Opowiadanie przeniesione z Onetu.

Akcja opowiadania rozpoczyna się zimą w roku 1978, gdy Severus uczęszcza do siódmej klasy. Fabuła może znacznie odbiegać od tego, co wydarzyło się w powieściach pani Rowling. Mogą pojawić się przekleństwa i brutalne sceny.

Szablon wykonała Elfaba.

sobota, 13 listopada 2010

Wspomnienie 2: Dobre wieści


Największa miłość – zawsze ta, która pozostała niespełniona.
Peter Ustinov
7 lutego 1978
Biały puch już od miesiąca pokrywał szkolne tereny, a mimo to codziennie przybywało go jeszcze więcej. Najgorsza okazała się dzisiejsza noc, śniegu napadało tyle, że człowiekowi średniego wzrostu sięgał powyżej pasa. Nikt o zdrowych zmysłach nie wystawiłby nosa zza drzwi. Dlatego nie zdziwiłem się, gdy z samego rana dało się słyszeć wrzaski Pottera, Blacka, Lupina i Pettigrew, próbujących przedostać się do chatki Hagrida. Lily na szczęście zachowała się ostrożnie i nie poszła z nimi, chociaż podobno ten głupi i pozbawiony wyobraźni Potter próbował ją zachęcić, aby wybrała się z nim. Mam nadzieję, że złapią zapalenie płuc lub inną paskudną chorobę i przez kilka dni nie ruszą się ze skrzydła szpitalnego.
Lekcje zielarstwa zostały odwołane, ponieważ nikt nie był w stanie dostać się do cieplarni. Profesor Sprout nie była z tego powodu zadowolona. Twierdziła, że klasa owutemowa musi się uczyć, a nie otrzymywać dodatkowy czas wolny. Próbowała tę sprawę załatwić z dyrektorem, lecz bezskutecznie. Urażona postanowiła i tak dostać się do cieplarni, stwierdzając, że roślinom będzie zimno i trzeba je ubrać w kożuszki. Z powodu swojego niskiego wzrostu nie była w stanie brnąć przez śnieg, dlatego próbowała wlecieć, przez okna w suficie szklarni, na miotle. Jej zamiary spełzły na niczym. Wiatr był tak silny, że zniósł ją z kursu i wylądowała w zaspie śniegu nieopodal Zakazanego Lasu. Później Hagrid przyniósł ją zmarzniętą i połamaną do skrzydła szpitalnego, gdzie zajęła się nią pani Pomfrey.
~ * ~
Siedziałem w bibliotece, udając, że czytam Najsilniejsze eliksiry. Książkę, którą znałem już na pamięć. Tak naprawdę patrzyłem na Lily. Siedziała kilka stolików dalej, pisząc wypracowanie z transmutacji, które kiedyś próbowalibyśmy rozgryźć razem. Na jej długich, kasztanowych włosach tańczyły złote refleksy spowodowane światłem świec. Jej piękne, zielone oczy skupione były na książce leżącej przed nią. Pomiędzy brwiami powstała ta urocza, pionowa zmarszczka, pojawiająca się zawsze, kiedy była skupiona na trudnym zadaniu.
Tęskniłem za nią, tak bardzo za nią tęskniłem. Ostatnie półtora roku bez niej było dla mnie udręką. Brakowało mi naszych rozmów, spędzania razem czasu, wspólnej nauki, spacerów po błoniach… Pamiętam, jak często karmiliśmy ogromną kałamarnicę, kanapkami zabranymi ukradkiem z Wielkiej Sali podczas śniadania.
Tęskniłem za jej uśmiechem, rumianymi policzkami, błyskiem radości w jej zielonych tęczówkach.
Czasem z głębi świadomości wypływała myśl, że to już koniec, że moja Lily już nigdy mi nie wybaczy. W przyszłości nie pójdziemy razem nad jezioro, by rzucać kawałki chleba na gładką taflę wody. Na zawsze pozostanę sam, bez niej, bez nikogo bliskiego. Samotny do końca życia z raną w sercu, pozostawioną przez Lily, którą straciłem bezpowrotnie.
Starałem się nie dopuszczać do siebie tych myśli, lecz stawało się to za trudne, szczególnie, gdy leżałem w mroku mojego dormitorium, podczas tak wielu bezsennych nocy. Z czasem było coraz gorzej. Nawiedzały mnie wizje szczęśliwej Lily, żony Pottera, matki jego dzieci. Podczas gdy ja, przegrany i pozbawiony wszystkiego, wiodłem życie w samotności i zapomnieniu. Karmiąc się marzeniami, które nigdy się nie spełnią…
Nagle usłyszałem stukanie w szybę od okna, przy którym siedziałem. Spojrzałem w bok; na parapecie siedziała sowa o jasnym upierzeniu trzymająca w dziobie list. Zapewne z powodu śnieżycy nie przyleciała podczas śniadania. Otworzyłem okno i wpuściłem ptaka do środka.
– Nie wpuszcza się zwierząt do biblioteki, panie Snape – powiedziała pani Pince, znalazłszy się nagle obok mnie. – Wynocha z mojej biblioteki z tym ptaszyskiem.
Nie zwracając uwagi na jej krzyki i groźby utraty punktów i otrzymania szlabanu, wyjąłem list z dzioba sowy.
Uczniowie obracali głowy i wychylali się zza regałów, żądni sensacji i chwili rozrywki.
– Leć do sowiarni i odpocznij – zwróciłem się do ptaka. – Już wychodzę, skoro nawet w pani bibliotece nie ma chwili spokoju – zwróciłem się z sarkazmem do Pince.
– Bezczelność, minus dziesięć punktów dla Slytherinu. Następnym razem zabronię ci wstępu tutaj. To jest MOJA oaza spokoju, MÓJ teren i nie toleruję tu bezczelności, zapchlonych zwierząt, jedzenia, wrzasków…
Odwróciłem się na pięcie, nie zwracając uwagi na jej krzyki, groźby i wymachiwanie pięścią w moją stronę, ruszyłem w stronę drzwi. Nie pofatygowałem się nawet, by zamknąć okno, przez co silny wiatr uniósł wszystkie pergaminy uczniów odrabiających zadania domowe.
– Co za tupet. – Usłyszałem jeszcze słowa Lily, skaczącej, by złapać swój esej na transmutację.
~ * ~
Wieczorem, gdy wróciłem do dormitorium, zerwałem pieczęć i z uwagą przeczytałem list.
Drogi Severusie,
Żałuję, że spędziłeś święta w Hogwarcie. Mógłbym przedstawić Cię kilku osobom, które bardzo zainteresowałeś, w tym dwóm śmierciożercom.
Nie zapomniałem o Twojej prośbie spotkania z Czarnym Panem i chęci służenia mu. Twój czas nadszedł szybciej, niż się spodziewałeś. Zaprowadzę Cię do niego w najbliższe wakacje. Czarny Pan jest coraz bardziej zainteresowany Twoją osobą.
Czy nie miałbyś nic przeciwko temu, aby podczas najbliższego wypadu do Hogsmeade spotkać się ze mną? Jestem pewien, że nie masz żadnych planów. Omówilibyśmy ważne sprawy odnośnie Twojej inicjacji w szeregi śmierciożerców.
Odpowiedz mi jak najszybciej. Jeżeli odpowiedź będzie twierdząca, spotkamy się czternastego lutego Pod Trzema Miotłami. Jest tam zawsze takie zamieszanie, że nikt nas nie podsłucha i nie zwróci na nas szczególnej uwagi.
Zabierz ze sobą Avery’ego, Mulcibera i Delgado.
Lucjusz Malfoy
PS. Słyszałem, że nie zadajesz się już z tą szlamą. Nareszcie zaczynasz zachowywać się jak przystało na czarodzieja przydzielonego do szlachetnego domu Salazara Slytherina.
Powrócił mi dobry humor. Od jakiegoś czasu oczekiwałem listu od Lucjusza z jakimiś wieściami. Jednak te przerosły moje wyobrażenia. Czarny Pan chce mnie poznać i możliwe, że w końcu będę jednym z jego sług, prawdziwym śmierciożercą. Noszącym Mroczny Znak na lewym przedramieniu.
~ * ~
Dziękuję za wszystkie opinie i komentarze pod ostatnim rozdziałem. Cieszę się, że moje opowiadanie się wam podoba. Co do rozdziału, to cóż, niestety wyszedł krótszy, niż poprzedni, postaram się, aby następne były dłuższe, ale ze mną to nigdy nic nie wiadomo, więc nic nie obiecuję.
Pozdrawiam :)

14 komentarzy:

  1. ostatnihorkruks14 lipca 2012 21:28

    Super rozdział!! :D
    Ja już nie mogę doczekać się więcej ;)
    Jestem ciekawa wszystkiego, jak to opiszesz :D
    Super ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. fluorescencyjna14 lipca 2012 21:29

    Ja nie mogę ale mnie ta Liluchna wkurza! A to jak opisujesz uczucia Snape'a to poezja, po prostu! Ja już się nie mogę doczekać, kiedy Sevcio będzie śmierciożercą :D. Pozdrawiam Lza.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Ech, Lily coraz bardziej mnie denerwuje, ale ty się powinnaś cieszyć, bo tak sprawnie sterujesz emocjami czytelnika, że sam nie wie, kiedy się wciąga. Spodobał mi się fragment, w którym Severus komentuje wyjście Huncwotów do Hagrida "Tylko idioci mogliby wyjść w tym dniu na dwór... Więc Potter, Black, Lupin i Pettigrew wyruszyli do chatki Hagrida" - cytuję z pamięci, więc na pewno nie dokładnie, ale sens został ten sam. Lucjusz Malfoy "pomoże" Severusowi? Hm, zawsze podejrzewałam, że maczał on palce w tym, że Severus wstąpił do śmierciożerców ;/
    Tylko czemu tak krótko? Ja już się zaczęłam wciągać, a ty tak nagle urwałaś :( Musisz nadrobić następnym rozdziałem i to jak najszybciej! xDD
    [aurorskie-pogawedki]

    OdpowiedzUsuń
  4. notka bardzo dobra :) widzę że severus zaczyna więcej mówić :) żartuje oczywiście.
    Huncwoci są straszni. wiesz, ze ich nie lobię? tylko dlaczego MÓJ remus w tym wszystkim uczestniczy? Lucek, to znaczy Lucjusz chce zaaranżować severusowi prywatną audiencje u Sama Wiesz Kogo?
    nie mogę się doczekać newsa :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Marionetka Losu14 lipca 2012 21:31

    Czytałam z takim zaciekawieniem, że Twoje słowa przeczytałam, myśląc, ze to rozdział ;D Krótki, ale fajny :D Piszesz w bardzo ciekawy sposób :) W szeregach Czarnego Pana? Hmm robi się interesująco :D U mnie również nowy rozdział www.raniaca-roza.blog.onet.pl :)

    OdpowiedzUsuń
  6. z rozdziału na rozdział jest coraz lepsza akcja ;d uwielbiam takie rzeczy!
    kurczę, ja nawet rozumiem Sape'a.. co jest dziwne xD .. ale go jakoś rozumiem. każdy z nas przechodzi w życiu taki moment, w którym jest zdany tylko na siebie. z niecierpliwością czekam na następną notkę ;) <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Rzadko zdarza mi się czytać pamiętniki Severusa Snape'a i muszę szczerze przyznać, że świetnie piszesz. Sev wydaję się być bardzo dopracowaną i przemyślaną postacią, tworzysz rozbudowane opisy przeżyć wewnętrznych. Ciekawa jestem, jak dalej potoczą się jego losy. Na pewno będę wpadać częściej. Dodaje do linek. Pozdrawiam serdecznie autorkę i czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozumiem, że Lily nie przyjaźni się już z Severusem, ale nie zostało w niej choć odrobinę współczucia? Ze względu na stare czasy? Niby nie powiedziała nic takiego, ale Snape'owi na pewno miło się nie zrobiło. Z początku naprawdę się wzruszyłam, gdy opisywał swoją miłość do Lily. Chociaż nigdy bym go o to nie posądziła.
    A i spodobał mi się bardzo fragment o pani Sprout. ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Snape będzie śmierciożercą, śmierciożercą! Normalnie podskakuję do góry z radości, bo... To było dobre! Końcówka najlepsza, naprawdę! A Lilka normalnie mnie denerwuje... Jak można było w ogóle tak traktować Seva? I jeszcze te -10 punktów... Brawa, brawa!
    W każdym razie powiem, że nie wiem, skąd bierzesz takie pomysły. Choć osobiście wydawało mi się trochę nie po Sprout'owsku, ażeby mimo wszystko iść do cieplarni i jeszcze nie potrafić dojść, skoro, jak dobrze wiemy, istnieje zaklęcie, które potrafi wyżłobić ścieżkę wśród najwyższych śniegów... Albo tego zaklęcia nie znali? (Hahaha, dobre sobie!) No, w każdym razie, podoba mi się i to bardzo! Weź się w obroty i pisz nexta szybko, bo to jest po prostu świetne!

    OdpowiedzUsuń
  10. Droga Jeanelle,
    zacznę od tego, że weszłam na Twojego bloga przez ginevrę-molly-weasley. Chyba nie powinien zdziwić Cię ten fakt ;] Postać Severusa jest przeze mnie szczególnie lubiana, toteż skusiłam się by poczytać. No i cóż można powiedzieć jeśli czyta się coś dobrego? Strasznie interesuje mnie, kim jest postać z prologu. Czy to Severus czy może ktoś zupełnie inny? Mam nadzieję, że przekonam się w miarę czytania bo na 2gim Wspomnieniu nie poprzestanę. Przyznam też, że zaskoczyłaś mnie zachowaniem Syriusza. W moim wyobrażeniu, chyba nie byłby zdolny do kopania kogoś w brzuch. Niemniej, scenka rodem z hogwarckiego korytarza, dobrze odzwierciedliła aktualne uczucia Lily do Snape'a.
    Zabieram się za kolejne rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Lily mnie wkurza. Boże, skoro nie odzywa się do Seva, to po co komentuje? Bardzo mi się podoba jak opisujesz uczucia Snape'a, poprostu cudo. Ciekawa jestem jak będzie wyglądało spotkanie Severusa z Lucjuszem. Czekam na następny rozdział, który mam nadzieję pojawi się wkrótce ;) Pozdrawiam cieplutko ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Nawet nie zauważyłam, że był krótszy :D
    Bardzo fajnie się zaczyna i zauważyłam, że wybrałaś nauczycieli z czasów Harry'ego Pottera. Oni wtedy naprawdę uczyli, czy tylko w twojej opowieści?

    OdpowiedzUsuń
  13. WSPANIAŁA notka! To jak on o niej myśli, jak tęskni...To jest cudowne, aż łzy mi stanęły w oczach, gdy to czytałam ;D

    OdpowiedzUsuń
  14. arwen_LivTyler14 lipca 2012 21:38

    Współczuję Sevowi, ale nigdy nie mogę zrozumieć, dlaczego został śmierciożercą. Pierwsze akapity były genialne.

    OdpowiedzUsuń