Ludzie są jak
morze, czasami łagodni i przyjaźni, czasami burzliwi i zdradliwi. Przede
wszystkim to jednak tylko woda.
Albert Einstein
23 kwietna 1978
Kierowałem się w stronę gabinetu McGonagall, musiałem oddać jej zaległe
wypracowanie. Nie chciałem dostać jakiegoś bezsensownego szlabanu z tak
głupiego powodu jak brak pracy domowej.
– Kto cię tak
pokiereszował, Smarkerusie? – Usłyszałem głos Pottera. – Muszę mu pogratulować
i uścisnąć dłoń.
– Nasz żałosny
Smarkerus Snape – zakpił Black.
Pettigrew
próbował zachichotać, ale zakrztusił się kanapką, którą jadł.
Czy oni zawsze
muszą się napatoczyć i zepsuć mi dzień? – przemknęło mi przez myśl pytanie, na
które nie znałem odpowiedzi.
Próbowałem
wyciągnąć różdżkę, ale Potter był szybszy. Znowu.
– Expelliarmus! – zawołał.
Różdżka wypadła
mi z ręki i potoczyła się po posadzce, znikając z pola mojego zasięgu.
I znów to samo!
Dlaczego oni zawsze są górą? Dlaczego historia ciągle się powtarza? Dlaczego to
zawsze ja stoję bezbronny naprzeciwko nich, a oni z kpiącymi uśmiechami celują
we mnie różdżkami? Dlaczego ja zawsze obrywam, a oni pozostają bez winy?
Potter
wykrzywił wargi, a jego twarz przybrała ironiczny wyraz. Wycelował we mnie
pałeczką.
Poczułem się
tak, jakby nagle ktoś wyłączył pole grawitacyjne wokół mnie, jakbym znajdował
się w próżni. Zacząłem obracać się gwałtownie, aż w ostateczności wisiałem
głową w dół.
– I co by tu z
tobą zrobić, Smarkerusie? – zastanawiał się na głos Potter. – Macie jakiś
pomysł, chłopcy?
– Zostawcie
mnie, sukinsyny!
– Uuu, odgraża
się – zarechotali.
– Szkoda, że
nie ma świadków, bez aplauzu to nie taka sama zabawa – rzekł, ziewając Black.
–
Pokiereszowany też już jest – zasępił się Pettigrew.
– Zastanówmy
się chwilę – mówił Potter, kręcąc różdżką na wszystkie strony.
Moje bezwładne
ciało mimowolnie musiało wykonywać wszystkie te ruchy. Obijałem się o ściany i
posadzkę, na dłoniach pojawiały się otarcia, z których ciekły wąskie strużki
krwi. Czułem, że w wielu miejscach pojawią się jeszcze dzisiaj siniaki.
– Mam pomysł –
zaczął Black – może wypróbujemy na nim nasze nowe zaklęcie.
– Z ust mi to
wyjąłeś, Łapo – rzekł Potter. – Szkoda, że Lunatyk tego nie zobaczy, przecież
to on dopracował do końca to zaklęcie.
Wykrzywili usta
w drwiących uśmiechach.
– Glizdogonie,
może chcesz dostąpić tego zaszczytu?
Pettigrew
wyciągnął swoją różdżkę i wycelował ją we mnie.
– Możesz się
nawet pomylić i zmasakrować mu twarz, tak jak tamtemu Krukonowi.
– Przestańcie!
– oburzył się. – Wiecie, że zawsze mam problem z poprawnym ruchem nadgarstka, a
i formułka jest pokręcona.
– Glizdek, już
nie przesadzaj i do dzieła. – Potter uśmiechnął się do niego zachęcająco.
Pettigrew
wykonał skomplikowany ruch dłonią i z jego różdżki wypłynęło kilka żółtych
iskier.
Miałem
wrażenie, że jakaś kolosalna, niewidzialna, twarda jak kamień pięść uderzyła
mnie w lewe oko, odchylając przy tym moją głowę do granic możliwości. Wydawało
mi się, że za chwilę pęknie mi kręgosłup. Poczułem ogromny, pulsujący ból,
który zmroczył moje zmysły. Przed oczami miałem tylko ciemność, dopiero po
kilku sekundach świat znów nabrał barw. Mimowolny krzyk wydobył się z moich
ust. Nie chciałem tego, próbowałem nie dać po sobie poznać jak bardzo cierpię,
lecz nie byłem w stanie się powstrzymać.
– Świetnie,
Glizdek! – zawołał uradowany Potter. – Wygląda idealnie! Ma ktoś lusterko lub
aparat?
– Nie –
odpowiedział Pettigrew. – Patrz, Rogaczu, to chyba jest jego.
Gryfon pochylił
się i podniósł z posadzki moje wypracowanie z transmutacji.
– Zostawcie to,
pieprzeni sukinsyny! – wrzeszczałem, plując śliną na stojącego najbliżej
oprawcę. – To nie wasze!
– Zamknij się,
Smarkerusie – odparł Black.
Podszedł do
mnie i kopnął w twarz. Usłyszałem dźwięk łamanej kości. Poczułem jak ciepła
posoka zaczyna obficie płynąć ze złamanego nosa. Cały czas wisiałem do góry
nogami, dlatego krew powoli zalewała mi oczy, powodując problemy z widzeniem.
– Incendio – mruknął Pettigrew, trzymając
moje wypracowanie nad różdżką.
Pomarańczowe
płomienie zaczęły lizać pergamin, który po krótkiej chwili cały stanął w ogniu.
Z mojej pracy pozostała jedynie kupka popiołów rozsypanych na posadzce.
Trójka Gryfonów
wybuchnęła śmiechem.
– Cholerni
debile! Pieprzeni sukinsyny! Ścierwa! – wrzeszczałem, by po chwili zacząć się
krztusić.
– Zamknij się
wreszcie, Smarkerusie – rzekł Black. - Everate
Stati.
Olbrzymia siła
pchnęła mnie na kilka metrów w tył. Wylądowałem na przeciwległej ścianie.
Uderzyłem mocno głową o kamienną posadzkę i poczułem tępy ból. Świetnie. Czyli
do tego wszystkiego doszedł jeszcze guz. Gdy obolały podniosłem się z podłogi,
ich już nie było.
~ * ~
Stałem przy tym
samym oknie, przez które kilka dni temu widziałem spadającą Emily. Ostatnio często
tu przychodziłem, chociaż sam nie potrafiłem sobie odpowiedzieć na pytanie
dlaczego. Co mnie ciągnęło w to przeklęte miejsce?
Krew przestała
już mi lecieć z nosa. W łazience obmyłem twarz i naprawiłem złamanie, ale ból
pozostał. Lewe oko miałem spuchnięte i sine od zaklęcia, którym mnie
potraktowali. Zapewne utrzyma się to przez kilka dni lub co gorsza tygodni.
Znów zaczną się
drwiny ze strony innych uczniów, kiedy zobaczą mnie w takim stanie. Może
Ślizgoni zaczęli czuć respekt po pojedynku, który stoczyłem w lutym, ale dla
innych jestem nic nieznaczącym i niewartym śmieciem, tchórzem, z którego mogą
bezkarnie drwić i robić to, na co przyjdzie im ochota. Miałem ich dość, całej
tej bezmózgiej i niemyślącej masy idiotów zapatrzonych w Pottera i jego bandę,
jakby byli starożytnymi bohaterami pokroju Merlina lub Salazara Slytherina albo
co gorsza jakimiś bogami o absolutnej woli. Tak jak gdyby ich słowa
charakteryzowały się świętością, a czyny doprowadzały do uwolnienia świata od
zła. Czy nikt nie widzi jacy oni są naprawdę? Jak znęcają się nad innymi dla
własnej przyjemności? Jak niszczą ciężką pracę innych tylko po to, aby pośmiać
się i zabawić?
Dość tego! –
postanowiłem, że następnym razem nie pozwolę im na takie traktowanie mnie.
Jednak od razu
napadły mnie wątpliwości. Czy dam radę? Przecież zawsze staję się ich kozłem
ofiarnym. Zawsze… Potter pokazał nie raz, że szybciej rzuca zaklęcia. Ale czy
to oznacza, że wyrósł na lepszego czarodzieja? Wszyscy twierdzą, że jestem
nikim ważnym, zerem, który myśli, że może coś osiągnąć, a tak naprawdę znów
poniesie porażkę. Przecież całe moje życie to klęska, nic mi się w nim nie
udało. Nic…
– Severusie? –
Usłyszałem pełen troski głos Morrigan. Poczułem jak kładzie dłoń na moim
ramieniu. – Co się stało?
– Zostaw mnie w
spokoju!
Odepchnąłem ją
od siebie. Złość nagromadzona dzisiejszego dnia chciała znaleźć ujście.
Wydostać się na zewnątrz, sprawić komuś ból, nie miało znaczenia fizyczny czy
psychiczny.
– Co cię
ugryzło?! – zawołała. Troska zniknęła z tonu jej głosu, a spojrzenie stało się
zimne i przenikliwe. – Ci kretyni, tak?! Znowu coś ci zrobili? Zresztą, po co
ja się pytam, widzę podbite oko i te kilka plamek na koszuli. To krew? Czy nie
możesz chociaż raz im się postawić? Poka…
– Nie twój
interes. Mówiłem ci, abyś…
– Nie przerywaj
mi! Teraz ja mówię, a ty słuchasz! Pokaż im na co cię stać. Bez mrugnięcia
okiem walczysz z takim psychopatą jak Mulciber, nie pozwalasz mu sobą pomiatać.
Po tamtym pojedynku połowa Ślizgonów czuje do ciebie respekt. A ty pozwalasz,
aby jacyś pieprzeni Gryfoni naśmiewali się z ciebie i robili z tobą co im się
żywnie podoba? Nie ułatwiaj im tego!
Morrigan
patrzyła mi prosto w oczy, w których widziałem płomienie wściekłości i
samozaparcia. Wiedziałem, że była gotowa do konfrontacji i nie zamierzała się
poddać.
– Nie wiesz o
czym mówisz!
– Ja nie wiem,
tak?! – prychnęła. – Dobrze, skoro ty nie chcesz, to ja pójdę i pokażę im co
robi się z takimi gnidami.
Nim zdążyła
ruszyć się z miejsca, chwyciłem ją za nadgarstek. Nie miałem zamiaru pozwolić,
aby postawiła na swoim, rządziła się moim życiem.
– Nie waż się
tego robić.
– Au,
Severusie, to boli – jęknęła, gdy ścisnąłem ją jeszcze mocniej.
– Błagam, puść
mnie. Obiecuję, że nic nie zrobię. Proszę, zostaw.
Rozluźniłem
uścisk na nadgarstku Morrigan.
– Nie rozumiem
cię. Jesteś typem człowieka, który nie potrafi pogodzić się z porażką, walczy o
swoje do końca. Możliwe, że masz rację i faktycznie cię nie rozumiem. Jak
ochłoniesz to porozmawiamy ze spokojem.
Wyrwała rękę z
mojego uścisku i odeszła. Stukot jej obcasów jeszcze długo odbijał się echem w
kamiennym korytarzu.
Nie znosiłem
jej w tej chwili, za wszystkie słowa, które powiedziała. Dlaczego? Dlatego, że
miałaś rację, Morrigan. Czułem się okropnie przez to, że wyciągnęła na wierzch
to, co mnie dręczyło od tak dawna. Tak wiele razy w wyobraźni to ja jestem
górą, pokonuję ich, ale gdy dochodzi do prawdziwej konfrontacji nie potrafię
nic zrobić. Koniec z tym! Skoro nie mogę ich pokonać, kiedy są razem zrobię to,
gdy będą osobno.
Usłyszałem
śmiechy dochodzące z głębi korytarza. Po chwili zobaczyłem Lupina w
towarzystwie swojej dziewczyny. Uśmiechnąłem się perfidnie, złość potęgowała
się we mnie, a skoro taki debil się napatoczył, to szkoda nie wykorzystać
okazji.
Szkoda, że Lunatyk tego nie zobaczy, przecież to on
dopracował do końca to zaklęcie.
Zapłacisz mi za
to – pomyślałem i ruszyłem w stronę Lupina. Tym razem się nie zawaham.
~ * ~
Jak obiecałam notka ukazała się
szybciej. Zmieniłam ostatni fragment przez co nie ma w niej nic na temat
morderstwa Emily. Cóż trwają przesłuchania innych podejrzanych, więc nie ma w
tym nic dziwnego.
Pozdrawiam :)
dobra. Jak zwykle się przyczepię i zacznę od tego co mi sie nie podobało. W części pierwszej brakowało mi uczuć Severusa. Wiesz, czegoś w stylu że czuł się poniżony i takie tam. Był w sumie tylko ból.
OdpowiedzUsuńPodobało mi się to co mówiła Morrigan o Gryfonach.
Tak w sumie to za dużo się tu nie działo, ale mam nadzieję, że Remus wypruje mu flaki. A jak nie wypruje to sumienie nie da Severusowi spokoju. Zresztą Lunatyk ma zawsze mnie, ja się nim zajmę. A kogo ma Snape?
Bardzo mi się podobało ale potter to głupek;p
OdpowiedzUsuńSzkoda mi severusa.
Rozdział jak zwykle nieprzeciętny ;)
Pozdrawiam!
nieee . !!!
OdpowiedzUsuńczemu przerwałaś w takim momencie . ?
rozdział super , zajefajny normalnie .
ciekawa jestem co Snape zrobi Remusowi .
no i nie mogę się doczekać następnej notki .
pozdrawiam . :D
Po prostu bosko piszesz! *O* Normalnie kocham Cię za tego bloga! Pisz szybko nexta, bo się nie mogę doczekać! ;** {Malfoy-Meyer}
OdpowiedzUsuńPS dodaje Cię do linków ;*
Dziękuję za powiadomienie:) Co do rozdziału, bardzo mi się podoba. Szkoda mi trochę Severusa, bo widzę, że James i Syriusz nie próżnują w uprzykrzaniu mu życia, jednak, jeśli chce zostać Śmierciożercą, to jak najbardziej mu się należy< 'miła' jestem:) > Mam nadzieję, że nie zrobi nic złego Remusowi. Wiem, że się powtórzę, ale masz naprawdę wielki talent:) Dziękuję za dodanie do linków. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńOj, to Ci na prawdę wyszło. Nie ukrywam, że w Twojej wyobraźni Huncwoci są wstrętnymi, nieznośnymi tchórzami, którzy wykazują się odwagą tylko wtedy, gdy stale trzymają się razem. Osobiście mam do nich słabość, choć z drugiej strony wkurza mnie ich zachowanie, bo świadczyło o ich tchórzostwie i skandalicznej perfidności. Aż zapragnęłam, żeby zaocznym świadkiem została McGonagall. Już ona by się nimi zajęła. Jednak w mojej wyobraźni, a także na podstawie tego, co napisała Jo są to urocze chłopaczki (pomijając tego konfidentna, Petera), którym młodość uderzała do głowy, niczym lampka szampana. Może jestem w tej chwili zdrajczynią, ale nie mogę się doczekać konfrontacji Remusa i Seva. Ciekawe, jak przebiegnie ich magiczna walka- przecież obaj byli znakomitymi uczniami. Pisz szybciutko nowy post, proszę!!! ;))
OdpowiedzUsuńpragne-umrzec-z-milosci
Hey
OdpowiedzUsuńFajna notka, tylko coś mi się nie zgadzało... Remus Lupin w towarzystwie ślizgonki? Rozumiem, to piękna Morrigan, ale przecież z domu węża...
A tak na przyszłość, to niech Severusowi się uda, chociaż raz...
Pozdrawiam
hmm szczerze mówiąc nie wiem, co dokładnie napisać.
OdpowiedzUsuńmoże zacznę tak: po pierwsze super szablon
po drugie: świetnie piszesz
po trzecie: przeczytałam co prawda jedną notkę, zaraz wezmę się za czytanie innych, ale bardzo mnie zainteresowała, jest naprawdę ciekawa
po czwarte... mam pytanie, opisujesz tak Huncwotów, bo ich nie lubisz, czy to po prostu taka konwencja? podoba mi się, że ten blog jest zupełnie inny od tych, na jakie trafiałam i jaki sama prowadzę, ale jednak takie przedstawienie Jamesa, Syriusza, Petera i Remusa jest w moim odczuciu lekko krzywdzące... wydaje mi się, że wina za całą nienawiść między Sewerusem a Huncwotami leżała po obu stronach, żaden z nich nie był do końca zły, choć w efekcie to Sewerus przystał do Voldemorta i uwielbiał czarną magię. nie chcę, żeby to zabrzmiało jako zarzut czy coś takiego, ale po prostu chciałabym się dowiedzieć, skąd pomysł na takie przedstawienie tych bohaterów? oczywiście moja obecna opinia (jak najbardziej pozytywna, podoba mi się ten blog) wykształcona jest po tym jednym odcinku, co chciałabym podkreślić na wypadek, gdybym napisała coś mijającego się z prawdą.
jeśli nie masz nic przeciwko dodaję Cię do linków na http://rogacz-lily-przepowiednia.blog.onet.pl/ i prosiłabym, abyś informowała mnie o nowych notkach ;)
pozdrawiam :)
wiesz co jest tutaj smutne? że właściwie z tej perspektywy Syriusz i James są identyczni (Peter najgorszy, bo tchórz, choć właściwie aż dziwne, ze mu się udało) jak Snape. zastanawiam się, czy gdyby był ktoś, kto równiez i ich potrafiłby tam gnębić, to czy oni też by zostali śmierciożercami z zemsty... bo przecież to jest tak naprawdę powód, dla którego severus został śmierciożercą - nie przekonania, lecz chęć zemsty - rzecz jasna nie tylko wobec Huncwotów, ale również wobec wielku innych czynników. Zastanawiam się, co zrobiłbyS Syriusz, on też miał wiele powodów, by się mścić. Choć jednak mam wrażenie, że nie, Black by tak nie postąpił, ale i tak trudno mi usprawiedliwić te zachowania - robią dokładbnie to samo co przyszli smierciożercy i to naprawdw mnie boli... a Dumbledore bardzo dobrze rozmawiał z Seversuem,kiedyś to sobie Snape przypomni i będzie mu głupio... Mam nadzieję, że Olafa spotka zasłużona kara już nie od storny Snape'a, lecz od strony szkoły i MM. Czekam na cd i gratuluję wspaniałego szablonu
OdpowiedzUsuńZamordować Huncwotów! Wypruć flaki, wypatroszyć, wyssać mózgi (o ile istnieją) przez nos, odciąć ręce i nogi po kawałeczku, oblać kwasem, połamać kości, a na koniec złapać za kudły i parę razy porządnie walnąć o ścianę! Ale, zaraz... Ja ich chyba lubię? Nie szkodzi, potem ich wskrzeszę i znowu zabiję i tak w kółko, aż im coś wbiję do tych pustych głów, a wtedy może ich polubię z powrotem, bo teraz ich NIE lubię! Biedny Sev, trzeba go pocieszyć. Zaraz się tym zajmę.
OdpowiedzUsuńHuncwoci oczywiście muszę dopiec Snape'owi. Przedstawiłaś ich w taki sposób, że naprawdę trudno jest mi w tej chwili odnaleźć do nich chociaż resztki sympatii. Potter szybciej rzuca zaklęcia niż Severus, to prawda, ale uważam, że gdyby nie ich przewaga liczebna, to Snape miałby przeciwko nim większe szanse. No i sam zresztą zdecydował się na to, żeby zaatakować każdego z osobna. Szkoda jednak, że postanowił zacząć od Lupina, który fakt faktem, akurat go nie dręczył tym razem i jest najłagodniejszy ze swojej paczki.
OdpowiedzUsuńOd nowego szablonu nie mogę oderwać oczu : ) Jest absolutnie nieziemski!
Niecierpliwie czekam na trzynaste (niepechowe!) wspomnienie : )
Nienawidzę, kiedy ludzie znęcają się nad kimś tylko po to, żeby mieć ubaw. Przecież to obrzydliwe!
OdpowiedzUsuńSeverus musi coś z tym zrobić, jako czytelniczka bardzo nie chcę, żeby cierpiał (oczywiście cierpienie to element życia, od którego nie da się uciec). Tylko szkoda, że musi wybrać ''efekt bumerangu''. Osobiście staram się załatwiać sprawy drogą dyplomatyczną, między innymi dlatego, że ''ludzie patrzą'' i nie potrafiłabym kogoś pobić.
Z drugiej zaś strony (przepraszam za słownictwo) Lalusiowi-Potterowi, Cwaniakowi-Black'owi i Cnotce-Niewydymce-Pettigrew'owi należy się niezły wpier*dol. No, może jedynie Bogu ducha winien Lupin nie zasłużył, za samo dokończenie zaklęcia nie powinno się go karać. W końcu nie uczestniczył bezpośrednio w zajściu...
Och, czasami czuję taką awersję do ludzi, że kiedyś niechcący zrobię im krzywdę, a potem skończę jako istota aspołeczna...
Czekam niecierpliwie na Wspomnienie 13. ;**
Pozdrawiam! ;D
Nie, nie, nie! Niech on nie robi nic Remusowi! Niech w końcu pokaże Blackowi i Potterowi, to oni ciągle go katują! Lupin jest taki... inny! Proszę, no! Och, James jest wredny, nie znoszę go. Raz, czy dwa razy pasuje go capnąć Cruciatusem i czymś, co sprawi, że wyłysieje na zawsze i nie będzie już trząsł tak swej grzywy przy Lily! A Syriuszowi trzeba zmyć usta z buźki, żeby już nigdy się kpiąco nie uśmiechnął, ani nie rzucał obelg pod adresem Seva! AMEN.
OdpowiedzUsuńPeter to i tak kretyn. Z mózgiem, czy bez, to nie ma różnicy.
W każdym razie, jak zwykle świetnie. Uwielbiam Twój styl pisania. Nigdy nie mogę wyjść z podziwu i każda notka mnie w tym uwielbieniu umacnia.
Bywaj zatem!
Pozdrawiam!
[krew-z-twojej-krwi]
Z jednej strony żal mi Sev'a... ale z drugiej... proszę, żeby nie rozbił nic Lunatykowi! W końcu Lupin jest z całej bandy huncwotów najspokojniejszy. Już wolałabym, żeby Snape dorwał tego idiotę Pettigrewa. W sumie Potter i Syriusz też powinni dostać nauczkę.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następną notkę!
Pozdrawiam i weny życzę! ;***
Od razu zauważyłam szablon:) Jest śliczny, zresztą jak każdy autorstwa Elfaby:) A co do rozdziału to uważam, że Huncwoci to faktycznie, oprócz tego, że są zabawni, lojalni wobec siebie, mają poczucie humoru i w ogóle, potrafią być podłymi gnojkami:-/ Syriusz, James i Peter powinni za to zapłacić, tylko dlaczego Severus chce się zemścić na Remusie? To znaczy rozumiem, Lupin brał udział w tworzeniu tego nikczemnego zaklęcia, ale przecież nie potraktował nim Snape' a, no ale... Sama nie wiem... Wiesz, brakowało mi trochę uczuć Severusa. Nie zrozum mnie źle, opisałaś ból, wściekłość i chęć zemsty Ślizgona, ale czegoś mi brakowało. Nie wiem czego, może szerszych opisów... Ech, nieważne, nie będę się rozpisywać o moim niezdecydowaniu. Zirytowało mnie też trochę to, że Severus wyżył się na Morrigan. Nie jestem zła na Ciebie, lecz na Snape' a, a przy okazji na wielu chłopaków, którzy właśnie tak się często zachowują! Hmm... Mimo wszystko uważam, że ten rozdział jest bardzo dobry:) Pozdrawiam:D I przepraszam, że komentarz jest taki chaotyczny, ale ostatnio jakoś tak wszystko mówię i piszę odrobinę nieskładnie:P
OdpowiedzUsuńSzablon - cudo. Tylko ludzie, czemu teraz wszyscy mają niebieskie szablony? Ok, już jestem spokojna. Rozdział.
OdpowiedzUsuńJa się nie zgadzam na takie traktowanie Huncwotów! Oni wcale nie są źli, co to, to nie. Może czasami nie myślą. Ale dobra, rozumiem, Snape mógł tak pomyśleć. Dalej... Dlaczego to zawsze Lupin ma oberwać? Ech, ta sprawiedliwość.
Pozdrawiam!
[uskrzydlone-marzenia.blogspot.com]
Nowy szablon jest śliczny, najlepszy jaki miałaś ;3 Chociaż ten kolor tła zewnętrznego nieco mi przeszkadza, ale to nic. Nagłówek jest mega!
OdpowiedzUsuńHuncwoci. Jak ja ich nienawidzę! Jedynie Lupin jest w porządku reszta to tchórze, śmiecie, du p ki itd -.-
"Nie przerywaj mi! Teraz ja mówię, a ty słuchasz! " - hahaha, uwielbiam Morrigan za to! Jest tak pewna siebie a przy tym zachowuje taki... złoty środek.
Ciekawe, co Snape zrobi z Luniem. Szkoda, że to akurat na niego trafiło, akurat jego nawet lubię. No ale cóż. Gdzieś po cichu wierzę, że po prostu rozpowie, że jest wilkołakiem, to i tak spory cios. Kto jak kto, ale Snape wie, że pokazanie fizycznej siły to nie wszystko :)
U mnie również nowa notka
[silver-doe]
Ten rozdział bardzo różni się od pozostałych, choć taka odskocznia była wg mnie potrzebna. Nareszcie pojawili się Huncwoci, szczerze mówiąc trochę brakowało mi tego wątku. Dobrze, że pokazałaś jak bardzo Severus ich nie cierpi i przy okazji dowiedziałam się też, jak Morrigan dobrze zna Snape'a. Aż mnie to zaskoczyło, że tak się o niego troszczy. W sumie to można powiedzieć, że oni stali się na swój sposób przyjaciółmi, co nie? To trochę śmieszne, że akurat na pierwszy ogień Severus wybrał Remusa. Na początku byłam pewna, że to będzie James, ale z drugiej strony... najlepsze zawsze zostawia się na koniec, że tak powiem.
OdpowiedzUsuńŚliczna grafika, podoba mi się ten profil Severusa :)
Pozdrawiam ciepło!
Wstrętny Potter i ta cała reszta ! Wrrr... Nie lubię ich. Znęcają się nad biednym Severusem :( Liczę jednak na to, że w końcu uda mu się zrewanżować. :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale naprawdę do gustu przypadła mi Morrigan. ;)
Czy mi się tylko wydaję czy Sev ma zamiar wykorzystać na Lupinie jego własne zaklęcie? ;)
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy :)
Kreska autora nagłówka mi się podoba. W sensie o ile to digital art, malowane na tablecie czy coś takiego - super w każdym razie!
OdpowiedzUsuńCo do treści - Potter i jego bodyguardzi mnie maksymalnie irytują... Z drugiej strony Severus znowu za wolno reaguje z zaklęciami etc, ale nie podoba mi się, że ciągle jest takim mięczakiem - tym razem oberwał zaklęciem od niezdarnego Glizdogona, które mu zafundowało śliwkę na oku. Nie mogę się doczekać jego zemsty - najpierw na Lupinie, a co dopiero na Potterze! Cud, miód i orzeszki. Morrigan dobrze zachęciła Snape'a. W sumie dobra z niej laska, jakby nie patrzeć...
Dziękuję, że mnie poinformowałaś i z utęskneiniem czekam na następne!
Rozdział mi się podoba. A pojedynek jest całkiem trafnie opisany; przez chwilę myślałam, że Sev wygra, ale jednak jako pierwszego upatrzył sobie Remusa.. a tak go lubię ;D Jestem tylko ciekawa, co dalej. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHej. Nowy rozdział boski i doskonały. Piszesz rewelacyjnie, dlatego każdy rozdział zasługuje na uznanie. Fajnie, że nowa notka pojawiła się szybciej ^.^ Zdenerwowało mnie zachowanie huncwotów [bez lupina]. Naprawdę przesadzili, powinni się zastanowić co robią, bo w końcy Severus też ma uczucia. Nie rozumiem Seva jest dobrym czarodziejem, nawet świetnym, a nie potrafi się przeciwstawić bandzie głupków. Od czego to zależy: potrafi przeciwstawić się mordercy, ale gryfonom, który normalnie to nie są groźni [trochę głupi] nie daje rady. W tej kwestii przyznaję rację Morrigan, podobnie jak sam bohater. Życie wydaje się łatwe, do póki na naszej drodze nie pojawią się problemy. Pomysł Snape'a z rozprawieniem sie z huncwotami osobno jest dobry, tylko szkoda, że musi zacząć od Lupina [to, że dopracował to zaklęcie, którym oberwał, nie oznacza, że jest winny, prawda... a moze jest?]. Z drugiej strony co zrobi reszta huncwotów, jak dowiedzą się, że Sev zaatakował Lupina? Wątpie czy zignorują to i nie będą chcieli się zemścic. Dobra, koniec tego gdybania [czasami trochę za dużo gadam - piszę] Rozdział świetny, normalnie nie moge się doczekać kolejnego ^.^ Piszesz świetnie, masz talent. Dziękuję za powiadomienie i oczywiście czekam na ciąg dalszy ^.^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ech, biedny Sev miał on przeżycia z tym Jamesem. Ciekawe czy gdyby Potter żył jego syn byłby taki jak on?. Podejrzewam jednak, że Lily by na to nie pozwoliła, ale wracając do rozdziału. Dlaczego Severus chce coś zrobić Lupinowi przecież to nie jego wina, że ma "trochę" nienormalnych kupli, ale cóż life is brutal. Świetna notka czekam na nn. Pozdrawiam i weny życzę:-).
OdpowiedzUsuńSuper notka . Na pewno polecę Onetowi. Panna Momsen.
OdpowiedzUsuńŚwietna część. Uwielbiam Morrigan. Jest taka, taka... No, cholera! XD Taka normalna? Nie potrafię tego określić, ale jest moją ulubioną postacią w Twoim opowiadaniu. I ta scena z Huncwotami - nie dziwi mnie, że Snape ich tak nienawidził. Z niecierpliwością oczekuję na kolejną część! Było kilka błędów, głównie interpunkcyjnych, ale akurat ja tego nie powinnam mówić ; D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i czekam na newsa, Yukufumei
Już biegnę ze sprostowaniem, co do tych zaklęć przywołujących!
OdpowiedzUsuńNie ma mowy o pomyłce, bo rozdziały piszę z piątą częścią na kolanie i trzymam się kanonu kurczowo. Wszyscy mają te same lekcje i Ślizgoni brali to samo, co Gryfoni. Na stronie 289, jest fragment, który mówi: "Potem przez ponad godzinę przypominali sobie zaklęcia przywołujące, które według Flitwicka na pewno znajdą się wśród pytań egzaminacyjnych, a na zakończenie lekcji zadał im mnóstwo pracy domowej". To były pierwsze zaklęcia, drugiego dnia szkoły. A Draco widocznie nie przykładał się wcześniej do tych zaklęć, skoro musiał teraz tak nad nimi pracować! On jest zdolny, ale leniwy. :D
Matko, ale poczułam taki... strach. Ale mam usprawiedliwienie, więc kamień spadł mi z serca. UF.
W każdym bądź razie - cieszę się, że czytasz moje opowiadanie, bo z takim czytelnikiem jak Ty mogę poprawiać moje błędy! :) Dzięki.
Pozdrawiam serdecznie!
[krew-z-twojej-krwi]
Och, jak ja nie lubię Pottera...Zal mi ze Sev tak często od niego obrywał. Złosliwa gnida! Mam nadzieję ze teraz huncwoci dostaną nauczkę;)
OdpowiedzUsuńWiem, że na pewno z perspektywy Severusa "żarty" Huncwotów były okrutne, straszne, itp., ale nie myślałam, że można je przedstawić aż w tak bardzo negatywnym świetle. Bo przypominało to bardziej znęcanie się nad nim i to takie maksymalne. No i raczej nie podejrzewałabym Huncwotów o aż tak straszne zachowanie. Severus ma prawo być zły i właściwie dziwię mu się, tak jak Morrigan, że jeszcze nie wyładował tej złości. Lecę do następnego rozdziału. ;) Mam tylko nadzieję, że Remus nie oberwie za bardzo... Bo jeśli stanie mu się coś poważnego, to obiecuję, że własnymi rękoma zrobić coś niedobrego ze Snape'm. xd
OdpowiedzUsuńEj, ja lubię Lumpcia (Lupina)... Choć zemsta Snape'a bardziej mi się podoba. Mam nadzieję, że go za bardzo nie pokiereszuje... Najlepsze może zostawić na tego idiotę, Jamesa.
OdpowiedzUsuńJak to czytam to nienawidzę Huncwotów! Brawo!
OdpowiedzUsuń