Opowiadanie przeniesione z Onetu.

Akcja opowiadania rozpoczyna się zimą w roku 1978, gdy Severus uczęszcza do siódmej klasy. Fabuła może znacznie odbiegać od tego, co wydarzyło się w powieściach pani Rowling. Mogą pojawić się przekleństwa i brutalne sceny.

Szablon wykonała Elfaba.

środa, 16 lutego 2011

Wspomnienie 14: Wyjawiony sekret


Świat to potwór zębaty, gotów gryźć, gdy tylko zechce.
Stephen King – Pokochała Toma Gordona
25 kwietna 1978
Kolejna prawie bezsenna noc. Spałem zaledwie pięć godzin. Za każdym razem, gdy zamykałem powieki, nawiedzał mnie obraz zapłakanej twarzy Morrigan przepełnionej smutkiem, który starała się ukryć w złości i wściekłym tonie głosu.
Rano nie miałem ochoty wstawać razem z innymi mieszkańcami dormitorium, nie chciałem wdawać się w jakiekolwiek rozmowy z nimi. Wystarczająco męczyli mnie wczoraj. Odczekałem, udając, że śpię, aż wyjdą i dopiero wtedy wstałem z niechęcią, by zacząć nowy, paskudny dzień.
~ * ~
– Nie do wiary. Snape jest sam? – Usłyszałem słowa ciemnowłosego Ślizgona, stojącego niedaleko wyjścia z pokoju wspólnego.
– Dziwisz się? W końcu taka świetna i seksowna laska nie będzie wiecznie chodzić z takim głąbem – odparł jego towarzysz.
– Teraz masz u niej szansę, Gary.
Chłopak nazwany Garym uśmiechnął się lubieżnie.
– Z chęcią ją wykorzystam – rzekł, oblizując wargi. – Pewnie nieźle wygląda nago. Z przyjemnością wyskoczyłbym z nią na jakiś numerek. Jest chętna i gorąca po takim zacofanym kimś jak Snape, który nie wie co to seks.
– Chcesz z nią być na stałe? – zapytał z niedowierzaniem.
– Oczywiście, że nie. Zgłupiałeś? Przelecę ją parę razy i to wszystko. Nie chcę kogoś takiego na stałą partnerkę. Delgado rozstawia nogi dla każdego chętnego. Może jak kiedyś znów nabiorę na nią ochotę, to przelecę ją jeszcze raz. To pusta debilka, co z tego, że ma wysoką pozycję społeczną i pieniądze, skoro jest głupią dziwką bez manier.
Oboje zaśmiali się perfidnie.
– Jeszcze raz którykolwiek z was obrazi Morrigan, a zrobię z wami to, co z Mulciberem w lutym lub potraktuję Klątwą Cruciatus! – zawołałem w ich stronę, posyłając mordercze, pełne furii spojrzenie. Cofnęli się o krok, a ich obleśne miny zniknęły z twarzy, zastąpione strachem.
– Daj spokój, Snape. My tylko… - Ciemnowłosy chłopak nie dokończył zdania, gdyż został pociągnięty przez swojego towarzysza w stronę dormitorium.
– Odbiło ci! Nie zaczynaj ze Snape’em, bo źle skończysz.
Musiałem mocno zacisnąć pięści, aby już teraz nie rzucić się na nich. Na szczęście zdrowy rozsądek chwilowo wziął górę. Nie potrzebowałem dodatkowych kłopotów, skoro starych miałem w nadmiarze.
Jak najszybciej wyszedłem z pokoju wspólnego, nawet najgłupszy komentarz w moją stronę mógłby spowodować, że stracę nad sobą panowanie, wrócę tam i pokażę im z kim zadarli. Za to, co mówili o Morrigan powinienem zadbać, aby cierpieli, zadać im ból, który zapamiętaliby do końca życia. Nie mogłem stosować czarnej magii przy tłumie Ślizgonów. Ktoś na pewno doniósłby o tym Slughornowi, a potem tylko chwila i dyrektor też by wiedział. Niech cieszą się, że teraz dałem im spokój, przynajmniej chwilowo. Jeżeli spotkam któregokolwiek, spacerującego samotnie po korytarzu, to nie daruję, pokażę na co mnie stać. Przekonają się, że w mojej obecności nikt nie będzie opowiadać kłamstw o Morrigan.
Jak najszybciej udałem się na śniadanie do Wielkiej Sali, nie chciałem się znów na nich natknąć. Wszedłszy do pomieszczenia, spojrzałem na stół Ślizgonów. Morrigan siedziała obok Jacka, zachowując sporą odległość miedzy nimi. Wydarzenia z wczorajszej nocy nie spowodowały u niej jakiś zmian fizycznych. Nadal ta sama wystudiowana obojętność, duma i próżność. Głowa uniesiona do góry i zadarty nos.
Nie wiedziałem, co dzieje się w jej psychice. Przez cały wczorajszy dzień nie odezwała się do mnie, ignorowała mnie, nie zaszczyciła nawet jednym spojrzeniem. Miałem już dość tej obojętności. Traktowanie w taki sposób sprawiało mi ogromny ból. Wolałbym, aby nawrzeszczała na mnie, spojrzała z wyższością, pogardą, jakkolwiek. Chciałbym, aby zareagowała na moją obecność w jakikolwiek sposób. Uczyniła jakiś gest, cokolwiek. Niestety, ona wybrała najgorszą zemstę: obojętność, która powoli wypalała mnie od środka. Sprawiała, że nie miałem już na nic ochoty, wszystko stawało się bezsensowne i mało ważne. Miałem ochotę krzyknąć, wstrząsnąć nią, aby się odezwała, spojrzała na mnie, zareagowała na mój widok…
Powiodłem wzrokiem po beztroskich Ślizgonach z mojej klasy. Czy oni nie mają poważnych problemów? Czy jedyne o co muszą się martwić to prace domowe i egzaminy?
Wtedy go zobaczyłem. Podniósł głowę znad talerza i spojrzał prosto na mnie. Nasze spojrzenia spotkały się, patrzeliśmy na siebie z wrogością i nienawiścią. Wiedziałem już, że następna konfrontacja będzie musiała zakończyć się śmiercią któregoś z nas. Żaden nie odpuści. On pierwszy odwrócił wzrok, wykrzywiając wargi w drwiącym uśmiechu.
Skóra na jego twarzy wyglądała jak niedokładnie wykonana maska. Cała była napuchnięta, pokrywały ją różne bruzdy, głębokie zmarszczki i blizny. Odniosłem wrażenie, że jego twarz składa się z kilkunastu płatów, martwej skóry, niedokładnie dopasowanych i nałożonych jeden na drugi. Po włosach i brwiach nie pozostał ani jeden ślad. Oczy, pozbawione powiek, zapadły się głęboko, przez co wydawały się mniejsze niż u normalnego człowieka. Białka stały się prawie niewidoczne, a tęczówki zaszły mgłą. Nos wyglądał jak pozbawiona określonego kształtu masa miękkiej substancji z dwiema dziurkami, przez które dostawało się niewiele powietrza. Wargi wykrzywiły się jedna w górę druga w dół, nawet przy zamkniętych ustach uzębienie po prawej stronie było widoczne. Podbródek zniknął całkowicie pod fałdami wiszącej skóry.
Olaf Mulciber wyglądał jak potwór. Nie spodziewałem się, że tak szybko wypuszczą go ze skrzydła szpitalnego. Sądziłem, że uzdrowiciele lepiej odrestaurują mu twarz, ale skoro nie to trudno, nikt nad nim płakać nie będzie. Przynajmniej wie, że ze mną się nie należy zadzierać. Efekty może podziwiać w lustrze, o ile w ogóle może w nie jeszcze spojrzeć. Nie miałem wyrzutów sumienia. Z przyjemnością zrobiłbym mu to jeszcze raz, by usłyszeć jego wrzaski i jęki.
Odwróciłem wzrok od Mulcibera. Nie chciałem stracić apetytu przed zjedzeniem śniadania. Dziwne, że innych nie napawa obrzydzeniem? Takiego dziwoląga nie powinni wpuszczać do Wielkiej Sali podczas posiłków.
Usiadłem naprzeciwko Jacka, ukradkiem spojrzałem w stronę Morrigan, ale ona była zajęta swoim śniadaniem.
– Pokłóciliście się, gołąbeczki? – zakpił Avery z ironicznym uśmiechem na ustach. – Kryzys czy zerwanie? Już wczoraj się do siebie nie odzywaliście.
– Nie twój interes, debilu – odparła Morrigan. – Pilnuj własnego nosa! Skąd znasz takie trudne słowa jak kryzys i zerwanie? Zdziwiłam się, że twój ptasi móżdżek jest w stanie je zapamiętać. Przecież nigdy nie miałeś dziewczyny i wątpię, żebyś kiedykolwiek miał, chyba że tatuś ci załatwi lub będzie to głupia krowa pokroju Alison Hughes. Śmiało możesz o nich zapomnieć, aby nie blokowały miejsca w twojej i tak już ograniczonej pamięci.
– Skończyłaś już? – wycedził Avery przez zaciśnięte zęby, jego policzki przybrały odcień karmazynu. – Wolę czekać na tą jedyną niż pieprzyć się z pierwszym lepszym. Kiedy jesteś umówiona na następny numerek? Za godzinę? Ach, zapomniałem, to za długo. Dwadzieścia minut?
Morrigan wstała gwałtownie z miejsca. Jej oczy pełne były furii i gniewu. Gdyby spojrzenie mogło zabijać, połowa uczniów w Wielkiej Sali padłaby trupem. Z całej siły spoliczkowała Avery’ego, tak że na jego twarzy pojawił się czerwony ślad dłoni.
– Au – jęknął.
Jak najszybciej opuściła Wielką Salę. Chciałem pobiec za nią. Podnosiłem się z miejsca, gdy zwrócił się do mnie Regulus.
– Snape, nieźle załatwiłeś tego mieszańca półkrwi.
– Co? – odparłem bezmyślnie, nie wiedząc o czym on do mnie mówi.
– Wiesz, tą dziewczynę z Hufflepuffu, co leży teraz w skrzydle szpitalnym. Ta co ostatnio trzymała z Lupinem – pospieszył z wyjaśnieniem.
– Nic wielkiego – stwierdziłem, nie chciałem o tym rozmawiać.
– Co ty gadasz? Widziałem jak Lupin ją niósł, była cała we krwi. Takich półkrwi mieszańców nie powinni wpuszczać do szkoły. Zasłużyła sobie! – wołał z przekonaniem Stanley.
– Teraz pewnie Lupin i jego kumple siedzą przy jej łóżku, skoro nawet na śniadanie nie przyszli.
– Lupina nie było w skrzydle szpitalnym – wtrącił się Mulciber. – Dzisiaj stamtąd wychodziłem, a przy półszlamie nikt nie siedział.
– Nie? – zdziwił się Regulus. – Myślałem, że będzie wisieć nad nią całą noc.
Wszyscy zaczęli się śmiać. Wtedy sobie przypomniałem. Przecież w nocy była pełnia, dlatego nie ma tutaj nikogo z bandy Pottera. Dlaczego nie wykorzystać okazji?
– Lupin nie byłby w stanie siedzieć przy niej całą noc – przerwałem ich śmiech.
Wszyscy spojrzeli na mnie wyczekująco, domagając się wyjaśnień.
– Nie wiecie? Lupin jest wilkołakiem, a w nocy księżyc był w pełni.
Ich oczy rozszerzyły się z niedowierzania.
– Co ty pieprzysz, Snape? – wtrącił się Stanley.
– Widziałem jego przemianę dwa lata temu…
– Fuj! – krzyknęła Sylvia, marszcząc nos ze wstrętem, jakby nagle poczuła jakiś nieprzyjemny zapach. – Chodzimy na lekcje z psem, mieszańcem, który może nas pozabijać lub zmienić w potwory podobne do niego. Muszę powiedzieć o tym Margaret, Esme i Sally, no i jeszcze Wendy. Clara też powinna wiedzieć, nie mówiąc o Inez. Muszę jeszcze napisać list do rodziców, niech coś z tym zrobią. Nie chcę chodzić do szkoły z potworem! On na zaklęciach siedzi przede mną. Straszne! Obrzydliwe!
Pospiesznie zebrała swoje rzeczy i wybiegła z Wielkiej Sali, chcąc znaleźć przyjaciółki i powiedzieć im o nowinie.
– Co chcesz przez to osiągnąć?
Zignorowałem pytanie Avery’ego, wstając z miejsca i kierując się w stronę wyjścia. Teraz zapłacisz mi za wszystkie lata upokorzeń. Kiedy dojdziesz do siebie, wszyscy będą już wiedzieć.
~ * ~
Szedłem do biblioteki. Chciałem się trochę pouczyć w spokoju i ciszy, najprawdopodobniej było to jedyne miejsce w zamku, w którym panował względny spokój. W końcu Pince dbała o porządek w swojej oazie spokoju.
W pokoju wspólnym wszyscy Ślizgoni zawzięcie dyskutowali o przypadłości Lupina. Zdania na ten temat były podzielone. Jedni sądzili, że należy go zabić od razu, w końcu jest potworem. Inni chcieli, aby natychmiast wyrzucono go ze szkoły. Powoływali się na wysoko ustawionych rodziców, którzy wszystko załatwią, a przy okazji jeszcze zdejmą ze stanowiska Dumbledore’a, który na to pozwolił.
W innych częściach zamku na pewno też wrzało. Przechodząc obok grupy czternastoletnich Krukonek, słyszałem jak zawzięcie dyskutują o Lupinie. Dzisiaj zapewne nigdzie nie znajdę spokojnego miejsca, wszyscy będą mówić i dyskutować tylko o jednym.
Uśmiechnąłem się w duchu. Mój plan się powiódł, dzisiaj wieczorem wszyscy będą wiedzieć, że w Hogwarcie uczy się wilkołak. Ciekawe jak zareaguje Lupin, gdy wyjdzie ze skrzydła szpitalnego? Uczniowie zapewne będą go wytykać palcami, przezywać, traktować jak odmieńca lub unikać. Nie obchodziło mnie to. Najważniejsze, że będzie cierpiał, że poniesie uszczerbek na psychice, że wszyscy go odrzucą, nazwą potworem. Wtedy będę usatysfakcjonowany i nie będzie mowy o żadnych wyrzutach sumienia. Nie tym razem i już nigdy.
Szedłem wzdłuż korytarza na czwartym piętrze. Nagle stanąłem jak wryty, oniemiałem. Miałem wrażenie, że w moim sercu nie ma już nic, tylko ciemna, pusta próżnia. Jakby w jednej chwili coś odebrało mi zdolność odczuwania emocji, nie pozostawiając nic w zamian.
Zobaczyłem ją jak rozmawia z tym obleśnym typem, Garym. Stali tak blisko siebie, na jej ustach widniał ten uroczy, kapryśny uśmieszek, który tak często kierowała w moją stronę podczas ostatnich kilku dni. Czy wszyscy mieli rację? Czy Morrigan nic się nie zmieniła? Czy tylko ja uwierzyłem w jej gierki, nabrałem się na przemianę? Czy ona mnie oszukała?
Chciałem zawrócić, odejść stamtąd, nie patrzeć na nich, ale nogi miałem jak z ołowiu. Czułem się tak, jakby ktoś użył zaklęcia stałego przylepca, aby na zawsze przykleić mnie do posadzki w tym miejscu.
Opanuj się, Severusie – upomniałem się w myślach. – To tylko Morrigan.
Nie, to aż Morrigan.
Zmuszając całą siłę woli, odwróciłem się na pięcie i jak najszybciej oddaliłem się z tamtego miejsca. Nie miało dla mnie znaczenia czy mnie widzieli czy nie. Już nic nie miało znaczenia…
~ * ~
Słońce powoli znikało za horyzontem, nadszedł zmierzch. Świat z wolna pogrążał się w ciemności i mroku, cienie się wydłużały. Tak jak zło pomału ogarniało cały kraj, wyciągało ręce, by pochwycić wszystko, co miało chociaż odrobinę nadziei lub wiary w to, że może się to kiedyś skończyć. Zbliżało się nieuchronnie nawet do Hogwartu strzeżonego przez samego Dumbledore’a. Nigdzie nie było już bezpiecznego miejsca. Nędzne kryjówki na nic się nie zdawały. Nikt i nic nie mogło się oprzeć potędze Czarnego Pana.
W stronę zamku zbliżały się trzy postacie. Długie cienie podążały za nimi, jakby chciały ich pochłonąć.
Jeden na pewno o tym marzył – pomyślałem.
W środkowej postaci rozpoznałem minister magii, Milicentę Bagnold. Po jej prawej stronie szedł przewodniczący rady nadzorczej szkoły, Martin Avery, ojciec Jacka. Po lewej podążał dyrektor Departamentu Przestrzegania Prawa, Bartemiusz Crouch. Mężczyźni górowali wzrostem nad kobietą. Wyglądali jak jej kaci, prowadzący ją na stryczek.
– Przyszli porozmawiać z Dumbledore’em odnośnie morderstwa tej dziewczynki. – Usłyszałem za sobą znajomy głos. – Chcą się dowiedzieć czy dyrektor już coś wie. Marzą o zamknięciu tej sprawy, szczególnie Crouch. Uważaj na niego w przyszłości, ma tendencje do wysyłania podejrzanych do Azkabanu bez procesu.
– Nie jesteś ze swoim nowym chłopakiem? – zapytałem z sarkazmem.
– Czy wszyscy faceci są tacy sami? Zobaczą coś, a potem dopowiadają sobie resztę, nie racząc sprawdzić czy to prawda.
Odwróciłem się, patrząc wprost w jej smutne, orzechowe oczy.
– Słucham? Mówisz chyba o kobietach?
– Nie, wręcz przeciwnie. Ty twierdzisz, że to mój chłopak, chociaż widziałeś nas jak rozmawialiśmy. Chcesz wiedzieć co mi mówił? Chcesz? Obrażał ciebie, mnie. Składał niemoralne propozycje, jakbym była dziwką na zawołanie. Powiedziałam mu co o nim myślę, więc się nie wtrącaj.
– Przepraszam – szepnąłem, spuszczając głowę. – Za wszystko. Za wtedy też, nie wiem dlaczego to powiedziałem.
– Już się nie tłumacz i tak nie wiesz jak się czułam. Następnym razem nie zaczynaj, jeżeli tak masz zamiar to skończyć i ciągle myśleć o Evans.
Pociągnęła nosem. Łzy zaczęły powoli płynąć po jej policzkach. Wyjąłem z kieszeni chusteczkę i wyciągnąłem w jej stronę.
– Nie chcę – wyjąkała, nadal pociągając nosem. – Bardzo cię lubię, Severusie. Naprawdę… Nie chcę, aby tak się to zakończyło. Przecież… Chyba… Jesteśmy przyjaciółmi, prawda?
Spuściła wzrok na swoje buty, rękawem wytarła łzy z policzków. Na niewiele się to zdało, ponieważ słone strumienie znów zaczęły po nich płynąć.
– Tak, Morrigan. Jesteśmy przyjaciółmi.
Zbliżyłem się do niej i przytuliłem. Nie opierała się, wtuliła głowę w moją pierś, nadal łkając. Przyjemne ciepło zalało moje ciało. Pustka w sercu wypełniła się, znów było tak jak dawniej, chociaż wspomnienie pozostanie na zawsze. Będzie nieustannie przypominać nam o tym, co się stało. Może i jestem egoistą, ale teraz nie miało to najmniejszego znaczenia, najważniejsze, że znów byliśmy blisko siebie.
– Mogę tą chusteczkę? – zapytała, odsuwając się ode mnie.
Podałem ją Morrigan, która głośno wysmarkała nos i wytarła zapłakane oczy.
– Cześć, Louis! – zawołała po chwili dziewczyna, gdy minął nas niski, jasnowłosy chłopak. Kojarzyłem, że też był w tym samym domu co my, lecz nigdy z nim nie rozmawiałem.
Ślizgon nie zaszczycił nas nawet jednym spojrzeniem. Wzrok miał wbity przed siebie i nie zatrzymując się, dalej podążał w swoją stronę.
– Co za tupet! – zawołała z oburzeniem Morrigan. – Znamy się od dziesięciu lat, a on nawet cześć nie raczy powiedzieć.
– Dziwak – podsumowałem.
– Chodźmy na kolację, zgłodniałam.
Kiwnąłem głową na zgodę. Nikły uśmiech rozjaśnił twarz dziewczyny. Ująłem jej dłoń i razem poszliśmy do Wielkiej Sali.
~ * ~
Rozdział należy do dłuższych, więc jest rekompensata za poprzedni. Myślałam, że objętościowo będzie go więcej. W zeszycie zajmował dwanaście kartek, a po przepisaniu do Worda tylko sześć stron.
Pozdrawiam :)

33 komentarze:

  1. Severus broni Morrigan. Cuuuuudnie! Aż się zdziwiłam, że ten cały Gary miał czelność jeszcze zaczynać. Powinien raczej wiać jak najdalej! Jak czytałam opis twarzy Mulcibera, to nawet przez parę sekund było mi go żal. Do czasu, gdy przypomniało mi się, jak zadzierał z Sevem. Zasłużył sobie! Chociaż mogli mu zrobić lepszą rekonwalescencję, tym bardziej, że to przecież czarodzieje. Jakieś zaklęcia, eliksiry, magiczne maści. Ale to powinno mu się poprawić. Z czasem, jak mu się to lepiej zagoi, przy odrobinie makijażu (albo nawet charakteryzacji) może będzie wyglądał bardziej jak człowiek. Wiesz co? Ja to się go teraz boję. Bo jeszcze będzie chciał się zemścić i co wtedy?
    Nie spodziewałam się, że Severus naprawdę wszystkim powie o Lupinie. To znaczy, wiem, że się nienawidzą i tak dalej, ale jeśli dobrze pamiętam, to kiedyś Sev obiecał Albusowi, że nie powie. No a teraz może mieć przez to kłopoty, bo chyba wszyscy znają źródło plotek, a nawet jak nie, to przecież mało osób wiedziało. A ciekawe, co na to Adrianne? I czy wyrzucą Remusa? W końcu już nie tak długo do owutemów, mógłby je jednak zdać. Jak nie normalnie, to w trybie przyspieszonym, albo chociaż na same egzaminy by przyjechał.
    Co znaczy 'jesteśmy przyjaciółmi'? Już nie będą razem? Wiesz co, naprawdę się wystraszyłam, że Morrigan dała się nabrać na sztuczki tego obleśnego Gary'ego. Na szczęście nie. Och, jak ja bym mu chętnie przyłożyła! Co on sobie myśli, że kim on jest? Że niby może tak się bezczelnie przystawiać? Nie może! I niech więcej nie próbuje, bo dostanie.
    Jedna rzecz mnie zdziwiła. Ślizgoni tak po prostu sobie obrażali Adrianne, bo jest półkrwi. Ale przecież Severus też jest półkrwi, więc w ten sposób jego też obrażali. I on nic na to?

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam, że tak długo, ale czytałam ten rozdział kilka razy, tak mi się spodobał. Muszę przyznać, iż dzięki Tobie zmieniłam zdanie o Morrigan. Z początku sprawiała wrażenie wyniosłej, wywyższającej się `diwy`, lecz jak się później okazało to tylko taka maska. W głębi duszy to wrażliwa dziewczyna, nawet mi jej trochę żal, ponieważ nie chciałabym uchodzić w szkolę za `puszczalską`. To na pewno bardzo nieprzyjemne uczucie. A co do Twojego pytanie, to w sumie mogłabyś dodawać tytuły, zawsze to jakaś odmiana, a równocześnie jeszcze bardziej zachęcisz czytelników do czytania postów. Wybacz za chaotyczność, chyba powinnam już się położyć spać, ale cóż poradzić... Trzeba korzystać z ferii!
    meropa-gaunt

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski rozdział *O* Nie spodziewałam się, że z Mulciberem jest aż tak źle.. O.o Zastanawiam się też, co teraz będzie z Lupinem. No i dobrze, że między Severusem a Morrigan znowu zaczyna się układać ;D a co do tych tytułów, to myślę, że może zostać tak jak jest ^^. {Malfoy-Meyer}

    OdpowiedzUsuń
  4. no co za świnia !!
    naprawdę im powiedział o Lunatyku !
    ciekawa jestem jak na to zareagują na to Huncwoci .

    no ale co do notki to świetna jest .
    masakra jak opisałaś wygląd Mulcibera .

    pozdrawiam i czekam na kolejną notkę .

    OdpowiedzUsuń
  5. Condawiramurs16 lipca 2012 19:29

    to jest niesamowite - jak w jednych sytuacjach Snape jest bezduszny, nieludzki wręc,z a jak w innych - wykazuje się wrażliwością, potrafi wyciągnąć rękę... Ach, bardzo mi się podoba, że nie jest to postać jednoznacza, rpzez to staje się realny;) no i w ogóle podziwiam Cię za to, ze tak dobrze weszłaś w męską psychikę;p No, przybyli urzędnicy,teraz się zacznie. ale chyba obecność pana Avery;ego może nieco popsuć szyki sprawiedliwości... No i Regulus, ta jego chora fascynacja mnie dobiła... Zastanawiam się, co bedzie teraz z REmusem. w HP było napisane, że Snape utrzymał to w tajemnicy, jestem ciekawa, jak to się u Ciebie potoczy...

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne! Muszę przeczytać od początku! Jak będę tylko mogła to zrobić (jak czas mi na to pozwoli) się tym zajmę. Niemożliwe! Dzisiaj znalazłam kolejny blog, na którym jest kolejne, cudowne opowiadanie!

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest świetny! Szkoda mi jedynie Remusa.. większość Ślizgonów już pewnie wie. Co będzie dalej?!

    OdpowiedzUsuń
  8. No, nareszcie zadowalająco długi rozdział! Ogromnie mi się on spodobał:)) Aż się mściwie uśmiechałam, kiedy czytałam opis wyglądu poturbowanego Mulcibera. Nie znoszę gnojka o wiele bardziej niż innych Ślizgonów! Wiesz, coraz bardziej zaczynam lubić Morrigan i ją podziwiać. Jest taką dziewczyną, jaką ja sama chciałabym być! Wyniosła i zdystansowana dla obcych, jednak potrafiąca porzucić swą skorupę przy przyjaciołach. Cieszę się, że pogodziła się z Severusem, choć ja bym tak łatwo nie wybaczyła takiego rażącego błędu! Kurczę, to okropne z jego strony, że wydał sekret Lupina. Tak bardzo lubię Remusa i tak bardzo czasem jest mi go żal, a Snape jeszcze mu dołożył:-/ No, ale to w końcu nienawiść, prawda? Wszystkie chwyty dozwolone.
    Jeśli zaś chodzi o stronę techniczną, to jest świetnie, doskonałe opisy i słownictwo, prawie idealnie, ale znalazłam jeden błąd: "Kidy jesteś umówiona na następny numerek?". Zauważyłaś?
    Naprawdę jestem zachwycona rozdziałem i mam nadzieję, że kolejny będzie równie długi. Pozdrawiam:D

    OdpowiedzUsuń
  9. świetne wspomnienie. było w nim tyle emocji, że aż mam ciarki. cóż, osobiście szkoda mi Lupina, nie uważam, żeby jego "mały futerkowy problem" był powodem do izolowania go od społeczeństwa, ale niestety wielu czarodziei ma odmienne poglądy. za pewne zemsta Snape'a uda się doskonale. dobrze, że dogadał się z Morrigan, może jednak uda się im zbudować coś więcej niż przyjaźń? ;> szkoda, że Severus nie policzył się z tymi dwoma typami, byłoby ciekawie.
    tytuły wspomnień to moim zdaniem świetny pomysł, ja jestem za ;)
    czekam na kolejne wspomnienie
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hey kochana
    Rozdzialik jak zwykle cudowny. ;)
    Zaczytałam się i chciałam więcej!
    Powiedz, kiedy nowy rozdział, koniecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. ostatnihorkruks16 lipca 2012 19:32

    Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Severus znów gada z Z Morrigan :))
    Boję się o Lupina i jestem ciekawa jak to się dalej potoczy.
    Rozdział jak zwykle wyjątkowy. Czekam na następne z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń
  12. O, doczekałam się :) Szkoda mi Morrigan. To smutne, że często wyrabia się o kimś niezbyt przychylne zdanie, nie popierając tego dowodami. A nawet jeśli, to miesza się ludzi z błotem. Dobrze, że się pogodzili. Spodziewam się, że w przyszłej notce będzie coś o Lupinie. Czekam niecierpliwie :)

    Nie wiem gdzie się z tym wpisywać więc może tutaj...
    mogłabyś powiadamiać mnie o nowościach na [wystarczy-krok]? Będę wdzięczna ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Trujący bluszcz16 lipca 2012 19:33

    Hej. Przepraszam, że tak późno komentuję rozdział, przez kilka dni nie mialam internetu co skutecznie uniemożliwiło mi dostęp do bloga i powiadomień. Notka jak zawsze świetna, już nie wiek, która mi się najbardziej podoba, te wcześniejsze, czy każda kolejna? To naprawdę trudny wybór i nie jestem w stanie wybrać. Potrafisz zaskoczyć zawsze czymś nowym. W tej notce podobał mi się zwłaszcza koniec. Ślicznie opisałaś moment, w którym pada to jedno niby proste pytanie a tak rzadko je używamy - "przepraszam''. Rewelacyjnie przedstawiłaś moment w którym Sev przeprosił Morrigan. Zemsta na Lupinie, jak wybrał Snape dość wyszukana, myślalam, że go pobije czy coś w tym stylu, ale nie. Ujawnił największą tajemnicę Remusa, że jest wilkołakiem. W mgnieniu oka cała szkoła o tym plotkowała. Jak wspomniałaś, że przed Hogwartem znajdują się ludzie z ministerstwa w tym minister magii myślałam, że to w sprawie Lupina, ale nie [morderstwa]. Jestem ciekawa co teraz będzie z Lupinem, mam nadzieję, że go nie wywalą ze szkoły, bo w końcu to nie jego wina, że został ugryziony.
    Jak czytam twoje opowiadanie to często mam wrażenie, że Severus na serio się zakochał w Morrigan, potwierdza to jego zazdrość, kiedy zobaczył jak ona rozmawia [i uśmiecha sie przy tym] z Garym. Nie wiem, może to nie miłość? A namiętność?
    Rozdział rewelacyjny, onet powinien polecać każdy twój rozdział i cały blog w całości. Wiele osób powinno brać z ciebie przykład [ja też ^.^], bo widać, że wiesz jak dobrze prowadzić blog z opowiadaniem. Dziękuję za powiadomienie i oczywiście oczekuję ciągu dalszego. Jeszcze raz gratuluję kolejnego świetnie napisanego rozdziału :*
    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  14. Jest !! Morrigan z Sevem !! Juju !! xD Już myślałam, że Severus sobie do makówki nie wbije, że do siebie pasują .

    OdpowiedzUsuń
  15. Morrigan i Severusa ciągnie do siebie, czy tego chcą czy nie, ale raczej chcą. ;) Mam nadzieję, że Lily wkrótce odejdzie w niepamięć Snape'a, bo on naprawdę zasługuje na kochającą dziewczynę, a Morrigan właśnie się taka staje. Chociaż życzę mu jak najlepiej w miłości, to i tak nie wybaczę mu, że zdradził sekret Remusa. Plotka rozeszła się na razie tylko po uczniach, ale pewnie wkrótce zaczną napływać listy do Dumbledore'a, jeśli już nie zaczęły. Dobrze, że nie jadłam w momencie, gdy czytałam opis Mulcibera. Wygląda strasznie. Severus może być teraz zadowolony ze swojego, bo wszyscy w Slytherinie się go boją. Podoba mi się, że budzi postrach wśród innych, jakkolwiek to dziwnie brzmi. ;d Mam nadzieję, że następne rozdziały również będą takiej długości, bo mi to bardzo odpowiada. ;) Co do tytułów wspomnień, to myślę, że to dobry pomysł. ;) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  16. Uf, sama nie wiem od czego zacząć. Dobra, wiem. Mulciber, a dokładnie opis jego twarzy. Wyobraziłam to sobie i naprawdę, jestem przerażona. Nie wyobrażam sobie, jak można zrobić coś takiego drugiemu człowiekowi. Ha! No i jest dowód na to, że Snape jest zły. Drugi dowód to to, co zrobił Remusowi. Drań. Jakbym go tylko dorowała, to rozerwałąbym na strzępy ten jego durny, ślizgoński łeb.

    Morrigan mi się podoba, tak samo jak Avery. Naprawdę, w twoim opowiadaniu jest całkiem sympatyczny. I to czekanie na ukochaną - *___* Jestem oczarowana.

    Pozdrawiam!

    [uskrzydlone-marzenia.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  17. Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale cierpię na niedobór czasu. Dziękuję za powiadomienie i komentarz u mnie. Co do rozdziału, jest naprawdę świetny. Cieszę się, że pomiędzy Severusem i Morrigan wszystko się ułożyło, jednak naprawdę nie rozumiem toku myślenia tej dziewczyny, ponieważ jeśli mnie by tak chłopak potraktował, nie odezwałabym się do niego do końca życia. Myślę, że Severus postąpił bardzo źle, zdradzając ślizgonom, że Remus jest wilkołakiem. Lupin napewno będzie mieć przez to wiele nieprzyjemności. Ale cóż ,, Zemsta jest słodka''. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Serdecznie pozdrawiam i weny życzę:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Rozdział jak zwykle świetny, bardzo podoba mi się opisanie wyglądu twarzy Olafa jest taki realistyczny i prawdziwy. Eh, szkoda mi tego Lupina tak naprawdę z Huncwotów to on wyrządził najmniej krzywd Severusowi( co nie znaczy, że niczego mu nie zrobił), a najbardziej cierpi, dobrze, że Snape pogodził się z Morrigan. Ja wcale nie uważam go za egistę czy gdyby nim był poświęciłby życie dla tych podobno znienawidzonych osób?, ale cóż niektóre cechy ludzkie uwydatniają się dopiero po latach tak jak to było u niego. Może też Albus miał rację, że ceremonia przydziału powinna odbywac się później bo czy Sev tego chciał czy nie naprawdę miał "coś" z Gryfona a już na pewno swój heroizm. Pozdrawiam i wenki życzę:-).

    OdpowiedzUsuń
  19. Uf, kamień spadł mi serca po przeczytaniu ostatniego fragmentu notki, gdzie opisałaś rozmowę, a właściwie pogodzenie się, należałoby uściślić, Severusa i Morrigan. Są przyjaciółmi i to się liczy. A ten głupek Gary niech spada na drzewo z tym swoim podłym "planem" na zabawienie się z Morrigan. Swoją drogą, to współczuję jej takiej reputacji.
    Opis twarzy Olafa mną wstrząsnął. Był bardzo obrazowy i przed oczami stanął mi obraz jego twarzy. Uważam, że mimo wszystko, Snape'owi powinno być go żal. Tak oszpecony pewnie do końca życia... No nieciekawie.
    Wiadomość, że Lupin jest wilkołakiem widzę, że się rozprzestrzenia. Myślę, że pewnie Severus nie będzie musiał zbyt długo czekać na kontratak ze strony Huncowtów, ech.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetny. Kurczę, Mulciber wygląda teraz okropnie, fuj. Ale dobrze mu tak, sam się prosił. Morrigan lubię z rozdziału na rozdział coraz bardziej. Zastanawia mnie ta więź, która jest między nią i Severusem. Robi się z tego coś bardziej poważnego, ale co?
    Ha, podejście Jacka jest świetne :)
    No i jeszcze Lupin. On sam może będzie miał z lekka wy je b a ne na to, co o nim mówią, ale Potter i Black nie odpuszczą. Jeej, co to będzie, co to będzie?

    Wiesz, podczas czytania zauważyłam, że `nasi Severusowie`, że tak to ujmę, nieco się różnią ;D Oczywiście pewne cechy zostają takie same, ale jednak są różnice. I doszłam też do wniosku, że dobrze skonstruowałam swojego. Lubię go ;)

    Nawiasem dziękuję za inspirację, dzięki temu rozdziałowi mam ochotę coś napisać u siebie.
    [silver-doe]

    OdpowiedzUsuń
  21. Alex vel Nicky16 lipca 2012 19:37

    Szczerze mówiąc, to dla mnie dodawanie tytułów do notek jest średnim pomysłem. Jakoś tak się już przyzwyczaiłam do wspomnień, ale to twój blog i ty decyduj ;)
    Nie było mnie tu trochę, dlatego też na początku nie zorientowałam się, dlaczego nagle Severus nie jest z panną M. ale potem już się rozeznałam. Oni nie pasują do siebie jako przyjaciele (to znaczy, moim zdaniem oni nie pasują do siebie, jako przyjaciele)!
    Znalazłam jednak parę niejasności: "Kolejna bezsenna noc. Spałem zaledwie pięć godzin." - To on w końcu nie spał tej nocy, czy jednak spał 5 godzin?
    oraz opis tego całego Olafa, który nie miał powiek. Ja wiem, że oni znajdują się w świecie magii, ale chyba powieki są bardzo ważne, bo oprócz usuwania brudu z oczu, to jeszcze nawilżają nasze gałki oczne, co ratuje je przed wyschnięciem (akurat na tej lekcji biologii uważałam) :D
    No, ale przecież to świat magii, a więc chyba wszystko jest możliwe, nie?
    [mrs-zabini]

    OdpowiedzUsuń
  22. Czasami mam podobne, na maksa pesymistyczne myśli, gdy wstaję. Zupełnie jak Severus. Ślizgoni zaczęli mnie obrzydzać, autentycznie. Na myśli mam oczywiście Gary'ego. Mówił takie rzeczy, że naprawdę wyobrażam sobie z jakim ogromnym trudem Severus musiał im narazie odpuścić zemsty. Oj, pojawił się Mulciber ;) To może wydawać się bardzo dziwne, ale rozśmieszył mnie opis jego "nowej twarzy". Serio. A to dlatego, że na myśl przyszedł mi Upiór Opery ^^
    Nie ważne, o czym ja w ogóle piszę...
    Morrigan coraz bardziej mnie zastanawia. Już sama nie wiem, co mam o niej myśleć. Informacja o Lupina rozbiegła się szybciej, niż to można sobie w ogóle wyobrazić. ładnie i sprawnie to opisałaś wg mnie. A ten chłopak co obok nich przechodził - Louis - może był pod wpływem imperiusa?! Albo jestem niezwykle błyskotliwa i domyślna, bądź po prostu doszukuję się czegoś na siłę, ale zachowywał się jak... delikatnie mówiąc zombie, czy jak kto woli inferius ;)
    Czekam na ciąg dalszy i sama mam ochotę coś napisać!

    OdpowiedzUsuń
  23. Witam i przepraszam, że nie pisałam wcześniej, ale byłam na wyjeździe zimowym, więc nie bardzo mogłam czytać.
    Sytuacja Snape'a z Morrigan, gdy już się zaczynało robić gorąco: on zakochany w Evans wyjęczał jej imię, a Morrigan się obraziła i uciekła w ogromnym cierpieniu, że Snape nie może sobie wybić Evans z głowy. Wątek niestety oklepany, nie zachwycił mnie. Za to sprytnie podszedł do sprawy z Lupinem: po co walczyć, skoro można go sprzedać?
    Wzruszyła mnie troskliwość Severusa o Morrigan i to, że jednak nie jest takim zimnym draniem, bo zabolała go ignorancja. Co prawda ciekawiej mogłoby się rozwinąć, jakbyś pociągnęła ten wątek o obojętności dłużej, ale w sumie gdzieś podświadomie trzymałam kciuki, żeby się ze sobą pogodzili (i się pogodzili, koniec końców).
    Opis Mulcibera mnie przeraził... Fuj, oczy bez powiek, łysy, szparki zamiast nozdrzy... Nie rozumiem dalej, dlaczego jest jeszcze w Hogwarcie zamiast gdzieś na oddziale intensywnej terapii, ale swoją drogą nie mogę się doczekać jego kolejnego starcia ze Snapem.
    Dzięki, że mnie informujesz o nowościach u Ciebie.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  24. Severus mści się. Robi się coraz bardziej okrutny, a z drugiej strony mięknie przy Morrigan. Opis wyglądu Mulicbera no, szczerze, wstrząsnął dogłębnie moim żołądkiem. Biedny Lupin- teraz jego życie drastycznie się zmieni.
    Zaczynam się poważnie obawiać, co zastanę w 15 wspomnieniu. Czekam niecierpliwie! :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Rozdział bardzo mi się podobał. A wiesz dlaczego? Bo nie ma w nim Lily. No może jest mała wzmianka, ale jakoś to przeżyję. Co do Mulcibera, to gdy bym musiała oglądać w szkole taką gębę to chyba bym się przeniosła do innej. Fujjj...
    A Luis to najpierw trochę mnie wybił z rytmu, ale później... zresztą sama wiesz co było później.
    A i jeszcze zapomniałam. Jak on mógł zrobić coś takiego Remuskowi? No jak? To przecież istna zniewaga!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  26. Marionetka Losu16 lipca 2012 19:39

    Przepraszam , że tak długo :(
    Rozdział rzeczywiście dużo dłuższy niż poprzedni. :)
    Morrigan jest doskonałym dowodem na to, że pozory mylą,bo tak naprawdę nie jest taka, za jaką ją uważają. Szkoda,że niektórzy nie potrafią dostrzegać zmian. ;)
    Jestem bardzo ciekawa czy Lupin zdoła wyprzeć się tego, że jest wilkołakiem i czy Sev znów będzie przez to pośmiewiskiem. Liczę jednak na to, że Snape w końcu się zrewanżuję. :)
    Pozdrawiam i czekam na dalsze wspomnienia. :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Dopiero teraz przeczytałam. Lepiej późno niż wcale;)
    Cieszę się, że Sev i Morrigan się pogodzili. Naprawdę pasują do siebie. Chociaż są tylko przyjaciółmi;D
    Jestem ciekawa jak to będzie z Lupinem. Czy wszystkiemu zaprzeczy?
    Rozdział długi, a ze spisywaniem to coś o tym wiem, u mnie też tak jest - napiszę dużo kartek w zeszycie a po spisaniu do worda wychodzi pięć stron. Wolę więc pisać od razu, na komputerze.
    Pozdrawiam i czekam na NN. ;P

    OdpowiedzUsuń
  28. Czasami zastanawiam się, jak to jest - mieć tyle komentarzy pod rozdziałem. To musi być fajne uczucie. Wtedy chcesz pisać dalej, chcesz przekazywać tę historię. I rób to dalej, bo jest ona wspaniała, niepowtarzalna i jedyna w swoim rodzaju. Posiada w sobie nutkę tajemniczości, niepewności - tego czegoś! Cieszę się, że mogę być częścią czegoś dużego.

    OdpowiedzUsuń
  29. Długo, ale i ciekawie. Bardzo mi się podobało. Snape zachował się jak świnia wyjawiając sekret Lupina, ale w końcu oni się nienawidzą, więc jakoś mnie to nie dziwi. Jednak szkoda mi Reamusa. Nie będzie mu miło, kiedy wróci i dowie się, że cała szkoła zna jego sekret. Poza tym widzę, że między Snape'm, a Morrigan znów się zaczyna układać. Coraz bardziej do siebie pasują. Mam nadzieję, że znów będą ze sobą.
    Co do tytułów, to uważam, że to dobry pomysł.
    Już nie mogę się doczekać NN.
    Pozdrawiam :))
    [przeciwnosci-zycia]

    OdpowiedzUsuń
  30. Hej! Na Twojego bloga trafiłam przypadkiem i... stwierdzam, że jest świetny. Zyskałaś sobie we mnie czytelniczkę. Mogłabyś informować mnie o notkach?
    A w ogóle to naprawdę podoba mi się to, co piszesz, szczególnie wątek z Morrigan. Ciekawa postać... Szkoda mi trochę Lupina, aczkolwiek, z drugiej strony, Huncwoci też nie byli niewinni. Wszak nad Snape`m znęcali się dość często.
    Świetnie kreujesz postaci, duży plus dla ciebie.
    Przy okazji zapraszam do mnie na http://dominique-hogwart.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  31. System plotek w Hogwarcie działa bez zastrzeżeń! Oh, rozdział jak zwykle prześwietny, choć trochę luźniejszy iż pozostałe. No nic, czytam dalej...

    OdpowiedzUsuń
  32. Twoje notki są długie, ale baaardzo ciekawe:) Fajnie ze między Sevem a Morrigan juz się polepszyło. I ten Olaf, wolę go sobie nie wyobrazac tak dokładnie jak go opisałas...Heh, SUPER;)

    OdpowiedzUsuń
  33. arwen_LivTyler16 lipca 2012 19:42

    WSpaniale

    OdpowiedzUsuń