Uwaga! Łącznie z epilogiem
zostało opublikowane także Wspomnienie 55: Historia Eileen.
Istniejemy, póki ktoś o nas
pamięta.
Carlos Ruíz Zafón – Cień
wiatru
Zakapturzona postać przewróciła kolejną
kartkę pamiętnika, lecz była ona pusta. Severus nie napisał nic więcej. Blaise
podniósł głowę, a po jego policzkach zaczęły płynąć strumienie słonych łez. Nie
docierało do niego to, co się stało. Teraz gdy wszystko miało się ułożyć,
powrócić na normalne, szczęśliwe tory, skończyło się. Tak nagle.
– Zawsze byłeś dla mnie jak ojciec –
szepnął w ciemność. – Ten prawdziwy, jedyny którego znałem. Tylko ty. Przez te
wszystkie lata.
Nie mógł uwierzyć, że ktoś przeżył w życiu
tyle cierpień, a gdy w końcu zaznał trochę szczęścia, założył rodzinę, nadeszła
druga wojna. Dumbledore upomniał się o swoją obietnicę. Teraz rozumiał,
dlaczego Severus został dyrektorem, dlaczego tak bardzo martwił się o Harry’ego
Pottera. Dlaczego był w stanie poświecić dla niego życie.
– Czy planowałeś to? Wiedziałeś, że
zginiesz i zostawisz mamę, Elizabeth i mnie. Czy pomyślałeś jak ona to zniesie?
– mówił przez łzy, lecz nikt mu nie odpowiadał. Wszyscy byli dyrektorzy spali
smacznie w swoich złotych ramach.
Wyjął różdżkę zza pazuchy, podpalił
pamiętnik i wrzucił do kominka.
– Tak będzie lepiej.
Wyjął z szuflady tę pamiętną książkę o
eliksirach, którą Severus dostał od babci Eileen. Nie chciał, by przepadła, tym
bardziej, że była tak cenna. Odwrócił się i wyszedł z gabinetu dyrektora, który
jeszcze kilka dni temu zajmował Severus. Nie miał tu już nic więcej do
zrobienia. Musiał wracać do domu, zachować się jak mężczyzna i powiedzieć jej o
śmierci jej męża.
Nie żałował, że przyszedł.
~ * ~
Pogrzeb Severusa Snape’a odbył się kilka
dni po ostatecznej bitwie, w której pokonano Czarnego Pana i rozgromiono
szeregi śmierciożerców.
Dzień nie należał do najładniejszych.
Gęste, szare chmury przykryły nieboskłon i nie pozwoliły słońcu oddać
ostatniego hołdu Mistrzowi Eliksirów. Zapowiadało się, że niebawem spadnie
deszcz. Wiał porywisty wiatr, który uginał korony drzew i zrywał tiary z głów
żałobników.
Mimo życia, które wiódł Severus, w jego
ostatniej podróży towarzyszyło mu wielu bliskich.
Blaise spojrzał po kolei na każdego z nich.
Wszyscy mieli na sobie czarne szaty i tiary
w tym samym kolorze. Każda twarz wyrażała dogłębny smutek i cierpienie.
Nie spodziewał się, że na pogrzebie pojawi
się Harry Potter wraz z Hermioną Granger i Ronaldem Weasleyem. Nie wiedział,
czy wybraniec znał prawdę o Severusie i Lily, lecz nie obchodziło go to.
Wszystko wydarzyło się z jego winy. A ich smutek jeszcze bardziej potęgował
jego złość.
Tika i Caramon stali razem. Oboje nie mogli
powstrzymać łez. Nie chcieli dla syna ich przyjaciółki takiego końca, nie odkąd
stali się rodziną.
Raistlin Majere stał z dala od nich. Blaise
po raz pierwszy widział jego twarz tak smutną i zatroskaną. Od czasu
zakończenia bitwy postarzał się o kilkanaście lat. Nie krył emocji za maską
obojętności, a po jego twarzy płynęły słone łzy. Zdawało mu się, że patrzy w
pustkę, jakby nie docierało do niego, co się wokół dzieje.
Blaise patrzył na swojego dziadka, o którym
dowiedział się zaledwie kilka dni temu. Zastanawiał się, czy po tej tragedii w
końcu przyzna się, że są rodziną. Powie swojej córce prawdę i wesprze ja w tym
najgorszym dla niej momencie.
Jack, wraz ze swoją żoną – Mariną i synem
stali obok matki. Mężczyzna podtrzymywał kobietę ramieniem. Ona wyglądała
najgorzej ze wszystkich żałobników, lecz to nie tylko wina smutku, a także
przewlekłej choroby, która dokuczała jej od lat. Uzdrowiciele nie dawali jej
już wiele czasu.
Jack od początku zdawał sobie sprawę z jej
choroby, lecz pokochał dziewczynę, mimo że posiadała znacznie niższy status
społeczny i była Hiszpanką. Pobrali się i żyli wiele lat w szczęściu. Oraz doczekali
się syna, chociaż uzdrowiciele utrzymywali, że w jej stanie jest to niemożliwe
i może zakończyć się śmiercią zarówno dziecka jak i matki.
Znalazł rodzinę i szczęście, którego nie
miał w dzieciństwie. A po śmierci ojca odziedziczył praktycznie cały jego
majątek i rodzinną posiadłość, w której nigdy nie zamieszkał, mając dość duchów
przeszłości.
Na końcu spojrzał na matkę. Odkąd
powiedział jej o śmierci Severusa, wylała hektolitry łez. Nie mogła pogodzić
się z tą startą. Teraz także płakała, chociaż ukryła twarz za czarną woalką.
Minie jeszcze wiele miesięcy nim stanie na nogi i pogodzi się ze wszystkim.
Blaise wiedział, że teraz musi być dla niej największym oparciem.
Obok matki stała jego młodsza siostra –
Elizabeth. Jedyna córka Severusa. Od września miała udać się po raz pierwszy do
Hogwartu. Miała poznać zupełnie inny zamek, nigdy nie uczestniczyć w lekcjach
ojca. Miała być pokoleniem, które zbuduje nową szkołę.
Prosta drewniana trumna została złożona do
ziemi. Matka podeszła pierwsza, chwyciła garść ziemi i rzuciła. Nie mogła
powstrzymać głośnego szlochu, mimo że starała się być dzielna. To Raistlin do
niej podszedł i objął ramieniem, chcąc dodać otuchy. Nie opierała się.
– Żegnaj, tato – powiedział Blaise,
wrzucając na trumnę garść ziemi. – Nigdy o tobie nie zapomnę. Twoja historia
przetrwa wieki.
Zaczął padać deszcz, mieszając się ze łzami
żałobników.
Severus Snape odchodził i nawet niebo
płakało za nim.
Trzepot
ich skrzydeł. Potem nic. Nic. Chmury suną po nocnym niebie. Znów nic. Światło
księżyca zagląda przez okno, pada na niego, wnika w niego.
Chwile.
Wszystkie
zgromadzone w tej jednej. *
~ * ~
* słowa autorstwa Elfaby
~ * ~
Oto koniec historii
Mistrza Eliksirów. Pierwotnie miała ona być znacznie dłuższa. To co zmieściłam
w poprzednim rozdziale miało zająć ich trzydzieści lub więcej. Lecz uważam, że
taki koniec jest lepszy niż żaden. Jeżeli coś nie zostało wyjaśnione, to
możecie śmiało pytać. Chociaż starałam się, by nie było takich niespodzianek.
Pisząc ostatnie zdania, aż
sama się popłakałam. W końcu spędziłam na tym blogu mnóstwo czasu i
przywiązałam się do niego.
Na koniec chciałam
podziękować Wam wszystkim, którzy czytaliście to opowiadanie. Tym, którzy byli
ze mną od początku i tym, którzy doszli w trakcie pisania. Każdemu, kto
przeczytał chociażby jeden rozdział.
Wasze opinie były dla mnie
olbrzymią motywacją, pchały do dalszego pisania i poprawiania błędów, by
opowiadanie było coraz lepsze. Dziękuję.
Sądzę, że Wspomnienia
Severusa sporo mnie nauczyły, szczególnie, gdy patrzę na początki i te ostatnie
rozdziały. I na zawsze pozostaną ważne dla mnie.
Dziękuję Wam wszystkim.
Teraz możecie znaleźć mnie
tutaj: Bracia Duszy.
może i pod prologiem nie byłam pierwsza, ale to ja wykonałam wszystkie szablony na tego bloga (jakiekolwiek ma to teraz znaczenie) to ja się meczyłam i je wstawiałam i ja zbierałam za nie pochjwały. no i to ja wymysliłam że Morrigan jest córką Raistlina. no i imię dla córki też ja wymyśliłam ogólnie, gdyby nie ja to ten blog by nie istniał, prawda? ok, nie musisz odpowiadac.
OdpowiedzUsuńJak to mówą, coś sie kończy coś zaczyna. a ja nie powiem nic, bo muszę zachoac podniosły nastrój i smutek :D
Wiesz co ? Nigdy zbytnio nie przepadałam za Severusem Snape'em . Ale dzięki twojemu blogowi zrozumiałam jego historię , którą ty przedstawiłaś w piękny i wzruszający sposób. Na początku tego opowiadania nic nie miało dla mnie sensu i nie rozumiałam tej historii. Ciągle się zastanawiałam co i jak. Chcę żebyś wiedziała że podczas czytania tego bloga płakałam i śmiałam się do łez. <3 możesz mi wierzyć lub nie ale był to dla mnie najbardziej wzruszający blog o tematyce HP jaki czytałam. Dziękuję ci za to ze dane bylo mi przeczytać tego bloga i na pewno jeszcze nie raz do niego wrócę :)
UsuńMarysia ♥
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! zapomniałam. zapomniałam o bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo ważnej rzeczy. Fajnie, że w prologu i w epilogu wystąpiła inna postac! hahahahha! :DD
OdpowiedzUsuń:*
UsuńI tak nie widziałaś dzisiaj Eduardo w jego oskarowej roli :D
Zaczęłam czytać to opowiadanie przy którymś z kolei rozdziale i od razu je polubiłam - z pewnością dlatego, że opowiadało historię mojego ukochanego Przerośniętego Nietoperza z Lochów :3
OdpowiedzUsuńJa po prostu uwielbiam tę postać - co może wydawać się niektórym dziwnie, biorąc pod uwagę, że kiedyś kibicowałam słynnej Świętej Trójcy. Ale byłam wtedy tylko głupiutkim dzieckiem, któremu wydawało się, że taki duży, ponury pan to wcielone zło. Co z tego, że pomaga "tym dobrym" ;)
Wracając jednak do tego, co chciałam powiedzieć. Dziękuję za to cudowne opowiadanie - zawsze mam szczególne względy dla ficków, które dotyczą Severusa, a tym bardziej jego perypetii w młodości C;
Pozdrawiam ;*
Dziękuję za miłe słowa :*
UsuńJa miałam tak samo, gdy przez pierwsze kilkanaście razy czytałam Harry'ego nie mogłam znieść Snape'a i nie dochodziło do mnie, że ktoś może go lubić.
Ale cieszę się, że wyrosłam z takiego myślenia w końcu to wspaniała postać ;)
Naprawdę szkoda, że kończysz już tą historię :((. Fajnie jednak, że zdecydowałaś się opublikować epilog mimo że nie napisałaś tych planowanych rozdziałów i nie wyjaśniłaś pewnych kwestii. Nie mniej jednak to było jedno z lepszych opowiadań jakie czytałam i cieszę się, że tu trafiłam. Miałam możliwość nieco inaczej spojrzeć na ponurego Sevka.
OdpowiedzUsuń[marmurowe-serce]
Dziękuję :*
UsuńNie wyjaśniłam czegoś we Wspomnieniu 55? Starałam się wszystko zawrzeć z głównym naciskiem na Eileen, a przynajmniej wszystko to, co istotne.
I tak już bym tutaj nie wróciła, więc wolałam zakończyć tak, bo epilog jest identyczny z planowanym wcześniej. A i tak na pomysł by w ogóle coś opublikować wpadłam wczoraj i gdy tylko wróciłam z Wrocławia usiadłam i napisałam wszystko. Taki początek wakacji ;)
Cieszę się, że to zakończyłaś. I choć zakończyło się kanonowo - śmiercią Severusa, to ja czuję w tym taką iskierkę nadziei i nie określiłabym tego tragicznym zakończeniem, wręcz przeciwnie: to nawet swego rodzaju happy end. Szczególnie wątek Jacka - choć też w pewnym sensie tragiczny - dodaje takiej nadziei.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem do tej końcówki idealnie pasuje piosenka "My immortal" - niby smutna, ale w brzmieniu tego pianina, a później i perkusji oraz gitary jest coś takiego pozytywnego :)
Fajnie, że pozwoliłaś Severusowi poznać trochę szczęścia. Elizabeth pewnie jest dumna :) No i zakładam, że piękna z niej dziewczyna! :D
Nie dziwię się Eileen, że odwróciła się od czarodziejskich "przyjaciół". Cokolwiek zrobili i obojętnie w jak dobrej intencji - to było poniżej pasa. Zaskoczył mnie ten wątek.
W 55 trochę można było odczuć, że chciałaś streścić wszystko, co napisałaś wcześniej, ale... kolejne 30 rozdziałów... To by było chyba trochę za długo, haha ;)
Dziękuję za takie zakończenie :)
Lombard Street
Dziękuję :*
UsuńOd zawsze chciałam zakończyć śmiercią Severusa, nie wyobrażam sobie, jakie miałby wieść życie po drugiej wojnie i jakby miał się w nim odnaleźć. I jakaś nadzieja na przyszłość i szczęście musi być, chociażby dla kolejnego pokolenia.
W 55 najbardziej chciałam skupić się na Eileen, bo jej historia wymagała wyjaśnienia do końca. Te trzydzieści kolejnych głównie składałoby się ze scen z życia Eileen, które Sev oglądałby w myślodsiewni.
Szkoda, że kończysz tę historię ;( Bardzo chętnie poczytałabym o szczęśliwym Mistrzu Eliksirów ;( Gdy już wreszcie miał rodzinę i miłość, los musiał go uśmiercić. Nie! Nie! Dlaczego? ;( Bardzo szkoda mi nie tylko Sev'a, ale i Morrigan oraz Blaise'a i Elizabeth. Nie spodziewałam, że że Raistlin będzie ojcem Morigan! No coś nieprawdopodobnego. Podziwiam, że wymyśliłaś takie interesujące zawikłania rodzinne. Będzie mi brakować twojego opowiadania ;( Podziwiam, cię, że wytrwałaś tak długo. Pozdrawiam:*
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńNie dałabym rady już nic tutaj napisać, nawet nie miałam sił, by przepisać rozdziały, które kiedyś miałam gotowe. Wolałam dopisać zakończenie w takim stylu. Zresztą na pomysł napisania czegokolwiek wpadłam wczoraj i zmobilizowałam się, zanim wyparowałyby ze mnie wszystkie chęci.
Wiem, że to niesprawiedliwe, ale od początku planowałam taki koniec dla Severusa. Ta jedna rzecz miała pozostać niezmienna.
Popłakałam się. Naprawdę. Co dziwne biorąc pod uwagę jak żedko to robię ale po prostu dzięki twojemu blogowi bardzo polubiłam Severusa i jeszcze Blaise - żal chłopaka, ale nic naprawdę baaaaaardzo się cieszę, że zdecydowałaś się opublikować epilog. Historia zamknięta, była wspaniała :]
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńTeż jak głupia płakałam, gdy pisałam, a nigdy nie wierzyłam w słowa pisarzy, gdy mówili takie rzeczy.
Też się ciesze, że jednak zebrałam się w sobie i napisałam, zawsze chciałam, aby powstał ten epilog.
Pięknie, Jeanelle:*
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że postanowiłaś dokończyć bloga, aby wyjaśnić nam całą sytuację. Przyznam się szczerze, że naprawdę mnie zaskoczyłaś tą historią Elieen. Nie sądziłam, że Morigan zostanie córką Majere. I w ogóle, że jednak interesowało go życie Severusa i po tym wszystkim stał się łagodniejszy w stosunku do niego. Jednak byłam to pewna, że między Elieen i Raistainem coś będzie. Zaskoczył mnie też fragment o Tobiaszu. No i cieszę się, że Severus poślubił Morigan i stworzyli rodzinę, gdzie także narodziła się Elizabeth. Pogrzeb bardzo mnie wzruszył i uroniłam łzę. Pięknie to wszystko zakończyłaś, mimo iż planowałaś to zrobić nieco inaczej. Będę tęsknić z Mistrzem Eliksirów, stworzyłaś bardzo piękne opowiadanie. Muszę Ci pogratulować tego, że doprowadziłaś bloga do końca.
Całuję:*
Dziękuję :*
UsuńHistoria Eileen miała być zaskakująca, chciałam ją zagmatwać jeszcze bardziej, ale teraz skupianie się na takich głupich szczegółach mijałoby się z celem. I chciałam, by dzieci Eileen i Rastlina były razem, bo oni tego nie doświadczyli.
Ja też będę tęsknić, ale na wszystko czasem musi nadejść koniec.
czasami, choć rzadko, autorzy blogów, które czytałam, nie urywali ich w połowie w momencie, gdy postanawiali zakończyć opowieść, ale przyspieszali zakończenia. I na ogół nie były one dobre. Sztywne, za szybkie, niszczące atmosferę. Ty za to ujęłąs wszystko w długim poście, który choć aż pękał w szwach od wiadomości, ani razu nie był sztuczny, ani razu nie był też napisany jak dokument. Tętnił od emocji, a ejdnocześnie od rzeczowości 0- wszystko było b. dokłądnie wytłumaczone; pomimo tak wielu wyjaśnień nic sie nie poplątało, wszystko było zrozumiałe; ponadto mnie zaskoczyłaś, nie spodziewałam się takich rewelacji dot. prawdziwego ojca M. Ponadto szczerze mówiąc, nie spodziewałam się też, że odejdziesz w zakończeniu od oryginalu i pozwolisz Severusowi być szczęśliwym, opiekować się Blaisem, mieć córkę... JEstem Ci za to ogromnie wdzięczna, bo tak właśnie powinno być... Severus był mimo wszystko dobrym człowiekiem, nieco podobnym do swojego teścia - wybierał czasem źle, ale koniec końców potrafił zroumieć swoje błędy, dawał sobie nawet pozwoelenie na pokazanie emocji.. Oczywście, wielki plus również za epilog. Zdecydowanie dobry pomysł. prawie się popłakałam... Ach:(
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńMusiał pękać od informacji, bo jeszcze sporo miałam do przekazania. Gdybym pisała normalnie, to pewnie jeszcze trochę pogmatwałabym to. Pierwszą moją myślą rzeczywiście było przyspieszenie, mam napisane cztery kolejne rozdziały, ale nie miałam chęci ich przepisywać, zostały z nich jedynie listy i początek opowieści o tym jak Dippet zaczął zmieniać Hogwart. Reszta dla ogółu była pozbawiona sensu, więc zostało tak. I ostatecznie zakończyłam pierwszym września jak planowałam ;) Przyspieszanie na siłę nie wyszłoby dobrze, bo w niektórych wydarzeniach potrzeba czasu.
Epilog został bez zmian, tak jak planowałam. Innego zakończenia nie byłam sobie w stanie wyobrazić.
Bardzo gratuluję Ci dotrwania do końca, cieszę się, że dowiedziałam się, jak to wszystko się potoczyło :) Co prawda, szkoda mi Severusa, ale przed swoją śmiercią zaznał szczęścia u boku kobiety, którą kochał i miał szczęśliwą rodzinę. Kompletnie mnie zaskoczyłaś tym, że Morrigan jest córką Raistlina, no i tym, że był on wcześniej z Eileen. To straszne, że Tobiasz stał się jaki stał właśnie przez przyjaciół Prince. Bardzo smutne...
OdpowiedzUsuńDziękuję za tę historię, bo czytało mi się ją zawsze z miłą chęcią i przyjemnością. Powodzenia w dalszym pisaniu, pozdrawiam :)
Dziękuję :*
UsuńNiestety, życie nie zawsze jest sprawiedliwe. A od początku chciałam tak zakończyć. I tak to zawsze lepiej niż w książkowej wersji, gdzie nie miał nic poza samotnością i wspominaniem Lily.
Cudowny epilog! Ostatni element układanki został postawiony na swoje miejsce i teraz wszystko układa się w logiczną i niezwykłą całość.
OdpowiedzUsuńA więc to Blaise. Postać, zakradająca się do gabinetu, którą wcześniej wzięłam za Snape'a, to Blaise. Wow, tego się nie spodziewałam. Postać dalece trzecioplanowa w oryginale, a tu jakże ważna.Smutne, że dopiero teraz chłopak poznał prawdę i zarazem piękne, bo mimo, że Severus nie był jego ojcem to i tak go kochał i tęsknił za nim.
Wspomnienia Severusa...teraz ten tytuł wydaje się idealny.
Ujął mnie fragment o Majere obejmującym ramieniem Morrigan, wreszcie wykonał jakiś krok w stronę córki! No i cieszy mnie, że pozostali bohaterowie jakoś przetrwali to wszystko, wciąż mając u swojego boku bliskich.
I córeczka Snape'a...<3
No i Snape umarł. Po tych wszystkich trudach, po jego ciężkim i smutnym życiu, w którym jednak doznał nieco radości umarł. Zgodnie z oryginałem, ale jakże inaczej. W Twoim opowiadaniu miał jeszcze ciekawsze i głębsze życie ;)
Też mi się zaszkliły oczy przy końcu. Bo to właśnie jest koniec. Niestety. Bardzo mi będzie brakować ciągu dalszego Twojego opowiadania, ale równocześnie bardzo się cieszę, że mogłam je czytać. Było wspaniałe. Dziękuję Ci za nie.
Żegnaj Jeanelle, może się jeszcze kiedyś spotkamy w blogowym świecie :*
Dziękuję :*
UsuńChciałam, aby to opowiadanie nie do końca było zgodne z oryginałem, jednak miało tak samo się zakończyć. To nie ulegało wątpliwości, bo nie wyobrażam sobie dalszego życia Severusa po wojnie.
Historia Eileen miała być inna i zaskakująca, w końcu coś musiałoby się dziać przez te rozdziały, szczególnie, że byłaby pokazywana Severusowi w postaci wspomnień różnych osób, nie poprzez jedną, długą opowieść.
Ale mogę Ci na marginesie zdradzić, że gdy pisałam prolog, to miał to być ktoś inny, jednak później zmieniłam zdanie ;)
Udało Ci się zapiąć Wspomnienie na ostatni guzik. Żałuję tylko, że w epilogu postanowiłaś trzymać się kanonu, liczyłam, iż Severus przetrwa. Ale został uśmiercony. Szkoda.
OdpowiedzUsuńZaś z drugiej perspektywy to było ciekawe doświadczenie, obejrzeć po kolei wszystkie postacie, znaczące i mniej znaczące, z różnych perspektyw. I różnice poglądów; Blaise Zabini, Draco Malfoy, Harry Potter, Hermiona Granger... Tyle rozmaitych sprzeczności.
Napomykając o Eileen, to już od bardzo dawna odnosiłam wrażenie, że coś ją łączyło z Raistlinem... Bynajmniej nie widać tego było na pierwszy rzut oka, ale ta ich wzajemna niechęć była zbyt silna, by nic z tego nie mogło wyjść.
Ach, i Snape doczekał się córeczki! Żywnie mnie interesuje, po kim odziedziczyła urodę, a po kim charakter? I, jeśli nie proszę o zbyt wiele, do jakiego domu została przydzielona? ; >
Ulżyło mi, że postanowiłaś skończyć to opowiadanie, bo było warto. Smutne i niezwykle wzruszające zakończenie, aż niemal poczułam, że znalazłam się materialnie na tym pogrzebie. Coś niesamowitego. Gratuluję! ; )))
Dziękuję :*
UsuńŚmierć planowałam od samego początki, mimo że według mnie powinien żyć dalej, ale dla tego opowiadania innego zakończenia nie widzę.
Akurat czasów, gdy Harry miał uczyć się w Hogwarcie nie chciałam opisywać. Początkowo rzeczywiście tak planowałam, ale na początku roku zmieniłam zdanie i ostatnie wspomnienie miało być datowane na pierwszego września dziewięćdziesiątego pierwszego.
Mała Elizabeth urodę, oczywiście, odziedziczyła po matce (nie wyobrażam sobie jej z haczykowatym nosem ;) ), a charakterek, to mieszanka wybuchowa po całej rodzince ;) Co do domu, to sama do końca nie wiem. Waham się pomiędzy Slytherinem i Ravenclawem, ale bardziej ten drugi.
Powiem Ci szczerze, że i mnie łezka zakręciła się w oku, gdy przeczytałam samą końcówkę. Na pewno nie spodziewałam się takiego zakończenia. Gdy mówiłaś, że porzuciłaś kanon, miałam szczerą nadzieję, że Severus nie zginie...
OdpowiedzUsuńA jednak...
Mimo wszystko cieszę się, że Severus miał również córkę. Własną. Nie był już tylko ojczymem, a i prawdziwym ojcem.
No i przynajmniej w końcu dowiedzieliśmy się, kto zakradł się w prologu do gabinetu dyrektora w Hogwarcie. Od początku miał to być młody Zabini? ;D Czy kiedy pisałaś prolog miałaś inne plany?
Cóż, szkoda, że to już koniec, bo bardzo żzyłam się z tym opowiadaniem, ale cieszę się, że je skończyłaś, niż zostawiłaś niedokończone. Życzę Ci ciężarówki weny ;)
Całuję!
Leszczyna
PS Świetnie, że wplotłaś do tego rozdziału zdanie "Przez te wszystkie lata" ;D Od czasu przeczytania ostatniej części Pottera, kocham to zdanie ^ ^
Dziękuję :*
UsuńZakończenie było jedynym wyjątkiem i od początku miało zakończyć się kanonową śmiercią. W tym przekonaniu trwałam nieugięcie, chociaż ciężko się o tym pisało.
Mówiąc szczerze, to na początku w prologu występował ktoś zupełnie inny. I na dodatek dopiero po jakimś czasie uświadomiłam sobie, ze kilka zdań nie pasowało do tej postaci. Po zmianie zakończenia tamta postać automatycznie wypadła z tej roli i długo szukałam odpowiedniego następcy.
Nawet nie wiedziałam, że napisałam te słowa ;)
wiedziałam, że skończysz. Takich historii się nie porzuca bez słowa, prawda? świetnie Cię rozumiem, ja również wróciłam do pisania, ale najpierw muszę się uporać z blogspotem :D
OdpowiedzUsuńdo rzeczy:
wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam! wiedziałam że ona będzie córkę Raistlina. W zasadzie smutną historię miał ten facet. nie dziwię się że nie potrafił potem zaakceptować córki. A co do Elieen (nigdy nie wiem czy dobrze piszę, więc wybacz) nie potrafię sobie wyobrazić jej wybaczającej całemu temu towarzystwu. taka rana nie ma w zwyczaju się zabliźniać.
Miło że Severus znalazł rodzinę, choć byłam pewna że zakończysz w 100% kanonowo.
pozdrawiam i liczę na ukazanie się jakiejś miniaturki międzyczasie :)
PS: bardzo ładny szablon, skromny, ale ładny.
Dziękuję :*
UsuńNa nowym opowiadaniu postaram się znaleźć jakiś wątek, który Cię zaskoczy ;) A tutaj czasem pojawiały się aluzje do tego, czyją córką jest Morrigan, ale jak to zwykle bywa nie wszyscy potrafią kojarzyć fakty.
Ostatnio po obejrzeniu filmów siódmej części naszedł mnie pomysł na dwie miniaturki, ale związane z przeszłością. Możliwe, że uda mi się niebawem chociaż jedną napisać.
Szkoda, wielka szkoda, że to już koniec. Do tego taki smutny koniec. Ale cóż... Takie życie. Wszystko musi mieć swój kres. I nie liczy się to, jak długie było istnienie tego bloga, ile notek napisałaś, a to, że zrobiłaś to w tak pięknym stylu. Włożyłaś naprawdę dużo pracy w napisanie owej historii. Podziwiam Cię za to. Jednocześnie też dziękuję. Dzięki Tobie i temu opowiadaniu moje życie nie było nudne :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńJak stwierdziłaś, na wszystko musi przyjść koniec. Wiele zyskałam i nauczyłam się dzięki temu opowiadaniu, ale teraz trzeba iść dalej.
Możliwe, że pojawią się tutaj jeszcze jakieś miniaturki, bo mam pomysły ;)
Z lekkim opóźnieniem, ale jestem, by być świadkiem końca.
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Mam na myśli małżeństwo Severusa i Morrigan. Chociaż jest to szokujące, bo odbiegające od kanonu, to cieszę się, że tak to się skończyło. Każdemu należy się od życia trochę radości, prawda?
Zaskoczyła mnie tożsamość tajemniczej "zakapturzonej postaci". Jakoś cały czas wydawało mi się, że to będzie Harry. Ale taka wersja podoba mi się bardziej.
Śmierć Severusa, jak najbardziej kanonowa, a mimo to smutna. Najbardziej wstrząsnęło mną to, ile ludzi przyszło na jego pogrzeb. Ludzi, którzy byli ważni dla Severusa.
Końcówka jest świetna. Taka jak, w moim mniemaniu, być powinna. Dająca do myślenia.
Chcę Ci pogratulować tego, że dotrwałaś do końca, że podjęłaś się tej historii.
A na Bracia Duszy, na pewno zajrzę ;)
Dziękuję :*
UsuńOj nie, od początku zakapturzoną postacią nie miał być Harry, tym bardziej, że on wszystkiego dowiedział się ze wspomnień Severusa, które ten dał mu w czasie bitwy. Z początku miał to być ktoś zupełnie inny, ale po drastycznej zmianie wątku głównego tamta postać nie pasowała i musiałam trochę pogłówkować nad zmianą. Elizabeth była za mała, więc został Blaise ;)
Kurde, nie mogę uwierzyć, że to koniec tego bloga. Serio. Przywykłam do niego. Jeden z najlepszych jakie czytałam. Cieszę się, że nie zakończyłaś zgodnie z kanonem, że dałaś Severusowi chociaż trochę szczęścia. Podoba mi się ta wizja. On, Morrigan, ich córka i Blaise. No i ładnie wpasowałaś to w kanonową historię. Ach, ten Dumbledore. Zawsze musiał mieć kontrolę nad innymi. Mam po tym prologu pewien uraz do Raistlina. Za to, że nie powiedział Morrigan prawdy. Wiem, że musiało to być dla niego trudne, ale jednak. Zasłużyła na to,bywiedzieć. Od początku planowałaś, że to Blaise znajdzie pamiętnik? Poza tym podziwiam się za to, że zdecydowałaś się zakończyć bloga szybciej niż zamierzałaś, ale zrobiłaś to z klasą. Porządnie. A kiedyś czytałam jakiegoś bloga o Huncwotach, którego autorka napisała, że Lily i Jamesa zabiła jakaś fanka Pottera, bo była zazdrosna. W uzasadnieniu dziewczyna podała, że nie chciało jej się już pisać, a chciała jakoś zakończyć -.-
OdpowiedzUsuńNo i... cóż... Będzie mi brakować tegop bloga. Spragniona Twojej twórczości lecę czytać Braci Duszy :) Pozdrawiam
Dziękuję :*
UsuńPrawdę powiedziawszy, to w pierwotnym zamyśle nie mieli się zejść z Morrigan, ale po napisaniu 33 nie mogłam się przemóc i zmieniłam zakończenie. W końcu Sev zasługiwał na trochę dobrego od życia.
Morrigan zasłużyła na prawdę, ale Raistlin jest typem, który łatwo nie przyzna się do tego, co zrobił, ale w przyszłości wszystko mogło się zdarzyć.
Nie, pamiętnik miał znaleźć ktoś inny, ale po drastycznej zmianie wątku głównego tamta postać nie pasowała i musiałam trochę pogłówkować nad zmianą, co wyszło na dobre, bo inaczej z logiką byłoby krucho.
Właśnie w taki sposób nie chciałam kończyć, bo to nie miałoby żadnego sensu. Wolałam wszystko streścić w 55 i napisać epilog, który planowałam.
Zdradzisz, kim miała być "zakapturzona postać"? ;)
OdpowiedzUsuńMarina, czyli obecna żona Jacka. Gdy zaczynałam, myślałam, że to ona w czasie drugiej wojny zostanie jego dziewczyną i ostatecznie przeczyta pamiętnik. Ale jak to mam w zwyczaju fabułę zmieniałam, zmieniałam i zmieniałam i ostatecznie wyszło tak, bo za bardzo polubiłam Morrigan.
UsuńGłupio mi, że dopiero teraz czytam ten epilog. Jeszcze trudniej jest mi uwierzyć, że naprawdę skończyłaś pisać już tego bloga. Twoja długa przerwa bardzo mnie niepokoiła, dobrze że postanowiłaś wrócić i skończyć opowiadanie. To się naprawdę ceni.
OdpowiedzUsuńWidać, że mocno całość ścisnęłaś w 55 rozdziale, był przeładowany. Ale epilog... doprowadził mnie do łez. Severus choć przez chwilę był szczęśliwy - miał rodzinę, żył z ukochaną kobietą, jednak zawsze dręczyły go sentymenty i zdarzenia z przeszłości, pozostawiły piętno na jego życiu.
Coś musiało się kiedyś wydarzyć, by przyszłość mogła przyjąć ostateczny kształt. Ktoś musiał cierpieć, by inni byli szczęśliwi, albo chociaż bardziej szczęśliwi.
Ciężkie życie Severusa dało szansę jego córce na spokojne i bezpieczne życie. Przeszłość przemija, ale nie powinno się jej skreślać. Nie powinno się zapominać o losie tych którzy odeszli.
Blaise nie powinien był spalać tego pamiętnika. Ja bym tego nigdy nie zrobiła.
Dziękuję Ci Jaenelle za napisanie tej historii. Tak długo śledziłam losy Twojego Severusa,wzruszam się, gdy myślę że to już naprawdę koniec. Napisałaś to po swojemu, jednak postać Severusa wykreowałaś wspaniale, zapewne jak większość czytelników współodczuwałam wszystkie emocje głównego bohatera. Nie raz płakałam, współczułam mu, trzymałam za niego kciuki, miałam nadzieję.
Nie żałuję, że trafiłam na Twojego bloga. Było warto poświęcić czas na przeczytanie całości. Nieraz wprawiałaś mnie w zachwyt. Obserwowałam jak zyskiwałaś coraz większe grono czytelników, lecz nie zazdrościłam Ci, bo Ty całkowicie na to zasłużyłaś. Świetnie piszesz kobieto!
Rozumiem, że chciałaś wyrwać się z ograniczeń ff. Powodzenia w pisaniu swojej własnej historii. Oczywiście ja znowu nie nadążam za Twoim tempem :) Od jutra czytam powoli wszystkie rozdziały bracia-duszy. Z chęcią i nieukrywaną przyjemnością poczytam całkowicie Twoje dziełko.
Łezka się w oku kręci i naprawdę DZIĘKUJĘ Ci za wszystkie chwile, które spędziłam czytając wspomnienia-severusa.
Pozdrawiam ciepło!
Dziękuję :*
UsuńNaprawdę miło mi to słyszeć.
Nie miałam już siły ciągnąć tego opowiadania nawet po tak długiej przerwie nie znalazłam już takiego zapału. Dlatego, aby mieć czyste sumienie napisałam 55 i streściłam wszystko, dodatkowo zamieszczając listy, które miałam już napisane. A epilog postanowiłam dodać taki, jaki zawsze miał być.
Może jeszcze kiedyś uda mi się napisać tutaj jakąś miniaturkę. Chociaż ostatnio znów mam wenę na opowiadanie potterowskie, ale tym razem dużo krótsze. Zobaczę, co z tego wyniknie ;)
Przepraszam, że dopiero teraz, ale ostatnie miesiące miałam delikatnie mówiąc zakręcone. Ciesze się, że jadnak postanowiłaś choć w krótszy sposób zakończyć historię Severusa. Ten 55 rozdział naprawdę dużo wniósł do tej historii. Kto, by się spodziewał, że ojcem Morrigan nie jest ten przepraszam, że tak to ujmę cholerny nadęty, arystokrata! Bardzo podoba mi się wyjaśnie wszystkich wątków :). Nie dziwię się jeżeli chodzi o "porzucenie" może nie na zawsze, ale na pewien czas tematyki HP, często w ostatnim czasie sama miałam na to ochotę, ale jakoś póki co nie potrafię, się z nią "rozstać". Wracając do notki. Wielka szkoda, że szczęście Snape i Morrigan trwało tak krótko, przynajmniej z tej wielkiej miłości pozostał owoc pod postacią Elizabeth :). Uczucia w epilogu ukazywane przez Blaise, też są bardzo na miejscu, ale może gdy minie trochę czasu zrozumie również Harry'ego. Pozdrawiam:*
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńOstatnio mam ochotę powrócić do tematyki HP z krótkim opowiadaniem, ale najpierw wolę je skończyć na brudno i dopiero potem publikować. Może uda mi się ruszyć z nowym rokiem.
Kilkanaście lat ze sobą spędzili, ale w ich przypadku nie mogło to trwać wiecznie. A Blaise nigdy nie wybaczy Harry'emu tego, co się stało. Według niego doprowadził on do śmierci człowieka, który był dla niego jak ojciec, do zniszczenia kochającej się rodziny.
Nie byłam nigdy dobrym komentatorem. Nie udało mi się napisać pod każdą twoją notką, zaledwie pod około dwudziestoma (jako NN).
OdpowiedzUsuńAle czytałam. Czytałam. Czytałam. I wiesz co? Kilka razy naprawdę mnie wzruszyłaś, ale to... To było już przegięcie. Czułam się, jak wtedy gdy czytałam siódmą część Harry'ego. Tak, jak przy słowach "spójrz na mnie". Poryczałam się i kropka. Nie byłam wzruszona, zwyczajnie zrobiło mi się cholernie źle i smutno. Rozumiem moją reakcję przy HP, bo czytałam go od dziecka (dokładnie pamiętam uczucie oczekiwania na kolejną część), ale ty... Nie wiem jak to robisz, że to co piszesz trafia prosto w duszę.
W pełni rozumiem Bleise'a i jego nienawiść do Harry'ego. W sumie bardziej zawinił Dumbledore, ale... Kurcze, zwyczajnie rozumiem jego nienawiść.
I wiem, że historia Severusa nie mogła się skończyć dobrze, ale chyba sama rozumiesz, że po ostatnich rozdziałach miałam nadzieję... Ta postać jak żadna inna zasługuje na happy end. Byłoby to jednak zakłamaniem jego natury, bo niestety od początku dążył do destrukcji.
Jesteś świetna, pisz więcej, bo... robisz to cholernie dobrze. Chciałabym kiedyś dojść do takiego poziomu, jaki prezentujesz.
Wciąż zapłakana, co chwila pociągając nosem, pozdrawiam.
Dziękuję za tak miłe słowa :*
UsuńCieszę się, że rozumiesz Blaise'a, bo po tym, co przeczytał nie mógł inaczej się zachować.
Cóż, sama chciałabym dla Severusa jak najlepiej, ale nie wyobrażam sobie tego. To jest jedna z tych postaci, która nie mogła przeżyć wojny.
A tak się zastanawiałam, kim jest NN. Miałam swoje podejrzenia i oczywiście nie trafiłam
nom wiec. Szkoda, że to już koniec. Genilnie piszesz. I do tego oryginalnie i spójnie. Chciałabym jeszcze coś twojego przeczytać.
OdpowiedzUsuńWpadnij na mojego bloga o siostrze dracona: historia-eveline-malfoy.blogspot.com
OdpowiedzUsuńChciałabym ci osobiście pogratulować super bloga a przede wszystkim opowiadania. Naprawdę świetnie to jest napisane. Może mam małe doświadczenie w pisaniu, ale naczytałam się w swoim życiu dużo blogów.
Życzę weny i pozdrawiam
Anne Rise Of The Guardians http://rise-of-the-guardians.blogspot.com/
Dziękuję :)
UsuńWiem, że i tak nie przeczytasz tego komentarza, ale po prostu piszę ot tak, żeby było.
OdpowiedzUsuńSkradłaś moje serce. Płaczę jak mops.
Ja również Cię kocham, Severusie.
I kocham Cię za to opowiadanie, Jaenelle.
Z racji, że powiadomienia o komentarzach przysyłane są na maila, to zawsze wiem ;)
UsuńDziękuję, cieszę się, że po tylu latach nadal znajdują się osoby, które czytają to opowiadanie :)
Trafiłam na ten blog dopiero teraz. Jest naprawdę interesujący, poruszający. Poza tym cudowny szablon, pasujący do całości. Idealny. Zapaszam również do mnie, zaczynam przygodę z blogiem z czasów Huncwotów.
OdpowiedzUsuńhttp://only-illusion.blogspot.com/
Favez
Bardzo fajnie opowiadanie:) Historia wciąga i nie można się oderwać. Czekam na kolejne wpisy. Obserwuję i w wolnej chwili zapraszam do mnie - dopiero zaczynam, ale będzie bardziej pikantnie:)
OdpowiedzUsuńFantazyjna
mysli-bez-cenzury.blogspot.com
Piękna opowieść nie raz przy niej plakałam ale jest naprawdę piękna masz prawdziwy talent ������
OdpowiedzUsuńCzołem, Potteromaniaku!
OdpowiedzUsuńNazywam się Lily i podobnie jak Ty uwielbiam Harry'ego Pottera. Z początku opierałam się wyłącznie na książkach, filmach i opowiadaniach, jednak z czasem doszłam do wniosku - czemu nie pójść o krok dalej? Zaczęłam szukać czegoś więcej i w taki sposób trafiłam do Akademii Magii Ramesville, gdzie dowiedziałam się, że to, co znamy z książek o Harrym to niewielka część całości. Doświadczyłam tam wielu ciekawych rzeczy, nauczyłam się zaklęć, transmutacji czy starożytnych run, poznałam mnóstwo fantastycznych stworzeń, a ponadto nawiązałam wspaniałe przyjaźnie.
I teraz przychodzę do Ciebie z zaproszeniem do zapisania się do Akademii. Byłoby okropnie samolubne z mojej strony, gdybym nie podzieliła się swoim odkryciem z innymi fanami HP.
> Chcesz poznać magię i umieć czarować?
> Masz po dziurki w nosie swoich wrogów i z chęcią byś się ich pozbył?
> Marzy Ci się podziwianie świata z powietrza i chciałbyś dosiąść swojej pierwszej miotły, a następnie wzbić się w powietrze?
> Fascynują Cię magiczne stworzenia i chciałbyś je bliżej poznać? Przelecieć się na hipogryfie czy smoku?
Jeśli choć na jedno z powyższych pytań odpowiedziałeś pozytywnie, to znaczy, że Świat Magii jest dla Ciebie. Nie zmarnuj swojej szansy na to, by zostać czarodziejem i zapisz się do Ramesville już dzisiaj! Rozpoczęcie roku szkolnego już w najbliższą niedzielę, tj. 9 września!
Czekamy na Ciebie!
Witaj.
OdpowiedzUsuńPragnę Cię poinformować, że twój blog został dodany do spisu Księgi Opowiadań. Znajduję się on pod tym https://www.ksiegaopowiadan.pl/2018/10/na-co-by-sie-zdao-twoje-dobro-gdyby-nie.html linkiem. Jeśli nie chcesz by twój blog znajdował się w spisie, proszę powiadom mnie o tym w komentarzu. Życzę powodzenia w blogowaniu, KS.