianym niezliczoną
ilością przeszkód. Tylko czy to wystarczy, aby utrzymać nasz związek? Czy te
różnice przetrwają próbę czasu i nieprzychylność ludzką?
Chcąc odegnać
ponure myśli, rozejrzałem się po pomieszczeniu. Pokój był ogromny, znacznie
większy od salonu w moim domu. Całość została utrzymana w jasnych odcieniach.
Podłoga została pokryta mahoniowym drewnem. Również ściany, do połowy, zostały
nim wyłożone, druga połowa została pomalowana na kremowo.
Przy jednej ze
ścian znajdowała się toaletka z lustrem oprawionym w srebrną ramę. Ustawiono na
niej różne kobiece drobiazgi. Nie znałem przeznaczenia większości z nich, nie
chciałem się tego nawet domyślać. Obok znajdowało się dwoje drzwi, które
musiały prowadzić do innych pomieszczeń.
Po drugiej
stronie stały regały na książki. Opasłe tomy zostały równo ułożone. Obok
znajdowało się biurko z prostym krzesłem. I jeszcze jedne drzwi.
Wszystkie meble
zostały wykonane z tego samego, jasnego drewna. W oknach powiewały śnieżnobiałe
firanki. Potężne, ciemnobrązowe kotary zostały odsłonięte. Zapewne musiał to
zrobić wcześnie rano domowy skrzat.
Sypialnia
sprawiała wrażenie prostej i surowej. Nie było w niej żadnych ozdób, nawet
jednej maleńkiej roślinki. Pokój wydawał się za duży dla jednej osoby. Nie
potrafiłbym w takim mieszkać, wolałem mój własny, maleńki pokoik. Ale może
Morrigan była już przyzwyczajona? W końcu od dziecka w nim mieszkała.
Spojrzałem na
smukłe ciało dziewczyny. Jej pierś unosiła się i opadała w równym rytmie.
Przykryłem ją ostrożnie atłasową pościelą. Wydawała mi się taka krucha i
delikatna. Czule odgarnąłem włosy z twarzy Morrigan, chciałem znów zobaczyć jej
śliczną buzię. Piękną i spokojną. Idealnie wyprofilowane brwi, gładką cerę,
pełne usta, nosek lekko zadarty do góry, ale mimo wszystko dodający więcej
uroku niż ujmujący. Była to najpiękniejsza twarz, jaką w życiu widziałem, nic
nie mogło się z nią równać.
Wtedy mój wzrok
napotkał na ciemne znamię znajdujące się na lewym przedramieniu. Czarna czaszka
z ust, której wychodził wąż. Mroczny Znak. Niezniszczalny symbol przywiązania
do Czarnego Pana. Czy to też wydarzyło się wczoraj? Miałem wrażenie, że
znacznie dawniej. Wspomnienia upojnej nocy wszystko przyćmiły, lecz jednak była
to prawda. Już nigdy nie będę wolnym człowiekiem, zawszę pozostanę zależny od
woli i kaprysu jednego czarnoksiężnika. Będę musiał robić to, co mi rozkaże.
Polecenie stanie się rozkazem, który należy niezwłocznie wykonać, aby nie
zostać zamordowanym.
Nagle poczułem
jak Morrigan gwałtownie się poruszyła i zamrugała. Poranne słońce jej także
dało się we znaki, przerywając sen.
Po chwili
oparła się na łokciach i przybliżyła swoją twarz do mojej. Kołdra opadła z jej
ramion, odsłaniając kształtne piersi. Dziewczyna nie przejęła się tym. W końcu,
w pomieszczeniu byliśmy sami, więc czym miała się martwić?
– Dzień dobry,
kochanie – rzekła, całując mnie czule w usta. Jej twarz promieniała radością i
szczęściem, a w oczach pojawiły się wesołe iskierki.
– Dzień dobry –
odpowiedziałem, odgarniając rozczochrane, sterczące na wszystkie strony włosy z
jej twarzy.
Wydawało mi się
niemożliwe, aby wyglądała tak po każdej nocy. Przecież za dnia miała
nienaganną, wyglądającą naturalnie fryzurę.
– Dlaczego masz
taką niemrawą minę?
Miałem
wrażenie, że radosne ogniki w jej oczach przygasły.
– Ja… – Nie
wiedziałem, co mam powiedzieć, jak ująć to w słowa. Spuściłem wzrok.
– Co?! Wyduś to
wreszcie z siebie. Wyrzuć wszystko, co cię martwi, do cholery. Jak nie, to
wyciągnę to z ciebie siłą.
Wydawała mi się
zbita z tropu. Ostry, zimny ton głosu i wojowniczość przypominały mi dawną
Morrigan. Tylko czy była jakaś dawna Morrigan? Przecież to dalej ta sama
dziewczyna, która tylko zrezygnowała ze swoich celów. Pozbyła się jednego
ciężaru, który trzymała na barkach. Możliwe, że zmienił się także mój sposób
patrzenia na nią. Poznałem ją bliżej i dostrzegłem w niej także zalety,
emocjonalną bratnią duszę.
– Zadajesz się
z mordercą. Spałaś z mordercą. Dobrze wiesz, że na jednej osobie się nie
skończy. Będą następne ofiary. Następni niewinni. Należy ci się normalne życie
– zakończyłem smętnie.
Jej oczy
rozszerzyły się ze zdumienia. Przez chwilę dostrzegłem w nich… Strach? Nie, to
niemożliwe. Czego miałaby się bać?
– Już
skończyłeś? Więc słuchaj, idioto, bo nie będę się powtarzać. Wczoraj, nie,
przecież to było dzisiaj, przyszedłeś do mnie roztrzęsiony i okrwawiony.
Wpuściłam cię i opatrzyłam. Potem nabrałeś ochoty na seks. Wiesz co? Cieszyłam
się jak cholera, biorąc pod uwagę, co do ciebie czuję. Kiedy w końcu do ciebie
dotrze, że cię kocham?! Pogodziłam się z tym, co robisz, co będziesz robić.
Mogę z tym żyć. Mogę znieść, że będziesz przychodzić z cudzą krwią na rękach.
Nic na to nie poradzę, to twoja droga, sam ją wybrałeś, dążąc ślepo do celu.
Nie wiem, co ciebie motywowało i nie chcę wiedzieć. Postaram się naprawić twoje
serce, złagodzić emocje, zapełnić pustkę. Ale cholera, nigdy nie mów, że
zasługuję na kogoś innego. Nigdy!
Patrzyłem na
nią osłupiały. Nigdy nie widziałem jej takiej roztrzęsionej, wyprowadzonej z
równowagi.
– Przepraszam –
wyjąkałem w końcu.
Nie chciałem na
nią dłużej patrzeć, gdy była w takim stanie.
– Nigdy więcej
nie mów takich rzeczy, bo mnie ranisz. Wbijasz nóż w serce i przekręcasz na
wszystkie strony. Jeżeli zrobisz to jeszcze raz, to odpłacę ci się tym samym.
Zobaczymy, jak ci wtedy będzie miło.
Wychwyciłem w
jej głosie groźbę. Czy teraz wszystko miało się zmienić? Dostała to, co chciała
i zamierzała mną rządzić? A może to ja coś źle zrozumiałem? Może tylko poniosły
ją emocje spowodowane moim głupim zachowaniem?
– Przepraszam –
szepnęła po chwili. – Zdenerwowałeś mnie i trochę przesadziłam, poniosło mnie.
Nie psujmy tego czasu, który nam jeszcze został.
Objąłem ją
ramieniem i przytuliłem do mojego ciała, całując w czoło. Nie chciałem, aby coś
się między nami zmieniło.
~ * ~
Była już późna
popołudniowa godzina, gdy wracałem do domu. Za kilka godzin Express Londyn –
Hogwart dotrze do stacji Hogsmeade. Uczniowie wysypią się na peron i powozami
lub łódkami udadzą się do zamku na ucztę. Następnego dnia rozpoczną normalne
zajęcia. Lecz dla mnie nie było już tam miejsca…
Sądziłem, że
będę bardziej odczuwać ten dzień, że poczuję smutek przeszywający moje serce. A
pierwszy września stanie się przeklętą datą i co roku będę żałować, że staję
się coraz starszy i czas przebywania w tych magicznych murach minął
bezpowrotnie.
Lecz tak nie
było. Czułem w sercu drobne ukłucie żalu, że nie jestem już uczniem, ale nie
było to takie straszne. Cieszyłem się, że mogłem w końcu pomagać matce, nie
wisiało nade mną widmo wyrzucenia ze szkoły, gdyby ktoś odkrył, że zajmuję się
czarną magią. I była jeszcze Morrigan. Nareszcie mogliśmy żyć w pełnym związku,
być razem już tak na poważnie.
Wolałem nie
myśleć, co stwierdzi matka, gdy zobaczy mnie teraz w drzwiach. Pewnie doskonale
wiedziała, że nie spałem w domu. Zapewne zacznie zadawać tysiące pytań, na
które nie miałem ochoty odpowiadać. Westchnąłem zrezygnowany. Coś się wymyśli.
Zawsze można skłamać.
Otworzyłem
drzwi i niepewnie zajrzałem do środka.
Matka siedziała
zgarbiona przy stole kuchennym. Łokcie oparła na blacie, a dłońmi podpierała
głowę. Wzrok skierowany miała tylko w jedną stronę; w dół, wprost na jakąś
gazetę, znajdującą się przed nią. Wyglądała słabo i mizernie.
Niepewnie
zrobiłem kilka kroków w stronę kobiety. Wtedy zauważyłem strumienie łez
spływające po jej twarzy. Oczy miała całe zaczerwienione, beznamiętny wzrok
kierowała wprost na artykuł, ale wydawało mi się, że już go nie dostrzega. W
takim stanie nie mogła widzieć drobnych liter.
Żal, smutek i
jakaś wewnętrzna walka opanowały ją całkowicie. Płakała bezgłośnie. Szloch
można było rozpoznać po nagłych drganiach jej wątłego ciała.
Co on jej znowu
zrobił? Chciałem podejść do niej, objąć ją, ulżyć w cierpieniu, ale stanąłem w
pół kroku. Przecież nawet nie zorientowała się, że wróciłem do domu. Nie
wiedziała, że znajdowałem się w kuchni. Co się stało?
Dostrzegłem, że
na stole leżała przewrócona filiżanka, z której wylała się cała kawa. Płyn
zalał stół i kropelka po kropelce spływał na podłogę, powodując powstanie
brązowej kałuży na jasnych kafelkach. Przecież matka piła ją tylko rano.
Przyjrzałem jej
się dokładnie. Miała na sobie jeszcze koszulę nocną. Musiała siedzieć tak od
rana. Co nią tak wstrząsnęło? Zlustrowałem uważnie jej wątłe ciało. Nie miała
na nim żadnych zaczerwienień, czy nowo powstałych siniaków. Co on jej tym razem
zrobił?! Przecież zawsze była silna. Co mogło ją w końcu złamać?
W tamtej chwili
żałowałem, że wczoraj w nocy nie zabiłem go. Miałem doskonałą okazję. Wystarczyło
tylko wycelować różdżkę, wypowiedzieć zaklęcie i ciało padłoby bez życia. Teraz
zapłaci mi za to podwójnie. To nie będzie szybka śmierć, lecz powolna agonia
podczas tortur fizycznych i umysłowych. Popamięta mnie!
– Mamo –
zagadnąłem nieśmiało.
Nie reagowała
na mój głos, na moją obecność. Przeniosłem wzrok z jej kamiennej twarzy na
gazetę mokrą od łez. Może tam znajdę podpowiedź.
Był to artykuł
z dzisiejszego „Proroka Codziennego”. Został opatrzony zdjęciem,
przedstawiającym Mroczny Znak uroczący się nad, jakże znajomym, budynkiem w
Dolinie Godryka.
Z duszą na
ramieniu zagłębiłem się w treść.
MORDERSTWO W
DOLINIE GODRYKA
Dzisiejszej
nocy w Dolinie Godryka doszło do kolejnego masowego morderstwa. Agresorami byli
zwolennicy Tego Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać – śmierciożercy. Ofiarami
zostali zastępca szefa Departamentu Przestrzegania Prawa, Charles Potter i jego
żona.
– To okropne,
co wydarzyło się tej nocy – mówiła dla Proroka Codziennego Bathilda Bashot,
znana historyczka magii. – Potterowie byli bardzo szanowani w okolicy. Ich syn
miał dużo szczęścia, że nie było go wtedy w domu.
Nikt z sąsiadów
państwa Potter nie zauważył nic podejrzanego. Zaniepokoił ich dopiero Mroczny
Znak. Syn państwa Potter odmówił jakiegokolwiek komentarza Jest całkowicie
załamany po stracie obojga rodziców. Tak samo postąpił Albus Dumbledore,
dyrektor Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, który również pojawił się
na miejscu zbrodni.
Pogrzeb
odbędzie się w Dolinie Godryka, dnia siódmego września.
Życiorys i
zasługi Charlesa Pottera znajdują się na stronie dziewiątej.
Apelujemy do całej społeczności czarodziejów o
zachowanie wyjątkowej ostrożności. Dodatkowe informacje, jak chronić swój dom i
rodzinę znajdują się na stronie szesnastej.
O co w tym
chodziło? Dlaczego matka płakała nad artykułem o śmierci Potterów? A może to
przypadek?
– Mamo. –
Delikatnie dotknąłem jej ramienia.
Drgnęła
gwałtownie i powoli spojrzała na mnie udręczonym wzrokiem. Wydawało mi się, że
mnie nie widzi, nie dostrzega otoczenia.
– Raist?
Kto? Jaki Raist?
– Mamo, to ja,
Severus.
– Tak,
oczywiście. – Nagle odzyskała ostrość widzenia i rozejrzała się półprzytomnie
wokół siebie. – Trochę się zasiedziałam.
Próbowała
wstać, jednak ciało nie chciało jej posłuchać.
– Mamo, co się
stało? Ojciec znów coś ci zrobił?
– Nie.
– Mamo, proszę,
powiedz mi. Możesz mi zaufać – odparłem łagodnie. Byłem zdesperowany, musiałem
wiedzieć, co się stało.
– To już nie ma
znaczenia.
Miałem dość jej
krótkich, wymijających odpowiedzi, mówionych w dziwnym amoku.
– Mamo.
Delikatnie
przytrzymałem jej twarz, aby patrzyła mi prosto w oczy, powróciła do
rzeczywistości. Słone strumienie nadal płynęły po jej bladych policzkach i
ściekały na mokre ubranie.
– Przecież ona
nie żyje. Moja jedyna, prawdziwa przyjaciółka nie żyje. Zabili ją. Ci pieprzeni
dranie ją zamordowali! Niech będą przeklęci! Wszyscy!
– Kogo?
Bałem się
usłyszeć odpowiedź, ale musiałem zadać to pytanie. Szczególnie teraz, kiedy
wiedziałem, że matka na nie odpowie.
– Jul. Moją
Juliet…
Nie powiedziała
nic więcej, znów zapadła w odrętwienie. To było dla mnie jak grom z jasnego
nieba. Wszystko powróciło, każdy, nawet najdrobniejszy, szczegół.
Ty… Nie musiała się
tobą wyręczać, plamić cudzych rąk moją krwią.
Poznała mnie.
Wiedziała kim jestem, czyim synem. Dlatego tak zareagowała i zawahała się. Do
końca zdawała sobie sprawę z czyjej ręki została torturowana i zabita.
Ale po co mam dalej mówić o naszej drogiej Juliet,
przecież ty zapewne wszystko o niej wiesz, Severusie?
Więc o to
chodziło, Czarny Pan skądś wiedział. Ale skąd? Zapewne myślał, że ją znam, że
poznałem ją przez moją matkę. Teraz wydawało się to takie oczywiste.
Nie wiedziałem,
co miałem ze sobą zrobić. Zamordowałem najlepszą przyjaciółkę mojej matki. Nie
mogłem się przed nią przyznać do tego, co robię. Nigdy… Miałem ochotę zacząć
płakać razem z nią. To, co zrobiłem było niewybaczalne. Oddać się w objęcia
szaleństwa, byleby nie myśleć, byleby nie widzieć przed oczami padającego bez
życia ciała Juliet Potter. Mojej ofiary…
~ * ~
I jest kolejne wspomnienie, w którym
wyjaśniło się o kim mówiła Juliet. Na całą historię i wyjaśnienie wszystkiego
trzeba będzie poczekać dłużej, bo tym zajmę się dopiero, gdy Severus zacznie
już nauczać w Hogwarcie. Tak szczerze to już się nie mogę tego doczekać.
We wtorek i środę wróciła do mnie w
końcu wena po ponad miesięcznej przerwie w pisaniu, dzięki czemu powstało
Wspomnienie 30 i wpadłam na dwa nowe pomysły (w tym to, co się stanie z
Mulciberem i myślę, że Wam się spodoba). Ale jakoś nie mogę się zabrać za 31.
Może, gdy usiądę i chwycę ołówek do ręki, to samo przyjdzie, bo wiem, co chcę
napisać. Mam jednak do Was jedną sprawę. Nie mam zielonego pojęcia, jaki
prezent Morrigan może dać Severusowi na święta. Byłabym wdzięczna za jakieś
rozsądne propozycje, jeżeli je macie.
Nareszcie mogę powiedzieć, że
zaczęłam wakacje. Wszystko mam zaliczone i teraz mogę się cieszyć odpoczynkiem
przez prawie trzy miesiące.
Pozdrawiam :)
Nocy i poranka im nie popsułaś jak obiecałaś:), Morrigan to jednak bardzo odważna dziewczyna, ale jeżeli pójdziesz kanonem to nie uda im się tak w stu procentach wywalczyc tego szczęścia i miłości. Severus jest wg mnie w pewnym sensie tragiczną osobą tyle wycierpiał, a niebywale dużo jeszcze przed nim jestem ciekawa czy naprawdę zabije swojego ojca, ja też nie mogę się doczekac, aż zaczniesz opisywac jego życie w Hogwarcie jako nauczyciela:-), ale najlepszy jest moment jego powrotu do domu po chwili szczęścia z ukochaną musi powrócic do smutnej rzeczywistości i to w tak okrutny sposób, nie był nigdy świadom, że jego matka mogła przyjaźnic się z kimś takim jak Juliet Potter, a na dodatek sam ją zabił a teraz okazała się jedyną bliską osobą dla tak ważnej mu postaci, zastanawia mnie tylko jedno, ale tego zapewne dowiemy się później dlaczego skoro się przyjaźniły Juliet stwierdziła, że nie musiała wysyłac jego i brudzic jego rąk jej krwią..., a jeżeli chodzi o powrót do szkoły Sev myślał, że bd cierpiał ale najwidoczniej ta "dorosłość" już tak go zmęczyła i zniszczyła, że nawet nie ma siły myśleć aż tak bardzo nad takimi "błahostkami". Ogólnie rozdział jak zwykle świetny i interesujący. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńIś (jak hiena) bin. Pewnie nie wiesz o co tupta, ale nie ważne. Notka fajna ale szablon jeszcze lepszy :P taki żarcik. A teraz do rzeczy.
OdpowiedzUsuńKim jest ten tajemniczy Raist, którego imię wymówiła Eileen? Czyżby jej kolejnym synem z nieprawego łoża? A może po prostu mężczyzną, z którym ma tego syna. Albo za dużo Dragon Lancy się naczytała i odwaliło jej jak Tobie :D Morrigan jest podejrzana. Świadczy o tym to podejrzane jak ona zdanie (to w tej notce ono jest?)
Pozdrawiam i jak zwykle czekam na ciąg dalszy ^^
Rozdział naprawdę świetny, bardzo mi się podoba:) Najbardziej spodobały mi się porównania Severusa, dotyczące różnic i podobieństw pomiędzy nim i Morrigan.
OdpowiedzUsuńPodczas sprzeczki Morrigan z Severusem również miałam wrażenie, że dziewczyna chce, aby Sev stał się jej marionetką, która nie miałaby na nic żadnego wpływu i musiała poddać się woli swojej pani. Mam nadzieję, że moje spostrzeżenia są błędne.
Myślę, że Severus poniósł już wystarczająco surową karę za zabójstwo pani Potter, ponieważ ból jaki zadał nieświadomie, co prawda, ale jednak, swojej mamie, stał się dla niego wielkim brzemieniem, które będzie nosił ze sobą do końca życia.
W końcu wyjaśniło się, kim Juliet Potter była dla mamy Severeusa, a ja snułam przypuszczenia, że mogą być siostrami, heh.
Hmm... Jakiś prezent? Może myślodsiewnia z inicjałami Severusa wyrytymi na spodzie, bądź jakimś ciekawym cytatem.
A tak przy okazji, dziękuję za szczery komentarz u mnie:) Postaram się na przyszłość nie popełniać takich błędów.
Pozdrawiam serdecznie i udanych wakacji:)
haha! Trzecia! Coś sądze, że dzisiaj się nie rozpisze. Dopiero wczoraj przeczytałam całego bloga, ślęcząc nad tą elegancką lekturą do pierwszej w nocy, a już dzisiaj mamy nowy rozdział. Nie rozumiem Severusa, przecież Morrigan to równa babka! Taka w sam raz dla niego!
OdpowiedzUsuńW pokoleniu Huncwotów, zawsze musi tak być, że czyiś rodzice giną, czy to Lily, czy to Jamesa. Snape miał chyba naprawdę przekichane w dzieciństwie, a jeszcze bardziej jego matka. Przepraszam, za tak krótki i beznadziejny komentarz.
Pozdrawiam!
Fantastyczny rozdział. Pięknie piszesz. Życzę dużo wenki;)
OdpowiedzUsuńUjujuj!
OdpowiedzUsuńZrobiło się troszkę smutno pod koniec... Aż zabiłaś mój dobry humor od rana, no! A dziś jadę na obóz nad jezioro. Swoją drogą, aby się wykąpać chyba wystarczy mi tylko wyjść z domku na deszcz :D
Pogoda schodzi na psy....
Ale wracając do notki - pierwsza część świetna!
"Nie chciałem, aby coś się między nami nie zmieniło." - tylko to popraw ;) chyba nie powinno być tu :nie:
Buźka,
Sheila
[sul-bordo]
Jak zawsze wspaniale. Nie wiem, co najbardziej mi się podobało, bo ogólnie cały rozdział przypadł mi do gustu. Wywołał we mnie takie emocje, że aż się poryczałam w momencie, kiedy Severus rozmawiał z Morrigan. On nazwał się mordercą. To było takie okropne, niestety prawdziwe. No nie mogę o tym myśleć ;( A potem jeszcze jego matka, płacząca nad artykułem... To był strasznie bolesny rozdział.
OdpowiedzUsuńOk, muszę się jakoś powstrzymać i pomyśleć o czymś przyjemniejszym.
Chcę Ci życzyć miłych i ciepłych wakacji. I żeby weny nie zabrakło, bo inaczej nie będę miała, co czytać xD
Pozdrawiam gorącp :*
Ojj. Zszowkowana jestem. Nwet nie pomyślałam, że Julliet może być przyjaciółką Elieen. Biedny Sev. Jakiego on ma w życiu pecha. Ale rozdizał świetny. ^^ Tak się zastanawiam do kiedy będziesz pisała wspomnienia Severusa, do końca ? Czy może tylko do pewnego momentu ?
OdpowiedzUsuńNie mam dziś weny na komentarz. Notka mi się podobała, a końcówka mną wstrząsnęła.
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny. Ciesze się, że już Ci wróciła wena ;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się z jaką dokładnością wszystko opisujesz. Czyta się tak przyjemnie. Spodobało mi się jak opisałaś różnice pomiędzy Severusem a Morrigan. Ich związek spotka wiele przeszkód ale myślę, że je pokonają.
W końcu się dowiedziałam o kim mówiła Juliet. Dziwnie się akurat złożyło, że najlepsza przyjaciółka rodzicielki Severusa, to matka, jego wroga. Nie mogę się doczekać, aż wyjaśni się cała tajemnica.
Co do prezentu...Morrigan może dać Severusowi jakąś książkę z Czarną Magią, jakimiś zaklęciami, albo skomplikowanymi eliksirami. Wiem, nie zbyt oryginalny pomysł ale nic innego mi nie przychodzi w tej chwili do głowy. Chociaż...mogłaby dać mu pamiętnik, aby mógł wylać swoje uczucia i myśli na papier.
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, który mam nadzieję pojawi się już nie długo ;)
Pozdrawiam ;)
Przyjaciółki... Podejrzewałam coś w tym stylu, chociaż powiem szczerze, bardziej skłaniałam się do rodziny matki Severusa. Ale skoro nie wszystko nam powiedziałaś, to może znowu nas zaskoczysz? Mam nadzieję.
OdpowiedzUsuńCóż, Morrigan mnie zaskakuje. Znowu. Nie wiem, co ona ukrywa, czy czego nie ukrywa, ale to ciekawe. Mam nadzieję, że tego też się niebawem dowiemy.
Nie wyobrażam sobie, co musiał czuć Snape, kiedy dowiedział się, kim była Jule. Mam nadzieję, że powie to matce, bo przecież jest jej winien szczerość. A jak pocierpi... I tak go nie lubię. zasłużył.
Pozdrawiam.
Bardzo podobał mi się ten odcinek. Ciagle podziwiam Morrigan za jej oddanie i tak bezwarunkową miłość do Severusa. Chce mu pomagać, wspierać go mimo tego, kim się stał. Bardzo mnie zastanawia, co się z nią stanie. Może zginie z rąk śmierciożerówc? Wiem, wiem, głupi pomysł ^^
OdpowiedzUsuńMiłość tej dwójki jest wyjątkowo piękna właśnie przez wszystkie różnice i przeciwieństwa losu. Mimo wszystko są razem, myśląc tylko o swoim uczuciu, nie świecie zewnętrznym, którego zasady są tak bezsensowne... Mam nadzieję, że żadne z nich tego nie zepsuje.
Juliet była przyjaciółką matki Snape'a? Myślałam, że było przeciwnie, że były wrogami. Dziwi mnie, że Sev jej nie znał, ale to pewnie nam wyjaśnisz, kiedy pozna on całą historię tej przyjaźni. Już nie mogę się tego doczekać ;)
Pozdrawiam serdecznie i życzę udanych wakacji! :)
IzisJames
[rogacz-lily-przepowiednia i wiezien-przeszlosci]
Warto było tyle czekać... Nie po raz pierwszy zresztą ;) Twój talent do rozsiewania chaosu w życiu Severusa osiągnął chyba najwyższy wynik! Temperatura rośnie, aż się rozgrzałam!
OdpowiedzUsuńCo do upojnej nocy Seva i Morrigan, nie miałam żadnych wątpliwości, że kiedyś nadejdzie ten długo oczekiwany moment. Rozczarowałam się, że wszystko wydedukowałam błędnie. Myślałam, że pani Potter będzie daleką rodziną Severusa, a tymczasem była serdeczną przyjaciółką jego matki. Zawsze to jakieś więzi, ale brak pokrewieństwa. Jednak ciągle mam wrażenie, że J. zabrała do grobu jakąś tajemnicę. A może się mylę?
Rozdział bardzo mi się podobał, życzę udanego wypoczynku! < 3
Ps. nawiązując do Twojego pytania odnośnie prezentu od Morrigan dla Severusa... Hmm... na początku przyszła mi do głowy magiczna klepsydra, która odlicza czas trwania związku partnerskiego, ale potem uznałam, że to zbyt dziecinne i nie pasujące do Snape'a. A teraz pomyślałam o sprzęcie, który trochę nawiązuje do kompasa. Przedmiot, którym Sev mógłby się posługiwać, gdyby zechciał znaleźć Morrigan, ale nie wie, gdzie się obecnie znajduje. A może Jej własne zdjęcie z dzieciństwa? Byłaby dla Seva namiastką dzieciństwa, niewinności i... drugiej szansy? Dzieci popełniają błędy i z reguły uchodzą im one na sucho.
Pozdrawiam Serdecznie ;)
Nie spodziewałam się, że Juliet Potter mogłaby być przyjaciółką Eileen. To znaczy, wiedziałam, że prawdopodobnie Juliet była Ślizgonką, ale nie przyszło mi do głowy, że mogła przyjaźnić się z Eileen. To skomplikowane. Biedny Severus, to dla niego straszny cios...
OdpowiedzUsuńJednak spodobał mi się poranek... Choć to wymienienie ilości kontrastów między Severusem i Morrigan nie wzbudzało radości. Chociaż podobno przeciwieństwa się przyciągają, prawda? Jestem bardzo zadowolona z postawy Morrigan. Musi naprawdę kochać Severusa, skoro zaakceptowała to, że został on śmierciożercą.
A wiesz co mi się spodobało najbardziej? Może to dziwne, ale ucieszyłam się, że nie pojawiła się wzmianka o Lily. Odczułam jej brak w taki... pozytywny sposób.
Zajrzałam też do galerii. Myślę, że bardzo ładnie rysujesz, a te kolory wcale nie wyglądają tak źle, są ładne:)
Pozdrawiam xD
39! ;] Tak wiem, nie ma się z czego cieszyć. ;)
OdpowiedzUsuńZobaczyłam tytuł wspomnienia i od razu zaczęłam się bać - niestety, ale przeczytaną treść przeżywam dwa razy mocniej niż sam jej bohater. :P
W opisywaniu myśli i uczuć jesteś niezastąpiona! Za to podziwiam Cię od samego początku.
Nie mogę się przyzwyczaić do tej "nowej" Morrigan. W pierwszych wspomnieniach wydawała się taka niezależna , obojętna na wszystko itp.,a teraz jest czuła i... chyba naprawdę zakochała się w MOIM Severusie, -dziewczyna zaczyna przesadzać!- ale cieszę się, że w końcu spotkało go jakieś szczęście.:)
Zastanawia mnie, kim będą kolejne ofiary. Rodzice Morrigan?! Nieeeee, nie chodzi mi o to, żeby zepsuć związek Snape'a. :P Czasem lubię być trochę okrutna. ;)
Wiem już skąd Juliett znała Sev'a, ale nadal nie do końca rozumiem jej słowa, wypowiedziane przed śmiercią.
I szkoda mi Severusa, teraz naprawdę będzie przybity...
Widzę, że jesteś naprzód z rozdziałami, więc wstawiaj szybko kolejne! :)
Co do prezentu... Przykro mi, ale w takich w kwestiach zawsze mam problem... Chociaż... Może coś związanego z Czarną Magią? :)
Zapraszam do siebie na rozdział 6. :) [marionetka-losu]
No proszę. Tego bym się nie spodziewała. Eileen i Juliet przyjaciółkami. Ale coś mi tu nie gra. Szczególnie ze względu na to, co powiedziała Potter przed śmiercią. "Ty… Nie musiała się tobą wyręczać, plamić cudzych rąk moją krwią." - tu coś nie gra. Pewnie utraciły kontakt przez jakąś bardzo poważną kłótnię... Hmm...
OdpowiedzUsuńWątpliwości Severusa są uzasadnione, to prawda, że różnią się pod wieloma aspektami, ale czy to ważne? Przeciwieństwa się przyciągają xD
Moi rodzice traktowani byli jak śmieci. - a nie "śmiecie"? Taka drobna wątpliwość gramatyczna ;D
[silver-doe] [violent-storm]
Świetne. Byłabym wdzięczna jeśli powiadamiałabyś mnie o nowych notkach przez e-mail. pati66066@o2.pl . lub przez Zapytaj.com.pl / z góry dziękuję. Wiesz co nie chce się wrącac i byc może masz już jakiś pomysł ale jabym napisała że np. Czarny Pan dał za zadanie Sewerusowi zabicia kilku osób lub jednej bardzo silnej. A on mimo swojej w0oli by tego dokonał. I Czarny Pan postanowiłby mu dac za zadanie szpiegowanie w Hogwarcie gdyż uznałby że wykazał on już swoje umiejętności i można mu zaufac. No ale nie chce się wtrącac. I tak jest Świetnee.
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu pierwszego zdania z artykułu zrozumiałam wszystko. To przykre ;( Juliet nie zasługiwała na śmierć, a już na pewno z rąk syna swojej najlepszej przyjaciółki, ale to trochę wina tez matki Severusa, bo gdyby mu powiedziała to nieodważył by się jej zabić. Trochę smutny ten rozdział, a przynajmniej koniec. A Morrigan jak się na nego wydarła. Aż się trochę zdziwiłam, ale ty to umiesz zrobić tak, że postacie są takie ... żywe.
OdpowiedzUsuńlubię jak Severus i Morrigan są razem . :D
OdpowiedzUsuńlubię tą dziewczynę .
totalnie się zdziwiłam na końcu .
matka Snape'a i Pottera się przyjaźniły ? łaał .
ciekawa jestem czy James dowie się kto zabił jego rodziców .
zapraszam na nową notkę u mnie :
http://zwariowany-swiat-huncwotow.blog.onet.pl/
pozdrawiam .
Przepraszam, że tak długo nie komentowałam, ale byłam u rodziny bez dostępu do internetu. Muszę przyznać, że mnie zaskoczyłaś z tą przyjaźnią Juliet i matki Severusa. Ale, że on o tym nie wiedział przez tyle lat? W szoku jestem. Dobrze że Morrigan i Severusowi się układa, choć łatwo im nie będzie. Ciekawa jestem, jak rozwinie się ten wątek. Jest w tej notce parę literówek, ale nie szkodzą zbytnio. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCzy już Ci mówiłam, że ten szablon jest obłędny? Cudowny! Nie mogę się napatrzeć.
OdpowiedzUsuńCo natomiast do notki... Nie dziwią mnie wątpliwości Severusa. Czasami przepaść dzieląca dwoje ludzi jest na tyle duża, że nawet miłość nie jest w stanie zbudować mostu nad tą przepaścią. Oby tylko im się udało. Chociaż swoją drogą jestem ciekawa czy to się nie rozleci, kiedy Severus dowie się o śmierci Lily.
Pozdrawiam!
Świetne piszesz rozdziały :) , są bardzo ciekawe i wciągające. Severus i Morrigan ;) , ładnie :) , czekam na następny rozdział pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńO rany, one były przyjaciołkami...Bardzo szokująca notka. Biedny Sev, miec na sumieniu cos takiego...Juz nie moge sie doczekac całkowitego wyjasnienia:) Piszesz wspaniale.
OdpowiedzUsuńTo zakończenie zbiło mnie z nóg. Twoje opowiadanie mnie pochłonęło!
OdpowiedzUsuńniech mu da bokserki w serduszka...
OdpowiedzUsuń