Ha, cóż, cierpienie to także
rzecz dobra. Pocierp.
Fiodor Dostojewski –
Zbrodnia i kara
21 kwietna 1978
Kasztanowe włosy powiewające i okalające
twarz. Zielone oczy szeroko otwarte, pełne przerażenia i lęku. Krzyk
rozdzierający moją głowę i mrożący krew w żyłach. Potworny wrzask zawarty w
ostatnim oddechu, wołający o pomoc, która nie nadejdzie.
Lily…
Spadała z zawrotną szybkością, w oddali
widziałem krwawe, zachodzące słońce. Chciałem ją złapać, zapobiec upadkowi, ale
nie byłem w stanie, nie potrafiłem. Nagle zapadła cisza, nie słychać już
żadnych dźwięków, krzyk został urwany. Cisza, przeklęta cisza.
Z trudem podbiegłem do leżącego na trawie
ciała Lily. Miała szeroko otwarte oczy, z których bezpowrotnie zniknęło życie;
były puste, niczym otchłań. Trawa dookoła niej szybko zabarwiała się na
czerwono.
Uklęknąłem obok. Dotknąłem zimnego ciała, z
którego uszło już życie. Wszędzie była krew, ta okrutna, przeklęta, nie dająca
spokoju czerwień. Krwawe słońce, karmazynowa trawa, moje ręce całe w ciepłej,
czerwonej posoce.
– NIEEEE…
Otworzyłem oczy, leżałem w moim
dormitorium. Prześcieradło było pozwijane i mokre od mojego potu. Na całym
ciele czułem drgawki i oddychałem w przyspieszonym rytmie.
To tylko koszmar, ale najstraszniejszy sen
jaki kiedykolwiek mi się przyśnił. Był taki rzeczywisty. Miałem nadzieję, że to
nie jest początek bezsennych nocy. Miałem już dość widoku bezwładnego,
spadającego ciała i krwi. Chciałem o tym zapomnieć, zepchnąć na dno świadomości
i nigdy do tego nie wracać.
Dam radę, o nic mnie nie oskarżą –
pomyślałem, odwracając się na drugi bok.
Okryłem się kołdrą, nagle zrobiło się tak
przeraźliwie zimno.
~
* ~
MORDERSTWO
W HOGWARCIE
19 kwietnia w godzinach
wieczornych doszło do tragicznego wydarzenia. Emily Harris, dwunastoletnia
uczennica w szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, została brutalnie
zamordowana. Panna Harris pochodziła z rodziny mugoli.
– Najprawdopodobniej ktoś rzucił na
Emily klątwę Imperius i kazał jej skoczyć z wieży astronomicznej – mówił
dyrektor szkoły, Albus Dumbledore.
W Hogwarcie mają zostać zastosowane
nadzwyczajne środki ostrożności.
– Każdy, kto jest chociażby w
najmniejszym stopniu podejrzany o morderstwo albo współudział, zostanie
przesłuchany przed całym Wizengamotem – zdradziła minister magii, Milicenta
Bagnold. – Nie możemy sobie pozwolić na takie wykroczenia w szkole, w której
uczą się nasze dzieci i wnuki.
Wszyscy odpowiedzialni za morderstwo
Emily Harris zostaną skazani na dożywocie w Azkabanie.
Odłożyłem gazetę na stół. Ten głupi artykuł
odebrał mi apetyt. Nie miałem ochoty spędzić reszty życia w więzieniu przez
Mulcibera. Jeszcze się policzymy, nie daruję ci. Choćby miała to być ostatnia
rzecz, którą zrobię w życiu, nie odpuszczę.
Nagle poczułem dłoń Morrigan na kolanie.
– Jack – szepnęła mi do ucha.
Spojrzałem w stronę wejścia do Wielkiej
Sali. Do stołu Ślizgonów zmierzał Avery. Wyglądał mizernie i żałośnie. Na jego
bladej, prawie białej, twarzy nie było już widać piegów. Usta utworzyły wąską
linię, oczy miał zaczerwienione od płaczu. Nieuczesane włosy sterczały na
wszystkie strony, a na policzkach pojawił się świeży, nieogolony zarost. Obraz
nędzy i rozpaczy dopełniał strój Avery’ego, źle zapięta, pognieciona koszula,
niechlujnie wychodząca ze spodni, krzywo zawiązany krawat, szata zsuwająca się
z ramion i niezawiązane sznurowadła przy brudnych butach.
Doczłapał się na miejsce, wzbudzając
zainteresowanie Ślizgonów i nauczycieli, patrzących na niego podejrzliwie.
Usiadł naprzeciwko mnie i Morrigan.
– Wyglądasz jak chodzący trup, wiesz? –
zadrwiła dziewczyna.
Avery podniósł głowę i spojrzał na nas jak
zbity pies, a w oczach błyszczały mu łzy.
– Ojciec mi nie pomoże – zawodził. –
Napisał, że mam sobie radzić sam. – Głos mu się łamał, a wargi drżały. – Co ja
mam zrobić?
Schował twarz w dłonie, głośno szlochając.
– Powiesz im, że nic nie wiesz, durniu –
prychnęła Morrigan.
– Nie potrafię kłamać tak jak wy! Przecież
mamy odpowiadać przed Dumbledore’em!
– Jak będziesz się mazgaić jak małe
dziecko, to nikt nie uwierzy, że nie masz z tym nic wspólnego – stwierdziłem ze
złością.
Avery zaczynał mnie denerwować. Jak taki
słaby i tchórzliwy idiota może chcieć zostać śmierciożercą? Dlatego, że jego
ojciec tak chce? Nie jest to żadne wytłumaczenie. Po co robić coś na siłę?
Wszystkie emocje, które nim targają, widać na pierwszy rzut oka. Dobry
śmierciożerca powinien być silny emocjonalnie, ukrywać wszystkie doznania za
maską obojętności, nie dać wyprowadzić się z równowagi, nawet w
niesprzyjających warunkach.
Avery spojrzał na mnie ze strachem.
– Zachowuj się normalnie. Wyglądasz jakbyś
był krewnym tej dziewczynki albo miał coś do ukrycia. Jak sądzisz, która
wersja, nawet dla największego idioty, będzie oczywista? Teraz jesteś
podejrzanym numer jeden. Nauczyciele już coś zauważyli. Opanuj się, bo przez
ciebie wszyscy będziemy mieć kłopoty! A ja nie chcę trafić do Azkabanu lub
wylecieć ze szkoły. Zamierzam jeszcze dzisiaj policzyć się z Mulciberem.
– Severusie… - zaczęła Morrigan.
– To przez tego sukinsyna mamy kłopoty! Nie
zamierzam mu odpuścić!
~ * ~
Byłem wściekły, ogarnęła mnie niesamowita
złość. Nie miałem zamiaru darować Mulciberowi, już za długo czekałem. Czułem
jak wzrasta we mnie poziom adrenaliny. Ogromna ilość energii domagała się
ujścia na zewnątrz. Miałem ochotę udusić kogoś, nieważne kim byłaby ta osoba.
Zobaczyłem z daleka jego krępą sylwetkę.
Szedł w kierunku sali, w której profesor Kettleburn wykładał opiekę nad
magicznymi stworzeniami. Nie myślałem w tej chwili trzeźwo, chęć zemsty i
zadania bólu ogarnęła mnie całkowicie. W innych okolicznościach zastanowiłbym
się, dlaczego Mulciber wybrał okrężną, rzadko uczęszczaną drogę.
Everate
Stati.
Zaklęcie trafiło go w plecy. Poleciał kilka
metrów do przodu, lądując na kamiennej posadzce. Jego głowa znajdowała się pięć
centymetrów od ściany. Szkoda, że zabrakło tak niewiele, aby roztrzaskał sobie
łeb.
– Już zaczynasz tchórzyć, Snape? Tak jak
ten dupek Avery? – zakpił, wstając z podłogi i wyciągając różdżkę.
– Pochrzaniło cię, przecież mieliśmy
siedzieć cicho!
– Może ty słuchasz innych, ale ja nie.
Zrobiłem to ku chwale Czarnego Pana!
– Czarny Pan zabije cię, jeżeli stwierdzą
twoją winę.
– Nie mam zamiaru dać się złapać. O nic
mnie nie posądzą, ale mogę was pociągnąć na dno i nic ci już wtedy nie pomoże.
– Tylko spróbuj sukinsynu, a więcej takich
blizn będzie szpecić twoją gębę.
Z twarzy Mulcibera zszedł ironiczny
uśmiech, zastąpiony przez grymas wściekłości. Blizna ciągnąca się od połowy
czoła do podbródka już nigdy nie zniknie.
– Przez ciebie prawie straciłem oko, Snape!
– Nic mnie to nie obchodzi, mogę naprawić
swój błąd i pozbawić cię go teraz.
– Uważaj, bo mogę oszpecić twoją szlamę
tak, że jej nie poznasz. – Zamyślił się na chwilę. – Albo złamię jej umysł.
Będzie chodzącą rośliną do końca życia.
Mulciber wybuchnął szalonym śmiechem. Krew
zawrzała w moich żyłach. Ogarnęła mnie lodowata i niepohamowana wściekłość.
Spojrzałem mu prosto w oczy, by po chwili dostrzec w nich strach.
Relashio.
Czerwone płomienie natrafiły na tarczę
Mulcibera.
– Drugi raz nie dam się złapać na to samo
zaklęcie. Everate Stati.
Nie zdążyłem utworzyć tarczy ochronnej.
Złość przyćmiła mój umysł, nie potrafiłem myśleć logicznie i przyszło mi za to
zapłacić.
Poczułem, jak ogromna siła zwaliła mnie z
nóg. Poleciałem kilka metrów do tyłu. Wpadłem wprost w zbroję, stojącą przy
ścianie. Kawałki metalu posypały się na mnie. Poczułem mocne uderzenie w skroń.
Tępy ból zaćmił moje myśli. Ciepła, lepka ciecz zaczęła płynąć po mojej twarzy.
Przez chwilę widziałem tylko ciemność, gdy zdolność widzenia wróciła,
uświadomiłem sobie, że krew uniemożliwiała mi używanie lewego oka.
Usłyszałem kroki zbliżającego się
Mulcibera. Nie byłem w stanie wstać, ledwo powstrzymywałem się od krzyku.
– Crucio.
Ostry ból ogarnął całe moje ciało, starałem
się powstrzymać od wydania jakiegokolwiek dźwięku, lecz bezskutecznie. Po
chwili niepohamowany wrzask wyrwał się z moich ust. Miałem wrażenie, że mijają
minuty, godziny, że powoli nadchodzi mój koniec, że nie dam rady już dłużej
tego znieść i to Mulciber zatriumfuje.
– Crucio.
– Ślizgon cofnął zaklęcie. – Co teraz powiesz, Snape?
To nie może być koniec. Nie w takiej
chwili. Mulciber nie może wygrać, nie ze mną. Przecież jestem od niego lepszy.
Miałem mu pokazać gdzie jest jego miejsce, a teraz sam leżę pokonany pod
szczątkami zbroi i ledwo mogę się ruszyć z powodu bólu na całym ciele. Czy
teraz całe życie przeleci mi przed oczami, kiedy on dalej będzie maltretować
moje ciało? W jakim stanie je pozostawi? Czy będę mógł chodzić? Czy w ogóle
będę w stanie się poruszać? Czy będę mógł trzymać różdżkę w ręku? Jednego mogłem
być pewien, przeżyję, aby dalej cierpieć.
–
Severusie, co robisz?
Morrigan
podeszła do fotela, na którym siedziałem i próbowała zajrzeć mi przez ramię.
Szybko zamknąłem książkę i odłożyłem pióro.
–
Eliksiry dla zaawansowanych – przeczytała tytuł. – Piszesz w książce?
–
Nie twoja sprawa co robię z moimi rzeczami.
Dziewczyna
wzruszyła ramionami i usiadła mi na kolanach, delikatnie objąłem ją w pasie.
–
Widzę, że wczuwasz się w rolę – oparła z radosnym uśmiechem na ustach, całując
mnie w czubek nosa, co spowodowało pojawienie się rumieńców na twarzy. –
Pomożesz mi w wypracowaniu na obronę przed czarną magią?
Kiwnąłem
głową na znak zgody. Ogarnęła mnie radość, że spędzę trochę czasu z Morrigan,
nawet przy tłumaczeniu jej po dziesięć razy tego samego. Inkantacja zaklęcia,
którą chciałem wpisać do książki może poczekać.
Właśnie tego w tej chwili potrzebowałem,
była to moja ostatnia szansa. Mocno zacisnąłem palce na różdżce wycelowanej w
Mulcibera.
Argellat
Suron. *
Fioletowe promienie pomknęły w jego stronę,
trafiając go prosto w twarz. Skóra zaczęła odchodzić mu zwęglonymi płatami,
ukazując mięśnie i kości znajdujące się pod nią. Biel rozszerzonych, zastygłych
w przerażeniu, gałek ocznych kontrastowała z czerwienią. Krew tryskała z niego
strumieniami, brudząc ubranie i posadzkę. Mulciber upadł na podłogę krzycząc z
bólu i dławiąc się posoką wypływającą z gardła. Chcąc sprawdzić stan twarzy,
dotknął jej rękoma, przez co wrzask przybrał na sile.
Był to przerażający, mrożący krew w żyłach
widok, ale mnie nie poruszył. Cieszyłem się z tego co mu zrobiłem. W końcu
rachunki zostały wyrównane. Najszybciej jak potrafiłem oddaliłem się od tego
miejsca.
~
* ~
– Severusie, co ci się stało? Jesteś cały
we krwi!
Morrigan była pierwszą osobą na którą
natrafiłem w drodze do pokoju wspólnego. Czy ciągle muszę właśnie na nią
wpadać? Może stała się już częścią mojej egzystencji? Czy głupia gra mogła
zapoczątkować coś więcej?
– Dopadłeś go, prawda? On ci to zrobił?
Powiedz coś do cholery!
– Zostaw mnie. Muszę iść do dormitorium –
odparłem wymijająco, próbując przejść obok niej.
– W takim stanie?! Chyba nie zdajesz sobie
sprawy jak wyglądasz?
Pociągnęła mnie za rękę i zaprowadziła do
najbliższej łazienki. Opór nie miał sensu, bo i tak postawiłaby na swoim.
Morrigan była nieugięta, gdy uparła się na coś. Wszelkimi metodami dążyła do
realizacji celu, dopóki nie osiągnęła zadowalających ją efektów.
– Ściągaj szatę i koszulę – zakomunikowała.
– Co?!
– Słyszałeś, o ile dobrze pamiętam nie masz
problemów ze słuchem. Trzeba przemyć rany.
Stanęła naprzeciwko i jednym, zgrabnym
ruchem zdjęła moją szatę, później zaczęła rozpinać guziki od koszuli.
– Sam potrafię to zrobić – wycedziłem przez
zaciśnięte zęby, odsuwając się od niej.
Spojrzałem na swoje odbicie w lustrze. Na
mojej szyi, ramionach i torsie widniały liczne skaleczenia. Z niektórych powoli
sączyła się krew, inne niedawno zaschły. Włosy miałem posklejane, a z rany na
skroni obficie ciekła ciepła posoka. Lewe oko zostało całkowicie zakryte, nie
próbowałem go nawet otworzyć.
W duchu przyznałem rację Morrigan,
faktycznie nie mogłem pokazać się tak wśród Ślizgonów. Na szczęście nie
spotkałem nikogo w drodze do lochów.
Nagle usłyszałem odgłos rozdzieranego
materiału. Odwróciłem się i zobaczyłem, że dziewczyna zdjęła koszulę,
pozostając w samym staniku. Bez problemów rozdzierała materiał na mniejsze
części.
– Co robisz? – zapytałem, patrząc na jej
jędrne piersi. Dobrze, że miałem twarz całą umazaną krwią, przynajmniej nie
widziała moich rumieńców.
– Jeżeli masz jakiś inny pomysł to słucham?
– rzekła, przykładając zmoczony zimną wodą kawałek materiału do moich ran. –
Czymś to trzeba zmyć.
Najgorsza okazała się rana na skroni.
Poczułem piekący ból, mimo że Morrigan starała się być delikatna.
– Może powinieneś iść do pani Pomfrey? –
zasugerowała.
– Nie mam zamiaru.
– Jak chcesz, ale nie znam zaklęcia, aby
wyleczyć tą ranę.
– Trudno. Prędzej czy później i tak się
zagoi. A zaklęcia trzeba się będzie nauczyć, bo kiedyś może się przydać.
W odpowiedzi wzruszyła ramionami.
Stałem tak blisko niej, czułem ciepło
bijące od jej ciała. Przyglądała mi się badawczym wzrokiem. W jej oczach nie
było wyższości i obojętności jak zazwyczaj, lecz troska i smutek. Podniosłem
dłoń i pogładziłem policzek Morrigan. Nie protestowała, stała, patrząc na mnie
z uwagą. Po częstszych ruchach klatki piersiowej wiedziałem, że serce jej
przyspieszyło swój rytm, tak jak moje.
– Dziękuję – szepnąłem.
Ująłem w dłoń jej podbródek i lekko
uniosłem do góry. Powoli zbliżałem moje usta do jej warg. Nagle usłyszałem
trzask. Gwałtownie odwróciłem się w stronę drzwi. Stał w nich chłopak, mający
nie więcej niż czternaście lat. Jego twarz przybrała odcień karmazynu.
– Ja… yyy… to znaczy… – jąkał się, nie
wiedząc gdzie spojrzeć.
– Spieprzaj, durniu! – warknęła ze złością
Morrigan.
Po chwili już go nie było.
– Ciekawe jakie plotki o nas powstaną.
Gorący seks w męskiej toalecie – zakpiła.
– Może i dobrze się stało – odparłem,
podnosząc z posadzki koszulę.
– Radzę ci ją wyrzucić, już się do niczego
nie nada – powiedziała, wychodząc z łazienki opatulona szatą.
~ * ~
* Takie zaklęcie nie istnieje (albo
istnieje, a ja o tym nie wiem), powstało na potrzeby opowiadania. W każdym
razie formułka jest zlepkiem sylab i nic nie oznacza.
~ * ~
Moja najdłuższa notka jak do tej pory, nawet się nie
spodziewałam, że po przepisaniu tyle wyjdzie. Przepisywałam ją po kawałeczku od
poniedziałku, bo niestety nie mam za dużo czasu wolnego. Przez to nie wiem czy
następna notka pojawi się w przyszłym tygodniu, bo mogę się nie wyrobić z jej
przepisaniem. Może w weekend, ale nie jestem pewna. Artykuł z gazety jest
przedstawiony w takiej formie graficznej, jaka występuje w Harrym Potterze.
Notka z dedykacją dla Makabry, nie miałam żałować
Mulcibera, więc nie żałowałam (mam tylko nadzieję, że nie przesadziłam).
Pozdrawiam :)
do piernika... a już myślałam, że Lilijka naprawdę kopnęła. No dobra wiedziałam, że nie, ale miałam taką małą nadzieję, że tak.
OdpowiedzUsuńNo i był motyw zbroi. Wiesz, że wywołał w mnie wybuch śmiechu? A Severus to naprawdę jest mega. Takie pokiereszowany, a nawet na nogach się nie słania.
Następny fenomen to Morrigan, której serce wyskakuje jak w kreskówkach. A biednego Avery'ego to ja bym sama ubrała i ogarnęła ^^
Pozdrawiam wraz z Remuskiem
Nieee. Severus dalej myśli o Lily. On się marnuje! Dobrze, że chociaż jak Morrigan jest obok, to myśli o niej. A Mulciberowi się należało. Napadać na Seva z takim zaklęciem? Niech się lepiej chowa, bo jak go znajdę, to zamorduję. Tamten dzieciak mnie rozbawił. Nie mógł sobie wybrać lepszego momentu. A ta jego reakcja. Już widzę jego minę.
OdpowiedzUsuńZmieniłam zdanie na temat Snape'a. Jest teraz moim bohaterem numer 1 :D
OdpowiedzUsuńZ początki przeraziłam się opisem na początku. TO wydało mi się takie realne, że aż nie powiem, co. A potem ta walka z tym śmierciożercą - i dobrze! Niech zdycha jak pies!
Poczułam się nie najlepiej, jak zaczęłaś opisywać skutki wymyślonego przez ciebie zaklęcia.
No i widać, że coś zaczyna się dziać między ,,panną pięknością'' a Snape'em.
Cud miód i orzeszki ziemne - bym rzekła.
Pozdrawiam!
mrs-zabini.blog.onet.pl
Wow... no, no. Ta bitwa z Mulciberem była świetna. Snape znowu górą. Jest cholernie dobry w wymyślaniu własnych zaklęć, a ty jesteś cholernie dobra w pisaniu. Podziwiam cię za to. W każdym rozdziale zawierasz wiele interesujących fragmentów, które w całości tak wciągają, że nie można się oderwać od czytania. Nie wplatasz w opowiadanie nudnych fragmentów, a w każdym twoim zdaniu jest coś interesującego. Jak ty to robisz? Jesteś genialna.
OdpowiedzUsuńPoza tym widzę, że między Morrigan a Severusem coś iskrzy. Domyślam się, że będą razem tak serio, serio. Ale ciekawi mnie również co z Lily? Pewnie o niej nie zapomni, ale zauroczenie do Morrigan przyćmi jego umysł na uczucie do Lily.
Już nie mogę się doczekać przesłuchania. Ciekawe jak się ono potoczy i co stanie się z Mulciberem. W ogóle czy przeżyje po bitwie z Severusem, bo na to wyglądało, że z tym będzie pewien problem.
Z niecierpliwością czekam na NN.
Pozdrawiam :))
[przeciwnosci-zycia]
Jeju, w co oni się wpakowali?! Minęło kilka minut, odkąd przeczytałam ten rozdział, ale nadal jestem w szoku! Nie do pomyślenia, żeby grupka nastolatków (bez względu na to, czy są Ślizgonami czy nie) wlazła w takie bagno! Gdybym ja była na ich miejscu, to chyba bym oszalała z nerwów! Niezmiernie mnie ciekawi, jak będzie wyglądało to przesłuchanie... Pewnie już to wiesz, ale powiem Ci, iż potrafisz opisywać te przykre sytuacje tak, że aż mrożą krew w żyłach! Ten sen o śmierci Lily... Jak dobrze, że to tylko koszmar, ale opisałaś go wspaniale, naprawdę. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, a szczególnie tego nieszczęsnego przesłuchania. Kto jak kto, ale Mulciber powinien dostać dużą karę; po prostu powinien... A, oczywiście nie zapominajmy o odrobinie romantyzmu w rozdziale:) Wiesz co? Bardzo lubię Morrigan, jej charakter i opiekuńczość wobec Severusami się podoba:] Mam nadzieję, że długo nie zniknie ona z opowiadania:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam^^
o lol .
OdpowiedzUsuńmyślałam że to naprawdę Lily spada . . .
a Snape nic tylko by wymyślał czarnomagiczne zaklęcia .
bardzo fajna notka .
czekam na kolejną .
pozdrawiam . ; )
O Zbrodnia i Kara w cytacie, właśnie ją przerabiam:-). Rozdział świetny. Szkoda Severusa, że musiał tak cierpieć, jednak się odegrał...tylko w jaki sposób, twoje opowiadanie super pokazuje jakie konsekwencje można odnieść po dokonaniu strasznego czynu, ale trzeba się również zastanowić czy kara jaką zadał Snape, Muliciberowi(chyba tak się odmienia:-P) była odpowiednia, zabił to prawda tylko czy samemu można wymierzać wyroki? Mam nadzieję, że będziesz prowadzić tego bloga tak długo, aby można było zobaczyć odczucia Severusa kiedy on będzię musiał jako śmierciożerca sam zabić po raz pierwszy a później być może jego podówjna gra? wierność ciemnej i jasnej stronie. Dobra kończę swoje wywodzisko bo już chyba usnęłaś przy czytaniu tego komentarz:-). Pozdrawiam i weny życzę:-)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję szczerze, w momencie opisu poparzonej, zakwawionej, zwęglonej wręcz twarzy Mulcibera zrobiło mi się słabo. Ale jeszcze słabiej było mi w momencie, w którym Severus stał przy nim i beznamiętnie patrzyła na swoje dzieło. Niby rozumiem, że musiał to zrobić, żeby uratować swoje życie i nie dopuścić do zesłania do Azkabanu, ale ta jego obojętność... To mnie przeraża.
OdpowiedzUsuńScena w łazience - cacy! Dosłownie. Ja tam nawet żałuję, że wszedł ten dzieciak. Jestem niemal tak samo wściekła jak Morrigan. I, w przeciwieństwie do reszty, cieszę się, że Severus nadal myśli o Lily. Snape bez rozpamiętywania o Evans nie byłby już sobą, prawda? Prawda.
Pozdrawiam gorąco i czekam na więcej.
[uskrzydlone-marzenia.blogspot.com]
Na początku domyśliłam się, że Severus tylko śni. I zastanawia mnie jeden fakt. Czy on ją naprawdę jeszcze tak bardzo kocha czy to tylko takie hmm przyzwyczajenie?
OdpowiedzUsuńBo jeśli wciąż darzy ją uczuciem to szkoda mi Morrigan, którą zdążyłam bardzo polubić :):)
Opis walki był naprawdę przerażający i w pewnym momencie myślałam, że Snape nie da rady albo, że ktoś mu pomoże. Całe szczęście jest bardzo mściwy i ta jego wada przyszła mu z odsieczą. ;)
Rozumiem, jeśli chodzi o brak czasu. Ja również posiadam go bardzo mało i chyba będę musiała ,,zawiesić'' swojego bloga... Po za tym myślałam o napisaniu czegoś nowego :)
Na końcu jeszcze raz przypominam, że z niecierpliwością czekam na rozdział z balem :):)
Pozdrawiam :)
[raniaca-roza]
Jejku, dziękuję za dedykację ;) Nawet nie wiesz jak bardzo KOCHAM ten rozdział! Poczekałam i nie zawiodłam się. HA! Głupi Mulciber ma za swoje! Ale jestem makabryczna ^^ Naprawdę, rozdział genialny w każdym calu. Do niczego nie jestem w stanie się przyczepić. Koszmar opisany tak realistycznie, że nawet czytelnicy się pogubili, a co dopiero biedny Severus. Pojedynek dynamiczny, ale przejrzysty, wręcz klarowny. Ładnie omijałaś powtarzania słowa "krew", która wprost lała się z monitora w tym rozdziale. Och, mówię Ci, Twój dziesiąty rozdział narazie przebił wszystkie, które dotychczas napisałaś. Brawo! Nawet cytat jest wspaniały - nie dość, że pasuje do treści, to jeszcze z kochanej Zbrodni i kary. Ach, Dostojewski! Jestem oczarowana.
OdpowiedzUsuńKłaniam się nisko, pełna podziwu ^^ RESPEKT!
Po tym wspomnieniu zmieniłam moje zdanie co do Morrigan. Tutaj wydaje mi się bardziej troskliwa i opiekuńcza, ale z jednej strony robi to tylko dlatego, żeby nie dać się złapać. Czasami wydaje mi się, że oni nie udają, że są parą.. Chociaż dla Severusa może to wyglądać inaczej. Nie chciałabym być na miejscu Snape'a, kiedy ten chłopak wszedł do tej ubikacji.. A co z Mulciberem? Bo przez chwilę wydawało mi się, że on sobie to zmyślał, jak był ten krótki dialog z Morrigan, ale potem z tą krwią.. Mam nadzieję, że wszystko wyjaśni się w kolejnych wspomnieniach.
OdpowiedzUsuńŁooł, genialne to było ;D Zwłaszcza to makabryczne zaklęcie. Mam jednak nadzieję, że pani Pomfrey da sobie z nim jakoś radę [a raczej z jego skutkami], bo inaczej będzie słabo. Hmm... Lubię Morrigan. Nawet, jeśli troszczy się tylko o swój tyłek [bo to takie ślizgońskie ;p]. Całkiem niezła z niej kobitka. Wie, czego chce, jest uparta i zdecydowana. O to chodzi ;D
OdpowiedzUsuńHmm, skoro w następnym rozdziale ma pojawić się Dumb i okazanie `że nie jest głupcem`, to w takim razie zarówno Mulciber jak i Snape poniosą konsekwencje swojego postępowania. Mam nadzieję, że oszczędzisz Severusa ;D Wystarczająco się w życiu nacierpi.
Pozdrawiam i czekam na nowy ;D
[silver-doe]
Dobrze tak Mulciberowi! Nie jestem zwolenniczką tak drastycznych metod, ale akurat on zasłużył sobie na to. Niech nie myśli, że wszystko mu wolno. Zaklęcia wymyślone przez Severusa są jeszcze gorsze od tych niewybaczalnych. Zresztą pewnie wpisane by je tą listę, gdyby ministerstwo miało okazję je poznać. ;) Już myślałam, że między Severusem a Morrigan dojdzie do czegoś więcej w tej łazience. A dziewczyna tylko opatrzyła mu rany. I tak się dużo zmieniła odkąd przedstawiłaś ją po raz pierwszy. ;) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCześć. Kurcze już na samym wstępie myślałam, że Mulcibera dopadł Lily, tak jak wcześniej tą dwunastolatkę. Na szczęście to był tylko sen, ale jaki realistyczny! Biedny Severus nawet w nocy nie ma spokoju. Artykuł z gazetki fajny, z pewnością pop rzeczytaniu go osoby zamieszany w morderstwo czekają bezsenne noce, gdyż jak wiadomo Azkaban nie należy do najbardziej przytulnych miejsc. Coś mi się wydaje, że Avery'emu puszczają nerwy i zaczyna panikować. No cóż o pomocy ze strony tatusia może zapomnieć. Severus ma racje twierdząc, że jeśli nie zmieni swojego zachowania to wszyscy wpadną. Nie myslałam, że Sev stanie do pojedynku z Mulciberem, jakby tego było mało ten idiota użył na Severusie zaklęcie niewybaczalnego - Crucio. Gdyby na miejscu Severusa był ktoś inny to prawdopodobnie by już nieżył. Gdyby nie spryt Snape'a to kto wie, co by sie z nim stało. Zresztą Myulcibera'owi się należało! Dobrze, że nikt nie widział w tym czasie Severusa, bo jego jakże tragiczny wygląd wpędziłby go w niemałe kłopoty. Końcówka spodobała mi się najbardziej. Oj cały Hogwart będzie miał o czym plotkować! Gratuluje świetnego rozdziału, który podobał mi się najbardziej ze wszystkich wcześniejszych. Dziękuję również za powiadomienie mnie o nowym rozdziale. Mam nadzieję, że kolejny pojawi się już niebawem, bo jestem strasznie ciekawa co z tym przesłuchaniem?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Mimo że notka długa to bardzo szybko się ją czyta ;) Jestem ciekawa co nauczyciele zrobią kiedy zobaczą Mulcibera w takim stanie ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ładna ta ostatnia scena z Morrigan. Dziewczyna okazała Severusowi wiele troski. Szkoda, że jednak ktoś im przeszkodził i to w takim momencie. Jestem ciekawa tych plotek, jakie teraz będą krążyć po Hogwarcie.
OdpowiedzUsuńSpodobało mi się twoje opowiadanie z jednego, ważnego powodu - wplotłaś w to wszystko wątek kryminalny z tą śmiercią Emily. Oczywiście styl pisania jest równie świetny! A na samym początku... Bardzo przeraźliwy ten sen, ale całe szczęście że nie była to jawa.
Bardzo prosiłabym o informowanie mnie o nowych notkach.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie:
ostatni-dzien-zimy.blog.onet.pl
A i zapomniałam dodać, że niezmiernie podobają mi się twoje rysunki! Zwłaszcza te z Dragon Balla, bo kiedyś byłam jego ogromną fanką : )
Niesamowita walka, a to zaklęcie po prostu genialne! Uwierz, że dokładnie wyobraziłam sobie odpadające płaty skóry, widoczne mięśnie i kości. Mulciber ma za swoje. Ze Snape'em się nie pogrywa!
OdpowiedzUsuńOjej, strasznie polubiłam Morrigan i mam nadzieje, że Sev w końcu zapomni o tej szlamie. Nie jest go warta.
Scena w ubikacji bardzo się mi podobała i ten czwartoklasista. Hah, ciekawe co sobie pomyślał. ;P Zazdroszczę piersi Morrigan.... Serio są takie duże? xD
Piszesz takie cudowne i lekkie dialogi! W ogóle wszystko jest fantastyczne!
Jak już pisałam wcześniej, uwielbiam Cię!
Czekam na kolejną notkę!
I przy okazji zapraszam do mnie. Notka jest króciutka więc pójdzie łatwo i szybko. :)
Pozdrawiam :*
[maska-dusz]
Notka bardzo dobra, trzymająca w napięciu. Ale ja nie lubię, jak się mnie trzyma w napięciu. A już szczególnie nie lubię, jak notka trzymająca w napięciu jest za długa xD
OdpowiedzUsuńChyba nie było błędów, ale ja to już dzisiaj mam wodę z mózgu i nie do końca kontaktuję, więc wybacz.
Pozdrawiam serdecznie, Yukufumei :)
blaze-of-glory
Cześć, zapewne jak wiele osób natrafiłam tu przypadkiem, szukając wartego uwagi opowiadania. Najpierw moją uwagę przykuła ładna grafika, co z kolei zachęciło by zapoznać się również z treścią. I nie zawiodłam się, bo widać, że masz talent. Severus jakiego stworzyłaś jest taki jaki, według mnie, powinien być. Wydaje mi się, że Lily jest zbyt ostra dla niego, sądzę, że nie zmieniła by się aż tak bardzo. Nie podobała mi się ta scena gdzie James rzucić na Snape zaklęcie, a Lily nie protestowała. Mam nadzieję, że nie zamierzasz łączyć na stałe Sev'a z tą "dziewczyną na niby".
OdpowiedzUsuńMam pytanie odnośnie prologu. Czy to co jest tam opisane to zdarzenie z siódmej części, kiedy to Severus zostaje dyrektorem?
Co do ostatniej notki to, byłam pewna, że to nie Lily, ale przyznam, że morderstwa nie przewidywałam, ale to pasuje to tych chłopców, te zło, chęć zabijania, bo co to za śmierciożercy co baliby się zabijać.
Cierpliwie czekam na ciąg dalszy.
Opowiadanie świetne. Przeczytałam wszystkie wspomnienia i jestem serio zachwycona. Dobrze że Sev. czuje też coś do innej dziewczyny nie tylko Lily. Czekam na nn. Informuj mnie jeśli możesz. [green-eyes-lily-evans]
OdpowiedzUsuńKrew, dużo krwi. Kiedy czytałam notkę, jadłam obiadek mamusi. I wyobrażając sobie akcję z Mulciberem poczułam, że pyszne ziemniaczki nagle zatrzymują się gdzieś w przełyku i nie chcą przelecieć dalej. Nawet szklanka wody nie pomogła... O.o
OdpowiedzUsuńJej, było brutalnie. A nawiązując do sceny w toalecie... Kurcze, myślałam, że Morrigan i Severus wylądują razem na jednej z umywalek bądź sedesów i... no... sami dokończcie xD Przepraszam, za dużo romansów się naczytałam... :D
Czekam na notkę! Poinformuj mnie! ;*
U mnie IV rozdział. Zapraszam ;***
[ i-am-lord-voldemort]
Romantyczna scenka w męskiej toalecie. No cóż, dziwni są dzisiejsi ludzie.Podobał mi się też motyw ze złością Severusa na Avery'ego. Co on ma wspólnego z tą dziewczynką, która zginęła? (Gratuluję za gwiazdkę!) Fajne zaklęcie, chyba nie istnieje, ale nie jestem pewna. Początek rozdziału też mi się podobał (coś Ty zrobiła?! straszna dziewczyna jest zachwycona ...)! Piszesz ładne opisy, najlepszy był jednak wtedy, kiedy Lily została zabita/umarła. Mam nadzieję, że też zrobię na czytelnikach wrażenie stylem pisania... Obiecałam, skomentowałam. Dotrzymuję obietnic ^^Pozdrawiam [ contra-as-tradioces ]
OdpowiedzUsuńKurczę, nie wiem dlaczego, ale nie skomentowałam Ci 9 notki! A i tę notkę komentuje dosyć późno. Ciągle mi ktoś przeszkadzał w czytaniu! A to kot, a to tata, a to mama... I nareszcie! Udało mi się przeczytać do końca i zabrać się za jakiś spójny komentarz. Ale, ale! Chyba wszystko wyrażone jest w tej żółtej gwiazdce, wiszącej w górnej belce bloga. Tak, tak - całkowicie zasłużone. Mimo wszystko załoga Onetu od czasu do czasu potrafi przydzielić gwiazdkę porządnemu blogowi, który na to stuprocentowo zasługuje.
OdpowiedzUsuńAlem się rozgadała, trza pisać coś składnego o rozdziale!
Bardzo podobał mi się opis walki - dynamiczny, dreszczyk emocji, do końca nie było wiadomo, czy Snape wygra. Tak, to naprawdę opisałaś mistrzowsko i chylę czoła w uznaniu. I chyba to najbardziej zapadło mi w pamięci. Ach, jeszcze bodajże artykuł, ładnie wyglądał, odznaczał się.
Naprawdę cieszę się, że tamtego pamiętnego dnia oceniłam Twojego bloga, przeczytałam go w całości i stwierdziłam, że jest wspaniały. Nawet cała ocenialnia to uznała, zapisując Cię jako blog miesiąca! To się liczy, naprawdę.
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, jestem ciekawa, jak to wszystko rozegrasz.
Wspominałam coś o tym, że mam Cię w linkach? Nie? No to już wiesz :D
Pozdrawiam!
[war-of-dragons]
Gratuluję polecenia, niech blogi o Snapie zaistnieją w końcu! ;D Chociaż prawdę mówiąc, z własnego doświadczenia wiem, że to tylko przyczyna spamu na potęgę, ale cóż. Satysfakcja pozostaje :D
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że Mulciber pójdzie siedzieć... choć jakoś się kiedys chyba wydostganie z tego Azkabanu:/ ech... Severus miał prawo być zły, ale chyba nie dostrzega, że powoli staje się taki sam jak jego wróg. Avery'ego w jakimś snesie rozumiem, choć mam wrażenie, że bardziej boi się o siebie niż odczuwa wyrzuty sumienia, co chyba w moich oczach stawia go na najgorszej pozycji - tchórza. a dziewczynę zaczynam lubić i właściwie mam wrażenie, że pasowałaby do Severusa. bardzo dobrze opisana notka, czekam z niecierpliwością kolejna notę;p
OdpowiedzUsuńPrywatnie dodałam Cie do linków i chciałabym prosić, o ile to możliwe, żebyś mnie informowała o nowych postach u Ciebie na moim blogu :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę dawno nie czytałam dobrego fanfica, a Twój ma to 'coś', co sprawia, że akurat chcę go czytać. Stworzyłaś ciekawą psychologię Snape'a - rozdarty między wieczną miłością do Lily, a Morrigan i chęcią do pustoszenia świata jako śmierciożerca. Sprawy się komplikują w miarę kolejnych postów, a konkretniej mówiąc- świetny wątek z tą dziewczynką, która spadła z wierzy astronomicznej - aż nie do pomyślenia, że w Hogwarcie mogło dojść do czegoś takiego. Postać Bellatriks i Lucjusza - nie mogę się doczekać następnej wzmianki o nich, a już na pewno okresu, w którym Snape spotka się z Czarnym Panem.
Tak na marginesie, to sporadycznie tylko zauważyłam kilka błędów w stylu: zamiast 'nie' było 'nei', ale myślę, że jak przeczytasz wszystkie posty na spokojnie kiedyś, to wyłapiesz i poprawisz ewentualne literówki.
Pozdrawiam, Nyctimene vel Amy D.
[vae.blog.onet.pl]
Notka mega! Ostry pojedynek;) Coz, Morrigan nie jest taka zła, sceny między nią a Sevem są swietne, ale ja nadal wolę Lily;)
OdpowiedzUsuńTo było świetne... Przy opisie skutków zaklęcia Argellat Suron zakryłam oczy dłonią, ale po chwili doszło do mnie, że przecież tak się nie da czytać...
OdpowiedzUsuńNo mrocznie się zrobiło, a charakter Seva coraz bardziej mi się podoba... Niestety na dziś chyba kończę czytanie, oczy odmawiają mi posłuszeństwa, choć tak bardzo chcę się dowiedzieć, co będzie dalej...
To było mocne. Nic dziwnego że Sev się wściekł. Genialne! Nie mogę się doczekać przesłuchania.
OdpowiedzUsuńNo to już tutaj naskrobię kilka bardzo (nie) mądrych słów :P
OdpowiedzUsuńTak po pierwsze, to prolog jak i sam zarys, koncepcja, pomysl (jak zwał, tak zwał) bardzo mi się spodobał). I nie ważne nawet, że kiedys tam czytałam epilog ^^
Tak po drugie, to Severus naprawdę jest uroczy:
1) jak Lily to ma delikatne raczki, a jak Potter to ma łapska :D
2) jak siedzi Syriusz to oczywiście z jakąś latawicą, ale jak samemu to mozna się puszczać z największą "panną lekkich obyczajów" w Hogwarcie
3) matko, on jest uzależniony od Lily! Dobrze, że został skierowany na odwyk...
4) chyba ma rozdwojenie jaźni: raz chciałby zabić Mulcibera, a póxniej sie zastanawia jak tamaten mógł zabić Emily Harris... To co: jednych można, a drugich nie? No niestety chyba tak to nie działa...
Tak długo stroniłam od czytania, bo obawiałam się, że skoro na drugim miejscu w bohaterach jest kobieta (ustawienie wiele mówi :P), to zaraz będzie jakiś romas ze Snapem. Wiec na począczątku byłam bardzo zadowolona, że nie ma tu takiej bardzo niefajnej akcji (to tak strasznie powszechne!), a teraz zaczynam sie poważnie obawiać... Bo wiesz, nie mam ochoty czytać ochów i achów, na które sie poważnie zapowiada. Skoro ten Snape tak często wystawia peany na cześć Lilki, której nie może miec, to ja się naprawdę boję co on też będzie wyśpiewywał o Morrigan.
Inna sprawa, że nie rozumiem dlaczego panna Delgado w ogóle miałaby spotykać się ze Snapem z innego powodu niż przymus, a wyglada to na coś więcej - te jej głaskania etc.
Dobra, przyznam się, że mnie Severus wystraszył i wróciłam do czytania inego opowiadania, przy którym nie mogłam sie przełamać, żeby dokończyć. Ale dziękuję Sev'owi bardzo, bo miało naprawdę mocną końcówkę :)
Piszesz świetnie, ale... cóż nadal komentujesz własne posty. Przepraszam, ale to żałosne.
OdpowiedzUsuń