Opowiadanie przeniesione z Onetu.

Akcja opowiadania rozpoczyna się zimą w roku 1978, gdy Severus uczęszcza do siódmej klasy. Fabuła może znacznie odbiegać od tego, co wydarzyło się w powieściach pani Rowling. Mogą pojawić się przekleństwa i brutalne sceny.

Szablon wykonała Elfaba.

wtorek, 19 czerwca 2012

Epilog

Uwaga! Łącznie z epilogiem zostało opublikowane także Wspomnienie 55: Historia Eileen.

Istniejemy, póki ktoś o nas pamięta.
Carlos Ruíz Zafón – Cień wiatru
Zakapturzona postać przewróciła kolejną kartkę pamiętnika, lecz była ona pusta. Severus nie napisał nic więcej. Blaise podniósł głowę, a po jego policzkach zaczęły płynąć strumienie słonych łez. Nie docierało do niego to, co się stało. Teraz gdy wszystko miało się ułożyć, powrócić na normalne, szczęśliwe tory, skończyło się. Tak nagle.
– Zawsze byłeś dla mnie jak ojciec – szepnął w ciemność. – Ten prawdziwy, jedyny którego znałem. Tylko ty. Przez te wszystkie lata.
Nie mógł uwierzyć, że ktoś przeżył w życiu tyle cierpień, a gdy w końcu zaznał trochę szczęścia, założył rodzinę, nadeszła druga wojna. Dumbledore upomniał się o swoją obietnicę. Teraz rozumiał, dlaczego Severus został dyrektorem, dlaczego tak bardzo martwił się o Harry’ego Pottera. Dlaczego był w stanie poświecić dla niego życie.
– Czy planowałeś to? Wiedziałeś, że zginiesz i zostawisz mamę, Elizabeth i mnie. Czy pomyślałeś jak ona to zniesie? – mówił przez łzy, lecz nikt mu nie odpowiadał. Wszyscy byli dyrektorzy spali smacznie w swoich złotych ramach.
Wyjął różdżkę zza pazuchy, podpalił pamiętnik i wrzucił do kominka.
– Tak będzie lepiej.
Wyjął z szuflady tę pamiętną książkę o eliksirach, którą Severus dostał od babci Eileen. Nie chciał, by przepadła, tym bardziej, że była tak cenna. Odwrócił się i wyszedł z gabinetu dyrektora, który jeszcze kilka dni temu zajmował Severus. Nie miał tu już nic więcej do zrobienia. Musiał wracać do domu, zachować się jak mężczyzna i powiedzieć jej o śmierci jej męża.
Nie żałował, że przyszedł.
~ * ~
Pogrzeb Severusa Snape’a odbył się kilka dni po ostatecznej bitwie, w której pokonano Czarnego Pana i rozgromiono szeregi śmierciożerców.
Dzień nie należał do najładniejszych. Gęste, szare chmury przykryły nieboskłon i nie pozwoliły słońcu oddać ostatniego hołdu Mistrzowi Eliksirów. Zapowiadało się, że niebawem spadnie deszcz. Wiał porywisty wiatr, który uginał korony drzew i zrywał tiary z głów żałobników.
Mimo życia, które wiódł Severus, w jego ostatniej podróży towarzyszyło mu wielu bliskich.
Blaise spojrzał po kolei na każdego z nich.
Wszyscy mieli na sobie czarne szaty i tiary w tym samym kolorze. Każda twarz wyrażała dogłębny smutek i cierpienie.
Nie spodziewał się, że na pogrzebie pojawi się Harry Potter wraz z Hermioną Granger i Ronaldem Weasleyem. Nie wiedział, czy wybraniec znał prawdę o Severusie i Lily, lecz nie obchodziło go to. Wszystko wydarzyło się z jego winy. A ich smutek jeszcze bardziej potęgował jego złość.
Tika i Caramon stali razem. Oboje nie mogli powstrzymać łez. Nie chcieli dla syna ich przyjaciółki takiego końca, nie odkąd stali się rodziną.
Raistlin Majere stał z dala od nich. Blaise po raz pierwszy widział jego twarz tak smutną i zatroskaną. Od czasu zakończenia bitwy postarzał się o kilkanaście lat. Nie krył emocji za maską obojętności, a po jego twarzy płynęły słone łzy. Zdawało mu się, że patrzy w pustkę, jakby nie docierało do niego, co się wokół dzieje.
Blaise patrzył na swojego dziadka, o którym dowiedział się zaledwie kilka dni temu. Zastanawiał się, czy po tej tragedii w końcu przyzna się, że są rodziną. Powie swojej córce prawdę i wesprze ja w tym najgorszym dla niej momencie.
Jack, wraz ze swoją żoną – Mariną i synem stali obok matki. Mężczyzna podtrzymywał kobietę ramieniem. Ona wyglądała najgorzej ze wszystkich żałobników, lecz to nie tylko wina smutku, a także przewlekłej choroby, która dokuczała jej od lat. Uzdrowiciele nie dawali jej już wiele czasu.
Jack od początku zdawał sobie sprawę z jej choroby, lecz pokochał dziewczynę, mimo że posiadała znacznie niższy status społeczny i była Hiszpanką. Pobrali się i żyli wiele lat w szczęściu. Oraz doczekali się syna, chociaż uzdrowiciele utrzymywali, że w jej stanie jest to niemożliwe i może zakończyć się śmiercią zarówno dziecka jak i matki.
Znalazł rodzinę i szczęście, którego nie miał w dzieciństwie. A po śmierci ojca odziedziczył praktycznie cały jego majątek i rodzinną posiadłość, w której nigdy nie zamieszkał, mając dość duchów przeszłości.
Na końcu spojrzał na matkę. Odkąd powiedział jej o śmierci Severusa, wylała hektolitry łez. Nie mogła pogodzić się z tą startą. Teraz także płakała, chociaż ukryła twarz za czarną woalką. Minie jeszcze wiele miesięcy nim stanie na nogi i pogodzi się ze wszystkim. Blaise wiedział, że teraz musi być dla niej największym oparciem.
Obok matki stała jego młodsza siostra – Elizabeth. Jedyna córka Severusa. Od września miała udać się po raz pierwszy do Hogwartu. Miała poznać zupełnie inny zamek, nigdy nie uczestniczyć w lekcjach ojca. Miała być pokoleniem, które zbuduje nową szkołę.
Prosta drewniana trumna została złożona do ziemi. Matka podeszła pierwsza, chwyciła garść ziemi i rzuciła. Nie mogła powstrzymać głośnego szlochu, mimo że starała się być dzielna. To Raistlin do niej podszedł i objął ramieniem, chcąc dodać otuchy. Nie opierała się.
– Żegnaj, tato – powiedział Blaise, wrzucając na trumnę garść ziemi. – Nigdy o tobie nie zapomnę. Twoja historia przetrwa wieki.
Zaczął padać deszcz, mieszając się ze łzami żałobników.
Severus Snape odchodził i nawet niebo płakało za nim.

Trzepot ich skrzydeł. Potem nic. Nic. Chmury suną po nocnym niebie. Znów nic. Światło księżyca zagląda przez okno, pada na niego, wnika w niego.
Chwile.
Wszystkie zgromadzone w tej jednej. *
~ * ~
* słowa autorstwa Elfaby
~ * ~
Oto koniec historii Mistrza Eliksirów. Pierwotnie miała ona być znacznie dłuższa. To co zmieściłam w poprzednim rozdziale miało zająć ich trzydzieści lub więcej. Lecz uważam, że taki koniec jest lepszy niż żaden. Jeżeli coś nie zostało wyjaśnione, to możecie śmiało pytać. Chociaż starałam się, by nie było takich niespodzianek.
Pisząc ostatnie zdania, aż sama się popłakałam. W końcu spędziłam na tym blogu mnóstwo czasu i przywiązałam się do niego.
Na koniec chciałam podziękować Wam wszystkim, którzy czytaliście to opowiadanie. Tym, którzy byli ze mną od początku i tym, którzy doszli w trakcie pisania. Każdemu, kto przeczytał chociażby jeden rozdział.
Wasze opinie były dla mnie olbrzymią motywacją, pchały do dalszego pisania i poprawiania błędów, by opowiadanie było coraz lepsze. Dziękuję.
Sądzę, że Wspomnienia Severusa sporo mnie nauczyły, szczególnie, gdy patrzę na początki i te ostatnie rozdziały. I na zawsze pozostaną ważne dla mnie.
Dziękuję Wam wszystkim.

Teraz możecie znaleźć mnie tutaj: Bracia Duszy.