Podczas każdego
tańca, któremu oddajemy się z radością, umysł traci swoją zdolność kontroli, a
ciałem zaczyna kierować serce.
Paulo Coelho – Czarownica z Portobello
22 czerwca 1978
Nastał w końcu ten oczekiwany przez wszystkich, z wyjątkiem mnie, dzień.
Jako że był to koniec roku szkolnego, wszystkie lekcje zostały odwołane, aby
każdy zdążył się odpowiednio przygotować. Czy nauczyciele powoli zaczynali
wariować? Co jest ważniejsze nauka czarów czy jakaś tandetna bzdura? Nie wiem,
dlaczego zgodziłem się pójść na ten bal? Dlaczego uległem jej namowom i
przyjąłem zaproszenie? Przecież nienawidzę takich zbiorowych imprez z wielką
pompą. Dlaczego nie potrafiłem się sprzeciwić, powiedzieć stanowczo nie? Co ona
ma w sobie, że tak często jej ulegam? Jej wygląd nie ma dla mnie znaczenia, nie
tak jak dla tych wszystkich idiotów, którzy ślinią się na jej widok i wywalają
jęzory z ust. Morrigan to najpiękniejsza kobieta jaką do tej pory spotkałem,
ale przez jej wdzięki nie spełnię każdej zachcianki, to byłoby głupie.
Westchnąłem
zrezygnowany. Nie miało sensu dłużej się nad tym zastanawiać. Prawdopodobne
nigdy nie znajdę odpowiedzi na to pytanie. Przecież dziwne reakcje mojego
ciała, gdy ona jest blisko nie miały na to żadnego wpływu. To nie one
powiedziały tak, lecz ja. Z pełną świadomością. Tylko za późno do mnie dotarło
z czym wiąże się bal. Nie jest to przecież podwieczorek u Slughorna, lecz
zabawa dla całej szkoły z tańcami i innymi bzdurami, których wolałbym uniknąć.
Zepchnąłem
natrętne myśli w głąb świadomości. Musiałem przybrać dobrą minę do złej gry. W
tym akurat byłem dobry, a przynajmniej zawsze mi się tak wydawało, gdyż
ostatnimi czasy Morrigan zbyt często potrafiła mnie przejrzeć. Miałem nadzieję,
że nie będzie chciała ze mną tańczyć przez cały wieczór. Dwa, trzy tańce i
koniec zabawy, niech sobie znajdzie jakiegoś swojego kolegę z dzieciństwa. Na
pewno znajdzie się ktoś taki, wiele osób zna ją od dawna. Będzie mogła się z
nim bawić do woli, a mnie zostawić w spokoju. Szkoda, że się dzisiaj nie
rozchorowałem.
Ostatni raz
rozejrzałem się tęsknym spojrzeniem po dormitorium. Oddałbym tak wiele, aby
zostać tu dzisiaj, ciesząc się samotnością.
Powoli, nie
spiesząc się, zszedłem do pokoju wspólnego, w którym przebywało już wielu
uczniów. Dostrzegłem Morrigan, opierającą się o fotel stojący obok kominka.
Wyglądała olśniewająco mimo nietęgiej miny na twarzy.
Założyła
ciemnoniebieską, atłasową suknię. Odsłaniała ramiona, z wdziękiem podkreślając
kształtne piersi. Rozszerzała się w talii, lekko opadając do ziemi. Od biustu
do bioder materiał został pomarszczony. Była prosta bez żadnych ozdób, koronek,
falbanek czy innych tego typu rzeczy, ale zarazem elegancka i szykowna. Na szyi
zawiesiła srebrną kolię, ozdobioną niezliczoną ilością drobnych szafirów. W
uszy wpięła maleńkie kolczyki z tym samymi kamieniami. Na palcu połyskiwał
pierścień rodowy.
Pamiętaj z kim
się zadajesz, Severusie – upomniałem się w myślach. – Ona jest z wyższej klasy
społecznej.
Włosy upięła w
elegancki kok z tyłu głowy. Na twarzy miała delikatny makijaż. Wyglądała
najładniej ze wszystkich Ślizgonek. Żadna nie mogła się z nią równać, nie tylko
wygląd nie pozostawał pola do dyskusji, ale także zachowanie. Ani jedna nie
miała w sobie takiej elegancji, szyku, tej wyniosłości. Nic dziwnego, że
wszyscy mężczyźni oglądali się w jej stronę, upominani przez swoje partnerki.
Jedni z zazdrością, bo to nie oni zostali jej partnerami, inni z pożądaniem,
tak jakby dla nich liczyło się tylko jej ciało, najlepiej bez olśniewającej
sukni.
Miałem ochotę
wyjąć różdżkę z wewnętrznej kieszeni szaty i przemówić tym durniom do rozsądku
za pomocą czarnej magii. I kto wtedy śmiałby się ostatni? Och, jak to by była
radość widzieć ich przestraszone, pełne bólu i cierpienia twarze. Wołanie o
pomoc i litość, która by nie nadeszła. Opamiętałem się dość szybko. To nie pora
na takie zachowanie. Na wszystko przyjdzie czas, ale nie teraz, nie w tej
chwili. Lecz mają moje słowo, nadejdzie i to szybciej niż sądzą. Zemszczę się.
Gdy Morrigan
dostrzegła moją sylwetkę, kąciki jej ust powędrowały ku górze, a na policzkach
pojawiły się urocze dołeczki. W oczach rozbłysły radosne iskierki.
Odwzajemniłem uśmiech, poczułem jak moje serce zaczyna wariować w klatce
piersiowej. Czy zawszę będę już tak reagować na jej widok i uśmiech skierowany
w moją stronę?
– Jak zawsze
nieśmiertelna czerń – skomentowała, zamiast przywitania, kolor mojej szaty
wyjściowej.
– Ładnie
wyglądasz – wyjąkałem.
– Tylko ładnie?
– droczyła się ze mną, powodując pojawienie się wypieków na moich policzkach. –
Dziękuję. A gdzie całus na powitanie? Nie widzieliśmy się jeszcze dzisiaj.
Delikatnie
musnąłem wargami jej policzek. Czułem się głupio, miałem wrażenie, że wszyscy
Ślizgoni gapią się na nas. Czy faktycznie tak było? Nie chciałem się upewniać.
Gdyby okazało się to prawdą, co było bardzo możliwe, poczułbym się jeszcze
gorzej.
– Tylko tyle? –
odparła z przekąsem, unosząc brwi. – Nie martw się nie pobrudzisz się od
szminki, to nie jest jakaś mugolska tandeta. Jest magiczna, nie barwi.
Zbliżyła się do
mnie i lekko uniosła głowę. Dotknęła swoimi wargami moich. Pouczyłem przyjemne
ciepło rozchodzące się po ciele. Czasem zastanawiam się czy i ona je czuje. Czy
ją też rozpala coś od środka, nie dając wytchnienia? Już chciałem się od niej
odsunąć, lecz Morrigan to nie wystarczyło. Wsunęła język między moje wargi,
zachłannie pieszcząc moje podniebienie. Nie pozostałem jej dłużny. Gwałtownie
przyciągnąłem ją do siebie, poczułem jak wplata palce w moje włosy. Przez
chwilę zatraciliśmy się w tym zachłannym i namiętnym pocałunku. Nawet Ślizgoni
w pokoju wspólnym stracili dla mnie znaczenie. Gdy odsunęła się ode mnie,
czułem niedosyt, chciałem więcej, znacznie więcej.
Nie wiem, co
chciała osiągnąć. Dlaczego za każdym razem zbliżała się do mnie coraz bardziej?
Czuła coś do mnie czy zależało jej na czymś innym? Nie potrafiłem przeniknąć w
jej myśli. Kiedyś było to takie proste, lecz odkąd wróciła z wakacji, dokładnie
zamykała swój umysł przed intruzami. Nie wiem kto nauczył ją oklumencji. Czym
było to spowodowane? Jakie miała ambicje? Wiem jedno, opanowała tą sztukę tak
dokładnie, że nie powstała nawet najmniejsza luka, którą mógłbym wykorzystać.
Może tylko mi się wydawało, że coś ukrywa, może popadałem w paranoję i szukałem
dziury w całym? Może to nowe uczucie, którego doświadczyłem mnie oślepiło?
Jednak nie potrafiłem inaczej, intuicja podpowiadała mi, że coś jest nie tak.
Postanowiłem, że to sprawdzę, dojdę do rozwiązania. Chyba że go nie ma…
– Idziemy? –
zagadnęła wesoło.
Kiwnąłem głową
na potwierdzenie.
Wziąłem ją pod
ramię i jako pierwsi opuściliśmy pokój wspólny. Za nami podążyła reszta
Ślizgonów. Dzięki niej szedłem w pierwszym rzędzie. Ona była najważniejsza,
górowała nad pozostałymi mieszkańcami domu Salazara Slytherina. Jedli jej z
ręki, bo to ona miała najwyższą pozycję, Nikt nie chciał jej się przeciwstawić,
by nie ucierpieli oni lub ich rodziny. Idioci byli święcie przekonani, że
wystarczy jedno słowo Morrigan, a ich rodzice stracą posady, pieniądze i staną
się żebrakami do końca życia. Ona była najlepsza, stała na szczycie, nikt nie
mógł się jej sprzeciwić. Każdy marzył o tym, aby stać przy jej boku. Kim okazał
się ten szczęśliwiec? Biedakiem
półkrwi, nic nie wartym w towarzystwie tych lepszych.
Czy gdybym, tak jak Morrigan, porzucił myśl o zostaniu śmierciożercą, to będąc
u jej boku stałbym się kimś? Czy przy niej osiągnąłbym życiowy sukces? Czy
stałbym się szanowany wśród innych? Tylko co z zemstą? Czy potrafiłbym o niej
zapomnieć, darować tym durniom? Nie, to nie byłaby dobra droga. Nie zostawię
ich w spokoju, dopóki nie zapłacą za wszystkie moje upokorzenia. Nie ważne
jakimi uczuciami będę darzyć Morrigan, nawet jeżeli ta dziwna chęć bliskości
przerodzi się w prawdziwą i głęboką miłość, to i tak nie zrezygnuję. Przyłączę
się do Czarnego Pana i nic mnie nie powstrzyma.
– Co masz taką
ponurą minę? – wyrwała mnie z zamyślenia. – Uśmiechnij się, Severusie. Czeka
nas miły wieczór.
Pocałowałem ją
delikatnie w czoło, kąciki ust uniosłem nieznacznie do góry.
– Miły wieczór?
– odparłem ironicznie.
– Byłeś kiedyś
na balu lub innej tego typu imprezie?
– Nie.
– A widzisz,
czyli nie wiesz jaka to jest świetna zabawa. Oczywiście wtedy, kiedy masz
odpowiedniego partnera – dodała po chwili namysłu.
– Jakoś wątpię.
– Ech, jesteś
niemożliwy. Jeszcze sam zobaczysz.
Drzwi do
Wielkiej Sali stały już otworem. Ten kto przyszedł, mógł wejść do środka i
zająć miejsce.
– Och –
szepnęła z zachwytem Morrigan. – Tu wygląda bajecznie.
W duchu
przyznałem jej rację. Wielka Sala zmieniła się nie do poznania. Przypominała
bajkowy ogród. Wszystkie ściany porastał zielony bluszcz z różnorodnymi
kwiatami, których jaskrawe barwy przyciągały wzrok. Każdy z nich był inny,
niepowtarzalny jak ludzie na świecie. Niektóre były dopiero pąkami, czekającymi
aż nadejdzie ich pora i rozkwitną. Jedne znajdowały się w trakcie rozwijania,
jeszcze inne były już w swojej najpiękniejszej formie, w pełni rozwinięte. U
niektórych czas życia dobiegał już końca. Uschnięte płatki opadały, zamieniając
się w różnobarwne, maleńkie wróżki o ozdobnych, motylich skrzydłach. Elfy
fruwały po całej Wielkiej Sali. Zadomawiały się w kielichach kwiatów lub
siadały na ramionach uradowanych dziewcząt. Gdyby dokładnie przyjrzeć się kwiatom,
można by zaobserwować ich cykl rozwoju. Pąki powoli rozkwitały, by dotrzeć do
swojej najpiękniejszej formy, a później zwiędnąć, aby znów zmienić się w pąk i
zakwitnąć na nowo.
Niczym ludzkie
życie – pomyślałem.
Kwiatów w
Wielkiej Sali były tysiące; niepowtarzalnych, innych, wyjątkowych, lecz mimo to
w oczy rzucił mi się jeden, najpiękniejszy ze wszystkich. Śnieżnobiała lilia,
jeszcze nie do końca rozwinięta, jakby dopiero przed sobą miała całe życie,
jego radości i smutki…
Nie miałeś o
niej myśleć, Severusie. Obiecałeś to sobie – upomniałem się w myślach. –
Przyszedłeś tu z Morrigan i nie chcesz znowu wszystkiego spieprzyć.
Pięć długich
stołów zniknęło, zastąpionych przez mnóstwo mniejszych, kilkuosobowych
stoliczków, ustawionych pod ścianami. Wszystkie zostały wykonane z orzechowego
drewna, dekoracyjnie wykończone i zdobione złotymi elementami. Ze środka
każdego z blatów wyrastały majestatycznie, inaczej ułożone gałęzie, tworzące
lampion, w którym płonęła świeczka.
– Spójrz na
większość pierwszo i drugoklasistek – jęknęła Morrigan, gdy zajęliśmy miejsca
przy jednym ze stolików.
– Co z nimi? –
mruknąłem niezainteresowany tematem.
– Nie widzisz
jak wyglądają? Takie suknie nie są dla dwunastolatek, przecież one nie mają co
pokazywać, chyba że staniki sobie wypchały. Co to za makijaż? Wyglądają jak
dziwki. Te stroje nie dodają im lat, lecz świadczą o głupocie.
– Mmm…
– Nie jesteś
zainteresowany jak widzę. Jeżeli nie chciałeś przychodzić, to po co się
zgodziłeś?
– Chciałem,
naprawdę – odparłem pospiesznie. – Chcę tu być z tobą – dodałem, mimowolnie się
rumieniąc.
Wargi Morrigan
wygięły się w uśmiechu. Pochyliła się nad stołem i delikatnie musnęła ustami
moje, sprawiając, że moje policzki przybrały jeszcze ciemniejszy odcień
karmazynu. Nie lubiłem, gdy robiła to w miejscach, w których każdy głupiec mógł
nas zobaczyć. Całowanie w pokoju wspólnym było zupełnie czymś innym, Ślizgoni
nie zwracali na nas uwagi, zajęci własnymi sprawami. Na dodatek wiedzieli kim
była Morrigan, o mnie też mieli nieciekawe zdanie. Uważali, że gdy będą mi się
przyglądać dłużej niż kilka sekund, to wylądują w skrzydle szpitalnym z urazami
po jakimś wyjątkowo paskudnym zaklęciu. Natomiast pozostali mieszkańcy zamku to
zupełnie inna bajka. Dla nich każda drobna rzecz stawała się wielką sensacją,
której żywotność trwała co najmniej kilka tygodni.
Rozejrzałem się
po Wielkiej Sali. W pomieszczeniu znajdowała się już większość uczniów, bal
miał się rozpocząć za kilkanaście minut. Przy jednym z większych stolików
dostrzegłem Lily, Pottera, Blacka, Lupina, Pettigrew oraz dwie, nieznane mi
dziewczyny. Jedna przyczepiła się do ręki Blacka, jakby chciała wszystkim
obecnym pokazać, że to ona jest jego partnerką. Druga głaskała po głowie
Pettigrew. Jak widać tylko Lupin przyszedł sam. Zresztą, nic dziwnego, kto
chciałby towarzyszyć na balu wilkołakowi.
Wyglądał na
chorego. Schudł i zmizerniał, sprawiał wrażenie wyczerpanego, zmęczonego i
zatroskanego. Widać, że rozgłoszenie wszystkim jego sekretu przyniosło
zamierzone skutki. Wszyscy się od niego odwrócili, nikt z nim nie rozmawiał,
nawet towarzyszki Blacka i Pettigrew nie wyglądały na zadowolone z tego, że
siedział z nimi przy jednym stoliku. Po przeciwnej stronie sali dostrzegłem
jego już byłą dziewczynę w towarzystwie jakiegoś wysokiego blondyna. Cóż, życie
jest okrutne.
~ * ~
Zabawa trwała w
najlepsze. Morrigan zadbała o to, abym przez cały wieczór nie siedział przy
stoliku i nie gapił się na innych lub, co gorsze dla niej, wrócił do pokoju
wspólnego. Natrafiłbym w nim na Mulcibera, który na balu się nie pojawił i wdał
się z nim w morderczy pojedynek, zakończony uszczerbkiem na zdrowiu nas obu.
Czy ona mnie nie doceniała? Ciągnęła mnie do tańca przy wszystkich szybszych
kawałkach, dając mi niewiele czasu na wytchnienie, chwilowy odpoczynek czy
skonsumowanie czegoś. Gdy prowadziłem, często wypadaliśmy z rytmu, ale ona nie
zwracała na to najmniejszej uwagi.
W miarę upływu
czasu w Wielkiej Sali zostawało coraz mniej uczniów. Młodsi znudzili się
zabawą, ponieważ to nie oni byli w centrum zainteresowania. Niektórzy wrócili
już do swoich pokojów wspólnych, inni siedzieli przy stolikach i zabawiali się,
rzucając jedzeniem i robiąc inne głupoty.
Na parkiecie
pozostały już tylko same pary. Tańczyli przy wolnych rytmach przytuleni do
siebie. Inni wyszli na dwór, pospacerować przy blasku księżyca w kształcie
sierpa i towarzyszących mu gwiazd.
– Zatańczysz ze
mną, mimo że nie jesteśmy parą? – szepnęła mi do ucha Morrigan.
Normalnie
stwierdziłbym, że znużyło ją już długotrwałe siedzenie i rozmawianie, lecz w
jej oczach było coś takiego, co sprawiło, że miałem wrażenie, że cieszy się
każdą spędzoną ze mną chwilą. Nieważne czy tańczyliśmy, rozmawialiśmy, czy
siedzieliśmy w milczeniu, ona była szczęśliwa, tak jak ja.
Skinąłem głową
na potwierdzenie. Gdy weszliśmy na parkiet, przytuliła się do mnie, kładąc
głowę na ramieniu. Objąłem ją delikatnie. Czułem jej słodki zapach, wpływający
do moich nozdrzy. Całe ciało ogarnęło przyjemne ciepło. Poruszaliśmy się w rytm
muzyki. Przymknąłem powieki, nie chciałem patrzeć na otoczenie, wolałem
zatracić się w tej chwili, myśleć tylko o Morrigan, jakbyśmy byli tutaj sami.
Łagodna muzyka i my, nikt więcej…
Moje serce
ogarniała coraz większa radość. Byłem szczęśliwy, chciałem, aby takie chwile
zdarzały się częściej, by to wspaniałe uczucie, które doznałem po raz pierwszy
w życiu, trwało już wiecznie. Aby mimo mroku panującego na świecie, mimo drogi,
którą chciałem obrać zawsze istniała ta radosna, ciepła iskierka. W tamtym
momencie chciałem, by ona była już zawsze obok mnie, abym miał z kim
porozmawiać, przytulić się, pocałować, wyżalić, spędzić każdą sekundę życia,
nawet te zwykłe dni. Czy to była miłość? Nie wiedziałem. Jednak jakaś cząstka
mnie twierdziła, że tak…
~ * ~
I to by było na tyle. Notka jest
trochę krótsza niż poprzednia, ale nie chciałam jej na siłę wydłużać, bo by się
za bardzo rozrosła i tutaj raczej żadne ze wspomnień by nie pasowało.
Nareszcie po balu. Ach, jestem
szczęśliwa. Nigdy więcej już czegoś takiego nie wplotę w opowiadanie. Doszłam
do wniosku, że bale są fajne na filmach, ale pisanie o nich to ciężka robota. I
na dodatek wcale nie jest taka fajna jak myślałam.
Notka z dedykacją dla Raniącej Róży,
która od pierwszej wzmianki na temat balu, nie mogła się go doczekać.
Pozdrawiam :)
Ech, może i się napracowałaś, ale widać efekty. Notka śliczna, te jego rozterki, wątpliwości i w ogóle... Ach! Świetny bal. No i wystrój sali - świetnie go opisałaś.I... Wiesz, że coraz bardziej lubię Morrigan? A przez pierwsze notki za nią nie przepadałam. Taka pusta się wydawała... I Sev chyba tez tak o niej wtedy myślał...
OdpowiedzUsuńTo, tak od czego by tu zacząć? rozdział taki miły i napawający nadzieją, pełen miłości, a z drugiej strony te wszystkie uczucia szarpiące Severusem takie typowe dla niego...chęć zemsty, mordy na tych wszystkich, którzy go upokorzyli, to jest właśnie cały on a nie Harry, który w akcie zemsty chciał rzucić "trochę" nieudane zaklęcie cruciatus:/, ale ja nie o tym:-). Teraz dopiero dzięki twojemu blogowi można zrozumieć jak Snape bardzo był skrzywdzony przez ludzi chciał kochać, ale nie było mu to dane, za to w swoich rozmyślaniach o czarnej magii jest niemal demoniczny i taki psychopatyczny?, a co najważniejsze wkońcu cieszy się z Morrigan bez jakichkolwiek myśli o Lily, po za jednym małym skojarzeniem to już coś!. Opisujesz to wszystko świetnie, co widać po ilości komentarzy a co za tym idzie czytelniów. Sama piszę na twoim blogu najdłuższe komantarze, więc żeby tak dalej. A to porównanie z kwiatami do ludzkiego życia, świetne. A co do moich przewidywań kto bd pierwszą ofiarą przyszłego Mistrza Eliksirów to stawiam właśnie na Morrigan...nie wiem czemu, ale takie mam wrażenie. Pozdrawiam i weny życzę:-).
OdpowiedzUsuńRozdział cud, miód i orzeszki, zdecydowanie stał się on moim ulubionym:) Suknia Morrigan była dokładnie taka jak sobie wyobrażałam, gdy powiedziałaś, że będzie bal, ponieważ do niej idelanie pasuje błękit, ale jak czytałam ten fragment serce podskoczyło mi do gardła, bo już niedługo sama muszę wyparować na scenę w sukni balowej (szkolne przedstawienie). Świetnie opisałaś także wystrój sali... spodobał mi się pomysł z latającymi elfami oraz porównanie ludzkiego życia do kwiatów. Severus chyba nigdy nie uwolni się myślami o Lily, jednak widzę, że coraz większym uczuciem pała do Morrigan. Mam nadzieję, że już wkrótce będą razem. Bardzo bym chciała, żeby Sev zmienił zdanie o zostaniu śmierciożercą, bo to go do niczego nie zaprowadzi. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Serdecznie pozdrawiam i weny życzę:)
OdpowiedzUsuńGenialny! Wprost idealny! I może bale nie są łatwe do opisania, ale Tobie to wyszło ^^, Ach, Sev tworzyłby z Morrigan świetną parę. Ale nie, zawsze gdzieś ta Lily musi się wcisnąć. Masz rację, bez niej świat byłby lepszy.
OdpowiedzUsuńScena pocałunku wyszła ci fenomenalnie. Widziałam dokładnie przed oczami tę sytuację. Świetne.
Zastanawia mnie tylko, co dalej. Sev zostanie śmierciożercą, a co z dziewczyną? Mówiła, że nie chce mieć Mrocznego Znaku, że woli być kimś takim jak Narcyza. Czy masz zamiar ich związać przez całe śmierciożerstwo, a dopiero po śmierci Lily Sev się "obudzi" [chociaż wg mnie to spał gdy wydawało mu się, że kocha Rudą xD]? Hmm, pozostaje mi czekać na następne rozdizały, gdzie wszystko się okaże.
Powtórzę się - rozdział świetny, tak trzymaj :)
[silver-doe]
Czyżby Morrigan miała złe zamiary w stosunku do Severusa? Po co ukrywałaby myśli? Martwię się, że dziewczyna mogłaby okazać się zła i wykorzystać, lub zaciągnąć w pułapkę Snape'a.
OdpowiedzUsuńBal jak bal, nigdy nie lubiłam bali;p Cieszę się, że Severus coraz mniej swoich retrospekcji poświęca Lily. Chociaż jak tak teraz patrzę, że Morrigan mogłaby być zła to może lepiej żeby na zawsze był samotny...
Dużo pytań, a ja czekam na rozwiązania spraw. Jestem ciekawa co dalej zdarzy się w życiu chłopaka. Chciałabym żeby nie stawał się śmierciożercą, ale wiem że to niemożliwe.
Życzę rozkwitu weny i z niecierpliwością czekam na kolejne wspomnienie Snape'a.
Pozdrawiam!
Zdecydowanie ten rozdział mnie urzekł i utwierdził w przekonaniu, że Twoje opowiadanie jest magiczne. Były w nim dwie rzeczy, które lubię najbardziej, a mianowicie: dużo ciekawych i dobrych opisów, poza tym sukienka Morrigan! Świetnie ją opisałaś, dziewczyna w nią ubrana po prostu stanęła mi przed oczami.
OdpowiedzUsuńNo i bal wyszedł Ci świetnie, więc szkoda że nie chcesz już wplatać podobnego wątku w opowiadanie. Ale rozumiem, że nieźle musiałaś się namęczyć przy opisywaniu tego wszystkiego.
Severus jest na dobrej drodze, by zapomnieć o Lily, chociaż z drugiej strony akurat to wydaje się być nie możliwe. Niemniej trzymam mocno kciuki za niego i Morrigan!
Pozdrawiam serdecznie!
bardzo przyjemny odcinek, cały czas się uśmiechałam do monitora ;)
OdpowiedzUsuńSnape i Morrigan moim zdaniem są świetną parą, kontrastują ze sobą i to jest chyba najpiękniejsze. może dzięki niej Severus w końcu przestanie myśleć o Lily... a właśnie, szczerze mówiąc, spodziewałam się jakiejś akcji z udziałem jej i Huncwotów w trakcie balu, ale bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła tylko krótka wzmianka o nich ;) szkoda mi Lupina (powtarzam się)
mam nadzieję, że kolejny odcinek pojawi się szybko :)
Pozdrawiam :)
Pisanie o balu jest dosyć trudne. Dlatego jestem pod ogromnym wrażeniem, że Tobie wyszło to wspaniale. Oj coś czuję że Severus się zakochał. Jestem bardzo ciekawa co będzie pomiędzy nim a Morrigan.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą. Jeśli stanie się coś złego, Ślizgoni podejrzewani są jako pierwsi. Pozdrawiam
Severus i Morrigan ...
OdpowiedzUsuńHmmm ... pół czarodziej i czarownica postawiona w czarodziejskim świecie na wysokim miejscu ...
Pasują do siebie jak dwie połówki jabłka. Myślę też, że Morrigan zależy na Severusie, inaczej dawno by go zostawiła.
A co do uczuć Snape są tak pięknie opisane, że aż nie mogę przestać się usmiechać.
Co do balu :
Bardzo spodobał mi się pomysł z kwiatami i tak to super opisałaś, że w pewnym moemncie zdziwiłam się, że siedzę koło biurka i nie znajduję się w Hogwarcie. Dlaczego tak żadko dodajesz rozdziały? tak bardzo chciałabym, abyś napisała jakieś 100 rozdziałów na raz i wtedy bym mogła czytać, czytać, czytać i jeszcze raz czytać.
Radzę ci szykować długopis, bo jak wydasz ksiazkę będę pierwsza po autograf :)
masz tak cudowny talent, że aż żal go zaprzepaścić. Musisz wydać książkę.
Wiem, że teraz ci słodzę, więc może teraz posole.
Dlaczego ten rozdział taki krótki?! Naastawiłam się na długaśny, bo będzie bal, a tu nic. Czytam i zachwycam się, a tu koniec :(
Następnym razem ma być dłuzszy, zrozumiano? xdd
Aha, bym zapomniała, przecież Sev musi pamiętać o Lily, nie może zakochac się bezgranicznie w ślizgonce.
Spodziewałam się, że dojdzie do jakiegoś starcia między Severusem i Jamesem. Tymczasem bal przebiegł niezwykle sielankowo. Może to i lepiej, że nic się między nimi nie działo. Tym razem skupiłaś się na tych pozytywnych uczuciach Severusa. W sumie szkoda, że tak naprawdę nie jest z Morrigan. Zastanawiam się czy to ma sens. Pocałunki i te wszystkie bez bycia razem. Może jednak powinni się na coś zdobyć?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jesteś cudowna, przecudowna ! Co prawda, ja nie lubie czytać w opowiadaniu o balach,bo także uważam,że dużo lepiej wyglądają one w filmach,ale wkręciłam się oczywiście w Twój rozdział i oczu nie mogłam oderwać ! Muszę się powtórzyć ; jesteś przecudowna ! Chciałabym Cię wyściskać za to,że jeszcze żyją tacy świetni pisarze,jak Ty ! Och ...
OdpowiedzUsuńNo dobra,musze się ogarnąć ... :DD Z początku naprawdę już myślałam,że Severus nie pójdzie na ten bal,bo jak to. Severus ?! Na balu !? Niee ... No ale zjawiła się Morrigan i poszedł :DD oczami wyobraźni ujrzałam suknię Morrigan i mi się spodobała (hm, nie żeby coś ! ). No i dziękujmy tej młodej kobiecie za zabranie Severusa na ten bal ! I baaardzo u mnie zapunktowała,kiedy mówiła o drugoklasistkach ubranych,jakby nie wiadomo gdzie szły. No bo jak tak można sobie przychodzić,takim odkrytym ?
I ... Ja nie wiem,co Ty tam masz takiego w sobie,ale zawsze zakochuję się w Twoich zakończeniach rozdziału.Są takie ... smaczne ! Że chciałoby się je po prostu zjeść ! :DD Bardzo się cieszę,że Severus przestał myśleć o tej Lily.Morrigan może nie jest taką " właściwą" kandydatką na dziewczynę Severusa,ale aż się wzruszyłam,kiedy Snape chciał mieć taką osobę,z którą mógłby porozmawiać,pożalić się i mieć do kogo się przytulić. Wydaje mi się,że przed Morrigan i Severusem jeszcze dużo razem spędzonych chwil i mam nadzieje,że tak pozostanie,hm? No wiadomo,zawsze tam jakieś akcje ... Ale niech już będą ze sobą :)
Szkoda mi trochę Lupina.Wiem,że nie lubię Jamesa,ale Syriusza i Lupina lubiła. Syriusza najbardziej w piątej części,a Lupina od trzeciej zacząwszy na jego śmierci skonczywszy ( chociaż trochę mnie wkurzył tym jego zachowaniem,kiedy w siódmej części Harry rzucił zaklęcie experialmus pokazując tym,że jest prawdziwym Harrym ). Cóż, mam nadzieję,że ludzie się do niego przekonają,nawet jeśli jest wilkołakiem.
Dziękuje ponownie,że zajrzałaś na mojego " świeżutkiego" bloga. Twoja opinia bardzo się dla mnie liczy i aż mi się tak ciepło zrobiło,jak przeczytałam Twój komentarz.I ja nienawidzę takich głupiutkich Hermion w opowiadaniach,więc nie mogłabym jej takiej zrobić. Cieszę się,że wyszła taka " Hermionowata " :DD
Severus ma za małe poczucie własnej wartości, nie docenia się. (Trzeba coś z tym zrobić, hi hi hi). Piękny bal, mało szaleństw, ale trudno, a przynajmniej się wytańczyli (choć ja tańca nie lubię). Adrianne jest głupia, niby tak broniła Remusa, a przez coś takiego go zostawiła. No i, kurczę, żeby nawet Pettigrew miał partnerkę, a Remus nie? Toż to niesprawiedliwe.
OdpowiedzUsuńCałkowicie Cię rozumiem, że czasami pisanie staje się trudne, ale Ty jesteś przykładem na to, że ciężki wysiłek przynosi efekty:) Bardzo mi się podobało. Zastosowałaś tak doskonałe opisy, że można by je czytać po kilka razy. Przemyślenia Severusa były niesamowite. Te pytanie, jakie sam sobie zadawał najbardziej mnie urzekły. Severus to bardzo inteligentny, myślący facet, za to ma u mnie plusa. Cieszę się, że tak mało wspominałaś o Lily. Fakt, lubię ją, ale kiedy czyta się o uczuciach zranionego Severusa, to moja sympatia do niej słabnie. Żal mi tego biednego Remusa... Lubię go, zawsze podobał mi się jego rozsądek, lojalność, a został skreślony przez wiele osób, choć to nie jego wina, że musi być wilkołakiem:-(
OdpowiedzUsuńWiesz, bardzo mi się podoba to, jak ukazujesz tok myślenia Severusa. Jego zastanawianie się nad własnymi uczuciami, tym co czuje do Morrigan... Trudno w rzeczywistości spotkać takiego chłopaka, więc cieszą mnie Twoje opisy:)
Mam nadzieję, że kolejny rozdział nie przyprawi Ci tyle trudu co ten i będzie tak samo świetny:) Pozdrawiam:D
Morrigan, Morrigan, Morrigan! <3
OdpowiedzUsuńMoja ulubiona bohaterka, kocham ją, jest cudowna! Aż się boję o ich przyszłość. Przecież Sev, koniec końców jest samotny. Nie przeżyję tego, jeśli nie będę ze sobą na zawsze. :(
Szczęśliwy Severus! Tak, tak, tak. Jestem za. Czasem nie lubię jego podejścia do życia a' la "zemszczę się za wszystko". Trochę się wtedy... boję. Ale ja jestem dosyć delikatnym człowiekiem, dlatego. ^.^
Ścisnęło mnie serce, kiedy pisałaś o Lupinie. Tego Sevovi nie mogę wybaczyć, że powiedział o jego... "futerkowym problemie". To nieludzkie. Fragment z jego byłą dziewczyną i wysokim blondynem... Byłam bliska płaczu! Życie jest okrutne?
Może trudno w to uwierzyć, ale miałam ochotę capnąć Seva w łeb.
Oprócz tego i tak go uwielbiam. ^w^
Z pozdrowieniami! :)
[krew-z-twojej-krwi]
Napiszę tak: Końcówka romantyczna;D
OdpowiedzUsuńOpisanie balu wyszło Ci bardzo dobrze, ani nie przedobrzyłaś ani nie było nudno. Tak w sam raz.
Zaskoczył mnie fakt, że Morrigan nauczyła się legimencji(czy oklumencji? zawsze myliłam te dwa terminy).
Szkoda by było gdyby okazało się, że jest z Sevem z jakichś mało miłych powodów. A chłopak chyba wpadł i się... zakochał;D
Hm, podsumowując, rozdział krótki ale ciekawy i bogaty w treści. A może jedną, bo głównie o bal się rozchodziło. Rozbawiły mnie komentarze na temat tych dwunastolatek. Od razu przypomniały mi się dyskoteki z podstawówki^^
Pozdrawiam!
[milosc-ron-hermiona]
A ja tam jestem szczęśliwa, że udało Ci się wcisnąć Lilkę do tegoż rozdziału ; ) Bez niej byłoby straszliwie nudno! < 333. Rozdział wyszedł Ci wprost bajeczny! Z ponurego i małotowarzyszkiego Severusa, udało Ci się go zmienić w `skromnego imprezowicza`, choć wszyscy wiemy, że zasługą w tym wszystkim jest urok i magnetyzm Morrigan, których używa wobec Snape'a. Opisy były genialne, płynne i tak niesamowicie realistyczne, że omal nie spadłam z krzesła! Udało Ci się wprawić mnie w taki stan! Gratuluję! Jestem zachwycona! No... to czekam z niecierpliwością na nowy post. Buziaki ; *
OdpowiedzUsuńlux-et-caligo
nie mogę uwierzyć w dwie osoby żyjące w Severusie, to aż niemożliwe... jedna, która tak pragnie zemsty, ze chce dołączyć się do śmierciożerców, i druga, która patrzy na kwiaty i myśli, że ich przemijanie jest jak życie ludzi... Dlaczego, ach dlaczego jest za późno, żeby się do nich nie dołączał...?! Pięknie opisałas ten bal swoją drogą, i było romantycznie ;)
OdpowiedzUsuńehhh . ja to dopiero mam zapłon .
OdpowiedzUsuńpięć dni się spóźniłam .
powinnaś się obrazić . ;D
rozdział jak zawsze extra .
ale coś mi już niezbyt Severus pasuje do Morrigan .
on jest taki ponury , a ona . . . no , z nią każdy chłopak chciałby być .
może się zmieni pod jej wpływem . ?
fajnie ci wyszedł ten bal i może ci dwoje będą parą wreszcie . ;D
pozdrawiam .
Przepraszam, że tak długo mnie tu nie było... :( Ale zaległości już nadrobiłam. :)
OdpowiedzUsuńNa początku dziękuję za dedykację. :)
Ja też nigdy nie staram się wymyślać różnych bali itd. , bo to dość ciężkie do opisania, jak już sama stwierdziłaś :)
Świetny pomysł, jeśli chodzi o dekorację sali :) A Morrigan trafnie określiła to jednym słowem: ,,Bajecznie'' :) Po za tym piękne zakończenie wspomnienia. :)
To urocze kiedy Sev się tak zawstydza przy Morrigan :)
Udało mu się w końcu zemścić... Nawet przez chwilę zrobiło mi się żal Lupina, kiedy opisywałaś jak się zmienił... A Potter i jego świta wcale nie starają się pomóc koledze-wilkołakowi ;)
Jeszcze raz przepraszam za chwilową nieobecność. :) Postaram się być bardziej regularna ;) [raniaca-roza]
Oj, tak, to jest miłość. Coraz bardziej lubię Morrigan. Co prawda miłość do niej nie może równać się z miłością do Huncwotów, ale co tam. Przeżyjemy.
OdpowiedzUsuńA'propo Morrigan - jej imię ma jakiś związek z celtycką boginią wojny? Bo oczywiście genialna Chloe dopiero teraz skojarzyła te imiona.
Bal... Cóż, muszę przyznać, że nie sądziłam, żeby Snape tak łatwo dał się namówić do tańca. Ale widać pewna Ślizgonka ma na niego dobry wpływ. Co do Lily, to myślałam, że będzie jej nieco więcej. I teraz jestem bardzo zawiedziona. No bo żeby nie wspomnień o jakimś wyskoku Jamesa i Syriusza... Ech. Trudno.
Pozdrawiam!
[uskrzydlone-marzenia.blogspot.com]
No więc muszę nadrobić 4 rozdziały w jednym komentarzu.
OdpowiedzUsuńNie będę pisać o każdym z osobna, a powiem jedynie tyle, że Snape dzięki Morrigan okropnie się zmienił. Mimo to polubiłam go takiego bezwzględnego, pewnego siebie i odważnego. Ona ma na niego dobry wpływ. Do tego nie myśli już tak często o Lily. Miło jest czytać, o tym jak bardzo kocha Morrigan, choć sam nie wie, czy to miłość. W ostatniej notce wspomniałaś coś o sekrecie Morrigan. Ciekawi mnie co takiego ona może ukrywać. Szczerze mówiąc od razu wpadło mi do głowy, to, że wykorzystuje Snape'a, ale mam nadzieję, że mimo wszystko tak nie jest.
Nie mogę się już doczekać zakończenia roku. Ciekawa jestem co dalej będzie z Morrigan i Severusem.
Z niecierpliwością czekam na NN.
Pozdrawiam :))
[przeciwnosci-zycia]
W pewnym sensie Severus jest do mnie podobny. Ja też nie bardzo przepadam za jakimiś dyskotekami. Wolę spędzać swój czas w towarzystwie grupki ukochanych przyjaciół. Co innego koncerty... To już inna sprawa ;)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie, że Severus dobrze bawił się na balu. I jest zakochany, na bank! Severus i Morrigan to byłaby dziwna i intrygująca para, równocześnie cudowna i ekscytująca. Naprawdę, najbardziej szkoda mi Remusa. I co z tego, że jest wilkołakiem? Nie rozumiem... Cholerny podział społeczeństwa, który niestety szkodzi ludzkości tej w świecie czarodziejów i tej w świecie rzeczywistym... Trzeba coś z tym zrobić.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie na 7 rozdział :)
[i-am-lord-voldemort]
Nareszcie znalazłam chwilę wytchnienia! Zaskoczył mnie nowy szablon - bardzo mi się podoba, chyba najładniejszy ze wszytkich, jakie dotychczas zawitały na Twoim blogu. Świetny!
OdpowiedzUsuńPrzyjemnie jest wyobrażać sobie Severusa i Morrigan razem. To chyba jednak jest miłość - Severus tak dobrze czuje się w jej towarzystwie, cieszy się każdą chwilą z nią spędzoną. Ach, pięknie!
Było w tym rozdziale coś takiego, że wyraźnie poczułam, że z wielkim trudem brnęłaś w opisywaniu tego całego balowania. Jak tak sobie o tym pomyślę to dochodzę do wniosku, że masz rację - trudno się o tym piszę, łatwiej ukazać to na filmie, z pewnością. Jednak opis Wielkiej Sali oczarował mnie. Oryginalny wystrój. A jeszcze te rozmyślania Seva odnośnie imprez szkolnych - bezcenne.
Zabieram się za następny rozdział ;)
Ten rozdział wyszedł ci, za przeproszeniem, zajebiście. Nie wiem, jak ty to robisz, ale W-S działają na mnie jak magnes, no nie ma dnia, w którym bym nie weszła tutaj w poszukiwaniu czegoś nowego. Wyobraź sobie radość jak wchodzę i.. JEST!
OdpowiedzUsuńA mi się rozdział bardzo podobał, zwłaszcza opis balu. Nie wiem, czy ja potrafiłabym napisać o nim w taki sposób. xd Cieszę się szczęściem Severusa; mam nadzieję, że zdecyduje się i będzie chciał być z Morrigan. Chociaż, znając życie, nie będzie łatwo; pewnie coś im przeszkodzi. Do tego podobało mi się, że Snape nie zwraca większej uwagi na Lily. Bardziej był zajęty Morrigan. ;d
OdpowiedzUsuńCzyzby Severus się zakochał. notka fajna . pozdr :)
OdpowiedzUsuńEch, za bardzo miłosny ten rozdział ** Mój żądny krwi mózg tego nie trawi ;P
OdpowiedzUsuńZa to wyłapałam coś co mnie rozbawiło- Snape tutaj przypomina mi Raito z Death Note... Normalnie tylko czekać jak zacznie zanosić się złowieszczym śmiechem... Mwhahahaha! Ha!
Oj, późna godzina mi nie służy....
Super, super, super! Podołałaś zadaniu i pięknie opisałaś przebieg balu ;)
OdpowiedzUsuńBrakowało mi tu tylko wyglądu Lily na balu(no wiesz, tak dla kontrastu), ale opis uczuć Seva do Morrigan był wzruszający. Cóż, zawsze wyobrażałam sobie, że tą iskierką ciepła w jego życiu jest Lily, ale to twoja historia. W każdym razie, Morrigan zdała u mnie test i uważam, że to ona może być jego wielką milością :)
Genialne! Jak ty to robisz że piszesz tak świetnie o miłości? no pewnie że Sev musiał kochać kidys kogoś oprócz Lilly.
OdpowiedzUsuń