Opowiadanie przeniesione z Onetu.

Akcja opowiadania rozpoczyna się zimą w roku 1978, gdy Severus uczęszcza do siódmej klasy. Fabuła może znacznie odbiegać od tego, co wydarzyło się w powieściach pani Rowling. Mogą pojawić się przekleństwa i brutalne sceny.

Szablon wykonała Elfaba.

środa, 1 grudnia 2010

Wspomnienie 5: Łatwowierność


Szczęśliwe rodziny są jednakowe. Każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój własny sposób.
Lew Tołstoj
11 lutego 1978
Nie mam z tym nic wspólnego, panie profesorze – powiedziałem do Slughorna, wypytującego mnie o Mulcibera.
Ten idiota wszystko wyśpiewał przy pierwszej nadarzającej się okazji, zapewne pomijając fakty, które pogrążyłyby jego samego. Nie mogłem powiedzieć Slughornowi prawdy o pojedynku. Zaprowadziłby mnie do Dumbledore’a i przed nim także musiałbym się tłumaczyć. Z łatwością potrafiłem wiarygodnie okłamać nauczycieli, ale dyrektor to co innego. Podobno nic nie uchodzi jego uwadze. Jest w stanie wykryć nawet najdrobniejsze kłamstwo.
Nie chciałem zostać wyrzucony ze szkoły, tym bardziej, nie w siódmej klasie, pięć miesięcy przed jej zakończeniem. A gdybym jednak nie został wyrzucony, to i tak otrzymałbym szlaban, zakazujący zbliżającej się wizyty w Hogsmeade. Nie mogłem na to pozwolić, tym bardziej, że miałem się tam spotkać z Lucjuszem.
Slughorn jest naiwny, wystarczy, że jego przekonam do swojej niewinności. Wtedy cała sprawa się zakończy, a Dumbledore się o mnie nie dowie. Opiekun Ślizgonów uwierzy w każde kłamstwo. Jest słabym człowiekiem, bardzo słabym, a takimi najlepiej się manipuluje.
– Pan Mulciber twierdzi coś innego – powiedział po raz któryś z rzędu nauczyciel eliksirów.
Czyżby to był jego jedyny argument?
– Panie profesorze, ja tego nie zrobiłem – zacząłem mu tłumaczyć najbardziej wiarygodnym tonem na jaki mogłem się zdobyć. – Nigdy nie zrobiłbym nikomu nic złego. Nie znam nawet zaklęcia, od którego powstała ta rana na twarzy, nie mówiąc już o stosowaniu Zaklęć Niewybaczalnych. Doskonale wiem, jakie są tego konsekwencje i nie chcę spędzić reszty życia w Azkabanie z takiego powodu. Mulciber jest gwałtowny i agresywny, możliwe, że zaczepił kogoś silniejszego, przez co oberwał, a teraz próbuje wszystko zrzucić na mnie.
– To bardzo prawdopodobne.
Slughorn powoli zaczynał jeść mi z ręki. Wierzył w każde moje słowo.
– Zastanawiam się, dlaczego miałby zrzucić winę akurat na pana, panie Snape?
– Może jest o coś zazdrosny – zasugerowałem. – Na przykład o lepsze oceny… albo o Morrigan – dodałem po krótkiej chwili udawanego namysłu.
To był odpowiedni haczyk, a Slughorn na pewno go złapie.
– Morrigan? Morrigan Delgado? A cóż ta dziewczyna ma z tym wspólnego?
– Bo my… – Udałem lekkie zakłopotanie. – My coraz częściej się spotykamy i chyba będzie z tego coś więcej…
– Na brodę Merlina!
– … a Mulciber jest w niej zakochany i teraz zjada go zazdrość – dokończyłem, nie zwracając uwagi na okrzyk Slughorna i jego zaskoczone spojrzenie.
Spuściłem lekko głowę, szkoda, że nie dało się tak łatwo przywołać rumieńca na twarz.
– Skoro tak pan to ujmuje – mówił profesor, bawiąc się swoim wąsem. – To w takim razie wszystko jasne. Zastanawiam się tylko, kto mógł to zrobić? Może ma pan jakieś przypuszczenia?
– Nie, panie profesorze.
– Czyli muszę szukać dalej. Morrigan powiadasz? Ciekawa dziewczyna – zamyślił się. – Jeszcze jedno, panie Snape, czy mogę się dowiedzieć skąd ta rana na pana twarzy?
Dotknąłem policzka, na którym znajdowała się rana, pamiątka po wczorajszym pojedynku. Jedyna rzecz, na jaką było stać Mulcibera. Miałem nadzieję, że niedługo się zagoi.
– To nic wielkiego, panie profesorze – odparłem. – Bójka na korytarzu.
– Przecież na korytarzach nie można używać czarów.
– Dlatego to ja dostałem.
– Potter i Black?
Wspaniale, czyli nawet nauczyciele wiedzieli o tym, że byłem ich najczęstszą ofiarą.
– Nie chcę o tym mówić – odpowiedziałem.
– Na pewno? Zawsze mogę dać im szlaban. – Widząc moje przytaknięcie, kontynuował: – w takim razie może już pan iść. Do zobaczenia na następnej lekcji.
– Do widzenia, panie profesorze.
Wyszedłem z gabinetu. Tak jak myślałem, Slughorn to głupiec, który uwierzy we wszystko. Najważniejsze, że nie dostałem szlabanu i będę mógł bez problemu spotkać się z Lucjuszem w Hogsmeade. Pozostaje jeszcze sprawa z Morrigan. Mam nadzieję, że Slughorn potrafi trzymać język za zębami, bo ta idiotka mogłaby sobie pomyśleć, że jestem nią zainteresowany. Albo co gorsza, te plotki mogłyby dotrzeć do Lily. Znała reputację Morrigan, wiedziała jaka jest. Nie chcę nawet wiedzieć, co by sobie o mnie pomyślała, gdyby usłyszała coś takiego. Straciłbym w jej oczach jeszcze więcej.
~ * ~
Nie miałem ochoty na kolację, nie byłem głodny. Nie chciałem widzieć Pottera macającego moją Lily po tyłku i podającego jej jedzenie na swoim widelcu, jakby sama nie mogła jeść. On uważał, że to romantyczne. Blacka z kolejną panną lekkich obyczajów siedzącą mu na kolanach, posyłającego mi kpiący uśmiech za każdym razem, kiedy nasze spojrzenia się spotkały. Morrigan uczepionej mojego ramienia, liczącej na coś więcej z mojej strony. Ocierającej się o mnie za każdym razem, kiedy znalazła się dość blisko, a ostatnio robiła to coraz częściej. Avery’ego gadającego bez przerwy o owutemach i spotkaniu ze śmierciożercą w Hogsmeade, nie przejmującego się, że ktoś nieodpowiedni może go usłyszeć.
Żałuję, że nie zobaczę Lily przed snem. Jedynej radosnej iskierki w moim życiu, która tak gwałtownie się wypala, z każdym jej zimnym spojrzeniem i niemiłym słowem. Przynajmniej widziałem ją dzisiaj na numerologii, na którą Potter nie chodzi, więc bez przeszkód mogłem się jej ukradkiem przyglądać.
~ * ~
W sowiarni nie było nikogo, nieliczne ptaki siedziały na żerdziach, większość wyleciała już na nocne łowy. Nie miałem własnej sowy, zawsze korzystałem z jednej ze szkolnych płomykówek, dostępnych dla każdego. Ostatni raz przeczytałem list, który napisałem rano.
Kochana matko,
U mnie wszystko w porządku. Uczę się pilnie, aby dobrze zdać owutemy i znaleźć dobrą pracę tak, jak zawsze dla mnie chciałaś. Razem z kolegami z klasy wybieramy się w najbliższy weekend do Hogsmeade, aby przy kufelku kremowego piwa zapomnieć trochę o nauce.
Co słychać u Ciebie? Tak dawno się nie odzywałaś i nic nie pisałaś. Mam nadzieję, że z Tobą wszystko w porządku, że ten mugol nic Ci nie zrobił i jesteś cała i zdrowa. Na Wielkanoc nie przyjadę, zostanę w Hogwarcie, aby ze spokojem odrobić te wszystkie zadania domowe, którymi obarczą siódmoklasistów nauczyciele.
Proszę, odpisz jak najszybciej będziesz mogła, bo martwię się o Ciebie i bardzo za Tobą tęsknię.
Severus
Patrzyłem na horyzont jeszcze długo po tym, gdy sowa zniknęła w mroku.
Matko, odpowiedz jak najszybciej i tym razem nie okłamuj mnie, pisząc, że wszystko jest w porządku, bo widzę wyschnięte ślady po twoich łzach na listach, które mi wysyłasz. Jeżeli ten mugol, który śmie nazywać ciebie swoją żoną, zrobił ci coś poważnego, to tym razem się nie powstrzymam i nie zawaham. Zabiję go, z zimną krwią zakończę jego egzystencję, a ty będziesz mogła w końcu żyć w spokoju. Nie będziesz musiała się go więcej obawiać, nigdy więcej…
– Severusie, zejdź na chwilę do mnie. – Usłyszałem wołanie matki dobiegające z kuchni.
Wstałem z łóżka i zszedłem na dół. Matka stała obok stołu. Dla mnie była najpiękniejszą kobietą na świecie. Wysoka i bardzo szczupła, miała owalną twarz i ziemistą cerę, którą po niej odziedziczyłem, wysokie czoło, prosty nos, lekko zadarty do góry, wąskie usta i ciemne oczy, w których błyszczały radosne iskierki zawsze, kiedy na mnie patrzyła. Pojedyncze kosmyki jej czarnych, długich włosów opadały na twarz, na której można było dostrzec ślady po schodzących już siniakach. Ubrana była w cienką, niebieską suknię i zarzucony na nią stary szal, aby chociaż trochę ochronił ją przed styczniowymi mrozami.
– Wszystkiego najlepszego z okazji jedenastych urodzin – powiedziała, ściskając mnie mocno. – Nie zapomniałam o moim wspaniałym chłopcu.
Wręczyła mi pudełko owinięte w szary papier i przewiązane niebieską wstążką, którą zazwyczaj używała do wiązania włosów, kiedy nie miała siniaków na twarzy. Drżącymi rękoma wziąłem od niej paczkę, tak rzadko dostawałem prezenty.
– Chodź zdmuchnąć świeczki.
Podszedłem do stołu. Na talerzu leżała czekoladowa babeczka z jedną płonącą świeczką.
– Pomyśl życzenie i dmuchaj – zachęciła mnie.
Spojrzałem na mały płomień. Miałem tak wiele marzeń. Chciałem iść do Hogwartu, o którym tak często opowiadała mi matka, kiedy zostawaliśmy sami w domu. Chciałem, abyśmy uwolnili się od ojca, żyli razem szczęśliwi bez niego, może mama wtedy częściej by się uśmiechała. Chciałem zaprzyjaźnić się z tą dziewczynką od Evansów, mieszkających niedaleko, która wykazywała zdolności magiczne. Lily, chyba tak miała na imię.
Już wiedziałem, o czym pomyśleć. Wciągnąłem powietrze przez nos, aby zdmuchnąć świeczkę i nagle wszystko się skończyło.
Trzasnęły drzwi i do domu, zataczając się, wszedł pijany ojciec.
– Gdzie mój obiad, kobieto?! – wrzasnął od progu.
Podszedł do matki i wymierzył jej siarczysty policzek. Ona zatoczyła się do tyłu i wpadła na szafkę.
– Twój syn ma dzisiaj urodziny!
– Nic mnie nie obchodzi twój dzieciak. Dawaj mi obiad i wódkę!
– Idź do siebie, Severusie – powiedziała matka. – Szybko!
Nogi miałem jak z ołowiu, ale mimo to odwróciłem się i pobiegłem do mojego pokoju. W progu kuchni zostałem jeszcze pchnięty przez ojca.
Wiedziałem, co zaraz się stanie. Znów ją pobije, znów będzie musiała ukrywać siniaki. Nawet nie krzyknie, myśląc, że niczego się nie domyślę. Płakałem z bezsilności i wściekłości, bo nic nie mogłem zrobić, aby pomóc mamie. Co mógł zrobić jedenastoletni chłopiec przeciw silnemu i postawnemu mężczyźnie? Nie będzie już świeczki, życzenia, kawałka ciasta, prezentu. Zostaną tylko łzy, ból, smutek, cierpienie i pamięć o tym wydarzeniu, prześladująca mnie do końca życia…
Łzy płynęły mi po policzkach.
– Matko, uwolnię cię od niego, choćbym miał za to trafić do Azkabanu. Wytrzymaj te pięć miesięcy. Wytrzymaj…
~ * ~
A jednak udało mi się dodać notkę szybciej niż się planowałam. Tą chyba pisałam na filozofii :). Jest to najdłuższa notka opublikowana do tej pory, aż się sama zdziwiłam, że tak się rozciągnęła. Mam nadzieję, że tekst pisany kursywą jest czytelny.
Bardzo dziękuję za wszystkie miłe komentarze dotyczące pojedynku, cieszę się, że Wam się spodobał, bo ja byłam do niego trochę sceptycznie nastawiona i często go modyfikowałam.
Notka z dedykacją dla wszystkich czytelników, bo to Wy mobilizujecie mnie do dalszego pisania.
Pozdrawiam :)

19 komentarzy:

  1. fluorescencyjna15 lipca 2012 13:06

    Najbardziej podobało mi się oczywiście wspomnienie, szkoda mi Eileen, ale co Sev miał zrobić? Co do tej debilki Morrigan, to słów brak, po prostu. Jak o niej czytam to gdzieś w skroni mi żyła pulsuje, tak mnie ten babsztyl wkurza xd Czekam na nową notke, Lza.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście najdłuższa Twoja notka, to dobrze ;) Chyba przejmę Twoją taktykę i będę pisać krócej, ale częściej. To bardziej sprawiedliwe wobec czytelników. Rozdział bardzo mi się podobał, znów pojawiło się w nim uczucie tęsknoty za Lily, które tak prawdziwie, subtelnie opisujesz. Tak właściwie, to mogłam się tego spodziewać, że Mulciber sypnie Severusa. To w jego stylu. Ale nasz główny bohater nieźle z tego wybrnął, pozazdrościć przebiegłości, tak typowej dla Ślizgonów, a jednak czasem przydatnej. Mam cichą nadzieję, że Lily nie usłyszy plotek o Severusie i głupiej Morrigan. Jednak sądzę, że właśnie to zaplanowałaś. Tak mi podpowiada moje "przeczucie". Z dużą ciekawością czytam fragmenty o sytuacji w domu rodzinnym Severusa - to świetnie, że nie zapomniałaś o tym aspekcie jego życia.
    Miła rzecz, przeczytać fragment świetnego opowiadania na dobranoc w czymś tak przyziemnym jak internet. Nawet nie wiesz, jak to cieszy.
    Życzę wielu wspaniałych pomysłów i czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy przeczytałam, jak Sev wspominał swoje 11 urodziny, to aż łezka mi się w oku zakręciła. Myślałam, że będzie dalej, a tu koniec i chcę więcej! Ta Morrigan to szuja i tyle, nie lubię jej ;p A Slughorn znowu taki łatwowierny, jak za czasów Riddle'a. ;D Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. znaczy na następne wspomnienie! [ginevra-weasley-story]

    OdpowiedzUsuń
  4. czym się różni marznięcie w domu od marznięcia w szkole? tym że w domu są swetry, koce i komputer. tak tak dobrze myślisz nawaliło w całym Lesznie!
    a co do notki, to jest świetna :) Stary Horacy to skończony naiwniak. podobały mi sie wspomnienia severusa. Nigdy tak naprawdę nie wyobrażałam sobie za mogl mieć aż tak ciężko... straszby idiota z tego mugola. no i jeszcze Moriggan. ta to też jest puszczalska paskuda.
    pozdrawiam ciepł (bo jest zimno) i czekam na news :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ostatnihorkruks15 lipca 2012 13:09

    Kurczę, to było takie smutne... Ten jego ojciec...
    A Snape już wykazuje zadatki na mistrza oklumencji (chyba tak to się nazywa:p)
    Ale mistrz kłamstwa!!

    OdpowiedzUsuń
  6. To zadziwiające, jak Severus łatwo manipuluje ludźmi. Najpierw nauczycielami, potem Voldemortem - to dosyć rzadka umiejętność. Podobał mi się fragment, w którym opisałaś jedenaste urodziny Severusa - bardzo dobrze ukazałaś postać matki Snape'a, jego ojca i sytuacji w ich domu. Myśli o Lily i Potterze... Hmm, ja mam do ich związku nieco inny stosunek, zawsze wyobrażałam ich sobie jako dojrzałych młodych ludzi, ale może dlatego, że w większości czytałam naprawdę świetne opowiadania o tej parze - mogę ci parę polecić, zakochasz się w nich ;d
    Rozmowa Seveursa ze Slughornem jest naprawdę świetna, ale zirytowało mnie, że Mulciber pobiegł na skargę do Horacego - a to przebiegła szuja! I nie przeszkadza mi, że Morrigan interesuje się Severusem - czemu on nie mógłby zaszaleć?
    Rozdział jest naprawdę świetny, dopracowany i genialnie napisany. Oby tak dalej!
    [aurorskie-pogawedki]

    OdpowiedzUsuń
  7. Ach, te kłamstwa, te manipulacje, jak ja to uwielbiam... A ta retrospekcja jest taka smutna. Biedna Eileen. Mam nadzieję, że w jakiś sposób poprawisz jej los.

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak bardzo żal mi Severusa i jego matki! Zastanawiam się tylko, czemu nie odeszła od swojego męża, kiedy zaczął ją bić...
    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  9. Marionetka Losu15 lipca 2012 13:13

    Biedny Snape. Ma przykre wspomnienia i to pewnie dlatego jest taki oschły. Jednak kłamać potrafi jak z nut :D nie wiem dlaczego nie podoba ci się rozdział z pojedynkiem. Mi bardzo przypadł do gustu :) Pozdrawiam i czekam na dalsze części :)

    OdpowiedzUsuń
  10. o boże... notka mnie jakoś strasznie zasmuciła. biedy Sev, biedna jego mama... ciekawa jestem, jak to potoczy się dalej. czekam na nn! <3 pozdrawiam. {prioriincantatem}

    OdpowiedzUsuń
  11. Zdajesz sobie z tego sprawę lub nie (o dziwo skłaniam się bardziej ku drugiej opcji. Ciekawe czemu?), ale Twój blog właśnie stał się jednym z tych, które zaczęłam wielbić po pierwszej notce.
    Severus jest postacią, którą zawsze uwielbiałam i uwielbiać będę. Może to ze względu na cały tragizm jego historii, wieczną, niespełnioną miłość do Lily i to, że potrafił do samego końca pozostać wierny jednej stronie? Jeden z najmagiczniejszych bohaterów "Harry'ego Pottera" u Ciebie jest taki... namacalny. Zdarza mi się zakochać w postaciach fikcyjnych, ale jego obdarzyłam miłością szczerą w stu procentach. ;))
    www.potterslizgonem.blog. onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  12. Lubię Severusa, zawsze go lubiłam. On jest wielowarstwowy, tak wiele ukrywa, a prawie nic nie pokazuje.
    Chyba domyślam się, jakie było marzenie. Tak, wiem, jakie było jego marzenia.

    Ogólnie podoba mi się to opowiadanie. Ładnie się wybielił przed Ślimakiem, naprawdę.

    Wiesz, tylko szablon mi się nie podoba, za szary jak dla mnie. Chociaż to rzecz gustu, prawda? ;p

    Dodaję do linków i mam nadzieję, że powiadomisz mnie o nowym rozdziale ;D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Cóż, Slughornem bardzo łatwo manipulować. Severus sam to udowodnił. Wydaje mi się, że nauczyciel nie będzie jednak trzymał języka za zębami. Zwłaszcza jeśli chodzi o Morrigan. ;)) Z jednej strony nie dziwię się, że Severus stał się takim mrukiem, zamkniętym w sobie chłopcem. Miał bardzo ciężkie dzieciństwo, które utrudniał mu ojciec, więc jego niechęć do mugoli, głownie ojca, jest po części uzasadniona.
    Pozdrawiam. ;))

    OdpowiedzUsuń
  14. Przeczytałam wszystkie Twoje notki. Są naprawdę dobre :) Już piszę, że chcę być informowana. Gdzie podam na końcu.
    Ten rozdział był chyba najlepszy z wszystkich. Ale możliwe, że podobał mi się najbardziej, ponieważ była Eileen. Mam podobną jej wizję oraz ich sytuacji rodzinnej. Wiem, że była słaba, ale mimo wszystko czuję do niej sentyment. W końcu była matką najukochańszego Severusa. Tak, uwielbiam go. A ty trafnie opisujesz jego uczucia. Chociaż trochę mnie zaciekawił fakt, że już teraz myśli o Lily tak, jakby wiedział, że zawsze ją kochał i kochać będzie. Przeszkadza mi trochę ten patos przy opisywaniu jej, ale możliwe, że sama popełniam w swoim opowiadaniu taki błąd. W końcu Sev był zakochany, trzeba to opisać ;) Mulciber dostał za swoje. I dobrze mu tak. Palant. Myśli, że Sev jest takim popychadłem, bo naoglądał się scenek na korytarzach z udziałem jego i Huncwotów (nie znoszę ich). Nie zdawał sobie sprawy, że Snape jest taki zdolny i silny. Dobrze mu tak, od czasu do czasu dobrze dostać po twarzy ;) Prolog bardzo mnie zaciekawił. Dlatego chcę czytać to opowiadanie aż do ukazania się Epilogu, w którym (mam nadzieję) dowiemy się, kim jest osoba, która czyta jego pamiętnik.
    Zatem informuj mnie na moim blogu. Byłoby mi bardzo miło, gdybyś również przejrzała go przy okazji:)
    silver-doe.blog.onet.pl
    Do linków dodam przy najbliższej okazji, obecnie nie chce mi sie logować :)
    Pozdrawiam i czekam na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Dziękuję, że odwiedziłaś mojego bloga i skomentowałaś go:) Postanowiłam się zrewanżować:)) Bardzo się ucieszyłam, kiedy ujrzałam adres. Mimo wszystko lubię Severusa i miło mi się o nim czytać:] Podoba mi się akcja i sposób w jaki opisujesz emocje targające Snapem. Czytając to, czułam się tak, jakbym faktycznie czytała pamiętnik prawdziwego Severusa. Zauważyłam też, że masz własny album z rysunkami. Gratuluję talentu. Pozwolisz, że szerzej skomentuję Twoje dzieła? Też siedzę w rysowaniu i co nieco o tym wiem. Cóż, nie mogę zbytnio skomentować proporcji postaci, bo są to typowo kreskówkowe postacie. Też kiedyś tak rysowałam, ale przeszłam już dalej. Rysunki są ładne, niektóre wyglądają, jak z prawdziwych kreskówek, w szczególności spodobał mi się ten, który przedstawia smoka. Świetnie to pocieniowałaś. Jeżeli masz ochotę, to zajrzyj również do mojej galerii:) Byłabym wdzięczna, gdybyś zostawiła komentarz:]

    OdpowiedzUsuń
  16. Pięknie ujęłaś wspomnienie o urodzinach Severusa. Aż mi się oczy zaszkliły.

    OdpowiedzUsuń
  17. Heh, Sev świetnie to rozegrał z Slughornem(brawo za pomysłowość) :)
    A te wspomnienie jedenastych urodzin...Jest piękne i smutne...
    Jesteś cudowną pisarką, potrafisz idealnie wcielić się w życie Snape'a :D Czytam Twoje notki z zapartym tchem :*

    OdpowiedzUsuń
  18. Poryczałam się i jakoś... Kurcze piękny rozdział. Wybacz, ja nie umiem ładnie pisać, więc mój komentarz, nawet pod tak świetnym rozdziałem, jest pełen kolokwializmów.
    Severus jest świetny... Brak mi słów.

    OdpowiedzUsuń
  19. arwen_LivTyler15 lipca 2012 13:21

    Jej, wzruszająca ta scena ze wspomnień Snape'a.

    OdpowiedzUsuń