Dobro i zło muszą istnieć obok
siebie, a człowiek musi dokonywać wyboru.
Mahatma Gandhi
14 lutego 1978
Czternastego
lutego, walentynki, najgłupsze święto, jakie istnieje. Kto wymyślił coś tak
dennego?
Od rana z nieba padał biały śnieg, unoszony
przez gwałtowny i porywisty wiatr. Słońce zniknęło za grubą warstwą szarych
chmur, nie pokazując się nawet przez chwilę. Zwierzęta lądowe i ptaki pochowały
się w swoich norach i gniazdach, czekając na koniec śnieżycy, aby móc wyjść i
znaleźć coś do zjedzenia.
Warunki atmosferyczne nie przeszkadzały
jednak tłumom par zmierzających do Hogsmeade. Szli przytuleni do siebie,
rozmawiali cicho, a radosne uśmiechy nie schodziły z ich twarzy.
– Powinnam iść teraz tędy z Chrisem –
marudziła Morrigan.
– A nie z Danielem? – zapytał z przekąsem
Avery.
– Przecież Daniel to już przeszłość –
powiedziała, zalotnie odrzucając swoje długie włosy do tyłu. – Oby to było tego
warte.
Starałem się nie zwracać uwagi na ich
przekomarzania.
Musieliśmy wyglądać nietypowo. Czwórka
Ślizgonów wśród zakochanych par.
Po chwili minęli nas idący pod ramię Lily i
Potter. Dziewczyna wyglądała tak ślicznie z długimi włosami powiewającymi na
wietrze, rumianymi policzkami i uśmiechem na ustach. Zbyt zajęta Potterem, nie
zwróciła na mnie najmniejszej uwagi.
Oddałbym wszystko, abym to ja mógł iść
teraz z Lily do Hogsmeade, a nie Potter. Trzymać jej drobną, delikatną dłoń w
swojej ręce. Widzieć jej radosny uśmiech na twarzy, śliczne dołeczki w
policzkach i radosne iskierki w jej zielonych oczach. Tak bardzo chciałbym
spędzić z nią sam na sam te kilka godzin. Pewnie byłby to mój najlepszy i
niezapomniany wypad do wioski. A może doszłoby do czegoś więcej? Już tyle razy
wyobrażałem sobie, jak całuję Lily w jej pełne, czerwone wargi, jak ona oddaje
mi pocałunek z namiętnością i pożądaniem.
To tylko głupie marzenia, iluzje godne
ludzi słabych i tchórzliwych, słyszałem często natarczywy głos w mojej głowie.
Lecz im częściej powracał, tym ja częściej myślałem o Lily, bo marzeń nikt nie
mógł mi zabrać. Może i na razie straciłem ją w rzeczywistości, ale w moich
wizjach pozostawała moja. Zawsze będzie zajmować ważne miejsce w moim sercu.
– Hej, Lunatyk! – zawołał nagle Potter.
Podbiegł do Lupina idącego kilka metrów
przed nami. Ku mojemu ogromnemu zdziwieniu był razem z dziewczyną. Stanąłem w
pół kroku, przez co wpadła na mnie Morrigan.
– Au. Po co się zatrzymałeś? – jęczała,
masując sobie obolały nos.
– Lupin ma dziewczynę? – spytałem z
niedowierzaniem.
– Przesiadują razem w bibliotece, ale nie
wiem, czy jest jego dziewczyną. Ma na imię Adrianne – pospieszył z wyjaśnieniem
Avery.
– Skąd to wiesz? – zdziwiła się Morrigan. –
Bawisz się w plotkowanie, czy swatanie biedaków i mieszańców?
– Mi, w przeciwieństwie do ciebie, zależy
na dobrym zdaniu owutemów, dlatego uczę się w bibliotece.
– Phi, nauka. Wystarczy znaleźć bogatego
męża.
– Możemy już iść? – odezwał się po raz
pierwszy Mulciber, człapiący się za nami. Gdyby nie chodziło o Malfoya i
śmierciożerców, to nie ruszyłby się z zamku. – Stoimy jak słupy soli, nie
robiąc nic pożytecznego.
Poszliśmy dalej. Nie zwracałem uwagi na
kłótnię Morrigan i Avery’ego, dotyczącą majątku i bogatych współmałżonków. Ich
słowa prawie wcale do mnie nie docierały. Patrzyłem na oddalającą się drobną
Puchonkę. Jej krótkie, kręcone, rude włosy wystawały spod fikuśnej żółtej
czapki. Szyję przewiązała szalikiem w barwach swojego domu. Szła ramię w ramię
z Lupinem, rozmawiając z nim i śmiejąc się wesoło.
Wilkołak z dziewczyną – przemknęło mi przez
myśl. – Pewnie nie powiedział jej jeszcze o tym, że raz w miesiącu zamienia się
w potwora, a może nie miał zamiaru. Co mnie to w ogóle obchodzi? Do diabła z
nim, Potterem i całą resztą. Mam ważniejsze sprawy na głowie.
~ * ~
Pod Trzema Miotłami jak zawsze panował tłok
i harmider. Mnóstwo uczniów przyszło tutaj rozgrzać się przy kufelku kremowego
piwa.
Lokal został ozdobiony z okazji
dzisiejszego święta. Na ścianach poprzyczepiano różnej wielkości czerwone i
różowe serca. Głupi uczniowie napisali na nich inicjały swoje i swoich
sympatii. Trzy miotły, wiszące nad dużym, marmurowym kominkiem, zostały
zaczarowane tak, że miały teraz kolor różowy. Z sufitu zwisały girlandy,
mieniące się wszystkimi odcieniami czerwieni.
Za kontuarem stała barmanka, madame
Rosmerta, wysoka kobieta z dużym biustem, szczupłą talią i zaokrąglonymi
biodrami. Miała brązowe oczy, mały, zadarty nosek, na którym widniało kilka
piegów oraz kształtne usta pomalowane na wściekle czerwony kolor. Swoje długie,
jasne, falowane włosy przewiązała kokardką. Założyła dzisiaj obcisłą,
karmazynową suknię, pełną falbanek i koronek.
– Tam jest – powiedziałem, gdy dostrzegłem
Lucjusza siedzącego przy stoliku w kącie lokalu.
Podeszliśmy do niego.
Lucjusz niewiele zmienił się od opuszczenia
szkoły. Miał podłużną, bladą twarz z mocno zarysowanym podbródkiem, szare oczy,
pełne zimna i obojętności, w których nigdy nie widziałem oznak szczęścia czy
radości, długi nos i wąskie usta. Swoje długie blond włosy związał w kitkę,
ozdobioną wstążką, aby nie opadały na jego wysokie czoło. Ubrany był w
ciemnozielone, eleganckie szaty, już z daleka wyglądające na nowe i drogie. Na
serdecznym palcu błyszczał pierścień rodu Malfoyów. Obok krzesła oparł swoją
srebrną laseczkę, którą otrzymał od ojca na siedemnaste urodziny.
Obok niego, w połowie leżąc na stoliku,
siedziała kobieta, której nigdy nie widziałem, ale mimo to wydawała mi się
znajoma. Z daleka przypominała anioła. Była piękna, znacznie ładniejsza od
Morrigan, która uchodziła za najładniejszą dziewczynę w szkole.
Miała idealną sylwetkę, była wysoka i
smukła. Jej długie, hebanowe włosy opadały pojedynczymi kosmykami na twarz w
kształcie serca i kontrastowały z jasną cerą, pokrytą makijażem, aby nadać jej
ciemniejszy odcień. Usta pomalowała delikatnym różem. Założyła na siebie
fioletową suknię z pokaźnym dekoltem. Na palcu miała obrączkę i pierścień z
ogromnym kamieniem.
Nagle podniosła się ze stołu i spojrzała na
mnie lustrującym wzrokiem. Mogłaby uchodzić za ciemnowłosego anioła, gdyby nie jej
oczy. Takie znajome, a zarazem takie inne. Ile razy patrzył tak na mnie Black?
Oczy w kształt migdałów, otoczone długimi, czarnymi rzęsami, z ciemnymi
tęczówkami. Gdyby nie te iskry szaleństwa, tak podobne do tych Mulcibera i
pustka, jakby nigdy nie gościła w nich radość, byłaby ona piękną kobietą.
– To oni? – spytała, a jej usta wykrzywiły
się w sarkastycznym półuśmiechu. – Nareszcie, zaczynałam się już nudzić.
Przyjrzała nam się badawczo, najdłużej
zatrzymała wzrok na Morrigan.
– To jest Bellatriks Lestrange –
przedstawił kobietę Lucjusz.
– Pójdę coś zamówić – powiedziała, wstając
od stołu.
Oddaliła się w stronę kontuaru. Szła, lekko
i uwodzicielsko kołysząc biodrami. Połowa mężczyzn w pubie oglądała się za nią.
– Idiotka, koniecznie chciała przyjść, a
nie mogłem jej odmówić, bo jest siostrą mojej narzeczonej – rzekł Lucjusz, gdy
zajęliśmy pozostawione dla nas wolne miejsca.
– Czyli szykuje się ślub? – zapytała
Morrigan.
– Tak, najprawdopodobniej w lipcu. Mam
nadzieję, że jej siostra nie jest taka szalona… - przerwał w połowie zdania,
ponieważ Bellatriks wróciła do stolika, niosąc dla każdego Ognistą Whiskey. –
Nie sądzisz, że jest za wcześnie na taki mocny alkohol?
– Nie przesadzaj, Lucjuszu. Faktycznie,
przecież jeszcze dzisiaj masz randkę z moją siostrą – odparła kobieta, zajmując
swoje miejsce. – Oni mają do nas dołączyć? Wyglądają na takich, co mdleją, gdy
zobaczą Zaklęcie Niewybaczalne.
– Czarny Pan o tym zadecyduje, Bella.
– Phi – odparła, pijąc alkohol.
– Chcę wam powiedzieć, że służba w
szeregach Czarnego Pana, to nie jest wstąpienie do jakiegoś klubu – zaczął
Lucjusz. – Jest dożywotnia, nie można się w międzyczasie rozmyślić, a każda
próba dezercji lub szpiegostwa karana jest śmiercią.
– Jego wola jest absolutna – kontynuowała z
fanatycznym błyskiem w oku Bellatriks. – Jeżeli rozkaże coś zrobić, to ma to
zostać dokładnie wykonane, inaczej czekać was będzie surowa kara – dodała,
bawiąc się swoją różdżką.
– Czarny Pan spotka się z wami w te
wakacje…
– Nareszcie – szepnął Mulciber.
Lucjusz zmierzył go wzrokiem, nie lubił,
kiedy ktoś o niższym statusie społecznym mu przerywał.
– Oczywiście najpierw musicie ukończyć
szkołę, nie chcemy w naszych szeregach durniów, którzy nie potrafią się
powstrzymać i za którymi biega ministerstwo, bo zrobili coś złego.
Mina Mulcibera zrzedła.
– Nie oznacza to, że od razu po zakończeniu
szkoły zostaniecie śmierciożercami. Najpierw musicie okazać się użyteczni.
– Czyli co mamy zrobić? – zapytałem.
Mimo że głos miałem spokojny, w głębi duszy
bałem się. Nie chciałem ponownie używać klątwy Cruciatus. Nie wiem, czy
potrafiłbym torturować kogoś z zimną krwią. Nagle poczułem dreszcze i chłód na
ciele mimo rozgrzewającego alkoholu.
– Czarny Pan wyznaczy wam odpowiednie
zadanie – odpowiedział Lucjusz.
Oni są źli, Sev. Nie
rozumiem jak możesz się z nimi zadawać. *
Lily, czyżbyś miała rację? Czy rzeczywiście
popełniłem największy błąd w moim życiu, zadając się z nimi? I tak jest już za
późno, nie mogę się wycofać, zmienić zdania. Zabrnąłem za daleko, mimo że cała
ta sytuacja zaczyna mnie powoli przerastać, nie mogę zmienić decyzji, bo
inaczej czeka mnie śmierć. Mimo wszystko nie zrezygnuję. Może człowiek
przyzwyczaja się do torturowania i zabijania innych, może najgorszy jest tylko
ten pierwszy raz. Skoro inni śmierciożercą robią to bez skrupułów, to ja nie
będę gorszy, na pewno nie od Mulcibera czy Morrigan. Dam radę.
– Tam siedzi ten dureń Longbottom, który
już raz pokrzyżował plany Czarnego Pana – zawołała nagle Bellatriks.
Kilka stolików od nas siedział młody,
jasnowłosy mężczyzna z fikuśną bródką, w towarzystwie dziewczyny o pulchnej
twarzy i blond włosach, spiętych w kok. Była to uczennica siódmej klasy, Alicja
Willson, prefekt Ravenclawu. Rozmawiali ze sobą i uśmiechali się.
– Bella, uspokój się i schowaj różdżkę.
Dopadniesz ich innym razem. Nie przy świadkach.
– Żebyś chciał wiedzieć, dopadnę ich! I nie
zabiję, o nie. Będę ich długo torturować, dopóki nie oszaleją i nie stracą
zmysłów. – Zaśmiała się złowieszczo.
Dlaczego poczułem niepokój? Muszę być silny
i bezwzględny, nie mogę stać się słabeuszem i głupcem. Koniec z niepewnością,
ona nie jest dla zwycięzców. A ja zamierzam zwyciężyć, pokonam własne słabości,
pokażę wszystkim, że nie jestem biednym mieszańcem, ale prawdziwym i
uzdolnionym czarodziejem.
~ * ~
* cytat z książki Harry Potter i
Insygnia Śmierci, J. K. Rowling
~ * ~
Notka najdłuższa, jaką napisałam do tej pory. Nie wiem,
czy jeszcze kiedyś uda mi się wytworzyć coś o takiej długości. W każdym razie następne
pięć rozdziałów jest znacznie krótszych.
Jak widać zmieniłam szablon, teraz jest w jaśniejszych
i mniej przygnębiających kolorach. Mi się bardzo podoba, chociaż ta Lily jakoś
dziwnie się uśmiecha. Chyba z tymi zębami jest coś nie tak.
Notka z dedykacją dla Elfaby. Tak jak obiecałam, pojawił się nie
do końca twój Remus. Na więcej radzę nie liczyć, chyba że na jeszcze jeden mały
epizodzik.
Pozdrawiam :)
O, jak ja nienawidzę walentynek! Głupie, komercyjne święto, więc tym bardziej cieszę się, że tak je przedstawiłaś. Różowe miotły...
OdpowiedzUsuńA Remus niech sobie ma dziewczynę, w końcu on też nie ma w życiu najłatwiej, ale za to Potter, uch, za bardzo mu się wszystko udaje. Niby wiem, że umrze, więc powinno mi być go szkoda (u mnie jest^^), ale, jak się okazuje, wszystko zależy od tego, jak autor przedstawia bohaterów, bo nawet zachowanie Lily (przecież ja ją LUBIĘ, a tutaj ciągle muszę sobie o tym przypominać) czasem mnie irytuje. Możesz być z siebie dumna, bo zazwyczaj jak kogos lubię, to lubię i jak dotąd spotkałam się z tylko dwoma opowiadaniami, przy czytaniu których mam ochotę porządnie przywalić Jamesowi (zazwyczaj jak Lily go lubi, to ja też).
Ten rozdział podobał mi się najbardziej ze wszystkich.
OdpowiedzUsuńZnakomicie opisałaś myśli i uczucia Severusa...
Szablon moim zdaniem jest lepszy od poprzedniego, milo popatrzeć :)
Pozdrawiam,
Dlaczego ja tak uwielbiam czytać o miłości jednostronnej, kiedy wiem, że nie ma szans na nic więcej i będzie już tylko ból i tęsknota? To prawdopodobnie wynik jednego z licznych uszczerbków na mej psychice, niemniej jednak muszę powiedzieć, że w pewnym sensie mnie zaspokoiłaś. Mentalnie oczywiście. Kiedyś, dawno, dawno temu w odległej galaktyce próbowałam pisać o chyba wszystkich postaciach z całej serii HP, a za Severusa nigdy się nie zabrałam. I Bogu dzięki, bo kiedy zaszczepię sobie coś w głowie, ciężko jest mi się przestawić na cudzą wizję. A w tym przypadku jestem stuprocentowo otwarta na Twój pomysł i chłonę go w zastraszającym tempie.
OdpowiedzUsuńCiepło pozdrawiam, co by nie zamarznąć. ;))
Dziękuje bardzo za dedykacje :) jest mi niezmiernie miło, choć nie wiem czy wiesz, ale ja nie mam rudych loków! no ale nieważne.
OdpowiedzUsuńNotka bardzo mi sie podoba. Cieszę się ze Severus zachował jak człowiek i nie zaczął krzyczeć jaki to jest dzielny i idealny. Bella jest nadpobudliwa, stanowczo ZBYT nadpobudliwa.
Pozdrawiam i czekam na news :)
Przemyślenia Severusa o Lily były bardzo udane, jednak bardziej zaciekawiła mnie ta część o spotkaniu z Lucjuszem i Bellatriks. Podejrzewałam, że to ona, lecz przeraziła mnie jej zapowiedź o tym, co będzie robić z Longbottomami. Podoba mi się postać Lucjusza - była taka drobna wzmianka, że nie lubi, gdy osoby o niższej pozycji społecznej mu przerywają. Mój Lucjusz ;d
OdpowiedzUsuńJa też nie lubię Walentynek - to głupie święto, takie na pokaz.
Opisy myśli Severusa, który jest rozdarty, nie chce pokazać, że jest słaby - bardzo dobre, jestem pod wrażeniem.
Pozdrawiam serdecznie i życzę weny!
[aurorskie-pogawedki]
Ojej! Jak tutaj się pozmieniało! Nowy szblon bardzo mi się podoba, jest taki subtelny, ale z charakterem. Naprawdę zadziwia mnie Twoja systematyczność. Winszuję notki i cieszę się, że pojawiła się Bellatriks. Może to dziwne, ale jakoś tak lubię tę postać, ma niezwykle mocny i niepowtarzalny charakter. Mimo, że była okropna i w sumie... cieszyłam się, kiedy w 7 części zabiła ją Molly. Bardzo wiarygodnie przedstawiłaś Lucjusza - zachowuje się dokładnie tak, jak zawsze sobie wyobrażałam. Cała ta sytuacja w Trzech Miotłach, 14 lutego, z serduszkami i różowymi do obrzydzenia dekoracjami zabawnie kontrastuje z towarzychem Ślizgonów i Śmierciożerców. Śmieszy mnie ta sytuacja, gdy próbuje sobie to wyobrazić ;) Ale z tego co wnioskuję, nie chcieli się wychylać, pragnęli niepozornie wmieszać się w tłum. Największym tragizmem Severusa jest chyba to, że w głębi duszy robi coś wbrew sobie, tak naprawdę waha się co do zostania sługą Czarnego Pana, ale nie ma już odwrotu. To strasznie smutne, ale niestety...
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że ten rozdział to bardzo miła niespodzianka na rozpoczęcie tak długo wyczekiwanego przeze mnie weekendu. Pozdrawiam serdecznie i życzę masy pomysłów na kolejne notki ;)
Hm.. Puchonka? Skojarzyła mi się Tonks, ale ona jest chyba młodsza od Remusa.. ah, nieważne ;D faktycznie długie było to wspomnienie i tak zaczęłam sobie myśleć, czy Severus naprawdę chciał być śmierciożercą.. A szablon mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńWitaj. Uwielbiam opowiadania o Severusie, a czytając coś tak pięknego nie sposób przejść obok Twojego bloga obojętnie. Czy mogłabyś informować mnie o nowych postach? Będę Ci dozgonnie wdzięczna.
OdpowiedzUsuńPS. Wstawiłam Twój blog do linek, mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu...
pragne-umrzec-z-milosci
Severus wątpi nad tym czy ma dołączyć do śmierciozerców? Dobre. ;> Poza tym podobało mi się przedstawienie postaci Bellatriks, zawsze szalona. ;) I gdybyś mogła nie powiadamiaj mnie już o nowych notkach na [mielismy-wiecznie-trwacc], bo ten blog już jest nieaktualny. Teraz jestem tutaj [oczarowani]. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNiesamowicie opisałaś Bellę, w ogóle - ja ją tak cholernie uwielbiam! Jest nieprzewidywalna, szalona, chyba nawet trochę obłąkana - przez co jest tak niesamowicie ciekawą postacią! :D
OdpowiedzUsuńI ładnie opisałaś uczucia Severusa... Czyli on jednak się waha! Uf, a już myślałam, że jest zły, tak bardzo, bardzo zły! :D
po-prostu-albus
I znowu kolejny fajny rozdział. przeraziło mnie trochę to , co powiedziała Bella pod sam koniec. no i fajnie, że wspomniałaś o Lupinie. mam tylko jedno pytanko, napiszesz też coś o tym, jak Glizdogon staje się śmierciożercą i jak to się stanie? wiem, że to dość dziwne pytanie, bo nikt tak naprawdę Petera nie lubi, ale ja po prostu jestem ciekawa jakby to wyglądało Twoimi oczami. oczywiście nie musisz o tym pisać, nie mam zamiaru ci dyktować o czym mają być notki. ja po prostu "głośno myślę". ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam. i czekam na nn! ;* {prioriincantatem.blog.onet.pl.}
Podobało mi się, choć było odrobinę za krótko:) Bardzo ciekawie opisujesz emocje Severusa. Ja również podzielam jego zdanie, nie znoszę walentynek. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBella... jak ja jej nie lubię! Odkąd tylko pojawiła się w książce, miałam ochotę ją udusić. Voldemorta traktuje jak jakieś bóstwo. Nawet Lucjusz nie darzy sympatią swojej przyszłej szwagierki. ;] Nie wiem, czy już Ci to pisałam, ale uwielbiam Twojego Severusa! Widać, że jednak ma uczucia i potrafi kochać, chociaż tak strasznie boli go ta miłość. I naprawdę mi go szkoda.
OdpowiedzUsuńMasz genialny szablon! Moim zdaniem jest o wiele lepszy od poprzedniego. ;) Pozdrawiam. ;)
Nareszcie coś się dzieję! I to mi się podoba :D Z niecierpliwością czekam na dalsze części :) Rozdział rzeczywiście dłuższy, ale interesujący i dlatego nie odczułam różnicy :) Szablon też jest lepszy niż poprzedni i jak ,już sama stwierdziłaś mniej przygnębiający :) U mnie także nowy http://raniaca-roza.blog.onet.pl/ Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNo, nareszcie akcja ! Weź, strasznie mi zdjęcie Morrigan nie pasuje, ja wyobrażam sobie ją jako taką mniejszą wersję Megan Fox. Rozdział bardzo mi się podobał i czekam na kolejny, pozdrawiam, Lza.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńpo przeczytaniu, usuń: Syriusz Black dorabia na boku, występując w reklamach Chappi, a także potrafi ruszać uszami
OdpowiedzUsuńHej. Na twój blog trafiłam przypadkiem i muszę przyznać, że piszesz rewelacyjnie. Bardzo mi się podoba to jak opisujesz uczucia Severusa. Muszę tu wspomnieć, że masz śliczny szablonik, to zdjęcie Severusa jest boskie :D Pozwoliłam sobie również na przeczytanie notki i muszę się całkiem szczerze przyznać, że jestem pod wielkim wrażeniem twojego talentu.
OdpowiedzUsuńWalentynki. Dzień miłości, oj ale chyba nie dla wszystkich. Szkoda mi się zrobiło Severusa, gdy ten spoglądał na Lily i Jamesa. Tak bardzo chciał być na miejscu okularnika, ale było już za późno, bo w końcu nazwał ją szlamą. Jednego był pewny, ruda na zawsze pozostanie jego w jego marzeniach i snach. Podobał mi się wątek, jak Sev wyobrażał sobie, że całuje Lily... ze wzajemnością.
Wow.. Lupin ma dziewczynę? Nawet Severus był mega zaskoczony tym faktem, hehe. Sama jestem ciekawa czy Remus powiedział jej, o swoich przemianach, które następują raz w miesiącu? Wolałabym, żeby jej powiedział, bo wiedziałby, że ona go naprawdę kocha i się go nie boi, choć z drugiej strony Lupin zapewne sam się boi tego, że jest wilkołakiem.
Trzy Miotły wygladające jak wielkie różowe serce.... widok bezcenny, sama chętnie chciałabym to zobaczyć. Tak się zastanawiałam, gdzie Sev i pozostała trójka idą... a tu się okazało, że na spodkanie z Malfoyem i Bellatriks! Jak się okazało chcą przystąpić do Voldemort'a! Jak czytałam notkę to miałam wrażenie, że Severus ma wątpliwosci co do tego co ma zamiar zrobić, choć na to było już za późno.. jeszcze przypomniał sobie słowa Lily... ale po mimo tego nie wycofał się, bo tak bardzo chciałbyć wygranym.
Już myślalam, że Bella zabije Longbottoma i Alicje, ale na całe szczęście tego nie zrobili. Choć przez chwilę byłam pewna, ża ich zabiją.
Rozdział boski, naprawdę świetnie piszesz, niepodważalnie masz talent, który mnie urzekł. Była bym ci bardzo wdzięczna jakbyś mnie powiadamiała o kolejnych rozdziałach. Jestem bardzo ciekawa tego co się wydarzy dalej :D Jeśli się zgodzisz to dodałabym twój cudowny blog do moich linków, chicałabym wpadać do ciebie częściej, a to ułatwołoby mi sprawę.
Jestem początkująca i będzie to zaszczyt dla mnie czytać twoje opowiadanie.
Jak znajdziesz chwilkę czasu, odrobinkę chęci, to skromnie zapraszam do mnie, gdzie dopiero zaczynam pisać blog o starszej siostrze H. Pottera, będize mi bardzo miło jak wpadniesz. http://lily-dorea-potter.blog.onet.pl/
Oczywiście nawet jak ci sie nie spodoba moje opowiadanie, bo jest taka duża możliwość, to ja i tak bardzo proszę o powiadamianie mnie o kolejnych rozdziałach na tym blogu :D
Z góry bardzo dziękuję i pozdrawiam,
Bradzo mi się podoba, ten dreszcz emocji ;)
OdpowiedzUsuńSuper!
U mnie nowa notka, zapraszam.
Ekstra notka. Robi się mrocznie... Bardzo mi się podoba to, ze Sev słyszy słowa Lily...;) Super!
OdpowiedzUsuń"Czternastego lutego, walentynki, najgłupsze święto, jakie istnieje. Kto wymyślił coś tak dennego?"
OdpowiedzUsuńMądre słowa, mądre! :)
Świetnie pokazałaś bitwę jaka toczyła się wewnątrz Seva! Boże, jaka szkoda, że wtedy nie zrezygnował... Choć z drugiej strony, gdyby to zrobił może nie byłby taki "twardy"?
No cóż, idę czytać dalej :)
Świetna notka. Całiem niezły opis Bellatrix.
OdpowiedzUsuń