Opowiadanie przeniesione z Onetu.

Akcja opowiadania rozpoczyna się zimą w roku 1978, gdy Severus uczęszcza do siódmej klasy. Fabuła może znacznie odbiegać od tego, co wydarzyło się w powieściach pani Rowling. Mogą pojawić się przekleństwa i brutalne sceny.

Szablon wykonała Elfaba.

piątek, 20 maja 2011

Wspomnienie 24: Pierwsze zadanie


Są granice, których przekroczenie jest niebezpieczne: przekroczywszy je bowiem, wrócić już niepodobna.
Fiodor Dostojewski – Zbrodnia i kara
31 sierpnia 1978
Posłuszeństwo… Czym ono tak naprawdę jest? Ślepym podążaniem za tym, kto go od ciebie wymaga, nie zwracając uwagi na własne uczucia, postanowienia, sumienie. Nigdy tego nie chciałem. Nie zgadzałem się na całkowite ignorowanie siebie.
Matka twierdziła, że każda jednostka w społeczeństwie jest ważna, ale Czarny Pan miał do tej kwestii inne podejście. Dla niego liczyła się tylko siła i potęga. Jeżeli cel trzeba osiągnąć, dążąc po dużej ilości trupów, to nawet lepiej. Mniej śmieci będzie istnieć w tym kraju.
Dlaczego? Dlaczego było już za późno na wycofanie się? Dlaczego?…
~ * ~
Wieża. Wysoka i kruczoczarna. Jej szczyt ginął w nieprzeniknionej ciemności nocy. Wokół panował gęsty mrok i niczym nieprzerwana cisza. Nie widać nic poza monumentalną budowlą. Tylko ją jedną mogłem wyróżnić na tle czerni.
Jak w grobie.
Ta myśl nie dawała mi spokoju. A może to nie myśl, lecz słowa wypowiedziane przez jakiś głos w oddali? Podobny do Czarnego Pana; okrutny i zimny, jakby każda sylaba była lodową włócznią wymierzoną wprost w umysł słuchającego. By go złamać, zasiać w jego wnętrzu panikę i przerażenie, roztrzaskać resztki nadziei, której już dawno nie było.
Drżałem. Miałem wrażenie, że moje ciało, zamiast z kości i mięśni, było zrobione z ołowiu. Mogłem tylko stać i z oddali patrzeć na monumentalną wieżę. Coś ciągnęło mnie do niej, chciałem znaleźć się bliżej niej, dotknąć gładkich kamieni, z których została wykonana, poczuć chłód bijący od niej. Lecz moje stopy nie były w stanie wykonać nawet najmniejszego kroczku, jakby utknęły w ruchomych piaskach lub zastygłym betonie.
Nie wiedziałem, gdzie się znajdowałem.
Po chwili, która równie dobrze mogła być sekundą jak i godziną, odniosłem wrażenie, że ktoś zrzucił z wieży płonącą pochodnię. Dopiero później doszła do mnie straszliwa prawda. To nie ogień, lecz włosy. Płomiennorude włosy powiewające na wietrze, okalające przerażoną twarz Emily. Ale ona nie miała rudych włosów. Przecież były kasztanowe, takie jak Lily…
Ciszę rozdzierał mrożący krew w żyłach krzyk. Nie było przed nim ucieczki. Docierał w każdy zakamarek mojego ciała. Ranił serce, duszę, umysł, sumienie. Zostawił w strzępach moje organy. Byłem wrakiem…
Próbowałem pobiec w stronę wieży. Chciałem zapobiec upadkowi Emily, ale nie dałem rady. Dziewczynka spadła.
Starałem się do niej dostać, lecz wszechogarniająca ciemność powstrzymywała mnie i hamowała każdy niepewny krok.
Dlaczego nadal chciałem widzieć jej twarz? Przecież była martwa. Nie żyła.
Tylko że to już nie była ciemność, lecz krew. Świat jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki stał się czerwony.
Wieża zniknęła.
Ocean krwi sięgał mi już do kolan i nadal gwałtownie się podnosił. Nigdzie nie było miejsca na ucieczkę. Nie dostrzegłem nawet najmniejszej wysepki, kawałeczka suchego lądu.
Ciepła posoka osiągnęła już poziom mojego pasa.
W oceanie krwi zobaczyłem unoszące się i powoli topiące ciała.
Lily…
Morrigan…
Matka…
I wiele innych znanych i nieznanych osób. Chciałem do nich podejść, uratować, lecz nie byłem w stanie się poruszyć.
Krew sięgała mi już do obojczyka. Z trudem łapałem oddech. Dusił mnie ostry, metaliczny zapach.
Wtedy zobaczyłem oczy Morrigan. Jej śliczne, orzechowe oczy były puste. Dziewczyna nie żyła. Wszyscy byli martwi. Otaczały mnie trupy pływające w oceanie krwi.
Posoka zalała mnie całkowicie. Nie było już nic.
Szkarłat…
Obudziłem się gwałtownie. Kolejny, nie dający mi spokoju koszmar. Miałem tylko nadzieję, że nie krzyczałem i, że nikt nie wejdzie zaraz do pokoju. Moje ciało drżało. Mimo że w pomieszczeniu było duszno, miałem wrażenie, że zaraz zamarznę. Pot spływał po twarzy, mieszając się z niechcianymi łzami słabości. Nie mogłem już tego znieść. Sny o krwi… o śmierci dręczyły mnie prawie każdej nocy od czasu spotkania z Czarnym Panem.
Zszedłem z łóżka, które wydało z siebie głośne skrzypnięcie i podszedłem do okna. Otworzyłem je na oścież, by poczuć na twarzy chłodny podmuch, by przegnać niechciane myśli. Chciałem, aby wraz w wiatrem odleciały daleko za horyzont, by opuściły mnie na zawsze i znalazły sobie inną ofiarę do dręczenia. Kogokolwiek, tylko nie mnie.
Musisz zabić pewną kobietę.
Juliet Potter.
Morderstwo. Bezpowrotne odebranie komuś życia. Wypalenie błysków w oczach. Martwe ciało. Obca krew na moich rękach, której nigdy się nie pozbędę. Sumienie w strzępach. Czerwień…
Czy byłem do tego zdolny? Czy potrafiłbym zrobić to z zimną krwią? Czy nie zawaham się, gdy za kilka godzin zostanę do tego zmuszony? Lucjusz twierdził, że to nic takiego. Zwykłe zaklęcie, które nieliczni i wyjątkowi byli w stanie opanować. Prawdziwi i silni mężczyźni, a nie mięczaki. Lecz Lucjusz to brutal, istota pozbawiona jakichkolwiek uczuć, która przybrała ciało przystojnego, młodego człowieka.
Westchnąłem z rezygnacją. Musiałem być silny. Musiałem… Mimo tego, co się we mnie działo. Miałem wrażenie, że powoli zbliżam się do przepaści, że jeżeli to się szybko nie rozwiąże, w jakikolwiek sposób, stoczę się w otchłań szaleństwa. Zniknę, roztrzaskam swój umysł. Pozostanie tylko czerwień.
Wiele razy w życiu planowałem zemstę na Potterze. Brałem pod uwagę najróżniejsze możliwości, ale teraz, gdy nadarzyła się okazja nie byłem wcale taki pewny. Wolałbym stanąć z nim do walki niż sprawić, by cierpiał przez śmierć własnej matki. Wydawało mi się to nieludzkie. Jak ja bym się czuł na jego miejscu? Nie mogłem nawet znieść myśli, że ktoś mógłby zabić tak drogą memu sercu osobę, kobietę, która dała mi tak wiele, która poświęciła swoje życie dla mnie.
Zastanawiałem się, czym Juliet Potter zawiniła, że Czarny Pan chciał jej śmierci. Może i była potężną czarownicą, ale nie należała do Zakonu Feniksa, siedziała w domu i nie obchodziło jej, co działo się w świecie czarodziejów. Nie uczestniczyła w nim aktywnie, pełniła rolę zwykłej, szarej obserwatorki i nic nie wskazywało na jakąkolwiek zmianę. Jej mąż to co innego…
Charles Potter jawnie działał przeciwko Czarnemu Panu. Ramię w ramię z Bartemiuszem Crouchem. Wyznawali takie same idee i zasady. Razem wsadzali podejrzanych o śmierciożerstwo do Azkabanu, nie przejmując się tym czy ofiary rzeczywiście były winne. Bo po co komu proces? Jednak Crouch znajdował się zawsze o krok dalej od Pottera, we wszystkim go wyprzedzał. Najbardziej prawdopodobne było to, że szef Departamentu Przestrzegania Prawa zostanie nowym Ministrem Magii, gdy Milicenta Bagnold przejdzie na emeryturę lub, co bardziej prawdopodobne, zostanie zamordowana. Natomiast jego zastępca zostanie odesłany z kwitkiem, nie zyska władzy nawet nad departamentem. Lecz teraz nie miało to już znaczenia.
Potter zginie wraz ze swoją żoną. A może ich syn także będzie w domu? Wątpiłem, aby ktoś z nich miał mieć tyle szczęścia, by wyjść wieczorem. Bo w jakim celu? Wszyscy wtedy siedzą w swoich czterech kątach, bojąc się po zmroku wychylić nos zza drzwi, by nie paść ofiarą śmierciożerców. Może cała rodzina zostanie zamordowana jednego dnia? Trzy ciała, nad którymi unosić się będzie Mroczny Znak. Ród Potterów wypali się, zginie bezpotomnie. Lily nie będzie zmuszona spędzić z nim reszty życia.
Dlaczego znów o niej myślę? Dlaczego nie może całkowicie zniknąć z mojego życia? Przecież jestem szczęśliwy z Morrigan, więc dlaczego ona ciągle do mnie powraca? Dlaczego nie mogę się od niej uwolnić? Tyle pytań i żadnej odpowiedzi. Tylko obraz jej kasztanowych włosów okalających piękną twarz i te przenikliwe zielone oczy. Miałem ochotę roztrzaskać go na drobne kawałeczki i rozrzucić na cztery strony świata. Czy kiedyś odejdzie w niepamięć, czy będę mógł zacząć od nowa z czystą kartą? Miałem taką nadzieję…
Chłodne powietrze powoli osuszało łzy. Zamknąłem oczy, by oczyścić umysł, znów poczuć tą słodką pustkę. Chociażby przez chwilę. Nie okazało się to dobrym pomysłem. Znów zobaczyłem to zimne spojrzenie czerwonych oczu skierowanych na mnie. Ten dziwny wyraz twarzy, gdy mówił o Juliet Potter. To nie była zwykła ciekawość na wzmiankę o tym, że moje pierwsze zadanie to morderstwo. Na to zostałem mniej więcej przygotowany.
Ale po co mam dalej mówić o naszej drogiej Juliet, przecież ty zapewne wszystko o niej wiesz, Severusie?
Nie, chodziło o coś innego. Miałem wrażenie, że Czarny Pan sądził, że znałem tą kobietę, że nie była mi ona obca, że coś mnie z nią łączyło. Tylko że tak naprawdę nic o niej nie wiedziałem. Matka mojego szkolnego wroga i nic więcej. Niby skąd miałbym ją znać? Kim miałaby dla mnie być? Ta myśl nie dawała mi spokoju. A może tylko wyolbrzymiałem fakty tak, jak to miało miejsce w przypadku Morrigan. Może Lucjusz powiedział Czarnemu Panu o moim konflikcie z Potterem? Może chciał wiedzieć jak daleko byłem się w stanie posunąć? Może chciał zapewnić mi zemstę?
Spojrzałem na zegarek kieszonkowy, który dostałem od matki na siedemnaste urodziny. Wskazówki pokazywały trzecią w nocy. Pozostało jeszcze osiemnaście godzin zanim splamię swoje ręce krwią niewinnych ludzi, zanim do martwych ciał we śnie dołączy jeszcze jedno.
Siedzieliśmy na ławce w jednym z mugolskich parków w Londynie. Z dala od codziennych problemów, od naszego świata. Tutaj byliśmy anonimowi, dwoje zakochanych ludzi, spotykających się, by spędzić ze sobą czas. Nikt nie zwracał na nas uwagi, nikt nas nie znał… nikt jej nie znał.
– Nie kłam, że wszystko jest w porządku, Severusie. – Głos Morrigan był stanowczy jak zawsze, gdy nie chciała dać za wygraną, gdy nie zadowalały jej tanie wymówki.
– Ale wszystko jest w porządku. Nie wiem, o co ci chodzi.
Żałowałem, że zdałem jej relację z całego spotkania z Czarnym Panem, nie powiedziałem tylko co miałem zrobić. Teraz nie dawała mi spokoju, a potrzebowałem kogoś, komu mógłbym się zwierzyć, wyrzucić to z siebie, a nie dusić w środku. Teraz wiem, że popełniłem błąd.
Chwyciła moją twarz w dłonie, zmuszając, abym spojrzał wprost w jej stanowcze, orzechowe oczy.
– Boję się. Boję się tego, co mam zrobić – poddałem się zażenowany. Wolałem moje obawy zostawić dla siebie.
– Tak myślałam.
– Słucham?
– O ile się nie mylę, to nie masz problemów ze słuchem, więc powtarzać nie będę. – Kochałem w niej tą stanowczość, nawet ten sarkazm, którym zaszczycała wszystkich na prawo i lewo, zazwyczaj oszczędzając mnie.
– Nie wiem, czy dam radę to zrobić. – Potok słów znalazł ujście, nie potrafiłem okłamać Morrigan. Tylko przy niej byłem szczery. – Boję się, że stchórzę, że tchórzostwo będzie pierwszą i ostatnią rzeczą, którą zrobię w życiu.
Zrezygnowany spuściłem wzrok. Bałem się, że ujrzę w jej oczach potwierdzenie tego, że byłem nikim. Tak jak wiele razy w innych, zielonych oczach… Nieśmiało dotknąłem palcami wierzchu jej dłoni. Chciałem czuć jej bliskość chociaż w takim drobnym geście.
Swoją drugą dłoń uniosła do mojego policzka, delikatnie błądząc po nim opuszkami palców.
– Wierzę w ciebie. Wiem, że cokolwiek masz wykonać, to dasz radę. Jesteś zbyt dumny, aby się poddać i dać im powód do zabicia ciebie. Zresztą, obiecałeś mi. Chociaż wolałabym, abyś wcale tego nie robił i zrezygnował – dodała ostrzejszym tonem.
– Nie chcę już o tym rozmawiać. – Odezwała się wojownicza cząstka mojej osobowości, nie pozwalająca ingerować jej w moje życie. – Za każdym razem namawiasz mnie do tego, abym postąpił tak jak ty. Nie liczysz się z tym, że już podjąłem decyzję.
– Przecież się z tobą liczę! – Zniknął łagodny wyraz twarzy, była gotowa walczyć o swoje. – Gdybyś był tego całkowicie pewny, to nic bym nie mówiła. Ale ty nadal się wahasz, nie wiesz, czy dobrze robisz. Nie chcę, abyś ugrzązł w bagnie, z którego nie będziesz mógł się wydostać! Chcę, abyś był szczęśliwy.
– Jestem.
– Jakoś nie widzę. – Chciałem przerwać Morrigan, lecz urażona ciągnęła dalej. – Wtedy nie miałbyś żadnych obaw. Skoro tego chcesz, to proszę bardzo. Nie będziemy już o tym rozmawiać. Słowem się nie odezwę. Ty pierwszy do mnie przyjdziesz. W takim razie powodzenia w twojej wymarzonej, upragnionej i wspaniałej misji. Na razie, jestem umówiona z dalekim kuzynem na podwieczorek.
Gwałtownie wstała z ławki i ruszyła przed siebie.
– Morrigan! – zawołałem za nią, ale nie zareagowała. – Morrigan!
Chciałem pobiec za nią, lecz zniknęła mi z oczu w tłumie mugoli. Zostałem sam…
Nie chciałem tak zakończyć tego spotkania. Może, gdybym wcześniej ruszył się z miejsca, to dogoniłbym ją i nie zgubił w tłumie. Żałowałem, że tak to się zakończyło, wolałem rozstać się w zgodzie. Zachować w sercu trochę jej ciepła.
Z rezygnacją spojrzałem przez okno. Nagle dostrzegłem jakąś postać zbliżającą się do domu. Po dłuższym przyjrzeniu się, zorientowałem się, że to ojciec; pijany i zataczający się. Znowu zaczyna. Zalała mnie fala złości. Wystarczyłoby wyciągnąć różdżkę, wycelować. Dwa słowa i pada martwy. Nie zrobiłem tego. Zawahałem się i darowałem mu życie. Żałowałem tego…
Już za późno, głupcze – usłyszałem szyderczy głos w mojej głowie.
Miał rację. Po chwili słyszałem jak mugol wchodzi do domu, dając o tym znać poprzez hałas przewracanych mebli.
Za późno, ale jeszcze nadejdzie czas.
~ * ~
Do domu Potterów w Dolinie Godryka udałem się w towarzystwie dwóch zakapturzonych i zamaskowanych śmierciożerców. Jednym z nich był Lucjusz, drugiego nie znałem, nie odsłonił swojej twarzy i nie przedstawił się. Tylko ja nie posiadałem maski, nie byłem jeszcze śmierciożercą, więc nie miałem prawa jej nosić. Twarz skryłem w cieniu kaptura od peleryny. Na razie.
Dom Potterów wyglądał całkiem normalnie, nie wyróżniał się niczym od pozostałych wiejskich budynków, które go otaczały. Został pomalowany na żółto, zaś dachówki miały ciemny odcień. W oknach powiewały śnieżnobiałe firanki, a na parapetach stały zielone roślinki. Z tej odległości nie potrafiłem ich zidentyfikować.
Denerwowałem się. Na zewnątrz starałem się zachować maskę obojętności, ale w środku wszystko się we mnie trzęsło, dawało znać o tym, że nie było dobrze. Cały organizm bezskutecznie wołał, by stamtąd uciec. Lecz było już za późno. Już dawno minął moment, gdy mogłem się wycofać bez poniesienia jakichkolwiek konsekwencji. Nie mogłem pozwolić, aby Mulciber górował nade mną. Nigdy!
– Idziemy – zakomunikował śmierciożerca, którego nie znałem. – Pamiętaj, co masz zrobić, Snape. Jeżeli tego nie wykonasz, zdechniesz razem z Potterami. Zajmujesz się kobietą, my resztą.
Na potwierdzenie kiwnąłem głową. Jakiś idiota nie będzie mną rządził. Doskonale wiedziałem, co miałem zrobić.
Ruszyliśmy w stronę domu. Chronieni zaklęciami nie zostaliśmy zauważeni przez nikogo, gdy weszliśmy do ogródka i wchodziliśmy do budynku. Śmierciożerca łatwo przełamał niezwykle przewidywalne zaklęcia ochronne. Skoro Juliet Potter była taką potężną czarownicą, to dlaczego nie zadbała o lepszą ochronę domu i rodziny? Nie czas teraz na to, muszę zrobić to, co mi polecono i koniec. Wszystkie dodatkowe informacje są zbędne. Lepiej nie wiedzieć nic o swojej ofierze, bo później trudniej zdobyć się na to, co trzeba. Przychodzi żal i wątpliwości.
Dom został dobrze i przytulnie urządzony, dominowały w nim jasne barwy. Nikomu z mieszkańców niczego nie brakowało w życiu. Mieli wszystko, co chcieli…
– Kobieta jest w salonie – odparł Lucjusz. – My idziemy oczyścić górę. Ty rób swoje, Severusie.
Nogi miałem jak z ołowiu, ale zmuszając wszystkie siły i chęci ruszyłem w stronę wskazanego pokoju, mojej ostatecznej próby. Zwycięstwa lub klęski.
Niepewnie, pełen obaw wszedłem do pomieszczenia. Dopiero po chwili dostrzegłem drobną kobietę siedzącą na skórzanej sofie. Jej owalną, poważną twarz, pokrytą delikatnymi zmarszczkami, okalały ciemnoblond włosy przyprószone siwizną. Oczy pani Potter były identyczne jak oczy jej syna, zarówno kształt, jak i kolor. Jedyna fizyczna cecha, którą odziedziczył po niej.
Gdybym się nie zawahał, gdybym od razu wyciągnął różdżkę i wypowiedział mordercze zaklęcie… Ale nie warto gdybać. Zawahałem się.
Kobieta musiała zorientować się, że coś było nie tak. Jednym, płynnym ruchem wstała z sofy z wyciągniętą w moją stronę różdżką.
Musiała od razu rzucić jakieś niewerbalne zaklęcie, bo zatoczyłem się do tyłu i uderzyłem w stojący za mną stolik. Była szybka. Szykowała się już do następnego ataku, gdy w ostatniej chwili oprzytomniałem i wyczarowałem tarczę ochronną.
– Żadne śmieci twojego pokroju nie będą wchodzić do mojego domu!
Myślałem, że głos także będzie miała stanowczy, lecz pomyliłem się. Był miękki i subtelny i mimo że groziła mi, miałem wrażenie, że mówi do swojego ulubionego zwierzątka, a nie obcego mężczyzny nachodzącego ją w jej własnym domu.
Rozpoczęliśmy pojedynek. Zaklęcia fruwały na prawo i lewo, trafiając w meble i ściany. Zostawiały za sobą dziury lub ciemne plamy, drewno rozpadało się na kawałki, materiał na strzępy, szkło pękało, rozsypując się po całej podłodze, utrudniając pojedynek. Jednak kobiecie nie sprawiało to żadnej przeszkody, jakby od dziecka ćwiczyła walkę w tak trudnych warunkach. Poruszała się z gracją, bez wytchnienia rzucając jedno zaklęcie za drugim i blokując moje nieudane próby ataku. Gdzie ona się tego nauczyła?
Ja radziłem sobie znacznie gorzej. Musiałem uważać, by nie poślizgnąć się na szkle lub innych śmieciach leżących na podłodze. Cały czas starałem się nie spuszczać z niej wzroku, mrugać jak najrzadziej, bo każda sekunda mogła okazać się moją ostatnią. Pot spływał mi strumieniami po czole, powoli zalewając oczy i utrudniając widzenie. Moja szata ciasno przylegała do ciała. Nieustannie starałem się mieć przed sobą tarczę ochronną, by nie zostać przez nią zaskoczonym, nie wiedziałem, do czego była zdolna. Kilka prób ataku, które zdołałem podjąć natychmiast zostały odparowane.
Nie wiem jak długo to trwało. Miałem wrażenie, że pojedynek ciągnie się godzinami, ale było to niemożliwe. Odczułem już zmęczenie, wszystko zaczynało mnie uwierać, boleć, przeszkadzać mi. Czułem, że niedługo panika weźmie górę, że stracę nad sobą panowanie, nie wiedząc, co miałem zrobić dalej. Przegrywałem. Czarny Pan wysłał mnie na śmierć, nie byłem w stanie pokonać Juliet Potter.
Nagle poczułem niezwykle silne uderzenie w brzuch. Cieszyłem się, że nic nie zjadłem przed misją, bo cały mój posiłek wylądowałby na podłodze. Nie zdołałem odbić zaklęcia, przemknęło mi przez myśl, że to już koniec. Nie zdołam się podnieść, na nowo podjąć pojedynku. Zginę.
Poleciałem wprost w stary zegar. Drewno pod siłą mojego impetu połamało się. Czułem jak kawałki ranią nieosłonioną skórę na twarzy, drzazgi wbijają się w dłonie.
Ogarnęła mnie panika. Nie byłem w stanie jej powstrzymać. Nie spodziewałem się, że czeka mnie pojedynek z tak potężną czarownicą.
Czy ona może być silniejsza od Czarnego Pana? – Głupia myśl przemknęła po mojej głowie.
Relashio. Sectumsempra…
Nie myślałem, rzucając te zaklęcia. Panika i strach brały górę. Wydawało mi się, że to już koniec. Mój koniec.
Kobieta znów wycelowała we mnie różdżkę. Poczułem jak skóra na policzku rozrywa się, krew zaczęła płynąć gęstymi strumieniami. Nawet ból fizyczny nie był w stanie otrzeźwić umysłu. Niezdarnie próbowałem stanąć na nogach, nie chciałem umierać w takiej pozycji. Wtedy kaptur zsunął mi się z głowy.
Kobieta zawahała się. Gdy nasze spojrzenia spotkały się, na jej twarzy pojawiło się zaskoczenie, oczy rozszerzyły się do nienaturalnych rozmiarów. Zbladła. Cofnęła się o krok, co dało mi ostatnią szansę.
Expelliarmus.
Różdżka wypadła kobiecie z ręki i wylądowała na podłodze w drugim końcu pomieszczenia.
– Ty… - Głos jej drżał, upadła na kolana. Teraz to ja górowałem nad nią. – Dlaczego? Ja naprawdę nie chciałam jej skrzywdzić… Robiłam to dla jej dobra… - Łzy zaczęły spływać po jej bladych policzkach.
Zamiast błagać o litość gadała o jakiś bzdurach? O kim ona mówiła? O co jej chodziło?
Ale po co mam dalej mówić o naszej drogiej Juliet, przecież ty zapewne wszystko o niej wiesz, Severusie?
A może o to chodziło Czarnemu Panu? Ta kobieta wiedziała coś, o czym ja nie miałem pojęcia.
I nigdy się nie dowiesz. – Uderzyła mnie brutalna myśl.
Smutna prawda powoli zaczynała do mnie docierać. Za kilka minut ona będzie martwa i zabierze wszystkie tajemnice i odpowiedzi ze sobą do grobu. Dlaczego to, kim jestem tak nagle odebrało jej chęć walki? Kim ja byłem? Nie mogło jej chodzić o śmierciożerców. A może jednak?…
– Nie musiała się tobą wyręczać, plamić cudzych rąk moją krwią. – Głos jej się załamywał, ledwo byłem w stanie zrozumieć, co mówiła. – Ale zawsze taka była… Naprawdę ją kochałam, chciałam jej szczęścia. Więc dlaczego? Dlaczego?…
Usłyszałem kroki na schodach. Nie było już czasu na zwłokę.
Avada Kedavra.
Zielone światło wypłynął z mojej różdżki i ugodził wprost w pierś kobiety. Padła na posadzkę. Juliet Potter nie żyła. Słone łzy nadal błyszczały w jej pustych, orzechowych oczach.
Moja pierwsza ofiara, a ja nie czułem nic poza wewnętrzną pustką. Miałem wrażenie, że zostałem wewnętrznie rozdarty, że cząstka mojej duszy została bezpowrotnie oderwana, że już nigdy nie będę pełny. Do końca życie będę widzieć jej oczy, z których ucieka życie, w koszmarach nawiedzających mnie każdej nocy. Nigdy nie przyzwyczaję się do morderstwa, bo to akt największego zła i już na zawsze tak pozostanie. Za późno. Moja pierwsza ofiara…
~ * ~
I jest, tak jak obiecałam. Nawiasem mówiąc, najdłuższa notka jaką napisałam na tym blogu. Możecie się cieszyć, bo swoją długością wyprzedziła nawet ślub Lucjusza. Sama jestem trochę zdziwiona, bo nie myślałam, że aż tyle wyjdzie i jeszcze dopisywałam niektóre fragmenty. Cóż, w najbliższym czasie zapewne będą krótsze.
To wspomnienie rozpoczyna cykl czterech, których wydarzenia będą, że tak powiem, odbywać się ciągiem. Nie da się tego inaczej rozgraniczyć w czasie. Chociaż może teoretycznie by się dało, ale nie chce mi się wszystkiego poprawiać, bo mam to już napisane. Leniwa jestem :)
A notka z dedykacją dla mnie, bo dzisiaj są moje dwudzieste urodziny. Tak bardzo chciałam dodać notkę dzisiejszego dnia i moje marzenie się spełniło, myślałam, że nie dotrwam do tego momentu. Aż nie do pomyślenia jak ten czas szybko leci (pomyśleć, że rok temu tego samego dnia pisałam maturę z fizyki). Jejku, już nigdy nie będę mogła powiedzieć o sobie, że mam naście lat. Chociaż może nawet i lepiej, w końcu w sklepach nadal chcą ode mnie dowód, więc nie mam na co narzekać ^ ^
Pozdrawiam :)

28 komentarzy:

  1. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!
    Możesz się tylko cieszyć, że pomimo osiągnięcia dorosłego wieku, ludzie dalej postrzegają Cię jako młodą nastolatkę ;) Im dłużej będziesz wyglądać młodo, tym lepsze będzie Twoje wcielenie w wieku starczym.
    A teraz rozdział.... Myślałam, że się nie doczekam nowej notki! Prawie codziennie odwiedziałam Twojego bloga, z głupią nadzieją, że może coś napisałaś, chociaż wyraźnie obiecałaś, iż 20 maja będzie ostatecznym terminem. No cóż... najwidoczniej poszczególne wiadomości nie trafiają do mojego mózgu. A jednak Sev odnalazł w sobie dostatecznie dużo determinacji, żeby odebrać życie drugiemu człowiekowi... Opisałaś ten moment strasznie makabrycznie, aż w wyobraźni nadal widzę martwe, puste orzechowe oczy pani Potter. I teraz finał: jaką tajemnicę zabrała wraz ze swoją śmiercią? Czyżby była spokrewniona z matką Severusa? Ech, pewnie i tak myślę błędnie, więc nie będę zgadywać na zapas.
    To był Twój najlepszy rozdział, bez wątpienia!
    Jeszcze raz życzę Ci wszystkiego najlepszego! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... nie będę tego głośno rozgłaszać, ale... chyba zrozumiałam, o co tutaj chodzi. Moje wątpliwości i spostrzeżenia sprawdzą się lub staną kompletną porażką, po opublikowaniu Twojego kolejnego rozdziału. Nie mogę się doczekać ;)

      Usuń
  2. wszystkiego najlepszego! spełnienia marzeń i duużo miłości :)
    przechodząc do notki, podobała mi się niesamowicie. wspaniale opisujesz przeżycia i uczucia Snape'a, są takie prawdziwe, takie... niejednoznaczne? z jednej strony się boi, z drugiej jest zdecydowany, widać w jak ciężkiej sytuacji się znajduje i że wcale nie jest jednoznacznie "tym złym", bo przecież targają nim wątpliwości, nawet Pottera mu szkoda i nie chce się na nim mścić w taki sposób. bardzo mi się podoba właśnie to, że nie jest bezwzględny i zimny, jest normalnym człowiekiem, z innym przeznaczeniem, jeśli wiesz co mam na myśli...
    sen był fenomenalny, ta krew i ci ludzie... aż miałam ciarki ;)
    no i o co chodzi z Juliet? to pytanie chyba przeczytasz w każdym komentarzu xD baaardzo mnie to ciekawi i nie mogę się doczekać, aż się to wyjaśni! czyżby James i Severus byli przez tą sprawę jakoś ze sobą powiązani?
    Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz wszystkiego najlepszego!

    OdpowiedzUsuń
  3. Tam tara ram! Ogłaszam, że przybyła Sheila, która pragnie złożyć ci najgorętsze życzenia z okazji dla Twego urodzenia!
    Oj, no... Jak ty to robisz, że za każdym razem, czytając to, co napisałaś, rozpływam się? To było świetne i dośc ekscytujące na końcu.
    Wcześniej były głównie przemyślenia Seva, co też czytałam z lekkością.

    Odbiegając od tematu - masz urodziny i siedzisz na blogu? :D Nie wyprawiasz wielkiej super imprezki?
    Dobra - wiem. Godzina dość wczesna ;)
    Życzę ci baardzo mile spędzonych chwil w najbliższej (i trochę dalszej) przyszłości! ;)

    Buziaki!
    Sheila
    [mary-donovan]

    OdpowiedzUsuń
  4. Taa Zwariowanaa17 lipca 2012 18:05

    Sto lat, sto lat... Wszystkiego najlepszego! Dużo zdrowia, szczęścia, miłości i spełnienia marzeń! Tak, tak, czas strasznie szybko leci, masz rację ;).
    Notka jest świetna! Bardzo podoba mi się jej długość ;D. jak ty to robisz, że potrafisz tak świetnie opisać myśli Severusa? Na prawdę, podziwiam cię! Notka jest tak genialna, że nie wiem co by ci tu jeszcze napisać ;). Nie no, genialnie jest!!!
    Pozdrawiam i weny ;***

    OdpowiedzUsuń
  5. To po pierwsze:
    Dużo landrynkowych dni, sprostania stawianym sobie misjom, nawet tym specjalnym. Bananów na twarzy, niech życie mało Cię parzy. Dobrego samopoczucia, mało przespanych nocy i zakręconych pozytywnie dni...( i powodzenia na egzaminach):-).
    A teraz rozdział:
    Notka fantastyczna jak zwykle:-), uczucia opisujesz wprost cudownie!, aż mnie dziwi, że jesteś ścisłym umysłem, bo moja siostra po budownictwie mówi, że jakby miała pisać bloga tak jak ja to notka miałaby 3 zdania XD, wstęp, rozwinięcie i zakończenie:-P, Bez opisu twojej osoby od razu powiedziałabym, że jesteś związana z jakimś kierunkiem humanistycznym. Ciekawa bardzo jestem czy każdy śmierciożerca miał takie wyrzuty sumienia przed swoim pierwszym zadaniem jak Severus, bo chyba później zabijanie weszło im w nawyk o ile tak może w ogóle się stać. Te jego koszmary, są naprawdę, przygnębiające:(, szkoda, że pokłócił się z Morrigan, ale tak bywa jak spotkają się dwa mocne charaktery. A on znowu zaczyna myśleć o Lily:/, jakież będzie jego zdziwienie kiedy dowie się, że jednak nie wszyscy Potterowie zginęli, no cóż, ale za niedługo praktycznie umrą wszyscy, bo ona odda życie już jako Potter. Zastanawiam się również czy Snape zabije swojego ojca, ale to pewnie okażę się w jakieś przyszłości:-), ale te słowa Juliet za nim Sev ją zabił, walczyła i walczyła a jak zobaczyła twarz przyszłego oprawcy skamieniała, czyżby mówiąc, że kazała mu splamić ręce jej krwią myślała o kimś z otoczenia chłopaka?, a może nawet o jego matce. Zaczyna robić się co raz ciekawiej, mroczniej i oczywiście tajemniczo. Pozdrawiam i weny życzę:-*.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przede wszystkim: Wszystkiego Najlepszego! ;) Zdanych egzaminów, szczęścia, miłości, abyś zawsze czuła się młodo i oczywiście spełnienia wszystkich marzeń.
    Jeśli chodzi o wspomnienie, to nie zawiodłaś mnie. Cały czas zastanawiałam się jak Severus popełni morderstwo. Kiedy czytałam fragment przed wejściem do domu Potterów zastanawiałam się jak to możliwe, że trochę starsza kobieta wykosiła tylu śmierciożerców. A gdy czytałam fragment kiedy Lucjusz powiedział, że oni ''oczyszczą górę'' zastanawiałam się czy Lily i James są tam. Mam nadzieję, że wyjaśnisz to w następnym wspomnieniu.
    Strasznie jestem ciekawa o co chodziło Juliet kilka sekund przed jej śmiercią. Czyżby o Lily?
    Wspomnienie rzeczywiście długie, ale bardzo ciekawe i szybko się czyta.
    Z niecierpliwością czekam na kolejne ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wszystkiego najlepszego!!! :)) Świetny rozdział, chociaż na początku ta panika Snape'a zaczęła mnie wkurzać. Snape i panika... to się nie łączy. ;p Za to słowa Juliet mnie bardzo zaintrygowały. Nie mam pojęcia, o kogo mogłoby chodzić, ale na pewno jest to kobieta i to z najbliższego otoczenia Snape'a... Morrigan? Średnio pasuje. Na początku myślałam, że być może chodzi o Eileen, ale to... trochę bez sensu, zwłaszcza ważąc na jej ostatnie zdanie. Ha, nieźle ją zatkało na jego widok ^^
    Zastanawia mnie tylko czy Severusowi nie przeszkadzał ten kaptur podczas walki? Skoro na początku nie było widać jego twarzy pod nim, to w czasie walki musiał mu bardzo ograniczać widok. Ha, nie dziw, że tak mu słabo szło ;p
    Cóż, ja też dziś opublikowałam rozdział. W pewnym sensie ostatni. Zapraszam do siebie zatem ;)
    [silver-doe]

    OdpowiedzUsuń
  8. Na początku chciałabym życzyć Ci wszystkiego Najlepszego z okazji urodzin, spełnienia marzeń i czego sobie tylko życzysz:)
    Wiem, że się powtórzę, ale rozdział, tak jak wszystkie pozostałe, jest po prostu niesamowity:) Naprawdę nie wiem, jak udaje Ci się tak sprawnie opisywać uczucia targające Severusem. Jestem pod ogromnym wrazeniem.
    Ten sen opisałaś tak realistycznie, że mój żołądek zatańczył bardzo intensywnego 'Krakowiaka'. Współczyję Severusowi, gdybym ja miała takie koszmary, to nie zwlekając zamknęliby mnie w Zakładzie Psychiatrycznym.
    Widzę, że Severus wykonał swoje zadanie tak jak należy. Szkoda, bo miałam nadzieję, że jednak zanieha swoich planów i zmieni zdanie. Jednak on jest zbyt ambitny, żeby zawrócić. Jednak dalej pozostaje dobrym człowiekiem, ponieważ zabijanie nie sprawia mu satysfakcji ani radości, tak, jak pozostałym śmierciożercą, więc jest jeszcze dla niego nadzieja, nikła, ale zawsze.
    Jestem bardzo ciekawa, jaki związek z Severusem miała matka Jamesa. Mam wrażenie, że mama Jamesa i mama Severusa były siostrami, mam rację? Bo przecież kilka razy było powiedziane, że wszystkie rody czystej krwi są ze sobą spokrewnione, a więc tak też musiało być w tym przypadku.
    Dziwię się Morrigan, że tak łatwo przychodzi jej pogodzenie się z faktem, że Severus został śmierciożercą, nie wydaje mi się, żeby bylo jej to aż tak obojetne. Poza tym w takich akcjach Snape ryzykuje życie, więc dlaczego ona nie próbuje wpłynąć na niego, aby jednak zmienił decyzję. Ja chyba nigdy nie zrozumiem toku myślenia tej dziewczyny.
    I znowu Lily... Czy Severus nigdy się od niej nie uwolni?
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział.
    Serdecznie pozdrawiam, życzę dużo weny i jeszcze raz: Wszystkiego Najlepszego:)
    Ps: Przepraszam, że tak dlugo, ale tak jakoś mnie natchnęło:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Sto lat! Sto lat! Niech żyje Jaenelle nam! Wszystkiego najlepszego;)
    Rozdział cudny. Przebiłam samą siebie. Cały czas trzymał w napięciu i przez pewien moment myślałam, że już nie zabije tej Juliet. Swoją drogą, co ona miała na myśli? Bardzo intrygujące.
    Świetnie opisałaś sen. Idealnie odzwierciedlał to, czego Severus się boi. Super też czytało się walkę z panią Potter, nie sądziłam, że będzie ona taką potężną czarownicą.
    Severus już jest wewnętrznie rozerwany. Ach, jego dusza jest rozerwana, splamił się tym morderstwem. Ale co biedak miał uczynić? Ktoś musiał zginąć...
    Pozdrawiam serdecznie:)
    [milosc-ron-hermiona]

    OdpowiedzUsuń
  10. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin:) Poniekąd Ci zazdroszczę, że masz dwadzieścia lat, jesteś dorosła, studiujesz... Choć pewnie ma to też swoje wady, prawda?
    Do końca żywiłam iskierkę nadziei, że jednak Severus wykręci się z tego zadania, choć z drugiej strony wiedziałam, że musi je wypełnić i pewnie to zrobi. Zaskoczyła mnie reakcja Juliet, kiedy Severus wkroczył do jej domu. Nie spodziewałam się takiej pewności siebie i stanowczości z jej strony. Widać po kim James odziedziczył charakter. Zaciekawiło mnie, jakie tajemnice ukryła Juliet. Mam nadzieję, że to się wkrótce wyjaśni. Jestem też ciekawa reakcji Charlusa i Jamesa, kiedy dowiedzą się, że Juliet nie żyje. Nie sądzę, że się załamią i będą tylko rozpaczać...
    Mam nadzieję, że szybko znajdziesz czas na nową notkę:) Jeszcze raz spełnienia życzeń i powodzenia na kolokwiach, zaliczeniach i egzaminach:))

    OdpowiedzUsuń
  11. Och, w takim razie wszystkiego najlepszego ;) Masz urodziny w ten sam dzień co moja najlepsza przyjaciółka :D
    Co do notki, brrrr ten koszmar faktycznie był przerażający. Nie chciałabym żeby śniło mi się morze czy ocean krwi i martwe bliskie mi osoby. No i aż mnie skręca z ciekawości co miała na myśli Juliet. Czego nie wie Severus? Tak mi przemknęło przez myśl, że Juliet i Eileen są siostrami. A to by znaczyło, że Sev i James są kuzynami. Wiem, głupie ale tak jakoś mi do głowy przyszło :D
    Czekam na kolejne i życzę powodzenia na kolosach i egzaminach! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. O co chodziło Juliet? Wydaje mi się, że zrobiła komuś krzywdę, ale komu i jaką? No i dlaczego tak się zachowała, gdy zobaczyła, z kim walczy? Czyżby widziała Severusa już wcześniej?
    Jak dla mnie to Sev mógł ją znienacka zaatakować i uniknąć całego pojedynku... Szkoda, że się zawahał. No ale w końcu i tak wygrał. Zresztą, jak mogłoby być inaczej?
    Martwię się konsekwencjami kłótni z Morrigan. Co, jeśli ona nie będzie chciała się tak łatwo pogodzić? Nie ccę, żeby oni byli nieszczęśliwi!
    'Lily nie będzie zmuszona spędzić z nim reszty życia' - chociaż cała notka była raczej poważna, to przy tym zdaniu wybuchłam śmiechem.
    A tak swoją drogą, to gdzie był Potter, jak zaatakowali jego rodzinę? Bo jakoś mi się nie wydaje, żeby go teraz zabili.

    OdpowiedzUsuń
  13. Z opóźnieniem, ale jedna - sto lat. Oczywiście wszystkiego najlepszego, dużo zdrowia, szczęścia, no i żeby wena zawsze ci dopisywała.
    A teraz z innej beczki. Nie sądziłam, że Snape jednak zamorduje panią Potter. Ale skoro tak już się stało... Nienawidzę go. Definitywnie i niezaprzeczalnie. Jeśli natomiast chodzi o to, co mówił Czarny Pan i Juliet... Obstawiam coś związanego z matką Snape'a.
    Jestem ciekawa, czy Lucjusz i ten drugi śmierciożerca zabili ojca Jamesa. Mam nadzieję, że nie, bo dla niego to już za dużo. W jeden wieczór stracić niemal cały swój świat.
    Kłótnia z Morrigan i wspominanie Lily - dobrze mu tak! Niech go boli. Nic nie zmieni tego, że zabił człowieka.
    Pozdrawiam.
    [uskrzydlone-marzenia.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  14. Marionetka Losu17 lipca 2012 18:09

    Wszystkiego Najlepszego! :) - Rzeczy, których chciałabym Ci życzyć znajdują się w tych dwóch słowach. :) To taka ukryta treść. :D Odczytaj te moje skromne życzenia w taki sposób jaki byś chciała. :)
    Mi do 20 lat to jeszcze bardzoo daleko. :)
    Ps. Ja wiem ,że życzenia spóźnione, ale za późno tu wpadłam. :(

    Uwielbiam takie rozdziały! :) Są emocję, akcja itd.
    I szczerze mówiąc zaskoczyłaś mnie dzisiaj. Twoje rozdziały zawsze są ciekawe, dopracowane, w pełni oddają uczucia bohaterów, ale ten ma w sobie coś , co sprawia, że będę czekać na kolejną część z jeszcze większą niecierpliwością - zagadkę. :)
    Wydawało mi się, że słowa Czarnego Pana niepotrzebnie zawracają Snape'owi głowę, a tu taka niespodzianka! Nawet nie mogę się domyślić, jaka to może być tajemnica.
    Opis snu był okropny (nie mam na myśli stylu), a jak sobie wyobraziłam ten koszmar, to już całkowicie zrobiło mi się niedobrze (zwłaszcza, że nienawidzę widoku krwi i od razu robi mi się od niego słabo). Ale świetny pomysł. :) Wyrzuty sumienia, płatały naszemu przyszłemu Śmierciożercy figle. :)
    Nie wiem ,dlaczego, ale lubię treść zaklęć. Takie tam głupie upodobanie. ;)
    Morrigan jak zwykle stanowcza, umiejąca postawić na swoim. Dziewczyna ma klasę i za to ją lubię.
    Czekam na kolejny rozdział i zapraszam także do siebie na nowy. :)
    [marionetka-losu]

    OdpowiedzUsuń
  15. Ta wieża była naprawdę wysoka i ciemna... No tak mi się głupio skojarzyło :P Notka fajna (ha ha ha jestem na pierwszej stronie) Ten sen mnie dobił ja ze swoją hemofobia miałabym uraz do końca życia. Co do Juliet, to ja wiem, ale nie powiem.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Sto lat! Sto lat! Niech żyje, żyje nam! Wszystkiego najlepszego! Notka najlepsza moim zdaniem ale o co chodziła, że ona tego nie chciała? kogo kochała?! I ty masz dodać notke za dwa tygodnie?! nie zgadzam sie! ma byc jak najszybciej! zapraszam na rozdział 3 na mary-potter.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  17. ostatnihorkruks17 lipca 2012 18:10

    Jestem ciekawa co łączy matkę jamesa z matką severusa... Tyle się domyśliłam :))
    Rozdział był naprawdę dobry i mi się podobał. A myślałam, ze może jednak tego nie zrobi... ;p Łudziłam się troszkę ;)
    Spóźnione sto lat dla ciebie i powodzenia na kolokwiach :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Condawiramurs17 lipca 2012 18:11

    Czyli ona ma coś wspólnego z matką Severusa? Hm, intrygujące...Mam dziwne wrażenie, że gdy Sev dowie się, o co chodziu, to będize miał 'dobrą' wymówkę, póbując usprawiedliwać się sam przed sobą, iż ją zabil... hm zaintrygowalo mnie to... swoją drogą nie spodziewałam się, że Juliet przegra przez to, że odkryje, kim on jest... smutno mi z tego powodu... wydawało mi się że Severus będzie miał większe problemy, jak już przyjdzie co do czego, te wszystkie koszmarne sny i w ogól (swoją drogą, opisałaś je genialnie, tak realistycznie, że aż się bałam...). Mam nadzieję, że ojca Jamesa nie było w domu i że obraj przeżyli... w każdym razie cieszę się z postawy Morrigan. mam nadzieję ze be\dzie ją czasem słuchać... czekam na cd.

    OdpowiedzUsuń
  19. Nareszcie przeczytałam! A tak długo starałam się znaleźć najmniejszą chwilkę na Twój blog, w końcu się udało. Muszę przyznać, że zachwyciłaś mnie tym rozdziałem. Nie wiem, jak Ty to robisz, że tworzysz taką niepowtarzalną atmosferę. Odczucia Severusa są uzasadnione i tak wiarygodnie spotęgowane, te sny i wątpliwości. Kolejne wspomnienie, w którym zatraciłam się bez reszty! Poczułam tą bezsilność, nieuchronność popełnienia morderstwa, ten tragizm. Naprawdę podziwiam Cię za dar słowa, który niewątpliwie posiadasz. Do tego jeszcze te tajemnicze słowa Juliet Potter. Tak sobie myślę, że ma to jakiś związek z matką Severusa. Miałoby to nawet jakiś sens. W każdym razie nie mogę doczekać się ciągu dalszego, czuję wręcz niedosyt, wspomnienie wcale nie wydawało mi się długie.
    I oczywiście składam spóźnione życzenia urodzinowe! Spełnienia marzeń i uśmiechu na każdy dzień, bo to najważniejsze, nawet dla 20-stek ;)
    Pozdrawiam Cię serdecznie i pozostanę oczarowana do następnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  20. po pierwsze
    przepraszam że tak długo , ale byłam w Czechach i nie miałam dostępu do internetu ;/
    po drugie
    wszystkiego najlepszego z okazji urodzin , spełnienia marzeń i jeszcze życzę ci żebyś wydała własną książkę . bo naprawdę masz talent . ;D
    a po trzecie
    ta notka jest odjazdowa :D
    bardzo mi się podobał opis przeżyć Severusa . ale żeby był taki nieczuły na śmierć ? i na morderstwo ?
    no tu przeżyłam szok .
    ale i tak mi się bardzo podobało . jestem ciekawa czy jeszcze ktoś był w tym domu .
    pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
  21. Snape: First Blood... i co dalej- jaką tajemnicę zabrała ze sobą do grobu pani Potter?

    OdpowiedzUsuń
  22. Strasznie żal mi Severusa. Szkoda, że jest już za późno, żeby mógł się wycofać. Mam nadzieję, że jeszcze pogodzi się z Morrigan. Prawdę mówiąc, to ona ma rację. Zastanawia mnie o co chodziło Juliet Potter. O kim mówiła? Żal mi też Jamesa, że stracił matkę. Ogólnie mówiąc, notka świetna. P.S. Spóźnione życzenia wszystkiego najlepszego z okazji urodzin.

    OdpowiedzUsuń
  23. Przepraszam, przepraszam, przepraszam bardzo, że dopiero po tak długim czasie przeczytałam i komentuję tę notkę i tę poprzednią. Ostatnio miałam dosyć dużo sprawdzianów, więc musiałam się trochę poduczyć. Poza tym nie miałam jakoś weny na czytanie :( Dzisiaj też nie jestem w najlepszej formie, więc ten komentarz nie będzie zbyt obszerny. Chciałabym Ci tylko podziękować, że jesteś i piszesz. To, co robisz jest naprawdę dla mnie ważne. Bo dzięki Twojemu opowiadaniu aż chce się żyć.
    Pozdrawiam serdecznie :*

    PS. Nie wiem, czy będę niecierpliwie czekać na kolejne wspomnienie, bo na razie nie mam chęci do czytania, ale nie odbieraj tego od razu, jako, że nie chcę w ogóle czytać. Po prostu nie śpiesz się i napisz spokojnie kolejny rozdział.

    PS2. Za wszelkie błędy stylistyczne w mojej wypowiedzi, przepraszam. Po prostu nie czuję się najlepiej i jakoś nie mam głowy do pisania :/

    OdpowiedzUsuń
  24. Witaj dawno tu nie zaglądałam, ale dziękuję że cały czas informujesz mnie o nowych notkach:) Nadrobiłam zaległości i czas żeby skomentować to co tu przeczytałam. Zauważyłam, że Severus początkowo taki silny, zafascynowany złem teraz ma wiele wątpliwości. Powinno być chyba odwrotnie, ponieważ skoro chce przyłączyć się do Czarnego Pana to czynienie zła powinno mu się bardziej podobać. To tylko taka moja uwaga, rozumiem, że możesz mieć inną koncepcję tej postaci. Obawiałam się, że po pierwszym spotkaniu z Voldemortem Sev zostanie od razu śmierciożercą, ale na szczęście widzę, że wiesz, że w takich organizacjach są stopnie wtajemniczenia. Widzę również się rozkręcasz w pisaniu dodaj motywy zagadki. Teraz będę się zastanawiać co łączy te dwie panie, może uda mi się zgadnąć:) Czekam na ciąg dalszy. I mimo, że od Twoich urodzin minął już ponad tydzień to i tak życzę Ci wszystkiego Najlepszego;]

    OdpowiedzUsuń
  25. Wybacz, że spóźnione: WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO! :)
    Droga Jaenelle, ja nie wiem, co powiedzieć. Piszesz tak ujmująco, że aż słów w gębie mi brak.
    Ale jednak coś powiedzieć wypada.
    Tak więc gdybym mogła uchronić Severusa przed tym cierpieniem, na pewno coś bym zrobiła. Współczuję mu z powodu koszmarów i tego, że przyłączył się do Voldemorta. Takie ''kumplowanie się" nigdy nie kończy się dobrze...
    Juliet nie żyje. Boże, nie lubię czytać o śmierci i nieważne o czyjej- za każdym razem tak samo boli.
    Z ta miłością to są same problemy... Kurcze, świat jest bardzo nielitościwy i niesprawiedliwy...
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  26. Och, ten sen był bardzo szokujący i niezwykły! Sev jest biedny, że musi to znosić:(
    Końcówka bardzo emocjonująca...O czym mówiła ta kobieta? O rany, muszę szybko przeczytać kolejną notkę:)

    OdpowiedzUsuń
  27. arwen_LivTyler17 lipca 2012 18:15

    Eeee... wgap w ekran. Marnujesz wspaniały talent na nas, nędznych blogowiczów. Każda Twoja książka będzie BESTSELLEREM!

    OdpowiedzUsuń