Człowiek ani na
chwilę nie powinien rozstawać się z myślą o śmierci.
Mikołaj Gogol – Aforyzmy Gogol (Z listów)
19 kwietnia
1978
Od kilku tygodni wszyscy mówili tylko
o balu. Gdzie nie poszedłem, wszędzie słyszałem rozmowy o nowych szykownych
strojach, partnerach i tak w kółko. Sporo osób postanowiło wyjechać na święta
wielkanocne do domu, aby kupić suknię lub szatę wyjściową na Pokątnej albo
zamówić u jakiegoś znanego projektanta. Została też ogłoszona data specjalnego
wypadu do Hogsmeade dla tych, co chcieli tam zrobić zakupy.
Jak co dzień
szedłem do biblioteki. Wielkimi krokami zbliżały się owutemy i trzeba było
porządnie wziąć się do nauki, aby zdać je jak najlepiej. Lily coraz rzadziej
przesiadywała w bibliotece, najprawdopodobniej uczyła się w pokoju wspólnym
razem z Potterem.
Moje kroki
odbijały się echem w kamiennym korytarzu. Minąłem obraz przedstawiający starca
pochylonego nad jakąś dziwną imitacją kociołka, dosypującego niebieski proszek
do gotującej się w nim brei.
Nie miałem
ochoty patrzeć, jak starzec bezcześci tak wspaniałą sztukę, jaką jest warzenie
eliksirów, dlatego przeniosłem wzrok na widok za oknem. Niebo miało odcień
czystego błękitu, sunęły po nim białe, puchate obłoczki, poruszane przez wiatr.
Słońce jasno świeciło, ogrzewając, spragnioną ciepła po długiej zimie, ziemię.
Drzewa i krzewy były zielone od pąków, na niektórych można już było dostrzec
pierwsze kwiaty. Błoto pokrywające szkolne tereny przez cały marzec, zamieniło
się w bujnie rosnącą trawę.
Nagle, jak za
dotknięciem czarodziejskiej różdżki cały ten sielankowy obraz został
zniszczony.
Na początku
usłyszałem przerażający wrzask, po głosie rozpoznałem, że była to dziewczyna.
Serce podskoczyło mi do gardła, gdy ją ujrzałem. Był to najgorszy widok w całym
moim dotychczasowym życiu.
Majestatycznie
spadała z nieba. Jej czarna, szkolna szata powiewała za nią, a kasztanowe włosy
poruszał wiatr.
Poczułem zimne
dreszcze na całym ciele i gwałtownie zakręciło mi się w głowie. Mocno chwyciłem
się parapetu okiennego, aby nie upaść na kamienną posadzkę. Moje dłonie drżały
mimowolnie. Zapewne w tej chwili wyglądałem jak trup, bo byłem taki blady.
Patrzyłem z przerażeniem na całą tę scenę. Łzy zaczęły płynąć mi po policzkach.
– Lily… - szepnąłem,
nie byłem nawet w stanie krzyknąć.
Dopiero po
chwili dotarło do mnie, że to nie Lily spadała z nieba, ta dziewczyna była za
mała i drobna.
Na szczęście
nie byłem w stanie z tej odległości dostrzec jej twarzy. Mimo to w mojej głowie
ukazał się obraz ślicznej, młodej dziewczyny z wyrazem wielkiego przerażenia na
twarzy, załzawionymi oczami wychodzącymi z orbit ze strachu.
Nagle krzyk się
urwał.
Mimowolnie
spojrzałem w dół i zobaczyłem ją. Nieruchome ciało leżało pod wieżą
astronomiczną. Ręce i nogi były powykrzywiane pod różnymi, nienaturalnymi
kątami. Ziemia wokół niej powoli zabarwiała się na czerwono. Nie żyła, nikt nie
mógł przeżyć upadku z takiej wysokości.
Nie byłem w
stanie przestać na nią patrzeć. Wstrząsnął mną dreszcz i powoli zamknąłem powieki.
Dlaczego?
Dlaczego musiałem tędy przechodzić? Dlaczego spojrzałem przez to okno? Moją
głowę zaczynało bombardować mnóstwo pytań bez odpowiedzi. Ale nic nie można już
zmienić. Zrobiło mi się żal tej dziewczynki. Ile ona mogła mieć lat?
Jedenaście? Dwanaście? Na pewno nie więcej. Miała przed sobą całe życie, które
zostało przerwane w tak brutalny sposób. Jest, a za chwilę już go nie ma. Kto
mógł to zrobić? Odpowiedź nasunęła się sama…
~ * ~
Wracałem do
pokoju wspólnego, chcąc powiedzieć Mulciberowi co o tym wszystkim myślę. Byłem
pewien, że to on jest sprawcą tego morderstwa, przecież dwa miesiące temu sam o
tym wspominał.
Ogarnęła mnie
wściekłość. Miałem ochotę rzucić się na kogoś i udusić go gołymi rękami. Miałem
wrażenie, że coś rozsadza mnie od środka i domaga się jakiegoś krwawego czynu,
ujścia na zewnątrz. Gdyby teraz na mojej drodze pojawił się Mulciber,
zapłaciłby najwyższą cenę. Nie zawahałbym się użyć najgorszego z zaklęć
niewybaczalnych. Avada Kedavra. Dwa proste do wypowiedzenia słowa, błysk
zielonego światła i Olaf Mulciber przestaje istnieć raz na zawsze. I co z tego,
że byłoby to drugie morderstwo dzisiejszego dnia. Hogwart przestał być
bezpiecznym miejscem, skoro dziewczynka została zabita pod krzywym nosem wielkiego
Dumbledore’a, którego wszyscy czarodzieje uważają za jakieś nie wiadomo co.
Wtedy
zobaczyłem biegnącą w moją stronę postać. Przy słabym blasku świec dopiero po
chwili rozpoznałem, że jest to Morrigan. Ta wiecznie dumna, pyszałkowata
kobieta, chodząca z wysoko uniesioną głową i nosem wycelowanym w sufit, teraz
wyglądała mizernie. Wyraz jej twarzy wskazywał, że była przerażona, usta
drżały, a zawsze perfekcyjny makijaż został rozmazany przez słone łzy,
spływające strumieniem po jej pobladłych policzkach.
Podbiegła do
mnie i wtuliła twarz w moją pierś. Nie mogłem jej teraz odepchnąć, nie kiedy
była w takim stanie.
– Sev –
wyjąkała, a głos jej drżał. – On to zrobił. Mulciber TO zrobił.
– Widziałem –
odparłem, a ton mojego głosu pozbawiony był emocji, nie miałem zamiaru jej
pocieszać.
– Co teraz z
nami będzie? – jęczała, szlochając.
– Będziemy
udawać, że nie mamy z tym nic wspólnego i o niczym nie wiedzieliśmy.
– Ale jak nas z
nim skojarzą, przecież często jesteśmy razem widywani, a wcześniej był jeszcze
Lucjusz. Nazywaliśmy siebie śmierciożercami! Dumbledore nie jest taki głupi! Na
pewno wyciągnie odpowiednie wnioski.
– Przekonamy
Slughorna. To powinno wystarczyć.
– Jak? –
Spojrzała na mnie z niedowierzaniem.
– Najgorsze w
tym wszystkim jest to, że oczyszczając z podejrzeń siebie, zrobię to
jednocześnie z tobą. – Nie miałem zamiaru odpowiadać na jej pytanie. – Z wielką
przyjemnością zostawiłbym ciebie, abyś radziła sobie sama, ale teraz jest już
za późno. A Avery musi poradzić sobie sam. Nie rób nic głupiego i zaufaj mi –
dodałem po chwili.
Zobaczyłem, że
drzwi od gabinetu Slughorna powoli się otwierają.
Przechyliłem
głowę i wargami dotknąłem usta Morrigan. Na początku nie wiedziała o co mi
chodzi, ale na szczęście nie odepchnęła mnie, bo byłby to nasz koniec. Wargi
miała ciepłe i już nie drżały. Splotłem dłonie na jej plecach, nie chcąc
wypuścić jej z objęć, ona wplotła dłonie w moje włosy. Całowała coraz mocniej,
namiętniej i zachłanniej, czułem, że chciała więcej, a ja nie pozostawałem jej
dłużny.
Myślałem, że
będzie to najgorsze uczucie w moim życiu, pierwszy pocałunek z nią, a nie z
Lily, ale przy pierwszym ruchu jej języka zmieniłem zdanie. Chciałem ją
całować, chciałem czuć bliskość jej ciepłego i drżącego z rozkoszy ciała.
Przecież
chodziło tylko o mnie, ona nie miała się liczyć. Ale czy na pewno? Teraz nie
miałem już takiej pewności. W tej chwili nie miała dla mnie znaczenia nawet
Lily, która stała się ulotnym, zimnym i mglistym wspomnieniem. Teraz pragnąłem
tylko Morrigan. Moje dłonie zaczęły błądzić po jej zgrabnym ciele. Nadal ją
całując, przeniosłem moje wargi i język na jej gładką szyję. Dziewczyna jęknęła
cicho z rozkoszy, ledwo mogła złapać oddech.
– Panie Snape,
panno Delgado. – Usłyszałem głos nauczyciela eliksirów.
Morrigan
gwałtownie oderwała się ode mnie i odwróciła na pięcie, spoglądając ze
zdziwieniem na Slughorna.
– Czy
moglibyście tego nie robić na środku korytarza?
– Oczywiście,
panie profesorze. Przepraszamy – odpowiedziałem uprzejmym tonem, ledwo łapałem
oddech.
– Panno
Delgado, co się pani stało? – Dopiero teraz zauważył, że płakała.
– Sowa jej
zdechła – odpowiedziałem automatycznie. Była to pierwsza w miarę prawdopodobna
myśl, jaka przyszła mi do głowy. – Czy coś się stało, panie profesorze?
Wyglądał na
zmartwionego i przygnębionego. Zmarszczki na jego twarzy były bardziej
widoczne. Wydawał się bardzo starym człowiekiem. Miałem wrażenie, że to
wszystko go przytłacza, że nie będzie już długo uczyć w Hogwarcie i odejdzie na
emeryturę. W tej chwili nie przypominał tego radosnego i pełnego życia
nauczyciela. Teraz wyglądał jak człowiek przytłoczony wieloma problemami, które
go przerastały.
– Uważajcie na
siebie, nie chciałbym, aby i wam stało się coś złego – powiedział i powoli się
oddalił.
~ * ~
I to by było na tyle. Notka nie jest
za długa, ale obecne wydarzenia wolałam podzielić na mniejsze części i dodawać
je częściej. Mam nadzieję, że nie zabijecie mnie za końcówkę. Miała być
zupełnie inna, ale jakoś tak mnie naszło i ją zmieniłam. I chyba przy okazji
pogrzebałam kanon, a na razie chciałam się go trzymać. Cóż, kobieta zmienną
jest.
Wydaje mi się, że jest to ostatnia
notka w tym roku, mogę się mylić, ale raczej wątpię, aby udało mi się coś
przepisać w tym tygodniu. Dlatego chciałam Wam życzyć szalonej zabawy w
Sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku.
Pozdrawiam :)
Ojej, a czemu Sev nie uratował tej małej? Jeden szybki Levicorpus czy coś i ruda dziewczynka by sobie żyła. A ten sposób na alibi... faaajny... Kanonem się nie martw. Kanon to ZUO, ogranicza wyobraźnię!
OdpowiedzUsuńKiedy Sev pomyślał, że tą dziewczyną może jest Lily, to ja pomyślała, że to może jego sen. On tak bardzo boi się ją stracić. Zasługuje na kogoś lepszego niż Evans. Morrigan z kolei nie zasługuje na niego. xd Severus, jak czytam, zawsze ma gotowy plan i do tego jest świetnym aktorem. ;D Może już Ci to pisałam, ale zaczynam go uwielbiać. Szkoda mi tej dziewczynki. No ale rozumiem, że czasem trzeba uśmiercić niewinne osoby. Pozdrawiam. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy rozdział wogóle fajnie piszesz, twój styl jest taki lekki i łatwy w "przyswojeniu". Po za tym życie Severusa nie jest łatwe do opisania w końcu tyle było w nim sprzeczności i paradoksów:-). A tobie to tak ładnie wychodzi:-). Można zauważyć, że taka osoba jak Severus Snape też posiada uczucia i umie je w bardzo wyrazisty sposób pokazywać, smutek, radość to tak rzadko dostrzegane cechy w kanonicznym Mistrzu Elilsirów a jednak i on potrafił być "ludzki".
OdpowiedzUsuńDziękuje ślicznieeee za życzenia :D Również życzę Ci Szczęśliwego Nowego Roku :D Nic się nie stało, że notka krótka ;) W końcu liczy się jakość a nie ilość :) no no Morrigan i Snape? Nie spodziewałam się takiego obrotu, chociaż przypuszczałam, że tej dziewczynie w jakiś sposób uda się go uwieść, chociażby na chwilę ;p Oj szkoda, że to nie Lily spadła... Tak, tak jestem wredna :D Ale ona mnie strrrasznie irytuję ;p Chociaż może z drugiej strony lepiej, że to nie ona, bo Sev by się załamał i byłoby mi go szkoda... Niech ta dziewczyna już mu nie miesza w głowie!!! Błaaagam! ;p To chyba tyle :D Oj ja nie mogę doczekać się tego balu! ;) Pozdrawiam ;p [raniaca-roza] :)
OdpowiedzUsuńNa stos z kanonem! Bez niego świat byłby piękniejszy. I jest, żeby nie było.
OdpowiedzUsuńW Twoich rozdziałach najgorsze jest to, że wciągają do tego stopnia, że nawet nie zauważam, kiedy skończyłam! A Severus jest tak niezmiernie uroczy! To chyba wina zbyt dużej liczby romansideł, których ostatnio się naczytałam, a w nich faceci zawsze przechodzą jakąś niewyobrażalną transformację, ale właśnie po raz milionowy chyba zaczęłam inaczej na niego patrzeć. I szaleję ze szczęścia, kiedy tylko pada imię Lily. Bo ja tak bardzo kocham miłość jednostronną... Ale na ten temat zawodzę już po raz kolejny. W każdym razie, dumnie ogłaszam się przezachwyconą czytelniczką!
[potterslizgonem]
Taki krótki mi się wydaje ten rozdział... Hm..
OdpowiedzUsuńJejku! Nie mogę w to uwierzyć! Naprawdę ZEPCHNĄŁ ją z tej wierzy ;O jestem... W szoku!...
zlodzieje-dusz
Ojej... Zabraklo mi slow. Naprawde nie wiem co powiedziec by wyrqzic jak bardzo podoba mi sie twoj blog. Podoba mi sie kazda notka, podziwiam twoj niezwykle lekki styl pisania. Co do tej konkretnie notki to bardzo podobal mi sie watek Morrigan i Severusa :) mam nadzieje, ze niedlugo pojawi sie kolejna :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Syria ;***
Yay! To najlepiej oddaje moją reakcję na pocałunek Morrigan i Severusa. Co tam kanon, pomysł jest świetny. Morrigan uwielbiam. Co prawda Severus i ona... Dobra, zduszę w sobie niechęć do Snape'a. Naprawdę, bardzo mi się podoba. Do tego jeśli zniknęłaby miłość Severusa do Lily byłabym wręcz wniebowzięta.
OdpowiedzUsuńCo do Mulcibera. Żałuję, że Snape go nie spotkał. Na jego miejscu natychmiast bym go zabiła, przysięgam.
Czekam na kolejne wspomnienie i pozdrawiam.
[uskrzydlone-marzenia.blogspot.com]
notka fajna :) chociaż nie... nie można tak pisać o notce, w której jest morderstwo. Mulciber zbzikował do reszty. A Morrigan jest głupia. Sorry, ale ona naprawdę jest głupia. Najpierw płacze, a potem daje mu się pocałować? Według badań tak robią mężczyźni a nie kobiety... Ja jej chyba nie lubię... choć Lily też nie lubię. Najlepiej jak Severus da sobie z nimi spokój i zostanie ze mną.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na news.
Bardzo mi sie podobalo. dziwi mnie, że tlyko Sev widział to dziecko... a może ktoś inny tez jej nie uratował? Ale i tak to dziwne... Mulciber chyba już jest szalony, skoro robi coś takiego w takich okolicznościach. Końcówka była bardzo dobra, mi się tam pdooba, że łamiesz kanon:D przecież to, że ją caluje, nie oznacza, że nie kocha Lily, tylko ejszcze abrdziej próbuje oszukać samego siebie...
OdpowiedzUsuńKurczę, ale dramatycznie... i ciekawie... Biedna ta dziewczynka, ale że nikt nie mógł jej pomóc? Rozumiem, Severus nie zdążyłby dobiec do niej, a teleportować się nie mógł, ale po dworze pewnie chodziło wiele osób. No, ale nie ma co gdybać, bo gdyby nie ten wypadek, nie byłoby dramatu, który uświetnia notkę. Z koli ten pocałunek Severusa i Morrigan... Zaskoczył mnie, ale w pozytywnym sensie. Przeczytałam kilka , może nawet kilkanaście opowiadań o młodości Snape' a , a jeszcze nigdy nie trafiłam na bardziej romantyczne wątki. Zawsze tylko to, że zakochał się w Lily, nigdy jej tego nie wyjawił, potem cierpiał jak odeszła... Nudy. A tu taka miła niespodzianka. Naprawdę mi się podobało:) Pozdrawiam:D
OdpowiedzUsuńWow... Cóż za nieoczekiwany zwrot akcji! Pomijając już śmierć tej biednej dziewczynki, pomijając fakt, że Severus wciąż ubolewał nad Lilką, bo to już wszyscy doskonale wiemy, ale ten pocałunek! Nie sądziłam, że Seva na to stać. Z drugiej strony, był tylko młodym nastolatkiem, czasem hormony obezwładniają takiego biednego chłopaka, z mnóstwem problemów na głowie. Bardzo mi się podobało, mówię całkiem szczerze. Mam nadzieję, że nie będziesz nam kazać tak długo czekać na kolejny post. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńpragne-umrzec-z-milosci
Nie lubiłam nigdy postaci Severusa, ale Twoje opowiadanie mnie zaciekawiło. Twój Sev przypadł mi do gustu.
OdpowiedzUsuńPrzecież mógłby ją uratować, ale nie, nie mógł, chciał inaczej...
Ta notka bardzo mi się spodobała :) Jak tylko znajdę więcej czasu przeczytam poprzednie.
Jeżeli chodzi o mnie, to dopiero zaczęłam pisanie bloga. Liczę na każdą opinię, także Twoją, więc jeżeli masz ochotę przeczytać moje "wypociny" i wyrażenie szczerej opinii, zapraszam na magia-rose-weasley.blog.onet.pl
Napisz, jeżeli chcesz, żebym informowała Cię o NN :)
Bardzo interesujące, rzekłabym. Nie wiem dlaczego, ale nie polubiłam tej dziewczyny. O wiele bardziej pasuje mi Lily, która niestety związała się z Jamesem.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystko (brawo dla mnie!) i jestem zainteresowana opowiadaniem. Podoba mi się to,co piszesz i - to najważniejsze, jak piszesz.
Byłabym wdzięczna, gdybyś informowała mnie o nowych notkach u mnie na mrs-zabini.blog.onet.pl
Pozdrawiam!
Jestem z siebie dumna. Ot, tak po prostu. W końcu przeczytałam te 8 wspomnień i porlog. A warto zaznaczyć, że jest wpół do drugiej nad ranem. Cóż za poświęcenie, prawda?
OdpowiedzUsuńPo pierwsze - zdania o Severusie nie zmienię, jednakże w twoim opowiadaniu wydaje mi się... sympatyczny. Nie dobry, miły ani fajny. Po prostu sympatyczny. I tak, owszem. Lubię Morrigan, nadal.
Po drugie - naprawdę, bardzo, bardzo dobrze piszesz. Wciągnęło mnie. Tylko przedstawianie Lily jako lalki Jamesa, a Huncwotów jako bandę debili bez mózgu... Nie, proszę! To dla mnie tortura.
Jeanelle... A gdybyś tak dała gdzieś, upchnęło wprost, Syriusza? Bardzo, bardzo proszę.
Życzę Wena i czekam na więcej.
[uskrzydlone-marzenia.blogspot.com]
Żartujesz! To był jeden z Twoich najlepszych rozdziałów! Poza tym nigdzie nie było napisane, że Snape nigdy nie miał innej dziewczyny poza Lily. Cudowną i słitaśną. Zatem kanon moim zdaniem zachowany ;)
OdpowiedzUsuńI co teraz zrobią z Mulciberem? Dumb się pewnie zorientuje... Wątpię, żeby pozwolił sobie nadal patrzeć przez palce, na to, co robi. Olaf powinien zachować więcej rozsądku. Nikt przy zdrowych zmysłach nie rzuca zaklęć niewybaczalnych na terenie Hogwartu. Hmm... No cóż. Okaże się w najbliższym rozdziale! :D
Szczęśliwego Nowego Roku życzę ;)
[silver-doe]
Już myślałam: to Lily, on ją uratuje, a ona mu wybaczy.. a tu kto inny.. Sevie i Morrigan? To się porobiło. Widać, że nie tylko kobieta zmienną jest. Teraz musimy tylko czekać.. Szczęśliwego 2011 ci życzę i duuużo weny! [lacrimis-inepta]
OdpowiedzUsuńWeszłam na jedną z Ocenialni i postanowiłam zaglądnąć na Twój blog, który dostał najlepszą ocenę. Chciałam się przekonać czy naprawdę jest wart uwagi.
OdpowiedzUsuńZabrałam się za czytanie i przeczytałam wszystkie osiem rozdziałów. Bardzo ładnie piszesz, chociaż w pierwszych rozdziałach zauważyłam dużo powtórzeń, było trochę monotonnie. Później jednak przekonałam się do treści i naprawdę się wciągnęłam! Snape mnie oczarował! Wszystkie wydarzenia związane ze Śmierciożercami i Lily.
Cudownie opisujesz uczucia i przeżycia Severusa. Naprawdę chcę się czytać! Już z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Ja dopiero założyłam nowego bloga i napisałam dopiero PROLOG. Mam nadzieję, że odwiedzisz. Ja w najbliższym czasie dodam do linków.
Pozdrawiam
[maska-dusz.blog.onet.pl]
Wow... No, no... nieźle się porobiło. Trochę mnie zaskoczył ten rozdział, bo nie spodziewałam się takiego obrotu akcji, ale i tak baaardzo mi się podobało. Ten pocałunek był całkowitym zaskoczeniem. Snape i Morrigan? Nie myślałam, że ich połączysz, no, ale to chyba tylko ten plan Snape'a, choć czytając opisy uczuć przy pocałunku można mieć wątpliwości...
OdpowiedzUsuńNo i ta dziewczyna... Jak Mulciber mógł to zrobić? I co... pewnie nawet wyrzutów sumienia nie ma? Jakiś debil. Po jego czynach w tym opowiadaniu można wywnioskować, że z psychiatryka uciekł... Żal mi tej dziewczynki. No, ale pomysł miałaś GENIALNY!
Z niecierpliwością czekam na NN.
Pozdrawiam :)
[przeciwnosci-zycia]
Och...pocałował inną. Wszystko swietnie opisałas ale szok z tym pocałunkiem(wiem, zginęła dziewczynka ale ja przejmuję się tylko tym). Oczywiscie Sev zasługuje na dziewczynę ale ta Morgan...Sądziłam ze zawsze będzie kochał Lily:)
OdpowiedzUsuńWow, nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy! Severus przestaje czuć... Tzn. chodzi mi o to, że stwarza tą skorupę... No cholera, nie wysłowię się dzisiaj! Ale chyba wiesz o co mi chodzi?
OdpowiedzUsuńJejku, te twoje opisy... Majstersztyk! :)
O Boże, to musiało wyglądać strasznie. Spadająca dziewczynka, a potem jej połamane ciało zalane krwią. Brrr... Ale alibi to im wymyśliłaś. He, ciekawe co sobie Morrigan pomyśli.
OdpowiedzUsuńWstrzącające. Zaczynam znosić jakoś Morrigan.
OdpowiedzUsuń