Każdy ból się zapomina, upokorzenia
– żadnego.
Emil Cioran – Zeszyty 1957 – 1972
4 lutego 1978
Pamiętajcie, chcę widzieć wasze wypracowania najpóźniej
w środę – powiedział profesor Slughorn. – Pana też to dotyczy, panie Potter.
Jego wzrok
spoczął na Gryfonie, siedzącym bokiem do nauczyciela i rozmawiającym z
dziewczyną znajdującą się za nim.
– Oczywiście,
panie profesorze – odpowiedział, oczarowując Slughorna swoim najwspanialszym
uśmiechem.
– Pamiętajcie,
że do owutemów pozostały wam już tylko cztery miesiące. A nie chcecie mnie
przecież zawieść, prawda? Na szczęście, o niektórych mogę być spokojny.
Spojrzał w
stronę Lily i uśmiechnął się do niej. Ona, lekko zarumieniona, spuściła wzrok,
chowając do torby podręcznik.
– Zmykajcie już,
moi drodzy.
Uczniowie
ruszyli w stronę wyjścia, przepychając się, aby jak najszybciej wydostać się z
klasy. Odczekałem chwilę, aby nie przeciskać się przez tłum i wyjść jako
ostatni. Nie okazało się to dobrym pomysłem. Znalazłem się za Lily, Potterem i
Blackiem.
– James,
zastanawiam się, po co poszedłeś na eliksiry, skoro sobie nie radzisz? –
zapytała Lily.
– Bo jest
palantem.
– Wiedziałem,
że ty tam będziesz – odparł Potter, puszczając uwagę Blacka mimo uszu. – A na
początku szóstej klasy jeszcze ze sobą nie chodziliśmy, więc chciałem zrobić na
tobie wrażenie. A teraz wiem, że mi pomożesz, bo jesteś kochana, inteligentna,
dobrze znasz się na eliksirach. Jesteś najlepsza w klasie, a Slughorn cię
uwielbia.
– James, nie
przesadzaj – odparła nieśmiało Lily.
– Kochanie, nie
bądź taka skromna.
Potter
pocałował ją w rumiany policzek i chwycił jej drobną dłoń w swoją łapę.
Gdy to
zobaczyłem, coś ścisnęło mnie w klatce piersiowej. Nagle poczułem w sobie
rosnącą wściekłość. Miałem ochotę rzucić jedno z moich specjalnych zaklęć na
Pottera. Nie wiedział nawet, że jestem za nim, nie zdążyłby zareagować.
Sectumsempra byłaby odpowiednia. Cierpiałby przed śmiercią, a nawet, jeśli ktoś
by go uratował, to jego pyszałkowata gęba zostałaby oszpecona na zawsze.
Widziałem kilka
razy, jak ta gnida chodzi za rękę z moją Lily. Słyszałem, że są oficjalną parą
od kilku miesięcy, ale brutalna prawda dotarła do mnie dopiero teraz, niszcząc
ostatnie strzępy nadziei. Nie mogłem uwierzyć, że Lily była taka ślepa. Rzuciła
mu się w ramiona, mimo tego jaki był, mimo że tak bardzo go nienawidziła, mimo
tych licznych upokorzeń przed innymi uczniami.
Oddałbym
wszystko, aby być na jego miejscu. Chciałbym, aby to mnie Lily trzymała za
rękę, czuć ciepło jej dłoni, dotyk delikatnej skóry. Znów widzieć radosny
uśmiech na jej twarzy skierowany do mnie. Poczuć dotyk i smak jej pięknych ust,
po raz pierwszy pocałować dziewczynę. Usłyszeć jej radosny śmiech i moje imię
wypowiedziane z czułością i namiętnością…
– Jesteście
nareszcie. Już chcieliśmy iść na obiad bez was. Rogacz musiał zostać po
lekcjach?
Do
rzeczywistości przywrócił mnie głos Lupina stojącego przy wejściu do lochów
razem z Pettigrew.
– Nie – odparł
Potter. – Mam moją królową eliksirów i nic nie jest mi straszne.
– James,
przestań – rzekła Lily, lecz nadal radośnie się uśmiechała, jakby cieszyła się
z tego głupiego gadania.
Po chwili
Pettigrew z błyskiem w oku szepnął coś do Blacka, a ten odwrócił się w moją
stronę z kpiącym uśmiechem na twarzy.
– Snape,
nieładnie włóczyć się za innymi i podsłuchiwać prywatne rozmowy.
Nie chciałem
wdawać się z nimi w kłótnię czy pojedynek. Nie przy Lily. Drugi raz nie
popełnię tego samego błędu. Nie mogłem cofnąć się do pokoju wspólnego
Ślizgonów, bo uznaliby to za tchórzostwo. Postanowiłem nie zwracać na nich
uwagi, jakby byli powietrzem i pójść do Wielkiej Sali.
– Co
Smarkerusie, odebrało ci mowę, czy może uszu nie umyłeś? – zakpił Black.
– Stawiam na to
drugie – odparł ze śmiechem Pettigrew.
– Włosów też
nie umył, ale to już standard – przyłączył się do nich Potter.
Uczniowie
przebywający na korytarzu zatrzymywali się i przysłuchiwali, czekając na
ciekawe przedstawienie.
– O, ta
połatana koszula też mu już poszarzała z brudu – kontynuował Black.
Spojrzałem na
Lily, szukając w niej potwierdzenia, że nie wierzy w ich słowa. Jednak jej
zielone oczy były zimne i obojętne. Patrzyła na mnie z pogardą, jakiej nigdy u
niej nie widziałem.
– Co się na
mnie gapisz, Snape? – rzekła z drwiną w głosie. – Mają rację, jesteś żałosny.
Jej słowa
raniły jak nóż wbity w serce. Chciałem wyciągnąć różdżkę i sprawić, by ten
głupi uśmieszek zniknął z twarzy Pottera, ale on był szybszy.
– Expelliarmus!
Różdżka wypadła
mi z ręki.
– I co teraz,
Smarkerusie?
Machnął różdżką,
a ja poleciałem do tyłu, pchnięty olbrzymią, niewidzialną siłą. Wylądowałem
kilka metrów dalej na kamiennej posadzce, boleśnie tucząc sobie kolano.
– Chodźmy –
rzekł Potter, chwytając Lily za rękę i ruszając w stronę Wielkiej Sali.
Lily nawet się nie
obejrzała. Tłum powoli zaczynał się rozchodzić, myśląc zapewne, że to koniec
zabawy. Próbowałem się podnieść, lecz Black podszedł do mnie i kopnął w brzuch.
Przeszył mnie niesamowity ból, miałem wrażenie, że mój żołądek rozpadnie się na
kawałki i zwróci dzisiejsze śniadanie. Ledwo mogłem złapać oddech.
– Pieprzony
tchórz – wycedziłem przez zaciśnięte zęby.
– Śmieć.
Kiedy Black
zniknął z mojego pola widzenia, powoli i ostrożnie wstałem z posadzki. Wszystko
nadal mnie bolało i oddychałem nierówno. Moją różdżkę znalazłem pod ścianą.
Był środek
zimy. Na dworze panował ostry mróz i leżał śnieg. Mimo to udałem się w stronę
Zakazanego Lasu. Chciałem być sam. Wciąż słyszałem echo jej słów, widziałem jej
oczy pełne pogardy. Nie mogłem się od tego odpędzić.
Moja cienka
szata nie dawała ochrony przed zimnem i cały się trząsłem. Łzy płynęły po
policzkach i chwilę później zamarzały. Nie były one spowodowane wściekłością
czy bólem, lecz smutkiem, z powodu Lily. Dziewczyny, która jest dla mnie
wszystkim. Kobiety, którą zawsze będę kochać. Dla niej jestem w stanie zrobić
wszystko, zrezygnować z tego, co mam. Nieważne jak głęboko wbije mi nóż w
serce, zawsze będzie moją Lily.
A Potter
jeszcze mnie popamięta. Zemszczę się na nim. Cała czwórka zapłaci mi za
wszystko. Sprawię, że te ich pyszałkowate uśmiechy znikną z ich twarzy na
zawsze.
Ja przetrwam
nadchodzącą wojnę, gdyż stanę po właściwej stronie. Natomiast oni są zbyt
wielkimi głupcami, by stwierdzić, że droga tak zwanego dobra zaprowadzi ich
tylko do śmierci. To będzie koniec Pottera, Blacka, Lupina i Pettigrew. A Lily
będzie moja, tylko moja.
~ * ~
Dziękuję za wszystkie opinie
dotyczące prologu. Rozdział pierwszy jest dłuższy i mam nadzieję, że tak już
zostanie, chociaż ze mną nigdy nic nie wiadomo. Notka pojawiła się dość szybko,
z następną też postaram się za bardzo nie zwlekać.
Pozdrawiam :)
lily, lily, lily... ach moja cudna lily... dobrze ze ja wiem ze to się niedługo zmieni. wiesz ze ja jej nie lubię? a teraz nie lubię jej jeszcze bardziej. bleee :P biedny severus. a black jest głupi, wiesz? dobrze ze oszczędziłaś MOJEGO remuska i on się nie wtrącał do tej głupiej akcji.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Eh, wredna suczka z tej Lily ;/ Staje się taka jam James. Książka zawsze przedstawiała ją z dobrej strony, ale nie sądzę, by była taka święta naprawdę. Właściwie to pokazałaś jakie podejście ma Lily do Severusa i pokazałaś to świetnie :D. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. O i dziękuję za dodanie do linków :D Pozdrawiam Lza.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńA więc to pamiętnik Snape'a!!!! :D
OdpowiedzUsuńKurczę, masz talent :)
Jaenelle! Rany, z nieba mi spadłaś! ;> Poprawiłaś mi humor tym rozdziałem, bo po godzinie geografii i wizycie u dentysty nastrój miałam naprawdę parszywy ;/
OdpowiedzUsuńKurczę, cały rozdział jest naprawdę bardzo dobry. Niemile zaskoczyła mnie Lily i James, których dawno temu naprawdę uwielbiałam. Ale mam nadzieję, że nie poprzestaniesz na ukazywaniu Snape'a jako wiecznej ofiary, prawda? Bo on też nigdy nie był święty.
Najbardziej spodobała mi się końcówka rozdziału mówiąca o tym, jak Severus wyobraża sobie przyszłość. Te jego plany są w pewien sposób przerażające, wielkość jego nienawiści do Huncwotów. I ta końcówka " I Lily będzie moja, tylko moja" - on ją tak bardzo kochał, no! Dlaczego musiał przez nią tak cierpieć, no dlaczego? ;(
Serdecznie pozdrawiam!
[aurorskie-pogawedki]
Niespodziewałam się, że Lily będzie taka wredna ;(
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podobał, mam nadzieję, że sytuacja Severusa troszkę się poprawi...
Pozdrawiam,
Wybacz, ale jakoś nie do końca mi się spodobało... Dobrze się zaczęło, tak bezosobowo, a tu nagle z punktu widzenia Severusa (owszem, było cały czas według niego, lecz po prostu początek wydawał się... Inny? Ale, oczywiście, jest dobrze!), jednak Lily wydawała mi się bardzo dziwna! Ona tak zadziera nosa? Bez obrazy, ale jeśli była zła na Seva za tą "szlamę", to mimo wszystko mogła być dla niego nieco... Milsza? Nie, nie! O tu mi się nie podoba! Tak poza tym to wszystko dobrze, a nawet lepiej... Powiem więcej - zaciekawiłaś mnie ostro!
OdpowiedzUsuń[weasley-ginny]
Podoba mi się to opowiadanie. Doskonale opisujesz uczucia Snapa... Jest mi go trochę żal z powodu Lily.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością oczekuję następnego rozdziału.
Pozdrawiam ;* [zapiski-tonks]
Ja też nie przepadam za Lily ;/ A opowiadanie ciekawi. Ładne opisy bohaterów, a co najważniejsze ich uczuć :) Nadal nie mam pojęcia kim była ta zakapturzona postać w prologu, ale to chyba przez mój brak inteligencji ;p Powiadamiasz o nowych rozdziałach? Jeśli tak to www.raniaca-roza.blog.onet.pl przy okazji zostaw coś po sobie :) Pozdrawiam cieplutko :D
OdpowiedzUsuńa ja tutaj jestem pierwszy raz i muszę przyznać, że blog zrobił na mnie duże wrażanie. notka jest świetna. był to wyszukany pomysł, bo zazwyczaj każdy piszący o roczniku 1960 pisze go z punktu widzenia Lily lub innych Huncwotów. z chęcią będę dalej zataczać się w twojej lekturze i bardzo chciałabym być powiadamiana o następnych notkach. pozdrawiam i zapraszam do siebie. {prioriincantatem.blog.onet.p}
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za komentarz na moim blogu. Cieszę się bardzo, że spodobał Ci się szablon. Napisałabym Ci coś więcej o tym obrazie, ale nie chcę na razie niczego zdradzać. ;D
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, że wreszcie ktoś przedstawił Lily z zupełnie innej strony. Nigdy za nią nie przepadałam. Jeśli chodzi o Severusa.... nie lubię go. Nie wiem czemu, ale po prostu nigdy za nim nie przepadałam. Mimo to bardzo podoba mi się, że Twoje opowiadanie, bo ukazuje, że Severus jest również zdolny do miłości. I to mnie urzekło. ;) Do tego jeszcze piszesz lekko i naprawdę przyjemnie się czyta, to co stworzyłaś.
Dodaję do linek i mam nadzieję, że powiadomisz mnie, gdy pojawi się kolejny rozdział. Pozdrawiam. ;))
Oryginalnie, nawet bardzo. Lily w Twoim opowiadaniu jest taka nieszablonowa, Rowling przedstawia ją jako dobrą, a u Ciebie jest zupełnie inaczej, co bardzo mi się podoba. Podoba mi się również, że umieściłaś opowiadanie w czasach szkolnych starego pokolenia. Czekam na następny rozdział i zapraszam do mnie karuzele.blog.onet.pl. Wymienimy się linkami?
OdpowiedzUsuńLisicka ;*
To dziwne, ale nigdy nie zastanawiałam się nad losami Severusa w Hogwarcie, chociaż faktycznie mogły one wyglądać tak, jak napisałaś je już w pierwszym rozdziale.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem. Lecę do następnej.
Dlaczego oni zawsze bezczelnie traktują Severusa, to ja nie wiem... :(
OdpowiedzUsuńJa tam go lubię najbardziej z cyklu Harry'ego Pottera :D
Biedny Sev...Zawsze trzymam jego stronę:) Idealnie opisałas uczucia Snape´a. Masz talent:)
OdpowiedzUsuńNie zgadzam się. Bardzo prawdopodobne, że Snape był wtyką Albusa u Voldemorta.
UsuńNiby lubię Jamesa i Syriego, o są sympatyczni, ale jak czytam o biednym Snap'ie, to ma ochotę ich znienawidzić.
OdpowiedzUsuńBoże jak ja kocham tego pierdolniętego Severusa ^^
OdpowiedzUsuńAż mi się krew zagotowała, jak przeczytałam o tej Lily! Wredna sucz, jak nic. Nic dziwnego, że nigdy jej i Jamesa nie lubiłam...
Nie wiem, czy Lily by tak przeszła obojętnie koło Severusa...Mam nadzieję, że jej zachowanie szybko się zmieni,..
OdpowiedzUsuńJeju, jacy oni podli! i pomyśleć, że Snape otoczył opieką syna Lily i Jamesa, równie aroganckiego, oddał za niego życie w ostatniej księdze.
OdpowiedzUsuń