Opowiadanie przeniesione z Onetu.

Akcja opowiadania rozpoczyna się zimą w roku 1978, gdy Severus uczęszcza do siódmej klasy. Fabuła może znacznie odbiegać od tego, co wydarzyło się w powieściach pani Rowling. Mogą pojawić się przekleństwa i brutalne sceny.

Szablon wykonała Elfaba.

piątek, 4 marca 2011

Wspomnienie 16: Na lepsze?


(…) co innego słowa, co innego czyny (…).
Fiodor Dostojewski – Zbrodnia i kara
29 kwietna 1978
Chciałem, aby ten rok szkolny jak najszybciej się zakończył. Hogwart od zawsze był przyjemnym miejscem, w którym z chęcią spędzałem każdą minutę mimo natłoku prac domowych, lubianych i nielubianych zajęć. Przecież nawet w historii magii można było dostrzec dobre strony. Nie chodziło w niej tylko o naukę o bitwach, powstaniach, wojnach czy życiu czarodziejów i czarownic w dawnych czasach. Można z niej wyciągnąć przydatne wnioski. Chociażby jak postępować, aby nie osiągnąć klęski, bo tylko głupcy powtarzają błędy przeszłości. Historia daje nam tyle pomocnych wskazówek, których niektórzy nie potrafią dostrzec i ignorują je, śpiąc na zajęciach lub bezsensownie wkuwając daty i wydarzenia, aby tylko zaliczyć przedmiot i przejść do następnej klasy.
Lecz teraz wszystko się skomplikowało. Nic nie było już takie jak dawniej. Hogwart stał się zupełnie innym miejscem. Morderstwo Emily i złapanie winnego, który okazał się piętnastoletnim Ślizgonem wszystko zmieniły. Strach ogarnął zamek, uczniowie obawiali się, że każdy z nich może być następny, że za rogiem może czaić się więcej potencjalnych morderców, gotowych zabić bez wahania. Oczywiście, podejrzanymi stali się Ślizgoni, bo któżby inny, przecież tylko mieszkańcy domu Salazara Slytherina mogli dopuścić się takich czynów. Głupcy! Przecież równie dobrze mógł to być Puchon, Krukon czy Gryfon, nawet do tych, pseudo dobrych, domów mogli zostać przydzieleni przyszli mordercy i śmierciożercy. W końcu w wieku jedenastu lat jeszcze nic nie wiadomo o przyszłości danego człowieka.
To głupota dzielić tak ludzi, przecież charakter i zachowanie wykształca się z wiekiem. Jak widać Godryk Gryffindor rządził tą szkołą od początku, a inni nie mieli w tej kwestii nic do powiedzenia. Wątpię, aby Rowena Ravenclaw lub Salazar Slytherin zgodzili się na taki beznadziejny pomysł. W końcu podobno to oni byli najinteligentniejsi z całej czwórki. Sądzę, że Tiara Przydziału powinna zostać wymieniona na coś lepszego, lecz wiedziałem, że tak się nigdy nie stanie. Hogwart to szkoła z tradycją, nadal trzeba praktykować wszystkie głupoty, bo tak chcą ci wyżej postawieni.
~ * ~
Spieszyłem się na spotkanie z Morrigan. Nigdy nie umawiałem się na randki, to ona miała na mnie taki wpływ. Zmieniałem się przez nią. Mimo wszystko lubiłem jej towarzystwo, z przyjemnością spędzałem z nią czas. Głównie znajdywaliśmy sobie jakiś spokojny kąt w zamku lub na błoniach i rozmawialiśmy do późna.
Nie spodziewałem się po niej takiego podejścia do życia i świata. Była inteligentną kobietą, mówiącą wszystko prosto z mostu, przy czym zazwyczaj miała rację. Nachodziło mnie wrażenie, że przy mnie zachowywała się inaczej. Chowała dumę i wyższość w kieszeń i stawała się bardziej ludzka, dostępna, milsza. Lecz przy innych nadal pokazywała swą wyższość, traktowała ich jak skrzaty domowe lub gorzej.
Wszedłem do tajnego przejścia, znajdującego się za portretem czterech krów pasących się na łące i pognałem w dół stromymi i wąskimi schodami.
Znów zacznie marudzić jak się spóźnię – pomyślałem z niechęcią. Czasem jej zachowanie było nie do wytrzymania. Nie mogłem się spóźnić nawet pięć minut, bo od razu miała do mnie nieuzasadnione pretensje.
Jakby tego wszystkiego było mało, na mojej drodze pojawili się Potter, Black i Pettigrew. Stali w rządku, bo przejście było za wąskie. Nie mogłyby się w nim minąć dwie drobne, dorosłe osoby, a co dopiero oni. Na ich gębach pojawiły się wredne grymasy, różdżki trzymali wyciągnięte, w gotowości, aby rzucić pierwsze zaklęcie. Nie miałem szans, aby wyciągnąć moją. Dostrzegłem, że Black trzymał w drugiej ręce lekko zniszczony, duży kawałek pergaminu, na którym coś zostało narysowane.
Nie spodziewałem się ich w tym miejscu. Po ich zachowaniu miałem wrażenie, że wiedzieli, że tutaj będę. Tylko skąd? Przecież nie planowałem tego, był to chwilowy impuls. Nie chciałem się spóźnić, dlatego wszedłem w pierwsze lepsze tajne przejście pozwalające dojść na parter szybciej niż główne schody i korytarze. Więc jak? Nie potrafiłem znaleźć odpowiedzi na to pytanie.
– Co Smarkerusie, myślałeś, że ujdzie ci na sucho to, co zrobiłeś Remusowi? – rzekł wojowniczo Potter. – Skoro Dumbledore jeszcze nic z tym ani z tobą nie zrobił, to my się tym zajmiemy. Sprawiedliwości stanie się zadość.
Moje wargi ułożyły się w grymasie wściekłości.
– Będziecie następni, durnie – oznajmiłem ze stoickim spokojem.
Nie miałem pojęcia, skąd nagle odezwała się we mnie taka odwaga. To się przecież nigdy do tej pory nie zdarzyło. Byli zaszokowani moją odmienną reakcją, ta chwila pozwoliła mi na wyciągnięcie różdżki.
Teraz ja znalazłem się na lepszej pozycji. Spojrzałem na nich z góry z wyższością i pogardą. Najwyższy czas pokazać im na co mnie stać. Wezbrała we mnie nadzieja, że tym razem będzie lepiej, że to koniec z upokorzeniami. Koniec. Miałem czysty umysł, w sam raz do rozsądnego postępowania w pojedynku. I zwycięstwa. W tak ciasnym pomieszczeniu szala w końcu przechyliła się na moją stronę.
Everate
– Co tu się dzieje?
Nie zdążyłem do końca wypowiedzieć w myślach zaklęcia. Przerwało mi niespodziewane pojawienie się Argusa Filcha. Tylko jego tu brakowało. Czy zawsze kiedy jestem na lepszej pozycji, mogę zwyciężyć, to ktoś musi mi przerwać? Bezpowrotnie pogrzebać szanse na zwycięstwo? Przecież już nigdy może się nie powtórzyć taka okazja. Byłem wściekły, mocno zaciskałem palce na różdżce. Tylko dzięki silnej woli nie rzuciłem zaklęcia na tych debili przede mną lub woźnego.
Filch stał za mną, górując nad nami wszystkimi. Dyszał ciężko, jakby pokonał spory odcinek biegnąc. Z ust wydobywał się nieświeży oddech, zatruwając powietrze w ciasnym przejściu.
– Widzę tutaj złamanie kilku punktów regulaminu szkolnego – powiedział z mściwą satysfakcją. – Jakbyście nie wiedzieli, a jest to bardzo prawdopodobne, to uczniom nie wolno przebywać w korytarzach prowadzących na skróty. – Jego wzrok powędrował w stronę trójki Gryfonów.
– Nie ma takiego zakazu! – oburzył się Potter.
– I używać czarów poza klasami i pokojami wspólnymi – kontynuował, nie zwracając uwagi na słowa chłopaka.
– Nie rzucaliśmy żadnych zaklęć – buntował się Black. – Tylko wyjęliśmy różdżki.
– Nic mnie to nie obchodzi. – Filch pluł się przy każdym wypowiedzianym słowie. – Wszyscy dostaniecie tygodniowy szlaban, a opiekunowie waszych domów zostaną o tym poinformowani. Zostaniecie także wpisani do kartoteki szkoły.
Gryfoni zamilkli. Nie miały sensu dalsze kłótnie z woźnym. Mężczyzna chciał już odejść, ale jego wzrok spoczął na kawałku pergaminu trzymanym przez Blacka.
– Co to jest?! – zawołał, plując się przy tym.
Ich oczy rozszerzyły się, ku mojemu zdziwieniu zauważyłem w nich strach. Bali się o ten pergamin?
– To nic takiego – próbował wymigać się Potter, ale chyba zapomniał, że na Filchu jego urok i podlizujący ton nie robią najmniejszego wrażenia.
– Dawać mi TO w tej chwili! – zawył, próbując przepchnąć się do Blacka.
– Koniec psot – szepnął Gryfon na tyle głośno, że wszyscy bez przeszkód go usłyszeli. Stuknął nadal wyciągniętą różdżką w pergamin.
Filch niczym akrobata przepchnął się do Blacka, stojącego za Potterem i wyrwał mu z ręki pergamin.
– Konfiskuję TO! – wrzasnął woźny z triumfem, chociaż chyba nie do końca wiedział, co to było.
– Daj spokój, Łapo. – Pettigrew położył dłoń na ramieniu przyjaciela, próbując złagodzić jego wściekłość. – Poradzimy sobie bez niej.
– Ruszać się! – zawołał Filch.
– Jeszcze za to zapłacisz, Snape. Nie myśl, że ujdzie ci to płazem – wycedził przez zaciśnięte zęby Potter, tak że tylko ja mogłem go usłyszeć.
Ruszyliśmy w dół schodów. Szliśmy w rzędzie. Na przedzie znajdował się Pettigrew, za nim Black, Filch, Potter, a na końcu ja. Zauważyłem jak woźny składa pergamin, wkłada go do kieszeni, tylko że był pusty. Przecież jeszcze niedawno coś się na nim znajdowało, a teraz już nie. Dziwne.
Nie miało sensu dłuższe myślenie o tym. Najważniejsze, że ta rzecz była cenna dla tych głupców, a teraz została skonfiskowana na zawsze. Uśmiechnąłem się pod nosem mimo szlabanu dzisiejszy dzień był dobry. Przebrzydli Gryfoni dostali za swoje, może nie bezpośrednio ode mnie, ale jednak te przygłupie uśmieszki zniknęły z ich twarzy. A widok przerażenia w ich oczach, to niezapomniany widok.
Nie mogłem się doczekać chwili, kiedy znów zobaczę strach w ich oczach. Miałem nadzieję, że stanie się to niebawem. Teraz wiem, że podjąłem słuszną decyzję, gdyż inaczej nigdy nie miałbym z nimi szansy na upragnione zwycięstwo.
Szedłem ciemnym korytarzem. Niewiele pochodni rozjaśniało mrok lochów mimo wczesnej godziny wieczornej nikt nie pofatygował się, aby zapalić ich więcej. Dzisiaj mi to nie przeszkadzało, było nawet lepiej. W tej chwili wolałem ciemność, zresztą to ona towarzyszyła mi prawie przez całe życie. Dlaczego nie mogło być w nim więcej światła? Dlaczego jedyną radosną i jasną iskierką w mojej egzystencji stała się Lily? Tylko ona potrafiła mnie zrozumieć, doradzić, pomóc. Nasza ostatnia kłótnia tak wiele zmieniła. Zabolało mnie, że moja przyjaciółka broniła Lupina. Przecież nadal zachowywał się jak reszta jego kumpli, może od niedawna rzadziej im towarzyszył, ale to nie zmieniało tego kim był. Jak ona mogła stanąć po jego stronie? Dlaczego nie chciała mi uwierzyć, że on jest wilkołakiem? Ostre słowa, które zostały wypowiedziane nadal wisiały pomiędzy nami, nadal odbijały się echem w mojej głowie.
W tej chwili potrzebowałem samotności. Chciałem się zaszyć w jakimś ciemnym kącie w pokoju wspólnym lub posiedzieć w dormitorium, dopóki nikogo w nim nie było. Przemyśleć wszystko, co się wydarzyło pomiędzy nami, znaleźć jakieś rozwiązanie tej niekomfortowej sytuacji.
Szedłem, nie patrząc przed siebie. Wzrok miałem spuszczony na stopy, przez co o mało nie wpadłem na Lucjusza Malfoya opartego o kamienną ścianę lochu. Wyglądał jakby na kogoś czekał. Może był umówiony z jakąś dziewczyną.
– Uważaj jak chodzisz, Snape – rzucił w moją stronę.
Nie odpowiedziałem. Próbowałem go ominąć, jednak zagrodził mi drogę, uniemożliwiając pójście dalej.
– Czego chcesz? – warknąłem.
– Porozmawiać. – Na jego ustach pojawił się wyrafinowany uśmiech.
Skinął głową w stronę klasy od eliksirów znajdującej się naprzeciwko niego. Niechętnie wszedłem do niej razem z nim.
Malfoy nonszalancko oparł się o biurko nauczyciela, zakładając ręce na piersi. Długie, jasne włosy związał w kitkę, używając do tego cienkiej, atłasowej, ciemnej wstążki. Stalowoszare, zimne oczy patrzyły wprost na mnie. Na piersi jego idealnie skrojonej, nowej szaty błyszczała odznaka prefekta naczelnego.
– Znów Gryfoni dali ci popalić czy tym razem jest to wina tej szlamy?
– Nie nazywaj jej tak! – zawołałem, nie mogłem pozwolić, aby ktokolwiek obrażał przy mnie Lily.
– Mulciber miał rację. Nie warto mówić tak o twojej dziewczynie.
– Lily nie jest moją dziewczyną, tylko przyjaciółką! – Czułem jak krew napływa mi do policzków, powodując powstanie czerwonych wypieków.
Na twarzy Malfoya pojawił się drwiący uśmiech.
– W tej chwili to nieważne, nie warto tracić czas na Evans. Nie o tym chciałem z tobą porozmawiać.
Lucjusz Malfoy chciał ze mną rozmawiać? Nie wiedziałem o co może mu chodzić. Zawsze przebywał w towarzystwie bogatych osób, nigdy nie zniżał się do mojego poziomu. Spojrzałem na niego ponaglająco.
– Zapewne słyszałeś o Czarnym Panu, powszechnie znanym jako Sam – Wiesz – Kto.
– To ten czarnoksiężnik, który powoli zaczyna terroryzować cały kraj?
– Terroryzować? Snape, nie mówisz poważnie? – Malfoy zaśmiał się krótko. – On wprowadza nowe porządki, które już dawno powinny zostać zastosowane. Kontynuuje szlachetne dzieło wielkiego Salazara Slytherina.
– Zabija niewinnych!
– Ech, Severusie, nie ma czegoś takiego jak niewinność. Dobro i zło nie istnieją. Czarny Pan oczyszcza świat czarodziejów z plugawych mieszańców i zdrajców krwi, niegodnych noszenia różdżki. Wiesz o czym mówię, przecież twoja matka jest czarownicą czystej krwi. Sam z chęcią pozbyłbyś się własnego ojca, mugola, niegodnego życia u boku czarownicy, niegodnego tego, by posiadać z nią dzieci. Takie związki powinny być zakazane.
Stanął mi przed oczami obraz Lupina, wilkołaka, potwora. On na pewno nie zasługiwał na naukę magii, nieważne jak dobre miał wyniki. Hogwart nie był dla niego. Mojej matki dręczonej psychicznie i fizycznie przez ojca, którego nienawidziłem z całego serca. Taki ktoś nie powinien istnieć.
– Lucjuszu, do czego zmierzasz?
– Bezpośredni jak zwykle. Otóż Czarny Pan od kilku lat zbiera zwolenników, którzy są gotowi mu służyć.
– Śmierciożerców?
– Tak śmierciożerców – potwierdził Malfoy. – Jesteś ambitny i utalentowany. Masz idealne predyspozycje, aby wiele w życiu osiągnąć.
– Prowadzisz nabór dla niego? – spytałem z ironią.
– Nie waż się drwić z Czarnego Pana, Snape – rzekł z wściekłością. – jestem jego wiernym sługą.
Podwinął lewy rękaw szaty i pokazał mi swoje przedramię. Widniał na nim wypalone znamię. Czarna czaszka, z której ust wychodził wąż. Mroczny Znak, symbol śmierciożerców. Patrzyłem na niego, żaden dźwięk nie był w stanie wyrwać się z moich ust. Byłem w szoku, nie spodziewałem się, że Lucjusz stał się jednym z nich.
– Proponuję ci, abyś do nas dołączył. – Złość zniknęła z tonu jego głosu, moje zdumienie było wystarczając zapłatą.
– Nie jestem taki… - Głos mi drżał.
Co mnie czeka jeśli odmówię? Tylko czy na pewno tego nie chcę?
– Jaki? Wszyscy Ślizgoni są tacy sami, więc nie masz co się spierać. Pomyśl o tym, co dzięki temu zyskasz, co będziesz mógł osiągnąć. Ci głupi Gryfoni nie będą mieli z tobą szans, pokażesz im gdzie jest ich miejsce, zemścisz się. Potter, Black, Lupin i Pettigrew dostaną za swoje. I nie tylko oni. Także inni, którzy staną na twojej drodze. Będziesz mógł pomóc matce, uwolnić ją od tego mugola. Czarny Pan bardzo się z tego ucieszy. Im mniej plugawych mugoli tym lepiej. A Evans nic się nie stanie. Na pewno zostanie oszczędzona dla ciebie.
W tamtej chwili coś się we mnie złamało. Nie miała znaczenia dotychczasowa wiedza o śmierciożercach, bo może faktycznie Lucjusz miał rację. Zemsta, triumf, życiowe spełnienie. W tamtej chwili tylko to zaprzątało moją głowę. Chciałem widzieć ich upokorzenie, pokonać ich przy całej szkole, zemścić się na Potterze za to, co robił Lily, za te wszystkie nieprzyjemności, które mu zawdzięczała. Pozbyłbym się ojca. Matka i ja żylibyśmy razem, szczęśliwi, bo jego by już nie było. Już nigdy by jej nie uderzył, nie płakałaby z jego powodu. W końcu ktoś by mnie dostrzegł, stałbym się poważanym czarodziejem, z którym inni by się liczyli. Lily będzie bezpieczna, nic jej nie zagrozi.
Już nigdy więcej bym nie cierpiał. Nigdy. W końcu zaznałbym trochę szczęścia w życiu. Wystarczyło tylko jedno słowo. Jedno słowo, które zmienni moją egzystencję na zawsze. Na lepsze. Szala bezpowrotnie się przechyliła. Ból i upokorzenie gwałtownie pchnęły ją w dół i przygwoździły, aby nie mogła się już podnieść…
– Zastanowię się – powiedziałem.
– Oczywiście. – Na jego wąskich wargach pojawił się triumfalny uśmiech, wiedział, że już mnie ma. – Możesz wszystko dokładnie przemyśleć. Mamy czas, Severusie. Mamy czas.
~ * ~
I to by było na tyle. Tą notkę też wydłużyłam, dodając wspomnienie. Inaczej byłaby niemiłosiernie krótka. Pierwotnie miała mieć numer czternaście, ale wstawiłam ją tutaj, bo tak lepiej pasuje.
Aby nie było później jakiegoś nieporozumienia, to akcja we wspomnieniu dzieje się pod koniec klasy czwartej.
Notka z dedykacją dla Olki. Chciałaś, aby Severus poszedł na randkę z Morrigan, więc poszedł, chociaż to ona się z nim umówiła.
Pozdrawiam :)

30 komentarzy:

  1. notka mi się podobała. Ach, Severus na reszcie jest górą. To znaczy tak jakby, bo w sumie to woźny (wiesz z jakim woźnym mi się kojarzy? Tylko tamten był przystojny...) No i Lucek... ty wiesz, że ja go kocham :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Och. to ja! To ja! Dedykacja dla mnie!
    Dziękuję ci, dziękuję :D

    Co do notki.
    Fajna akcja z Lucjuszkiem, choć pewnie na miejscu Seva spodziewałabym się tego po nim. Trafił swój na swego, ot co.
    A co do tej randki, której nie było.... to była świetna! Tajnie połączyłaś wydarzenia - zabranie mapy Huncwotów - bo przecież Weasleyowie zwędzili ją Filchowi... :D
    Ciekawe, czy w kolejnej notce opiszesz szlaban?

    OdpowiedzUsuń
  3. No co jak co, ale Mapą Huncwotów to mnie zaskoczyłaś. Nie spodziewałam się, że pojawi się tutaj takie wspomnienie. No ale z drugiej strony, w Więźniu Azkabanu, Snape nie na darmo chciał odebrać Harry'emu pergamin. Skądś musiał wiedzieć.

    A co do wspomnienia o Lucjuszu. Severus był naiwny lub też zaślepiony. Chciał zemścić się na Gryfonach, ochronić matkę i zdobyć serce przyjaciółki. Jaka szkoda, że wszystko wyszło na opak. Tak sobie myślę, że Severus miał naprawdę smutne życie.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. szczerze mówiąc jako "fanka" Huncwotów wkurzyłam się na Snape'a. i żałuję, że Huncwoci nie odpłacili mu się za to, co zrobił Lupinowi. no ale wiem też że nie są bez winy.
    bardzo mi się podobało to wspomnienie z końca czwartej klasy. wiele wyjaśnia i chyba można powiedzieć, że rzuca trochę nowe światło na Snape'a i to, dlaczego stał się tym, kim później był.
    a Filcha powinni wywalić z tej szkoły albo zmienić mu zakres obowiązków, jest wybitnie irytujący i wredny ;/ ciekawe, czy ktokolwiek go lubi? xD
    całość wspomnienia oczywiście świetna, choć jak sama wiesz nie przepadam za Snape'em, to Twoje opowiadanie bardzo mi się spodobało (sama się sobie dziwię hehe ;))
    czekam na kolejne wspomnienia :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Najpierw to przepraszam, że nie skomentowałam poprzedniej notki, ale komentarz nie chciał się dodać ;(.. Tak czy inaczej, rozdział poprzedni był świetny, ten też jest boski *O* {Malfoy-Meyer}

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział bardzo mi się podoba:) Miałam nadzieję, że Severus zmieni zdanie o zostaniu śmierciożercą, ale jednak nie. No cóż, dotychczas wiele osób sprawiło mu krzywdę, więc chce się zemścić i co najważniejsze ochronić Lily. Żeby tylko ona wiedziała jak chłopak się dla niej poświęca. Mogłaby dać mu jeszcze jedną szansę, ale panna Evans jest zbyt uparta i dumna. Prawdziwej przyjaźni nie można zniszczyć jednym, przykrym słowem. Oczywiście Huncwoci musieli przeszkodzić Severusowi we spotkaniu z Morrigan, mam nadzieję, że nie będzie aż tak wściekła. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. ostatnihorkruks16 lipca 2012 20:05

    A więc tak:
    Ciekawie wszystko opisałaś, jak zwykle czytałam rozdział z zaciekawieniem i z chęcią. Zawsze zastanawiałam się czy Filch zna wszystkie przejścia w Hogwarcie i czy kiedykolwiek ich złapał - no i masz babo placek.
    Szkoda, że randka z Morigan się nie udała.
    Opis wspomnienia Severusa, gdy Malfoy "zaprosił" go do służy u Voldka też był bardzo dobry. Jak zwykle zero zastrzeżeń ;)
    Pozdrawiam i życzę weny.;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak, Hogwart to szkoła z tradycją. Nie byłabym za wymianą Tiary Przydziału na coś innego, chociaż Severus ma sporo racji, co do tego, że w wieku jedenastu lat dzielenie ludzi jest głupotą.
    Starcie, które mogłoby się skończyć dla Snape’a zwycięsko, przerwał oczywiście Filch, a szkoda. Severus mógłby im pokazać kto tu rządzi! Chociaż... ich i tak było trzech, więc ewentualne starcie mogłoby wcale nie zakończyć się tak optymistycznie, jak założyłam.
    Ponadto pojawiła się mapa Huncwotów. Byłaby niezłą bronią w rękach Snape’a.
    Wspomnienie bardzo fajne. Jak się okazało, to Malfoy chciał namówić Severusa do wstąpienie w szeregi śmierciożerców. Dobrze, że zdecydowałaś się na dodawanie wspomnień do rozdziałów - wiele wnoszą do fabuły, a ponadto dłużej mogę zostać w świecie Twojej wyobraźni : )
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Alex vel Nicky16 lipca 2012 20:06

    Tia... Umówiła się z nim, chociaż on na spotkanie nie doszedł - kojarzy mi się to z facetem mojej koleżanki, której facet zawsze spóźnia się na ich "schadzki"...
    Ogółem rzecz ujmując, rozdział jak najbardziej mi się podoba. Jest ciekawy, zwłaszcza, że występują tutaj Huncwowci. Ty wiesz, że wraz z długością Twojego opowiadania, zaczyna coraz bardziej przekonywać się do Snapea? Coraz mniej podoba mi się Lily, a coraz bardziej zaczyna podobać mi się Severus.
    No i Filch skonfiskował mapę, którą ponad dwadzieścia lat później (a może i krócej) odnajdą Fred i George!
    Ach...
    Cud, miód i orzeszki, bym rzekła ;)
    Pozdrawiam!
    [mrs-zabini]

    OdpowiedzUsuń
  10. Eh, brakuje mi słów xD Ile można Cię chwalić? xD Ale nie pozostaje mi nic innego, no.
    Hue hue hue, no i zabrał im Filch mapę Huncwotów, a to pech. Już nie będą tacy cwani bez niej ]:->
    Bardzo mi się podobały przemyślenia Severusa w tym rozdziale. Były takie celne. Szczególnie te na początku. Historia daje nam wskazówki, a my i tak popełniamy w kółko te same błędy. Błędne koło.
    No i Lucek przekonał go po części do śmierciożerstwa. Jasne, że ostateczna decyzja należy do Snape'a, ale miał w tym spory udział.
    Eh. Jeden z Twoich najlepszych rozdziałów, wiesz? :)
    [silver-doe]

    OdpowiedzUsuń
  11. Faktycznie to dobrze, że dodałaś to wspomnienie:) Nie tylko dlatego, że rozdział byłby krótszy bez tego fragmentu, ale też dlatego, że wyjaśnił on kilka rzeczy, których dotąd nie wiedziałam^^ Hm... To z pewnością nie żaden błąd, lecz moja dziwna fanaberia, ale jakoś tak zbyt spokojnie przebiegła ta scenka na korytarzu, kiedy Filch odebrał mapę Huncwotom. Czegoś mi w tym brakuje, może większego buntu Gryfonów... Przyjęli to ze spokojem. Dziwne. Wiesz, szczególnie przykuło moją uwagę jedno takie zdanie: "Przecież równie dobrze mógł to być Puchon, Krukon czy Gryfon, nawet do tych, pseudo dobrych, domów mogli zostać przydzieleni przyszli mordercy i śmierciożercy. W końcu w wieku jedenastu lat jeszcze nic nie wiadomo o przyszłości danego człowieka". Niezwykle trafne i spostrzegawcze. Choć nie zaliczam się do grona wielbicieli Slytherinu, to często irytowało mnie to, że Ślizgoni z góry uważani byli za przestępców, czarnoksiężników i tym podobnych. Przecież istnieją wyjątki od reguły! Choćby taki Severus, który mimo, że pochodził ze Slytherinu, to działał po stronie dobra, albo z odwrotnej strony np. taki Peter Pettigrew, postać, której nienawidzę najbardziej z całego cyklu HP, bardziej niż Voldemorta i wszystkich śmierciożerców razem wziętych. Serio, spodobała mi się ta uwaga:)
    Pozdrawiam:D

    OdpowiedzUsuń
  12. Marionetka Losu16 lipca 2012 20:07

    No i się dowiedziałam, dlaczego Snape chce zostać Śmierciożercą. ;)
    Szkoda, że nie dotarł na spotkanie z Morrigan- dziewczyna na pewno zadowolona nie będzie. :)
    Mam nadzieję, że rozwiniesz wątek z tą ,,mapą'', którą miał Potter :)
    A Sev w swoich rozmyślaniach miał racje. Za każdym razem, gdy ma już szansę na zemstę los płata mu figla. :) Chociaż z jednej strony to działa z korzyścią dla niego- nie będzie miał dodatkowych kłopotów ;)
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. A więc nadszedł ten moment, gdy skonfiskowano cudowną mapę? ;) Bardzo podobała mi się (jak zwykle z resztą) retrospekcja. Ciekawa, aczkolwiek zdziwiło mnie, że Malfoy już pod koniec czwartej klasy złożył Snape`owi` taką propozycję...
    W każdym razie, rozdział bardzo fajny, tylko szkoda mi Remusa :(

    OdpowiedzUsuń
  14. o lol , Filch skonfiskował Mapę . ;)
    podobało mi się to wspomnienie z Malfoyem .
    i szkoda że nie wyszło z tą randką z Morrigan .
    mogło być ciekawie .
    ale i tak było jak Severus spotkał Huncwotów . :]
    czekam na kolejny rozdział .
    pozdrawiam . :D

    OdpowiedzUsuń
  15. fajne te wspomnienia :) pozdrawiam i czekam na kolejną notkę

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny rozdział! Nic dodać, nic ująć.
    lux-et-caligo

    OdpowiedzUsuń
  17. Ojej, ojej, ojej - się porobiło. Huncwoci stracili mapę, Severus traci szansę na pokonanie ich, Lucujsz namawia naszego kochanego bohatera do przejścia na ciemną stronę mocy... Ach, tak lekko mi się czyta tę powieść - jest naprawdę bardzo dobra! I jak na razie jedyna spod gwiazdy HP. Jak wykiełkuje mi więcej czasu wolnego, może zabiorę się za inne spod tej gwiazdy, ale jak na razie z czasem jest bardzo cienko...
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział :]

    OdpowiedzUsuń
  18. Mam sklerozę... Głupia, głupia ja.... Zapomniałam wcześniej skomentować...
    Ha, ha, nareszcie Huncwotom się dostało. Wprawdzie od Filcha, ale i tak utrata cennej mapy to porządny cios. A Sev ma randkę z Morrigan... Tylko szkoda, że nie ma opisu samej randki... Ale i tak się cieszę!
    A z tymi domami, to faktycznie, ludzie są uprzedzeni. Nie tylko do Slytherinu trafiają przyszli Śmierciożercy. Wystarczy spojrzeć na takiego Petera.

    OdpowiedzUsuń
  19. Wystarczyły dwie tyldy i gwiazdka, żeby mnie spoliczkować. Hej! Ja tutaj się zagłębiam w treść jakbym czytała prawdziwe HP, a tu bach! koniec. No, ale nie mogę być zła, bo bardzo nas ładnie obdarowałaś długim wspomnieniem. Jednak nie zmienia to faktu, że tak mnie wciąga Twoje opowiadanie, że aż słowa od Ciebie wprawiają mnie w histerię, a po głowie krąży desperackie pytanie: "Nie, nie, to niemożliwe, nie wierzę, gdzie jest dalszy ciąg?!".
    Yeah! Mapa Huncwotów! Milusio, że napisałaś o tym, jak Filch zabiera im ten świstek.
    Wiesz, podczas czytania zdałam sobie sprawę, że piszesz męską narrację. To musi być strasznie trudne wcielać się w drugą płeć, a biorąc pod uwagę to, że robisz to genialnie biję uzasadnione pokłony.
    Kocham Lucjusza i jego spięte ciemną, atłasową wstążką włosy! *pisk fangerlsa*
    Tak, ja też mam swoje odchyły, a Lucjusz jest jednym z nich.
    Serduszko! Amen! O!
    [krew-z-twojej-krwi]

    OdpowiedzUsuń
  20. Filch odegrał tutaj bardzo ważną rolę, w przeciwnym razie Snape i Huncwoci na pewno by się pozabijali. Szczerze, czytając scenę w przejściu mruczałam pod nosem: ,,- Nie, Severusie... nie rób tego...". Eh, niebiosa zesłały odrażającego woźnego i chwała mu za to. ;)
    Wspomnienie pokazuje, że Severus zachował się dość infantylnie. Nawet zwolennicy Voldemorta nie mogą czuć się bezpiecznie, Czarny Pan jest okrutny i nikomu nie popuści. Miłość do panny Evans nie zrobi na nim żadnego wrażenia. Ale tak to jest, gdy drugiemu człowiekowi obiecuje się gwiazdy z nieba a ten uwierzy... Bywa.
    Pozdrawiam! U mnie news. ;***

    OdpowiedzUsuń
  21. Cholera, kiedy on się zemści, no?! Czekam na ten moment od pierwszego wspomnienia. Lubię Lily i Jamesa, ale czas na tryumf Sev'a. Zasłużył, przez te kilka lat Smarkerus'owania. Szkoda jedynie, że będzie miał Znak, ale nie dopuścisz do tego, prawda? Ty tu rządzisz, możesz kazać Potterowi przebiec przez błonia w kostiumie wróżki, cóż to by był za widok, och!

    OdpowiedzUsuń
  22. Teraz już doskonale przedstawiłaś, dlaczego Severus zdecydował się na zostanie śmierciożercą. Jaka kompletna ułuda, utopia, kraina wiecznego szczęścia, propaganda wręcz - to przykre, lecz wyobrażam sobie, że wielu czarodziei mogły zachęcać takie wizje życia. Rozdział wydawał mi się z początku kompletnie inny niż reszta, sama nie wiem dlaczego. Dziwnie t wyglądało, Severus idący na randkę z Morrigan. I tak nie dotarł na miejsce ^^ Ale cóż, w następnym rozdziale pewnie już dotrze. Pomysł z Filchem niezły - ten to zawsze zjawia się w najmniej odpowiednim momencie. Poza tym przemyślenia Severusa na temat Hogwartu i stereotypu złego Slytherinu i pozostałych trzech dobrych domów są bardzo rozsądne i pełne... ja nie wiem jak to nazwać - mają taki styl myślenia charakterystyczny dla Snape'a. Ten cynizm i pogardę dla bzdurnych, nielogicznych, niepisanych, lecz powszechnie uznawanych zasad. Niby króciutki fragment, a tak przepełniony duchem Severusa. Krótko mówiąc - nie mogę się doczekać ciągu dalszego.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  23. Condawiramurs17 lipca 2012 11:56

    ok, wyjaśniłaś mniej więcej wybór Snape'a, ale i tak nie do końca mnie przekonuje, że z "zabija niewinnych" tak szybko przeszedł na "zastanowię się". ogólnie rozumiem jego pobudki, ale ta rozmowa była nieco sztuczna wg mnie. Choć akurat to, że rozmówcą był Malfoy - zdecydowanie rozumiem. Hm, nie doszło jeszcze do randki, ale mam nadzieję,ze ją opiszesz. Podziwiam Cię za umiejętność łączenia Twoich pomysłów z oryginałem, np. jak akcja z mapą. Bardzo mi się to podobało;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Chociaż nie przypadam za bójkami, to szkoda jednak, że nie doszło do pojedynku między nimi. Może kiedyś, tylko wtedy lepiej, żeby Severusowi ktoś towarzyszył; bo trzech na jednego, to nie byłoby sprawiedliwe. Filch jako woźny wszędzie wepcha swój brudny nos. Sev nie odkrył, co to za pergamin, dowie się dopiero za kilkanaście lat. Jeszcze długa droga przed nim... ;> Lucjusz potrafi być przekonujący, zresztą Severusowi wiele nie wystarczyło, żeby się zgodzić. W końcu matka i Lily są dla niego najważniejsze. ;)) Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Wow i pomyślec, że jakiś tam Lucek miał, aż tak wielki wpływ na wybór Severusa, omamił go pewną sławą i "pomocą" udręczonej matce. Szkoda tylko, że nie udało mu się ochronic Lily, no cóż za bardzo kochała i była zbyt odważna podobnie jak Snape. Świetnie pokazałaś jak nagle po kilku "mądrych" zdaniach Malfoy'a przyszły mistrz eliksirów zmienia swoje nastawienie do tych złych ludzi-śmierciożerców. A Hunce nie mają już swojej mapy! Biedny Sev będzię ją musiał mimo swoich nadziej jeszcze znośc w rękach syna TEGO Pottera, no ale cóż takie jest życie...A ja i tak nadal bedę go lubiła najbardziej ze wszystkich postaci a później Harry'ego wiem, że się powtarzam:-). Pozdrawiam i weny życzę:-).

    OdpowiedzUsuń
  26. Komentuję dopiero teraz, bo wcześniej nie miałam czasu. Rozdział podobał mi się, masz bardzo fajny styl pisania. Najbardziej rozśmieszyła mnie ta zaciętość Filcha. Już zapomniałam jak on może być upierdliwy! ;D No i koniec z mapą huncwotów. Nie ma, przepadła.
    Kurczę, a Sev miał szansę się ogryźć. No cóż, szlaban to też jakaś kara. W każdym razie, Ślizgon wydawał się zadowolony.
    Uhm, randka z Morrigan. W sumie, coraz bardziej ją polubiłam.
    PS. Dodałam Cię do linków. Mam pozwolenie?;)
    [milosc-ron-hermiona]

    OdpowiedzUsuń
  27. Zdążyłam! Jezu, co za szczęście. Wreszcie znalazłam czas, żeby przeczytać i skomentować. Nawał obowiązków wcale nie jest dobrą rzeczą, ale to chyba wszyscy wiedzą. Tak czy siak, zabieram się do roboty.

    Zabranie Huncwotom mapy nigdy nie uważałam za dobry pomysł. W ogóle średnio interesowało mnie, jakim cudem Filch się do niej dobrał. Ale na pomysł, że Snape przy tym był nie wpadłabym w życiu. Brawa dla ciebie, Jaenelle.

    Wspomnienie podoba mi się chyba najbardziej z całego rozdziału. Mamy w nim jeszcze zarys tego dobrego, nieco zagubionego Severusa, który tak naprawdę chce jedynie czegoś dobrego od życia. Szkoda, że potem przestał taki być. I że musiał stracić Lily, aby zrozumieć, że to był błąd.

    Ogólnie rozdział jest bardzo przyjemny, chociaż więcej w nim błędów niż zazwyczaj. Chodzi mi głównie o zbłąkane przecinki. I gdzieniegdzie zdania są nieco pokracznie zbudowane.

    Pozdrawiam!

    [uskrzydlone-marzenia.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  28. Kurcze... Jakoś bez fajerwerków tym razem... Ja tu czekam na krew, siniaki i latające flaki a nawet małego zadrapnięcia nie dostaję!
    Dobra zgrywam się. Rozdział bardzo fajny, a te pomysł z mapą godny podziwu.

    OdpowiedzUsuń
  29. arwen_LivTyler17 lipca 2012 11:59

    Wspaniała notka. Genialnie pokazałaś wspomnienie Snape'a o propozycji Lucjusza.

    OdpowiedzUsuń
  30. Ha, Huncwotom wreszcie zrzedły miny! ;)
    Notka super, a to wspomnienie idealnie obrazuje nam, dlaczego Snape przystał do Czarnego Pana :)

    OdpowiedzUsuń