Ale teraz
widzę, że mi nic nie potrzeba, słyszysz? Absolutnie nic. Niczyich usług i
współczuć. Jestem sam. I basta! Dajcie mi święty spokój!
Fiodor Dostojewski – Zbrodnia i kara
22 kwietna 1978
Dormitorium tonęło w mroku. Wszystkie świece, dające chociaż trochę światła,
już dawno zgasły, pozostawiając jedynie nieprzeniknioną ciemność. Bezkresna,
nieprzenikniona czerń otaczała trzy łóżka, na których, już od kilku godzin,
głęboko spali pozostali mieszkańcy, z którymi dzieliłem dormitorium. Powietrze
było ciężkie i suche. W lochu panował zaduch i upał. Oddychałem płytko,
brakowało mi świeżego powietrza, a w pomieszczeniu nie było okien, które
mógłbym otworzyć.
Ciszę
przerywały tylko równe oddechy pozostałych Ślizgonów i sporadyczne chrapanie
Moore’a.
Dochodziła już
trzecia w nocy, a ja nadal nie zmrużyłem oka. Leżałem, patrząc na kamienny
sufit. Pozwijana kołdra znajdowała się w nogach łóżka, było za gorąco, aby się
nią przykryć. Odsłonięte kotary niewiele pomagały, ale przynajmniej nie miałem
wrażenia jakbym za chwilę miał się udusić z powodu braku świeżego powietrza.
Strużki potu spływały po twarzy i szyi, piżama kleiła się do ciała, dłonie
miałem mokre. Czułem, jak wilgoć z mojej skóry powoli przechodzi na poduszkę i
prześcieradło.
Przed oczami
cały czas stawała mi twarz Morrigan, włosy opadające na jej ciemną cerę,
orzechowe oczy patrzące na mnie z tym dziwnym, niepodobnym do niej smutkiem,
pełne, czerwone usta zachęcające do pocałunku. Nie wiem co mną kierowało, kiedy
wczoraj staliśmy naprzeciwko siebie. Czy było to tylko pożądanie? A może znaczy
ona dla mnie coś więcej? Czyżby serce czuło coś, czego mózg nie chce
zaakceptować? Nie, to nie mogło być coś więcej. To była tylko chęć posiadania
jej w tamtej chwili. Chciałem tylko czuć smak jej ust, dotyk języka, tańczącego
razem z moim ten dziwny taniec kochanków. Pragnąłem dzikiej namiętności. Pod
wpływem pożądania, które ogarnęło nas, nie potrafilibyśmy się powstrzymać.
Zamiast ciepłego, wygodnego łóżka z atłasową pościelą byłaby twarda, kamienna
posadzka w lochu, ale nic innego by się nie zmieniło. Doznania, wrażenia i
skutki pozostałyby takie same.
Tylko czy
mógłbym być z taką dziewczyną? Przecież dla Morrigan liczyły się głównie
pieniądze, status społeczny i mężczyzna dla rozrywki. Była osobą perfidną,
złośliwą, interesowną i traktującą innych z wyższością, jak zabawki. Ale
zaczynałem dostrzegać też jej zalety, mimo że jeszcze do niedawna żyłem w
przekonaniu, że ich nie ma. Przecież inteligencji, bystrości, czułości nie
można nazwać wadami. Miałem wrażenie, że częściej na jej ustach gościł
serdeczny uśmiech, a nie ten przepełniony ironią i pogardą. Może zawsze tak
było? Może to ja nie potrafiłem dostrzec tego wcześniej?
Nie wiedziałem,
co mam o tym wszystkim myśleć. Tysiące pytań bez odpowiedzi kłębiło się w mojej
głowie, nie dając mi spokoju. Miałem wrażenie, że pogubiłem się we własnych
uczuciach, że ostatnie wydarzenia sprawiły, iż wszystko stanęło do góry nogami.
Nic nie było już jasne i oczywiste. Jak to zakończyć? Jakie podjąć kroki? Co
zrobić, aby znów odzyskać spokój? Nie wiedziałem. Tylko jedno wydawało się
oczywiste, chciałem, aby Morrigan była blisko mnie, bez względu na wszystko.
~ * ~
Bezsenna noc
dawała o sobie znać. Byłem zmęczony, mój organizm domagał się snu i odpoczynku.
Miałem podkrążone oczy, wyraźnie widoczne na mojej bladej cerze, bolała mnie
głowa. Z chęcią zawróciłbym do dormitorium i nie pojawił się na dzisiejszych
zajęciach, ale zapewne zarobiłbym szlaban, a nie chciałem marnować wolnego czasu,
wykonując pozbawione sensu zadania zlecone przez nauczycieli. Wiedziałem, że
nie wyniosę z nich dzisiaj żadnej wiedzy. Pójdę, usiądę w ławce i poczekam na
dzwonek obwieszczający przerwę.
Najgorsze było
jednak to, że czekała mnie jeszcze dzisiejszego dnia rozmowa z Dumbledore’em
odnośnie morderstwa Emily. Musiałem mieć czysty i wypoczęty umysł,
potrzebowałem pełnego skupienia i jasnego, logicznego myślenia, aby zwieść
dyrektora Hogwartu.
Na śniadanie
udałem się razem z Morrigan. Avery szedł krok w krok za nami, z uwagą
obserwując nasze zachowanie. Dzisiaj rano ogłosił, że wiadomość o wczorajszym
wydarzeniu obiegła już cały zamek. Znacznie różniła się od wersji prawdziwej,
gdyż została wzbogacona o pikantne szczegóły. Nigdy nie zrozumiem jak to się
dzieje, że plotki rozchodzą się z taką szybkością. Nie minie nawet dwanaście
godzin, a już wszyscy są święcie przekonani, że znają każdy, nawet najbardziej
nieistotny, aspekt całej sprawy.
W Wielkiej Sali
jak zawsze panował gwar i harmider. Uczniowie wesoło rozmawiali i
przekrzykiwali się nawzajem. Kiedy razem z Morrigan przekroczyliśmy próg
pomieszczenia, większość rozmów ucichła. Głowy obracały się w naszą stronę.
Każdy chciał sprawdzić, czy plotki i nowa sensacja są prawdziwe. Starałem się
ich ignorować, idąc naprzód, by zająć miejsce przy stole Ślizgonów. Co mnie
obchodziła banda idiotów, którzy nie mieli o niczym pojęcia?
Mimowolnie
spojrzałem w stronę stołu Gryfonów. Sam nie wiem co spodziewałem się tam
zobaczyć. Napotkałem wzrok Lily. W jej ślicznych zielonych oczach dostrzegłem
pogardę i obrzydzenie. Gdy zorientowała się, że na nią patrzę, odwróciła głowę
i zaczęła rozmawiać ze swoją przyjaciółką. Zignorowałem ją, miałem teraz
ważniejsze rzeczy na głowie niż jej podłe i wyniosłe zachowanie.
– Nie wierzę,
że Smarkerus wymienił swój brudny kocioł na dziewczynę.
A ty Rogaczu? – Usłyszałem głos Blacka.
Morrigan w
odpowiedzi spojrzała na niego jakby był obrzydliwym, rozkładającym się
pasożytem. Poczułem muśnięcie jej warg na policzku.
– Nie przejmuj
się debilami – szepnęła mi do ucha. – I tak to my będziemy jeszcze górą.
– Panno
Delgado, panie Snape i panie Avery… – zaczął Slughorn, zbliżający się szybko w
naszą stronę.
– Tak, panie
profesorze? – przerwała mu zniecierpliwiona Morrigan, ton jej głosu świadczył o
wyraźnej niechęci.
– Proszę
abyście w tej chwili udali się do mojego gabinetu. Musimy poważnie porozmawiać
i wyjaśnić sobie kilka spraw.
Spojrzeliśmy na
siebie porozumiewawczo, na naszych twarzach malowało się zdziwienie. Nie
wiedzieliśmy, o co może chodzić. Rzucając ostatnie spojrzenie na znajdujące się
na stołach przysmaki, których zapewne nie będzie nam dane dzisiaj zjeść,
udaliśmy się za opiekunem domu do jego gabinetu, mieszczącego się w lochach.
Slughorn
wygodnie rozsiadł się za biurkiem, wskazując nam trzy proste, drewniane, twarde
krzesła stojące naprzeciwko niego.
– Chciałem was
zapytać, czy wiecie co stało się z panem Mulciberem?
– Nie – zaczął
Avery, głośno przełykając ślinę. – Nie było go wczoraj wieczorem w pokoju
wspólnym.
Profesor
zlustrował nas dokładnie wzrokiem, jakby chciał udowodnić, że kłamiemy i
przyłapać na jakimś niedopowiedzeniu. Nie zrobił na mnie żadnego wrażenia, ale
wyraz twarzy Averey’ego świadczył o tym, że już zaczyna się bać. Dobrze, że ten
głupiec o niczym nie wiedział, bo jeszcze by nas wszystkich pogrążył.
– Czy coś mu
się stało, panie profesorze? – zapytała Morrigan uprzejmym tonem.
– Wczoraj ktoś
rzucił na niego klątwę z dziedziny czarnej magii, jego twarz jest zmasakrowana.
Gdyby profesor Flitwick nie znalazł go kilka minut później, to już by nie żył,
tak mocno krwawił.
– To straszne –
szepnęła dziewczyna, teatralnie zasłaniając usta dłonią. – W jakim jest stanie?
– Nie obudził
się jeszcze. Wczoraj wezwano uzdrowicieli i zajęli się nim odpowiednio, więc
przeżyje. Chociaż nie wiadomo jak będzie wyglądać – dodał po chwili. – Wiem, że
trzymacie się razem, dlatego chciałem was zapytać, czy nie wiecie czegoś na ten
temat?
– Niestety nie,
panie profesorze – skłamałem. – Wczoraj nie widzieliśmy Olafa, ostatnio rzadko
przesiaduje w pokoju wspólnym i spędzamy z nim mniej czasu.
– Może wdał się
w pojedynek z Johnem Grantem, tym Puchonem z siódmej klasy. Ostatnio często
sobie wygrażali – zasugerował Avery.
– Jakbyście się
czegoś konkretnego dowiedzieli, to proszę poinformujcie mnie.
– Oczywiście,
panie profesorze – odpowiedzieliśmy zgodnym chórem, chociaż żadne z nas nie
miało zamiaru mówić mu czegokolwiek.
– Co to się
porobiło? Najpierw morderstwo tej biednej Emily, a teraz czarna magia używana
przez uczniów.
– Nastały
mroczne czasy i trzeba się z tym pogodzić i zaakceptować – powiedziała
Morrigan.
– Panno
Delgado, zawsze pozostaje nadzieja, że jutro może okazać się lepsze.
– Nadzieja
matką głupich – podsumowałem.
– Macie dość
zaskakujące podejście do życia. Mam tylko nadzieję, że nie podejmiecie błędnych
decyzji. – Slughorn zamyślił się nad czymś, sprawiając wrażenie nieobecnego. –
Idźcie już, nie możecie się spóźnić na zajęcia. Do widzenia.
– Do widzenia,
panie profesorze.
Wyszliśmy z
gabinetu Slughorna. Nie odzywaliśmy się do siebie, aż nie wyszliśmy z lochów.
– Jak myślicie
kto mógł zrobić to Mulciberowi? – zagadał Avery. – Może ktoś jeszcze chce się
dostać w szeregi śmierciożerców skoro używa czarnej magii?
– Jack,
myślisz, że tylko my znamy się na czarnej magii? Przecież nie tylko chętni na
stanowisko sługi Czarnego Pana znają się na niej.
– Masz rację,
Severusie, ale mimo wszystko jestem ciekawy kto to zrobił. Zapewne ktoś
zapowiadający się na świetnego czarodzieja. Pogratulowałbym mu, w końcu ktoś
zajął się tym debilem. Nie zdążymy już zjeść śniadania – dodał, spoglądając
smętnie w stronę Wielkiej Sali.
~ * ~
– Nie mam nic
wspólnego z tym morderstwem, panie profesorze.
– Załóżmy, że
mówisz prawdę…
– To jest
prawda! – oburzyłem się, za bardzo podnosząc głos.
Dyrektor
przyglądał mi się badawczo, swoimi niebieskimi oczami, znad okularów połówek.
– Dobrze, więc
co w takim razie robiłeś w tym czasie?
– Byłem razem z
Morrigan, a co wtedy robiliśmy to nie pana interes.
– Z panną
Delgado porozmawiam później – rzekł spokojnie.
– Ona nie ma z
tym nic wspólnego! – krzyknąłem.
Nie wiem
dlaczego tak zawzięcie jej broniłem, ale stanął mi przed oczami obraz jej
twarzy, kiedy mówiła mi o morderstwie. Była roztrzęsiona, płakała. Wydawała się
wtedy taka delikatna, krucha. Może i liczyła się dla niej tylko reputacja i
troska o własny los. Ale dla kogo nie? Każdy z nas patrzy tylko na siebie.
Najważniejsze jest przecież własne dobro, wyłącznie głupcy i słabeusze oglądają
się na innych.
– Pan Avery i
pan Mulciber także są niewinni?
– Oni mnie nie
obchodzą. Nie wiem co wtedy robili i czy mają z tym coś wspólnego.
Dumbledore
przygładził swoją długą, siwą brodę. Przez chwilę widziałem w jego oczach
zaskoczenie.
– Wszystko
przemawia za tym, że wasza czwórka jest w to zamieszana.
– Dlaczego?!
Dlatego, że jesteśmy Ślizgonami, a nie wielkimi
Gryfonami? – zapytałem z sarkazmem.
– Dom, do
którego zostaliście przydzieleni nie ma z tym nic wspólnego – odparł ze
spokojem. – Ale podczas ostatniej wizyty w Hogsmeade byliście widziani w
towarzystwie śmierciożerców.
– I co z tego?
Możemy się spotykać z kim chcemy! Nie jestem śmierciożercą, mogę to panu w tej
chwili udowodnić.
Poczułem jak
krew napływa mi do twarzy, powodując pojawienie się na niej czerwonych
wypieków, spowodowanych wściekłością. Ogarnęła mnie olbrzymia wściekłość. Kto
powiedział, że Dumbledore to sprawiedliwy człowiek? Bzdura! To głupiec i naiwny
idiota jak wszyscy ludzie jego pokroju, uważający dobro za cechę nadrzędną i
jedyną, która ma jakiekolwiek znaczenie.
– Oczywiście.
Severusie, jesteś dobrym czarodziejem, masz talent i możesz zajść daleko…
– Tylko talent
się dla pana liczy?! Nic więcej?! Nikt nie będzie się wtrącał w moje życie! –
wybuchnąłem podniesionym głosem, widząc, że dyrektor otwiera usta, chcąc mi
przerwać. – Zrobię z moim życiem to, co będę chciał!
Dumbledore
patrzył na mnie ze smutkiem, miał zmartwiony wyraz twarzy.
– Nigdy nie
jest za późno, aby zmienić zdanie. Możesz w każdej chwili porzucić tą drogę i
stanąć po właściwej stronie. Wiem, że w twoim sercu jest dobro, tylko nie
chcesz tego do siebie dopuścić i ukrywasz się za maską obojętności i pogardy.
Doskonale wiesz, że talent magiczny nie jest najważniejszy, lecz to jakim się
jest człowiekiem.
– Pan mnie nie rozumie,
ja już podjąłem decyzję i nie zmienię zdania! Pan mnie nie zna, nic o mnie nie
wie i nie będzie mi mówić jak mam żyć. Sam o tym zadecyduję! A to głupie
gadanie o dobroci i stawaniu po właściwej
stronie może pan sobie darować, bo coś takiego nie istnieje. Nie mam zamiaru
tego słuchać!
Dyrektor
westchnął z rezygnacją.
– Jesteś
jeszcze młody, Severusie. Wiem, że w przyszłości przejrzysz na oczy. Teraz może
mi nie wierzysz, ale jeszcze wspomnisz moje słowa i przyznasz mi rację. Zawsze
możesz do mnie wtedy przyjść, a ja ci pomogę. I wiem, że nie zabiłeś Emily. Nie
jesteś zdolny do takiego czynu, nie jesteś zdolny do odebrania drugiemu
człowiekowi życia. To już wszystko z mojej strony, możesz odejść.
– Jestem zdolny
do takich rzeczy, o których nie ma pan pojęcia, a gdybym chciał potrafiłbym
zabić i nie zawahałbym się. Do widzenia – warknąłem na pożegnanie.
– Do widzenia,
Severusie.
Wyszedłem z
gabinetu dyrektora, trzaskając drzwiami. Cały byłem roztrzęsiony. Co Dumbledore
może o mnie wiedzieć? Przecież mnie nie zna. To ja wybieram drogę, którą chcę
kroczyć. To moje życie i nikt nie będzie mi mówić co mam z nim zrobić, jak
wykorzystać każdą minutę, którą mi dano. Niech poucza swoich pupilków, takich
jak Potter czy Black. Takie głąby pozbawione rozumu i inteligencji na pewno go
posłuchają i zrobią wszystko co im każe. Są jak jego marionetki, wystarczy
pociągnąć za odpowiedni sznurek i już wykonują każde polecenie. Ja nie mam
zamiaru być taką kukiełką! Nigdy w życiu! Będę postępować tak, jak zechcę, nie
dam się nikomu omamić, nikt nie będzie mieć nade mną władzy. A już na pewno nie
taki głupiec jak Dumbledore. Oddam się w służbę Czarnemu Panu z własnej,
nieprzymuszonej woli. Ja jestem panem mojego losu i nikt tego nie zmieni.
~ * ~
Nareszcie nowy rozdział. Trochę
straciłam formę i w styczniu zostały dodane tylko trzy wspomnienia zamiast
czterech, ale obiecuję, że w lutym się poprawię. Wszystko spowodowane było
nauką, ale wczoraj skończył się semestr, a do zaliczenia zostały mi tylko dwa
przedmioty i mam trzy tygodnie ferii.
Jestem bardzo szczęśliwa, że Onet
polecił moją poprzednią notkę. Byłam pewna, że nie polecają tych, w których
pojawia się przemoc i przekleństwa, a tu taka miła niespodzianka. Chciałam
bardzo podziękować osobie dzięki której dostałam tą gwiazdkę.
Pozdrawiam serdecznie i życzę
udanych ferii tym, którzy je teraz zaczynają :)
Ojoj, dwa przesłuchania jednego dnia, jeszcze po takiej nocy... to nie mogło przejść bez echa. Dumbledore zachowuje się naiwnie, no ale w końcu taki już jest. Ale ja się zaczynam martwić, no! Ta rozmowa z Albusem, no przecież to jednak zabrzmiało trochę podejrzanie, to "już podjąłem decyzję i nie zmienię zdania", to tak, jakby Sev prawie mu się przyznał, że chce zostać Śmierciożercą, a to raczej może bardziej zaszkodzić, niż pomóc w sprawie Emily.
OdpowiedzUsuńNotkę (jak zawsze ^^) bardzo miło sie czyta. Gratuluje gwiazdki! :) podoba mi sie twój dokładny opis uczuć, które targaja Severusem. Osobiście bardzo chętnie zobaczylabym jego potyczki z Huncwotami... Mam nadzieje, ze notki bedą sie częściej pojawiać!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dalszych sukcesów,
SYRIA ;*
Wiesz co zauważyłam? To stwierdzenie uderzyło mnie tak niespodziewanie i zawróciło w głowie. Dotarło do mnie, że Twój Severus jest inny niż ten w twórczości pani Rowling, a przynajmniej w moim wyobrażeniu! Severus z Twojego opowiadania jest buntowniczy, czasem trochę nietaktowny, potrafi postawić się samemu Dumbledore' owi! Oczywiście, nie pomyśl, że to jakaś tam wada. Ja to odbieram pozytywnie. W moim wyobrażeniu Snape był wiecznie przygnębionym, poniżanym uczniem, zamkniętym w sobie i ciągle planującym wielką zemstę, jednak nigdy nie potrafiącym się komukolwiek postawić. A tu taka niespodzianka! Naprawdę mi się to podoba:) Zachwyciły mnie również przemyślenia Severusa, a w szczególności jego rozmyślanie o uczuciach do Morrigan. To miło, że potrafi dostrzegać wady w tej na pozór dość zdemoralizowanej dziewczynie. Choć jest ona dość specyficzną osobą, często złośliwą i cyniczną, to ja jednak ją bardzo lubię:) Byłabym szczęśliwa, gdyby między nią a Severusem zaiskrzyło coś więcej:D Pozdrawiam:-]
OdpowiedzUsuńNie lubię się rozpisywać w środku nocy, więc pozostawię po sobie najkrótszy komentarz, jaki dotąd Ci wysłałam- WSPANIAŁY ROZDZIAŁ! Czy to wszystko wyjaśnia i rekompensuje, droga Jaenelle? ; **
OdpowiedzUsuńpragne-umrzec-z-milosci
Zanim skomentuję notkę - mam pytanie - zamienisz się może na ferie? Moje się właśnie kończą, a przyznam, że przydałby się jeszcze tydzień wypoczynku...
OdpowiedzUsuńSeverus mnie zdziwił. W przenośni i naprawdę. Dlaczego, do licha, on się interesuje Delgado? A rudowłosa dziewczyna imieniem Lily?
Spodobał mi się fragment z ,,kłótnią" między Dumbldorem a Severusem. W szczególności, jak czarnowłosy darł się na starca. Uważam, że Albus jest spoko, ale nie spodobała mi się ta postać. Czuję do niej wewnętrzną niechęć. Nie wiem dlaczego...
Eh... Sypialniowe rozmyślenia... Mi się to zdarza zawsze przed snem... Co prawda, nie myślę wtedy o dziewczynach i ich czerwonych ustach, tylko o chłopakach z blond grzywką i błękitnymi oczami :D
Gdzieś tam się pomyliłeś i zamiast ,,gabinetu", napisałaś ,,gabinety" - literówka, ale warto poprawić, a nuż może podwyższy ocenę, na przykład?
Pozdrawiam!
[mrs-zabini]
P.S
Założyłam odpowiednią podstronę ,,Subskrypcja" i chciałabym, abyś w przyszłości tam mnie powiadamiała o nowościach u Ciebie. Da się załatwić?
o lol . świetnie .
OdpowiedzUsuńjak zawsze z resztą . ;D
ja niestety ferie mam za dwa tygodnie .
pozdrawiam i normalnie przepraszam za tak skandalicznie krótki komentarz . . .
Świetne ;) Rozmowa z Dumblem była ciekawa. Co prawda nagła zamiana Dubmledore'a we wróżbitę była taka nie w jego stylu ("wiem, że w przyszłości przejrzysz na oczy..." coś takiego), ale poza tym to fajne. Sev był taki wybuchowy ^^, Ciekawi mnie jedynie, czy pamiętał o oklumencji w tamtym czasie, bo przecież dyrektor na pewno nie omieszkał by się sprawdzić, czy kłamie. Teraz Snape nie wie, że w przyszłości skorzysta z pomocy, którą mu oferował.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, ciekawe co się później stanie z Morringan. W końcu Sev zorientuje się przecież, że prawdziwym uczuciem darzy tylko Lily. Hmm...
Jeszcze raz gratuluję polecenia ;)
[silver-doe]
Po pierwsze, to gratuluję onetowskiej gwiazdki i oceny na Legilimens. W pełni ci się należała. A teraz akcja właściwa.
OdpowiedzUsuńRozdział dobry, aczkolwiek nic nie pobije Wspomenienia 10. Przeczytałam bardzo szybko, mimo że krótkością nie grzeszy. Opis uczuć Severusa do Morrigan - mistrzowstwo. Rozmowa z Dumbledorem - jak wyżej. I czy mi się wydaje, czy Avery naprawdę jest kretynem? No przepraszam bardzo, ale ten człowiek ma orzeszek ziemny zamiast mózgu. Kretyn po prostu!
Tylko dlaczego Snape musiał stwierdzić, że zachowanie Lily go nie obchodzi? Dlaczego?
Pozdrawiam!
[uskrzydlone-marzenia.blogspot.com]
Jak zwykle świetnie. I coraz częściej myśli Severusa zaczynają krążyć wokół Morrigan... I rozmowa z Dumbledorem. Robi się coraz ciekawiej.
OdpowiedzUsuńNaprawdę, rewelacyjny rozdział! Nie wiedziałam, że Morrigan ma takie nazwisko ^ I jestem ciekawa, czy jej przesłuchanie też będzie. A Avery nic nie wie, że to Severus, ciekawe co on sobie myślał, kiedy Avery mówił, że to będzie na pewno jakiś świetny czarodziej czy coś ;D U mnie ferie, więc może się zmobilizuję i coś napiszę.
OdpowiedzUsuńświetnie pokazujesz uczucia Seva w twoim opowiadaniu widac, że taka osoba jak on też potrafiła kochac a może kochała i cały czas tylko na jakimś etapie życia ktoś mu tego "zabronił" odebrał i nie potrafił się już na nowo przekonac to tego uczucia. Mhh teraz nazywa Potter i wszystkich, którzy słuchają i pomagają Albusowi głupcami. A on jeszcze nie jest tego świadom, ale co zrobi z miłości do Lily Evans oczywiście, jeżeli będziesz szła zgodnie z kanonem pod tym względem. Bd bronił syna swojego wroga a nawet wg mnie pod koniec zacznie dostrzegac jak młody Potter różni się od ojca. Cóż mogła bym pisac jeszcze dużo w końcu Severus to jedna z moich ulubionych książkowych postaci obok Harry'ego ale z niego na blogach robią lekko "nierozgraniętego" dlatego wolę tego w ksiązkach. A ten Twój Snape jest świetny tak jak Rowling:-). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBezsenna noc, ugh jak ja tego niecierpię! Myślę że Severus zaprząta sobie głową Morrigan nie bez powodu. Uważam że to zalążek jakiegoś głębszego uczucia, chociaż może to jedynie porządanie? No nie wiem i czekam na jakiś rozwój wydarzeń pomiędzy nimi.
OdpowiedzUsuńA plotki oczywiście rozeszły się w rekordowym tępie. : )
Uważam że Dumbledore to naprawdę mądry człowiek i swoje wie. Ma sporo racji, co do Severusa. Pozdrawiam!
Czyli na razie nikt nie ma pojęcia, kto tak strasznie pokiereszował Mulciberowi. I myślę, że się raczej nikt nie dowie. W końcu nawet jeśli chłopak się wyleczy, to wątpię, żeby coś wygadał. Nie będzie chciał drugi raz tak mocno oberwać od Severusa. ;d A Snape'owi coraz bardziej podoba się Morrigan i widać, że chociażby chciał, aby mu to minęło, to tak łatwo się nie pozbędzie tego pociągu do niej. xd I cieszę się, że Dumbledore wierzy po części Severusowi. W końcu to prawda. Severus nie jest do zły. ;)) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBo tu kończy się blichtr, zaczyna życie - tylko to mi przychodzi do głowy po tej notce.
OdpowiedzUsuńNa początku myślałam, że Severus nie śpi, bo rozważa przesłuchanie u Dumbledore'a, a tu proszę chodzi o Morrigan. Slughorn to głupek, łatwo można go oszukać, ale Albus to zupełnie inna para kaloszy. Na początku dyrektor wydawał mi się taki sztuczny i dziwny, ale potem zdałam sobie sprawę dlaczego. Domyślasz się, prawda? Wszystko przez tego "naszego" brodatego głąba. Twój był jak najbardziej albusowaty (poprawiło mi na "bambusowaty" :D) i książkowy.
Pozdrawiam
Za każdym razem kiedy czytam Twoje opowiadanie podziwiam to w jaki sposób opisujesz uczucia Severusa. Doskonale udaję Ci się je uzewnętrznić. Czytelnik nie musi domyślać się, jak bohater mógłby się poczuć w danej sytuacji, ponieważ Ty wyczerpująco ukazujesz jego emocje: złość, bunt... :)Oby tak dalej ;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie by było gdyby Morrigan i Snape byli razem tak na poważnie. :) Tylko zastanawiam się czy nie zrobiłoby się trochę mdło... ;)
Wydaję mi się, że złość Severusa może wzbudzić podejrzenia u dyrektora. Za bardzo chciał się stać w tym momencie kimś, kim być może do końca nie był. Pragnął zburzyć wszystkie opinie jakie na jego temat miał dyrektor. Myślę, że lepiej by było jakby był cicho. :) Wtedy niczego nie musiałby się obawiać. :)
Jak już wiesz zawieszam bloga, ale chciałabym, żebyś dalej mnie informowała o nowych wspomnieniach. :)
Pozdrawiam cieplutko. :) [raniaca-roza]
Małą literówkę i znalazłam, to przy okazji wskażę ;)
OdpowiedzUsuńKidy razem z Morrigan przekroczyliśmy próg pomieszczenia, większość rozmów ucichła. - Kiedy, nie Kidy.
Jeszcze jedna gdzieś niżej była, ale teraz szukam jej i coś nie mogę znaleźć... Może jej nie było.
Co by tu do przebiegu akcji... W sypialniach hogwarcianych nie można otwierać okien? W takim razie współczuję rozmaitych zapachów... Pocenie się w łóżku to nic przyjemnego, wiem z autopsji.
Mieszane uczucia do Morrigan - czasami pożądanie nie idzie w parze z miłością. Widać przemianę w spojrzeniu Severusa na nią - teraz zupełnie inaczej ją opisuje, niż wcześniej. Chyba poczuł miętę.
Spodobało mi się to, że wytknął dyrektorowi fawozryzowanie Gryffindoru. Jedna z wielu cech Dumbledora, których nie znosiłam. Zawsze tylko gryfoni było jacy to gryfoni nie są. Co nie zmienia faktu, że Snape trochę się zdradził zbyt impulsywnym reagowaniem na zarzuty, których de facto dyrektor nie postawił bezpośrednio. Snuł tylko hipotezy, a Severus wybuchowo i zaciekle się bronił => psychologia człowieka się kłania, jeżeli ktoś nadgorliwie broni swoich racji, to znaczy, że coś tu śmierdzi.
W każdym razie reasumując, podobało mi się, pomimo braku jako-takiej akcji, bo w sumie raptem opis pocenia się w łóżku Severusa, potem rozmowa ze Slughornem i z Dumbledorem, to i tak mi się podobało. Natomiast czekam na rozwinięcie akcji, no.
Się rozpisałam...
Pozdrawiam :)
Cudownie opisujesz uczucia Severusa. Jest zagubiony, wbrew pozorom wcale nie jest tak łatwo kochać. On musi dokonać wielu wyborów w swoim życiu.
OdpowiedzUsuńSeverus twierdzi, że nie chce być niczyją marionetką. Chyba nie jest świadom, że rezygnując z posłuszeństwa Dumbledore'owi, jednocześnie godzi się być sługą i kukiełką Lorda Voldemorta. To tak, jak z przysłowiowego deszczu pod rynnę. Ale na pewno dojdzie do dobrych wniosków. Jeszcze nas zaskoczy :)
Przed Albusem nic się nie da ukryć, on tam już wie swoje.
Czekam na kolejne wspomnienie. Buziaki! ;*
Nadrobiłam zaległości w postaci tej i poprzedniej notki, żeby nie było, że się opuszczam! Ale miałam małą chwilę przerwy od wszystkiego, korzystając z wolnego momentu, więc teraz wracam, nawet w połowie nie wypoczęta tak, jak miałam nadzieję być. No nic, mówi się trudno. A teraz przechodzimy do właściwej części komentarza, bo moje zdolności dygresyjne znów wymykają się spod kontroli, a i język jakoś mi nawalać zaczyna. Cśiii.
OdpowiedzUsuńObawiam się, że powtarzam to w każdym komentarzu i jakoś tak nie wygląda ma na to, żebym w tym przypadku była chociaż odrobinę oryginalniejsza. Tradycji więc stanie się zadość i powiem, że Twój Severus jest absolutnie cudny. Wczoraj zebrałam się w sobie i po raz kolejny obejrzałam 'Księcia Półkrwi', moim skromnym zdaniem najgorzej zekranizowaną część serii. A różnica między tym Severusem, który jest bezczelny, nastoletni, zbuntowany i niewątpliwie dorastający, a tym, który... egzystuje w szkolnych murach jest po prostu powalająca na kolana. Ale to prześwietnie! On u Ciebie ma osobowość, bo Rowlingowego Snape'a darzyłam nieposkromioną miłością gdzieś tak do piątej części. Poza tym... Morrigan jest taka cudowna!
Okej, ostatnio naprawdę mam poważny problem z wysłowieniem się.
[potterslizgonem]
Nie działo się tutaj tak wiele, jak w poprzednich rozdziałach, ale ty po prostu nie potrafisz napisać nudnego rozdziału. Jesteś genialna, bo tylko to nasuwa mi się do głowy. Cudowne opisy, dialogi i wszystko. Rozmowa z Dumbledorem była najlepsza. Przejrzał go całkowicie. Poza tym podobało mi się również jak bronił Morrigan. Widocznie naprawdę czuje do niej coś więcej. Ciekawa jestem jak dalej się między nimi ułoży. Domyślam się, że i tak Morrigan nie jest mu pisana.
OdpowiedzUsuńCzekam na NN i już nie mogę się doczekać. Pisz jak najszybciej.
Pozdrawiam :)
[przeciwnosci-zycia]
Znowu cytat ze Zbrodni i kary. Masz rację, idealnie wręcz pasuje. Bałam się przez chwilę tej rozmowy z Dumbledorem. Jak zwykle nie zawiodłam się - Albus zachował swoją mądrość i chwała Ci za to ^^ Młody Severus nawet nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo teraz błądzi. Przez chwilę nawet pojawiła się Lily, a co najdziwniejsze - chyba zaczynam doceniać Morrigan. Świetny rozdział, choć wiele razy już to pisałam, ale powtórzę po raz kolejny, naprawdę uwielbiam Twojego Severusa.
OdpowiedzUsuńGratuluję polecenia notki 10 przez onet - to musiało być miłe uczucie, prawda? :)
Czuję straszny, przytłaczający niedosyt, że wspomnień jest tylko jedenaście! Mogłabym czytać i czytać bez końca, zapominając o bożym i niebożym świecie. Żałuję, że nie mogę wygłosić profesjonalnej opinii, która pochwali Twoją formę i styl, bo ja się na tym NIE ZNAM, ale swoją prostą mową powiem: wielbię to opowiadanie. Czyta się je genialnie, Severusa kocham (chociaż było tak zawsze), a Twój to już w ogóle mnie urzekł. Nie ma nic lepszego jak czasy huncwotów w "wykonaniu" Seva! O tak!
OdpowiedzUsuńKoniec smętów o Lilce i Potterze, amen, drodzy państwo! Na scenę wkracza Severus, kryjcie się zafajdani Gryfoni!
Pojedynek w poprzednim odcinku zmroził mi krew w żyłach, a zaklęcie Snape'a, które dokonało takiego spustoszenia na twarzy Mulcibera mnie przeraziło. Co nie zmienia faktu, że było to genialne.
Aktualnie projektuję sobie do mojego pokoju mały ołtarzyk na Twoją cześć.
Hm, a jeżeli powiadamiasz... To błagam na wszystko - informuj mnie o nowym wspomnieniu.
W głębokich ukłonach pozdrawiam!
[krew-z-twojej-krwi]
Notka naprawdę świetna. Zastanawia mnie, jak to to robisz, że ja z taką przyjemnością czytam kolejne wersy tekstu? Bo mnie jest naprawdę trudno zadowolić. Rozmowa z Dumbledorem - mistrzostwo! Dumbeldore specjalnie wywołał takie emocje w SEvie, prawda? Ale żeby obrażać mojego Jimiego... Nie ładnie.
OdpowiedzUsuńZnalazłam kilka błędów, braki przecinka głównie. No ale cóż, przecinek zawsze będzie kulał wśród Polaków : )
Pozdrawiam serdecznie, Yukufumei
Gratuluję gwiazdki, w pełni na nią zasługujesz. Fajnie, że pojawił się kolejny rozdział, który jak zawsze wyszedł ci genialnie. No proszę dwa przesłuchania jednego dnia? Czyżby popularność Severusa wzrosła? Pewnie tak, bo w końcu znalazł sobie nowy obiekt westchnień, tylko nie wiem czy to jest miłość czy namiętność? Przesłuchanie Snape'a przez Slughorna wydawało mi się mniej emocjonujące aniżeli przez Dumbledore'a. Miałam wrażenie, że Albus starał się za wszelką cenę być spokojnym, nie to co Sev, który - moim zdaniem - stracił swój spokój i opanowanie. Dlaczego? W obronie Morrigan? A ja cały czas myślałam, że Severus był po uszy zakochany w rudej... no cóż historia lubi płatać figle, ale tak na serio to świetnie wyszedł ci ten rozdział. Dla ciebie pewnie to żadna nowina i dobrze, bo fajnie, że wiesz o swoim talencie ^.^ Bardzo dziękuję za powiadomienie i oczywiście wyczekuję kolejnego rozdziału :* Jeszcze raz gratuluję i życzę dalszych sukcesów :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
hey ;)
OdpowiedzUsuńmasz świetnego bloga
po prostu nie mogę doczekać się kolejnej notki, mimo, że nie lubię Smarka...
Wiesz, mam też takie pytanie ;) możesz powiedzieć, jak zrobić taką podstronę jak masz, np. linki?
byłabym wdzięczna ;)
olka
zapraszam też na mojego bloga
http://about-falling-in-love.blog.onet.pl/
Hej:) Bardzo dziękuję za miły komentarz na moim blogu. Cieszę się, że spodobał ci się mój szablon i pomysł na opowiadanie. Uwielbiam "Władcę Pierścieni", jest to moim zdaniem jedna z najlepszych książek fantasy. Przeczytałam ten rozdział i naprawdę jestem pod wielkim wrażeniem. Masz naprawdę wielki talent. Robisz genialne opisy uczuć. A co do treści, to bardzo spodobała mi się końcówka, chociaż jestem przeciwna temu, żeby Severus został śmierciożercą, to tak jak powiedział "Jestem panem mojego losu", więc ani Dumbledore ani nikt nie może mu niestety w tym wyborze przeszkodzić. Czyżby Sev zakochał się w pannie Morrigan? Możliwe, jeśli jego wyobrażnia poszła aż tak daleko. Mam prośbę, mogłabyś mnie informować? Byłabym bardzo wdzięczna. Pozdrawiam, życzę dużo weny, udanych ferii, moje niestety trwają jeszcze tylko tydzień:) (pamietnik-elfickiej-pieknosci)
OdpowiedzUsuńPs: Jeśli nie masz nic przeciwko, dodaję do linków.
Super, czytałam tę notkę z zapartym tchem! Całe szczęscie ze Sev został oczyszczony z zarzutow:)
OdpowiedzUsuńŚwietna notka! Naprawdę, pełny podziw! Dumbledore naprawdę dobrze znał Snape'a...
OdpowiedzUsuńMój plan przerwania czytania na dziś, zakończył się na przeniesieniu się ze stacjonarki na laptopa...
OdpowiedzUsuńBrawo, moja silna wolo!
A teraz na poważnie: świetny rozdział... Boże, aż mam ochotę wejść do tego opowiadania i przywalić Severusowi pięścią w nos, aby w końcu się opamiętał. Zakończenie jest smutne... Sev nie wie co go czeka i w tym momencie jest tak cholernie naiwny... Oj, koniec gadania, lecę czytać kolejny rozdział :)